top of page

Nie rzucim ziemi, skąd nasz ród


„Nie rzucim ziemi, skąd nasz ród, Nie damy pogrześć mowy! Polski my naród, Polski lud, Królewski szczep piastowy, Nie damy by nas zgnębił wróg... - Tak nam dopomóż Bóg! - Tak nam dopomóż Bóg!”


To oczywiście „Rota” Marii Konopnickiej. Ziemia, naród, wiara…

Jeden z Polskich geologów, choć o obcym nazwisku, Karol Wawrzyniec de Teisseyre (urodzony w Krakowie), który był m.in. współodkrywcą ogromnych złóż ropy w Rumunii (a także w Polsce), rozpoznał w 1893r. tzw. uskok Teisseyre’a – Tornquista. Wielki uskok geologiczny między Europą wschodnią a zachodnią, który przebiega mw. przez środek Polski. (Andrzejewo jest częścią platformy paleozoicznej, blisko styku z platformą prekambryjską. Jeśli chodzi o ścisłość, to w pobliżu zetknięcia się synklinorium pomorskiego i warszawskiego z obniżeniem podlaskim i wyniesieniem mazursko – suwalskim.) Polska podzielona nawet geologicznie…


Polska położona jest na obszarze pozbawionym naturalnych barier obronnych. Stąd od zawsze, żyjący tutaj mieszkańcy, musieli stawiać czoła licznym napadom. Kim byli ci mieszkańcy? Skąd nasz ród?

Pochodzimy prawdopodobnie, jak pisał Jordanes, albo Prokopiusz z Cezarei, od Słowian. Ci z kolei, rozróżniani byli na Sklawinów i Antów. Tak się sprawa przedstawiała w VI wieku. Sklawinowie ponoć nie byli skłonni do wojaczki, a Antowie, a i owszem. Prawdopodobnie jesteśmy potomkami tych dwóch ludów. Poświadczają to, przeprowadzane ostatnio badania genetyczne. Udało się też odnaleźć pewną zbieżność z wywodami szlacheckimi, jako byśmy pochodzili od dzielnych w boju Sarmatów, czym szczyciła się brać szlachecka.

Sekretarz cesarza Maurycjusza, Teofil Simokata (Simokates) o Słowianach, których uważał za barbarzyńców żyjących z hodowli i rolnictwa, pisał (w 629r.) jak o ludziach nastawionych pokojowo:


Następnego dnia zostało przez straż królewską schwytanych trzech mężów, rodem Słowian (Sklebenoj). Nie mieli oni przy sobie żadnego żelaza ani żadnej broni, ale nieśli w rękach gęśle, zresztą zaś niczego przy sobie nie mieli.[…] Mówili dalej, że chodzą z gęślami, gdyż nie przywykli przypasywać mieczów, ponieważ kraj ich nie zna żelaza i dozwala im przeto żyć w pokoju i zgodzie, grają tedy na gęślach, nie umiejąc uderzać w trąby. Bo komu jest obca wojna, słuszna, mówili, ażeby taki podobał sobie w ćwiczeniach muzycznych. Słysząc to, samowładca polubił naród i gościnnym przyjęciem zaszczycił ich, samych jednych spomiędzy wszystkich barbarów, którzy się z nim zetknęli, a podziwiając ich wzrost i dorodność ciała, odesłał ich do Heraklei


Słowianie musieli być jednak waleczni, gdyż ze względu na położenie, żyli w ciągłym niebezpieczeństwie. Aby zapewnić względny spokój, należało wyeliminować zagrożenie ze strony wroga. Do początku wieku VII, zdołali opanować tereny aż po Łabę, za którą żyły ludy germańskie. Na południu osiągnęli Grecję, aż po rubieże Cesarstwa Rzymskiego i byli na prostej drodze do Konstantynopola.

Greckojęzyczne Cesarstwo Rzymskie (wschodnio - rzymskie), ze stolicą w Konstantynopolu, posłało (Cesarz bizantyjski Michał III) na Morawy dwóch mnichów: Cyryla i Metodego. Przybyli na miejsce w roku 863, albo w rok później. Tego nie wiemy. Przynieśli ze sobą alfabet dla Słowian (stąd cyrylica) i zaczęli pisać przekłady pism chrześcijańskich. Zaczęło się rozwijać chrześcijaństwo w obrządku słowiańskim.

Potem było Gniezno – gniazdo rodu Polaków, król Krak i Wanda, która Niemca nie chciała. Wanda, która musiała odeprzeć pierwszy większy najazd germański na zorganizowane państwo.

Na Polskę, uderzył Aleksander Macedoński. Chcąc pozyskać trybut od Polaków, więc wysłał do nich swoich posłów. Mistrz Wincenty, zwany Kadłubkiem, opisywał Polaków (zwał ich też Lechitami) jako republikanów, którzy sami wybierają sobie władcę. Wolni Polacy, wg. Mistrza Wincentego, taką dali odpowiedź Aleksandrowi:


Gdy bowiem ów sławny Aleksander usiłował ściągnąć z nich trybut, Polacy rzekli posłom: Posłami jesteście, czy także królewskiego skarbu kwestorami? Ci odpowiedzieli: I posłami jesteśmy i komornikami. Na to tamci. Wpierw więc trzeba okazać posłom szczerze uszanowanie, abyśmy wspaniale przyjętych, wspaniałymi uczcili darami. Następnie komornikom musimy wypłacić wyznaczony trybut. Należy się bowiem cesarzowi, co jest cesarskiego, aby nie spotkał nas zarzut obrazy majestatu. Przeto głównym osobom spośród posłów najpierw żywcem połamano i częściowo powyrywano kości. Potem żywcem zdartą skórę częściowo wypchano złotem, częściowo najlichszą trawą morską i ten kruszec, ludzką skórą, lecz nieludzko odziany, odesłano z takim listem: "Królowi królów Aleksandrowi - królewska władczyni Polska. Źle innym rozkazuje, kto sam sobie nie nauczył się rozkazywać. Nie jest bowiem godzien zwycięskiej chwały ten, nad którym zgraja namiętności triumfuje. Zwłaszcza Twoje pragnienie żadnego nie znajduje zaspokojenia i umiarkowania. Co więcej, ponieważ nigdzie nie widać miary Twojej chciwości, wszędzie żebrze niedostatek twego ubóstwa. Chociaż jednak świat nie może nasycić twojej nienasyconej żarłoczności - zaspokoiliśmy jakoś przynajmniej głód twoich ludzi. I niech ci będzie wiadome, że u nas nie ma trzosów, dlatego te oto podarki włożyliśmy w kalety twoich najwierniejszych sług. Wiedz zaś, że Polaków ocenia się według dzielności ducha, hartu ciała, nie według bogactw. Nie mają więc skąd zaspokoić gwałtownej żarłoczności, tak wielkiego króla, by nie powiedzieć tak wielkiego potwora. Nie wątp jednak, że obfitują oni w prawdziwe skarby młodzieży, dzięki której można by nie tylko zaspokoić, lecz całkowicie zniszczyć twoją chciwość razem z tobą.


Jedna z pierwszych wojen w naszej historii, ma swój początek w umiłowaniu wolności, a także w nienaruszalności terytorialnej. Na to też, kładziono wówczas nacisk – nie wolno wbrew prawu zajmować cudzych ziem. Polityka to z goła inna, niż Mieszka i jego wojów, ale zdecydowanie bardziej praworządna.


Jeden z najwcześniejszych znanych dokumentów, dotyczących ziem polskich, pochodzi z lat 965 – 966. Wtedy to, żydowski podróżnik Ibrahim syn Jakuba, pisał relację z pobytu w kraju Słowian, a w niej m.in.:


A co się tyczy kraju Meško, to [jest] on najrozleglejszy z nich [tj. słowiańskich] krajów. Obfituje on w żywność, mięso, miód i rolę orną [lub: rybę]. Pobierane przez niego [tj. Mieszka] podatki [lub: opłaty] [stanowią odważniki handlowe]. [Idą] one [na] żołd jego mężów [lub: piechurów]. (...) Ma on trzy tysiące pancernych [podzielonych na] oddziały (...) Daje on tym mężom odzież, konie, broń i wszystko, czego tylko potrzebują. [...] Na ogół [biorąc], to Słowianie [są] skorzy do zaczepki i gwałtowni, i gdyby nie ich niezgoda [wywołana] mnogością rozwidleń ich gałęzi i podziałów na szczepy, żaden lud nie zdołałby im sprostać w sile. Zamieszkują oni krainy najbogatsze w obszary zdatne do zamieszkania [albo: najbogatsze w plony] i najzasobniejsze w środki żywności. Oddają się z szczególną gorliwością rolnictwu. (...) Handel ich dociera lądem i morzem do Rusów i do Konstantynopola


Nie tylko u Ibrahima Ibn Jakuba czytamy o pierwszym władcy tworzącego się, zwartego państwa „królewskiego szczepu piastowego”. Biskup Jordan, na początku XII w. przepisał z wcześniejszych roczników kapituły krakowskiej takie oto zdania:


DCCCCLXV Dubrowka ad Meskonem veenit” („965 Dubrowka przybywa do Mieszka”); „DCCCCLXVI Mysko dux Polonie baptizatur” („966 Mieszko książę Polski został ochrzczony”).


Władca polski przyjmuje chrzest, bierze sobie żonę, a potem rodzi im się syn, któremu nadają imię Bolesław. Potwierdza to zapis: „967 Bolezlaus Magnus natus est”. „Magnus”, znaczy „Wielki”. Przybywa kobieta do mężczyzny, a potem rodzi się dziecko, które przedłuża linię rodu Piastów.


To również, nie są najstarsze ślady istnienia Mieszka i jego poddanych. Mnich Widukind, który prowadził kronikę dziejów saskich, opisuje najazd plemion germańskich na „króla Mieszka”. Ponoć miało to miejsce nie jeden raz, a zginąć miał podczas tych najazdów brat Mieszka. Działo się to w roku 963.

Tak właśnie, z odmętów historii wyłania się silne i zorganizowane państwo pod wodzą Mieszka. Nie jest to jeszcze Polska, bo Ibrahim Ibn Jakub nazywa krainę „krajem Mieszka”, a mnich Widukind nazywa poddanych Mieszka „Lacikavikami”, a nie Polakami.

Sam Bolesław Chrobry, syn Mieszka, na swoim denarze umieścił napis: „Gnezdun civitas”, czyli „państwo gnieźnieńskie”.

Słowo Polska, coraz częściej pojawia się w źródłach po roku 1000. Być może pochodziła z nazewnictwa zewnętrznego, czyli ktoś tak właśnie nazywał lud Mieszka.

W każdym razie, monety króla Polski Bolesława Chrobrego po roku 1000, przedstawiały obok krzyża napis: „Princes Polonie”.

bottom of page