500-lecie reformacji (M. Luter), cz. III
„Nikt by się w Niemczech nie spodziewał, że jakiś syn chłopski przewróci do góry nogami religię katolicką i rządy panujących książąt. Tym mistrzem był Marcin Luter, który przyszedł na świat 10 listopada 1483 roku w Eisleben. Lutrem nazwał się sam dopiero wtedy, kiedy go nauka posadziła na krześle profesorskim w uniwersytecie wittenberskim. Jego rodzina, która była bardzo liczną w wioskach saskich, nie miała wcale stałego nazwiska.” – Teodor Jeske – Choiński.
Jednak ten syn chłopski, osiągnął wiele. Początkowo pobierał nauki u przyjaciela swego ojca. Później rok uczył się w Magdeburgu i powędrował dalej, do Eisenach. Młody, żądny wiedzy i kariery student zarabiał na życie jak tylko mógł, aż wreszcie w 1505r. wstąpił do klasztoru benedyktyńskiego. Tam kontynuował naukę i kontemplował poświęcając się przy tym codziennym zajęciom zakonnym.
Jeszcze przed wstąpieniem Marcina do zakonu, książę saski Fryderyk zwany Mądrym (nie bez powodu) postanowił poprawić stan szkolnictwa w podległym sobie księstwie. Jako głęboko wierzący katolik, poprosił o pomoc wikariusza zakonu św. Augustyna, uznanego prof. Jana von Staupitza. Augustianin zgodził się i ściągał do szkół saksońskich co zdolniejszych nauczycieli. W 1508r. wezwał do Wittenberga brata Marcina, który zajął się wykładami z filozofii i teologii. Niebawem Marcin osiągnął tytuł licencjata i doktora, a także stanowisko przeora klasztoru wittenberskiego.
Był to czas nowych uczonych - humanistów. Epoka, nazwana później Odrodzeniem (fr. renaissance) uważana jest za pewien trend kulturowy, na który składają się obok humanizmu reformacja i kontrreformacja. Znanymi postaciami tej epoki są m.in.: papież Juliusz II, Mikołaj Kopernik, cesarz Karol V, Krzysztof Kolumb, Arystoteles, Platon, Erazm z Rotterdamu, Giordano Bruno, Leonardo da Vinci i… Marcin Luter.
Czasami stosuje się zbytnie uproszczenie, jakoby zwolennicy humanizmu (wśród których była znaczna ilość księży) stawiali w centrum świata człowieka, zamiast Boga (jak u masonerii). Nie jest to do końca prawdą. Wielu wybitnych humanistów było wiernymi Ewangelii i Kościołowi kapłanami. Jaskrawym tego przykładem jest postać Prymasa Andrzeja Krzyckiego. Reformacja katolicka nie musiała wcale zaprzeczać humanistom, ani być ślepo zawładnięta ideałami humanizmu na przekór kulturze wieków średnich.
Obok humanizmu klasycznego, który faktycznie sięgał w odmęty pogańszczyzny starożytnej, rozwijał się humanizm chrześcijański (devotio moderna). Chrześcijańska odmiana humanizmu kładła nacisk na samodoskonalenie się człowieka, jako naśladowcy Chrystusa. Skupiało się na relacji ja – Bóg. Początek tego podejścia wyznaczało dzieło Tomasza á Kempis „O naśladowaniu
Chrystusa”, które tak bardzo wpłynęło również na życie rotmistrza Witolda Pileckiego, słynnego ochotnika do Auschwitz. Tomasz á Kempis zaczął swoją książkę tak:
„Kto za Mną idzie, nie chodzi w ciemności (J8, 12) – mówi Pan. Oto słowa Chrystusa, którymi nas zachęca do naśladowania swego życia i obyczajów, jeśli naprawdę chcemy być oświeceni i wolni od wszelkiej ślepoty serca.
Najważniejszym więc ćwiczeniem naszym powinno być rozważanie życia Jezusa Chrystusa.”
Z pewnością do porad Tomasza á Kempis Marcin Luter się nie stosował, a szkoda.
Na łonie Kościoła zaczęło się dziać źle już w XIVw. W wieku XVI, m.in. pod wpływem humanizmu, zaczęło się dziać bardzo źle. Zwłaszcza w Kościele Zachodnim. Włoski kler w dużej mierze uległ zeświecczeniu – łącznie z kolejnymi papieżami. Papież Aleksander VI zaangażował się w wojnę o koronę królewską Włoch dla rodu Borgiów, która wygasała powoli za kadencji Piusa III. Ponieważ papieże byli Włochami, a Włochy uwikłane były w przeróżne konflikty, chcąc czy nie, swoimi działaniami szkodzili całemu Kościołowi.
Później na Tronie Piotrowym zasiadł dość rezolutny papież, Juliusz II; koneser sztuki, który wypędził Cezara Borgię i polecił (o czym już wspominałem) budowę bazyliki św. Piotra i sprzedaż odpustów na ten cel.
