"Album wspomnień 1931-1939"
Julian Krzewicki urodził się w Rudniku 16 VII 1910r. Powodem, dla którego zajmujemy się jego osobą jest fakt, że po ukończeniu Gimnazjum im. ks. Stanisława Konarskiego w Rzeszowie wstąpił do Szkoły Podchorążych Piechoty w Komorowie. Trzy lata później uzyskał stopień podporucznika ze starszeństwem. We wrześniu 1934r. otrzymał przydział do 20 Pułku Ziemi Krakowskiej, gdzie objął dowództwo nad plutonem.
Po wybuchu wojny dowodził kompanią przeciwpancerną wyposażoną w szwedzkie armaty przeciwpancerne 37mm Bofors L/45/M (w Polsce produkowane na licencji, jako armaty p-panc. wz. 36) w grupie Armii „Kraków”. Jak wynika ze wspomnień Krzewickiego, podczas wojennych zmagań mieli do dyspozycji również większe kalibry dział:
„Nasze armaty 75 mm otworzyły do czołgów ogień. Trzy z siedmiu czołgów zostały
trafione. Pozostałe jechały dalej. Z jednej z palących się maszyn wyciągnięto dowódcę z oderwanymi nogami. Po chwili czołg spłonął z resztką załogi, jak drzewo do podpałki. Obsługa mojej armaty strzelała bardzo niecelnie, byli ranni, więc zacząłem strzelać sam z zupełnie otwartego stanowiska. Trafiłem następne cztery czołgi. Gdy zmieniałem stanowisko armaty, pomagał mi młody podchorąży. Nagle został trafiony i padł nieżywy. Ściągnąłem wszystkich rannych do dołu po wybuchu pocisku. Zabezpieczyłem ich przed dalszymi trafieniami i powróciłem do armaty. […] Zdołałem zniszczyć 9 niemieckich czołgów. Jechały na nas dwa ocalałe. Podoficer miał jeszcze trochę nabojów do karabinu przeciwpancernego, udało mu się czołgi uszkodzić i zatrzymać. Nie było już zagrożenia ze strony czołgów i Niemcy nie doszli do naszych pozycji. Jednak artyleria niemiecka rozpoczęła huraganowy ogień. Nie mieliśmy już ani jednego naboju. Byliśmy całkowicie bezbronni”
Po fiasku działań obronnych, jak wielu innych wstąpił w szereg ruchu oporu. W 1940r. należał do Związku Walki Zbrojnej. W rok później, zajął się dywersją w szeregach Armii Krajowej (ps. Kruk). Służył w 1 Pułku Strzelców Podhalańskich AK.
W 1950r. został aresztowany przez przedstawicieli systemu komunistycznego, jako jeden z wielu „wrogów ludu”. Więziony i torturowany w ubeckich katowniach w Krakowie i Gorlicach.
Zmarł 11 VIII 1987r. w Gorlicach, gdzie jedna z ulic nosi nazwę im. majora Juliana Krzewickiego.
Pozostawił po sobie wspaniały album fotograficzny, który niniejszym polecam, jako ciekawostkę związaną ze Szkołą Podchorążych Piechoty w Komorowie – Ostrowi Mazowieckiej.
Żródła:
- „Album wspomnień 1931-1939” – J. Krzewicki
- www.gorlice.naszemiasto.pl
Dodatkowe linki: