top of page

Feliks Dzierżyński

Rząd morderców nie stworzy ładu, nie wtłoczy życia w stare ramy, a krew niewinnych i głód, i cierpienie mas ludowych – płacz dzieci i rozpacz matek – to ofiary, które lud złożyć musi, by pokonać wroga i by zwyciężyć – nie pójdą na marne

Feliks Dzierżyński



11 września 1877r. w Oziembłowie na Kresach wschodnich (teren dzisiejszej Białorusi), w rodzinie zubożałej szlachty, przyszedł na świat Feliks Dzierżyński. Człowiek, który stworzył jedną z najpotężniejszych służb policyjnych świata – WCzK (pierwotnie: Wszechrosyjska Komisja Nadzwyczajna przy Radzie Komisarzy Ludowych do Walki z Kontrrewolucją i Sabotażem). Człowiek, który należał do organizacji „Serce Jezusowe” i żarliwie modlił się za Ojczyznę, leżąc krzyżem w kościele, niebawem zasłużył na przydomek „Krwawy Feliks”. Twierdził, że aresztowanym wystarczy tylko jedna ściana – ta do egzekucji, zamiast czterech ścian celi.

Jeszcze w 1901r. pisał w liście do siostry:


Ja jestem tylko chrześcijaninem, ja wierzę tylko w naukę Chrystusa, w jego Ewangelię; w miłość Jego niezmierzoną ku ludziom nieszczęśliwym, ja wierzę, że On pozostawił dla zbawienia nas wszystkich swą naukę zapieczętowaną tak haniebną śmiercią, że On mieszka tylko w sercach naszych, w sercach tych, co przykazania jego wypełniają, a nie w gmachach, obrazach, w żelazie, w drzewie, że On jest żywym dla dobrych, a martwym dla złych, że jego chwalić można tylko w czynach, prawdzie i duchu (…) A przykazania jego miłości są: nie zabijaj, nie kradnij, nakarm głodnego, napój spragnionego, nie przysięgaj, nie sądź, rozdawaj swe bogactwa, idź w ślady Jego


Niestety, lewicowa ideologia wyparła wiarę „w naukę Chrystusa, w jego Ewangelię”, a ślady, którymi podążył Feliks, nie były z pewnością śladami Jezusa.


Ojczyzną proletariatu światowego miał być cały świat. Docelowo, państwa narodowe miały zniknąć (podobne rzeczy próbuje wdrażać w życie szeroko rozumiana Unia Europejska poprzez np. napływ tzw. "imigrantów" do europy.). „Byłem zdecydowanym wrogiem nacjonalizmu” – pisał Dzierżyński. Polski Patriotyzm był obelgą i walczono z nim, nawet w kręgach socjalistycznych. W pewnym okresie podpadły Feliksowi również organizacje Żydowskie. Żydzi, chociaż stanowili ogromną siłę wśród socjaldemokratów, byli bardziej zainteresowani własnym interesem, niż ogólnoświatowymi problemami. Socjalistów postrzegano przez pryzmat Żydów i to właśnie ich łączono z rewolucją, która dla ogółu stanowiła „żydowski spisek”.


W roku 1905 wybuchła rewolucja, a Dzierżyński zaczął nawoływania do rozbrajania wojska rosyjskiego (pamiętajmy, że Polski wtedy na mapie nie było). Zamachy na żołnierzy oczywiście zdarzały się już wcześniej.

Dzierżyński zaczytywał się pismami Lenina i na całego zaczął karierę rewolucjonisty. W wieku 30 lat miał już za sobą 11 lat pobytu w więzieniach i niebawem został bliskim współpracownikiem wodza bolszewików.


W październiku 1917r. Komitet Centralny partii postanowił przejąć władzę w państwie. Oczywiście, przejąć siłą. Pomimo dużego ryzyka, udało im się w kilka dni opanować główne urzędy. Władza była w rękach Rady Robotniczej. No i zaczęło się… Anarchia, pijaństwo… Przywódcom nowego ładu spędzał sen z powiek jeszcze większy problem. W Rosji, a także poza jej granicami powstawały ochotnicze oddziały białogwardzistów, którzy nie zamierzali oddać władzy ot tak, bez walki. Byli nawet bliscy odbicia cara Mikołaja II, ale ten został zabity.


W kraju ogarniętym chaosem; bez służb porządkowych, wojska i administracji, droga do przemocy i zbrodni jest bardzo krótka. Następstwem przejęcia władzy była dyktatura i terror. Powstała Wszechrosyjska Komisja Nadzwyczajna przy Radzie Komisarzy Ludowych do Walki z Kontrrewolucją i Sabotażem. Na jej czele stanął zaufany człowiek Lenina, Feliks Dzierżyński. Prawo rewolucyjne było proste – zabijaj, kogo tylko uznasz za stosowne. Sąd, ławnicy, prokuratorzy… to wszystko straciło rację bytu.

Rok 1920 miał być szczególnie pomyślny dla rewolucji.


Bohaterscy żołnierze Armii Czerwonej! Nadszedł czas rozrachunku. Armia Czerwonego Sztandaru oraz armia drapieżnego Białego Orła stanęły naprzeciw siebie przed bojem na śmierć i życie. Przez trupa Białej Polski prowadzi droga ku ogólnoświatowej pożodze. Na naszych bagnetach przyniesiemy szczęście i pokój masom pracującym. Na Zachów!” – grzmiał Michaił Tuchaczewski do bolszewickiej armii.


„Drapieżny Biały Orzeł” odpowiedział na apel słowami Rady Obrony Państwa:


Ojczyzna w potrzebie! Wzywa się wszystkich zdolnych do noszenia broni, by dobrowolnie zaciągali się w szeregi armii; jak jednolity, niewzruszony mur stanąć musimy do oporu, o pierś całego narodu rozbić się ma nawała bolszewizmu! (…) Do broni!