„Potępieni zostaną na wieki wraz ze swymi mistrzami ci, którzy wierzą, iż listy odpustowe zapewnia im zbawienie”, stwierdził Luter.
Tym wszystkim zajściom przyglądał się dr Marcin, który jako mnich miał okazję być w Rzymie. Po powrocie do Wittenbergu, coś niedobrego stało się z naszym braciszkiem. Stwierdził, że Chrystus poprzez swoją śmierć przezwyciężył bramy piekielne i odtąd raj jest dostępny dla każdego, kto tylko wierzy w Jezusa. „Bądź grzesznikiem i grzesz odważnie – mawiał, – ale jeszcze odważniej wierz i ciesz się w Chrystusie, Chrystus otworzył dla ciebie bramę nieba.”
Nie bez znaczenia była tutaj postawa kolejnego papieża Leona X, który nakazał składać wiernym ofiarę za sakrament pokuty i Komunii św. Dr Marcin Luter stawał się coraz większym wrogiem papiestwa i katolików w ogóle. Po opracowaniu swoich 95 tez, coraz częściej wdawał się w ostrą polemikę z przedstawicielami papiestwa na ziemi niemieckiej, np. z zakonnikiem Janem Tetzlem z Parmy. Coraz odważniej podburzał biedny lud i ubogą szlachtę przeciwko zwierzchnikom Kościoła.
Doszło do tego, że w sprawie Lutra interweniował sam cesarz Maksymilian I. W liście do papieża pisał i naciskał, aby papież podjął jakieś kroki w sprawie nawiedzonego mnicha. Odwróciła się od Lutra część jego znajomych, którzy nie mogli tolerować jego „nowej wiary”. Jeden z nich, profesor teologii w Ingolstadtu, kanonik Jan Eck zarzucił mu szerzenie herezji husyckiej i wezwał go do dyskusji.
Luter zgodził się na dysputę. Miała ona miejsce między 27 czerwca a 15 lipca 1519r. w pałacu księcia saskiego Jerzego w Lipsku. Eck wielokrotnie zapędził swego rywala w kozi róg, ale Luter nie był w ciemię bity i umiał się odgryźć. W rezultacie Eck zobaczył w nim „poganina i celnika”. Argumenty Marcina Lutra nie trafiły też do osoby księcia Jerzego, który od tej pory nie darzył Lutra sympatią.
Nie mylił się prof. Eck, co do husyckich zapędów Lutra. Okazuje się, że ten utrzymywał korespondencję z husytami. „Czym był kiedyś Jan Hus w Czechach – pisał do niego jakiś proboszcz – jesteś teraz ty, Marcinie, w Saksonii”.
W jednej z listownych odpowiedzi do husytów w Pradze Luter pisał:
„ja, głupiec, nic o tym nie wiedząc, uczyłem się wszystkiego z nauk Jana Husa; my jesteśmy wszyscy husytami, nie zdając sobie z tego sprawy; św. Paweł i św. Augustyn są także husytami. Hus jest wielkim męczennikiem Chrystusa i trzeba go nazwać świętym.”
Podobnie jak husyci, Luter nie zamierzał dążyć do wprowadzenia swej reformy jedynie poprzez nauczanie słowem, ale nawoływał do czynu. W jednym z listów do Spalatina pisał:
„Przysięgam ci, jeżeli rozumiesz dobrze ewangelię, to nie wierz, iż ona musi się obyć bez tumultu, gniewu i buntu. Słowem Boga jest: miecz, wojna, zniszczenie, zburzenie, gniew, trucizna.”
Cóż… Takie słowa nie mogły przechodzić obojętnie wśród hierarchów kościelnych, ani też wśród książąt i możnowładców. Podburzanie biedoty i niezamożnej szlachty niosło za sobą niebezpieczeństwo buntu, a co za tym idzie morderstw i rozbojów.
Taki rozwój wypadków był na rękę chłopom, którzy czuli się zwolnieni z życia w moralności chrześcijańskiej i mogli „grzeszyć odważnie” grabiąc, gwałcąc i mordując. Temat podchwycili też szlachetkowie, którzy widzieli szanse na podniesienie swojego statusu społecznego i zawartości sakiewki. Takimi ludźmi byli, wśród innych Ulrich von Hutten i Franciszek von Sickingen.
Von Hutten od dawna nie znosił Kościoła i jego hierarchów. Był współautorem „Listy ciemnych mężów” skierowanej przeciwko dominikanom. Z kolei Franciszek von Sickingen był dość zamożnym szlachcicem, któremu na drodze stał Kościół. Dzięki Lutrowi wyczuł moment, aby oderwać się od papiestwa, a przy okazji wzbogacić się na rewolucji. Rozkazał swemu wojsku atak na pałac arcybiskupa Ryszarda von Greiffenklau w Trier. Ponawiane kilkakrotnie ataki nie przyniosły rezultatu. Za to zuchwałość napastnika zaalarmowała okolicznych rządców, którzy nie mieli wątpliwości, że dzisiaj arcybiskup, a jutro oni. Okoliczni książęta najechali zamek Landsthul i pobili Franza von Sickingena. Dr Luter stracił swego protektora, który zmarł w wyniku odniesionych ran. Niebawem zmarł też Ulrich von Hutten.
