top of page

W komorowskich koszarach

Rok 1830. Spisek w Warszawie. Listopadowa noc.

Podporucznik Piotr Wysocki, na czele podchorążych i części inteligencji warszawskiej ruszył z bronią w ręku, przeciwko zaborcy rosyjskiemu. Następnego dnia, Warszawa była opanowana. 14 lutego 1831r. gen. Dwernicki ze swoją jazdą, rozbił rosyjską brygadę kawalerii. Kilka dni później miała miejsce bitwa na terenie Grochowa. Po niej dowodzenie i funkcję wodza naczelnego, przejął płk Jan Skrzynecki. Niestety, nie bardzo wierzył w zwycięstwo powstańców, co musiało mieć przełożenie na morale i rezultat kampanii. Zarzuca mu się brak zdecydowania i minimalne wykorzystanie planu wojennego, nakreślonego przez wybitnego stratega i zwolennika zdecydowanych działań zaczepnych, gen. Ignacego Prądzyńskiego.


Gen. Sowiński - obraz Kossaka

W maju miała miejsce bitwa pod Ostrołęką. Fatalne morale, brak wiary w zwycięstwo ze strony Skrzyneckiego, miało bezpośredni wpływ na prowadzone działania. Właściwie, na ich brak. W stolicy doszło do demonstracji. Żądano działania i zmiany personalnej na stanowiskach dowódczych.

Władzę przejął Jan Krukowiecki, ale bierność oddziałów polskich, wykorzystali Rosjanie. Do tego, Krukowiecki myślał raczej o rychłym zakończeniu powstania i uratowaniu tego, co się da, dla dobra arystokracji. Brutalnie stłumił demonstrantów i podjął decyzję o kapitulacji. Sejm nakazał mu walkę, ale cóż z nakazu, kiedy głównodowodzący na walkę ochoty nie miał? Trzeba było bronić Warszawy z pozycji przegranego.

6 IX Rosjanie zaatakowali Wolę. Podczas zaciętych walk, zginęło wielu żołnierzy. Śmierć poniósł generał Sowiński, którego rozsławił Juliusz Słowacki w utworze "Sowiński w okopach Woli". Teraz już, faktycznie walka nie miała sensu. Warszawa padła, a wraz z nią marzenie o niepodległości.


Powstanie listopadowe zakończyło się klęską. Tak, jak większość naszych powstań narodowowyzwoleńczych. Sto lat później, kiedy Polska była już krajem

W czasie okupacji niemieckiej

niepodległym, powołano w Szkole Podchorążych Piechoty w Komorowie komitet, który miał się zająć organizacją obchodów setnej rocznicy wybuchu powstania oraz budową pomnika Józefa Piłsudskiego. Marszałkowi Piłsudskiemu udało się zrealizować sen o niepodległości, więc pomysł jak najbardziej trafiony. W komorowskiej szkole istniała tradycja, że poszczególne roczniki podchorążaków, fundowały jakiś pomnik. Stąd historię powstania listopadowego, choć nie tylko, można wyczytać z tychże pomników. Zwłaszcza, że większość z nich przetrwała do obecnych czasów. Spotkamy tam, m.in: gen. Prądzyńskiego, gen. Dwernickiego, gen. Sowińskiego, gen. Łukasińskiego, czy też samego ppor. Wysockiego, z obnażoną szablą, który nadal zdaje się wzywać do boju. Był zresztą patronem Szkoły Podchorążych Piechoty w Komorowie, która wychowała tak sławnych żołnierzy, jak: słynny obrońca Wizny, Władysław Raginis, czy Łukasz Ciepliński „Pług”.


Pomnik Józefa Piłsudskiego odsłonięto 7 sierpnia 1932r. Wykonał go legionista, major Pług – Mierzewski.


Akt Erekcyjny, który 7 sierpnia wmurowano w pomnik:


„Działo się dnia 5 sierpnia 1932 roku w dniu 9 promocji oficerskiej w Szkole Podchorążych Piechoty w Komorowie k/ Ostrowi M., gdy Prezydentem RP był Prof. Ignacy Mościcki, Ministrem Spraw Wojskowych - Pierwszy Marszałek Polski Józef Piłsudski, Komendantem Szkoły Podchorążych - płk. dypl. Ludwik Bociański: w obecności Pana Pierwszego Wiceministra Spraw Wojskowych gen. dyw. Kazimierza Fabrycego, jako przedstawiciela Pana Prezydenta RP, przy udziale korpusu oficerskiego szkoły i rodzin, korpusu podoficerskiego szkoły i rodzin oraz społeczeństwa cywilnego.

Dając wyraz gorącemu umiłowaniu swego Zwycięskiego Wodza i wskrzesiciela Szkoły Podchorążych Piechoty - Marszałka Polski, Józefa Piłsudskiego, podporucznicy promocji: 7, 8, 9 i 10, korpus oficerski szkoły oraz oddziały Armii Polskiej fundują pomnik, który o ich bezgranicznej wdzięczności i przywiązaniu do idei Osoby Wodza ma świadczyć potomnym.

Niechaj Ci, których duchy kształtowane będą w murach Szkoły Podchorążych Piechoty, mają zawsze przed oczami i w duszy swej obraz Tego, który nie z soli ani roli, ale z tego, co Go boli i dla każdego najważniejszym i jedynym hasłem w życiu było.

Salus rei publicae suprema lex esto.” - Dobro republiki najwyższym prawem.


Wspaniały pomnik, przetrwał czasy zawieruchy wojennej i niemieckiej okupacji. Nie zdołał jednak oprzeć się czerwonym barbarzyńcom, którzy nie potrafili zapomnieć klęski, jaką zgotował im Piłsudski w 1920r. Cud nad Wisłą, głęboko utkwił w pamięci naszym wschodnim sąsiadom.


Po uderzeniu bomby odpadła jedna z tablic

W marcu 1950r. pomnik został zburzony.

Marszałek powrócił na swoim koniu, dopiero w roku 1999. Inicjatorem odbudowy pomnika był Ryszard Ejchelkraut, prezes Koła Przyjaciół SPP. Tym razem, autorem rzeźby był Andrzej Renesa, a sam pomnik wykonany jest z brązu.

Napis na cokole brzmi:


„I Marszałkowi Polski Józefowi Piłsudskiemu Szkoła Podchorążych Piechoty 1932”



bottom of page