Po rozgromieniu bolszewickiej nawałnicy, Józef Piłsudski miał powiedzieć do Michaiła Tuchaczewskiego:


Bierz dupę w troki i spierdalaj do swojego gównianego kraju


Takim to miłym akcentem zakończyła się mrzonka o „trupie Białej Polski” i ogólnoświatowej rewolucji. Tymczasowy Komitet Rewolucyjny Polski, który składał się z działaczy polskiego pochodzenia, a który miał przejąć władzę w Polsce, nie miał nad czym panować. Oficjalnie Komitetem zarządzał Julian Marchlewski, ale de facto Dzierżyński. F. A. Ossendowski w „Leninie”, włożył w usta Dzierżyńskiego słowa:


Wy nie rozumiecie tego, na co się porywacie! Wy nie znacie polskiego ludu! To nie Rosjanie! Polacy miłują sercem każdą grudkę ziemi, każde drzewo, każdą cegłę kościoła… Oni mogą się kłócić i za bary wodzić, lecz gdy o kraj pójdzie, gorze temu śmiałkowi, który nań się targnie!... Tam tylko ja oszukać, omamić, uśpić baczność i trwogę potrafię! Tylko ja!”


Nie udało się również sformować Polskiej Armii Czerwonej pod dowództwem Romana Łągwy, do której zgłosiła się zaledwie garstka proletariuszy. Sam Łągwa, podobnie jak wielu innych synów rewolucji, zamordowany został w ramach czystek personalnych Stalina, który wznowił rewolucyjną ofensywę w roku 1939. Tymczasowy Komitet Rewolucyjny nie doczekał się upadku Warszawy. Dzierżyński wyczekiwał go na spokojnej plebanii ks. Wiktora Mieczkowskiego w Wyszkowie. Mówił m.in: „Chrystus pierwszy rewolucjonista i za rewolucję życie oddał, a Kościół katolicki spaczył jego idee, ucząc o wolnej woli, której nie ma i być nie powinno"


Rewolucja, niesiona na szablach ułańskich, w popłochu wycofała się na Wschód.

Konsekwencją masowych egzekucji, których gorącym orędownikiem był Dzierżyński były tysiące osieroconych dzieci, które szwendały się w poszukiwaniu jedzenia. Kradły, napadały ludzi… Próbowały przetrwać.


F. Antoni Ossendowski pisał:


Tłum wysłanych z więzienia aresztantów politycznych zaglądał do legowisk bezdomnych dzieci, wyciągał je z nor o dołów, a gdy skrytki opustoszały – rzygnęły kulomioty.

Na gnoju, przysypanym stratowanym, topniejącym śniegiem i buchającym parą, pozostały nieruchome ciała chorych dzieci i aresztantów. Długo wywlekano je później hakami, wrzucano do skrzyń z chlorkiem i wapnem i grzebano w głębokich dołach, wykopanych tuż – na śmietniku.

Wypadek epidemii nosacizny i innych chorób, szerzonych po Moskwie i całym kraju przez tłumy bezdomnych dzieci, przerzucających się z miasta do miasta, zwróciły uwagę władz na tak niebezpieczne zjawisko.

Przez cały tydzień milicja i patrole wojskowe urządzały obławy. Zgromadzono tysiące dzieci – obdartych, nędznych, głodnych i chorych.”


Przydomek „Krwawy Feliks”, przylgnął do Dzierżyńskiego przez wzgląd na okres tzw. „czerwonego terroru”. Dzierżyński wydał wówczas rozkaz, aby do masowych egzekucji używać karabinów maszynowych. Część skazańców topiono w Zatoce Fińskiej.


Orlando Figes pisał:


Każdy lokalny oddział Czeki miał własną specjalność. W Charkowie upodobano sobie „numer z rękawiczką" - parzono dłonie ofiar wrzątkiem, aż pokryta pęcherzami skóra dawała się zdjąć: ofiarom pozostawały obdarte do żywego

mięsa, krwawiące dłonie, a torturującym „rękawiczki z ludzkiej skóry". Czeka w Carycynie przepiłowywała ofiarom kości. W Woroneżu umieszczano nagie ofiary w nabijanych gwoździami beczkach, które potem toczono. W Armawirze miażdżono czaszki, zaciskając wokół głowy ofiary skórzany pas z żelaznym sworzniem. W Kijowie przymocowywano do tułowia ofiary klatkę ze szczurami i ją podgrzewano tak, że rozjuszone zwierzęta wgryzały się w jelita, szukając drogi ucieczki. W Odessie przykuwano ofiary łańcuchami do desek i powoli wsuwano do pieca albo zbiornika z wrzątkiem. Ulubioną zimową torturą było oblewanie wodą nagich ofiar dopóty, dopóki nie zamieniły się one w żywe, lodowe posągi. Wielu funkcjonariuszy Czeki preferowało tortury psychologiczne. Jeden z nich kazał prowadzić ofiary rzekomo na egzekucję, po czym strzelano do nich ślepymi nabojami. Inny kazał grzebać ofiary żywcem albo wkładać do trumny z cudzymi zwłokami. Niektórzy zmuszali do patrzenia, jak się torturuje, gwałci lub zabija bliskie ofiarom osoby.


Według ustaleń historyków, liczba ofiar „czerwonego terroru”, może wynosić ponad 250 tysięcy ludzkich istnień. Twórca aparatu terroru, jakim była WCzK (Wszechrosyjska Komisja Nadzwyczajna do Walki z Kontrrewolucją, Spekulacją i Nadużyciami Władzy) zmarł 20 lipca 1926r. na zawał serca. Jego życiorys, stanowi jedną z czarnych kart historii Polski.



bottom of page