Pod ich protekcją i za ich namową i pomocą, Marcin Luter rozpowszechnił po kraju swoje broszury, w których objawiał doktrynę wiary na własna modłę. Twierdził, że Kościół nie potrzebuje „dni świątecznych i różnych ozdób, bo są nieprzyjemne i przykre; wszystkie dni świąteczne powinny być skasowane albo przeniesione na niedzielę; kaplice i polne kościoły należy zupełnie zniszczyć; ponieważ mnóstwo kupionych mszy gniewa Pana Boga, będzie użytecznym usunąć te msze; także rozkazanych postów należy się pozbyć; kary kapłańskie: interdykt, klątwa i suspensa księdza, są okrutnymi plagami złego ducha.” Odrzucał też msze za zmarłych, a jego naśladowcy z czasem poszli jeszcze dalej…
W roku 1520 Marcin Luter napisał 3 rozprawy: „Do chrześcijańskiej szlachty narodu niemieckiego”, gdzie stawiał władzę świecką ponad papieską i zachęcał do reformy w kwestiach wiary (zniesienie postów, odpustów, mszy i modlitw za zmarłych, itd.); „O niewoli babilońskiej Kościoła”, w której próbował udowodnić, że kapłaństwo nie jest sakramentem, a tylko zawodem (odrzucał większość sakramentów); „O wolności człowieka chrześcijańskiego”. W trzeciej twierdził, że człowiek powinien zastosować się do zaleceń władcy świeckiego i w ogóle pisał o wolności, która w sferze materialnej, wg. niego nie jest możliwa.
W końcu odezwał się papież Leon X. Oświadczył, że albo Luter wyrzeknie się głoszonych przez siebie, a błędnych w mniemaniu Kościoła kazań, albo zostanie obłożony klątwą kościelną. Co też się stało, kiedy Luter nie przystał na propozycję. W Rzymie zapłonęły stosy z pismami Lutra, a 15 grudnia 1520r. Marcin Luter, wściekły na papieża spalił księgi kościelne i papieską bullę („Exsurge Domine”), w której papież potępiał jego tezy. Do Spalatina pisał Luter, że „w Rzymie są wszyscy wariatami, głupcami, wściekłymi, idiotami, drągami, kamieniami, piekłem i diabłem.” Pisał, że gardzi Rzymem i jego łaską. „Nie chce się już z nimi pogodzić – pisał – niech mnie przeklną i spalą… Sylwester von Schaumburg i Franciszek von Sickingen uwolnili mnie od strachu ludzkiego… Więc nie obawiam się już, lecz wydaję właśnie książkę niemiecką przeciw papieżowi. Chwytam gwałtownie papieża, jako antychrysta.”
Po utracie swoich głównych obrońców, w tym zamożnego Franciszka von Sickingena, Marcin Luter utracił grunt pod nogami. Znowu poczuł się zagrożony i obawiał się o własne życie.
Kiedy na tronie królewskim zasiadł Karol V, jako katolik postanowił rozmówić się z Lutrem. Wezwał go przed swój majestat, a jeśli ten by odmówił, miał zostać ukarany. Buta Lutra nieco zmalała. Miał prawo obawiać się wszystkiego, łącznie ze śmiercią. Napisał więc w liście, że będzie pokornym czcicielem Kościoła rzymskiego i ani myśli go obrażać. Była to czcza gadanina, dla zamydlenia oczu władcy. Kilka dni później napisał kolejny list. Tym razem do jednego ze swych popleczników. Pisał: „papieża nazywałem dawniej zastępcą Chrystusa, a teraz
odwołuję to i mówię: papież jest wrogiem Chrystusa i apostołem diabła.”
Długo zwodzić cesarza nie mógł. Wezwany przed tron, odmówił wyrzeczenia się swoich poglądów. Wściekły monarcha zakazał mu głoszenia herezji, a zarazem podpuszczania chłopów do buntu i wypędził go.
Być może Marcin Luter zginąłby w drodze powrotnej, gdyby nie… napadli go zamaskowani rycerze. Napastnikami byli podwładni księcia Fryderyka Mądrego, który chcąc zapewne ocalić życie swego podwładnego, który naraził się znacznym decydentom, osadził go w celi w Wartburgu. Tam, bezpieczny Marcin Luter postanowił przetłumaczyć pisma Starego i Nowego Testamentu. Przy okazji omijając te fragmenty, które nie pasowały do jego „nowej religii”. Karol von Bodmann pisał:
„Dokąd dojdziemy z wykładem Lutra tłumaczenia i autorytetu Biblii? On wyrzuca te albo owe księgi jako nieapostolskie, jako fałszywe, bo nie odpowiadają jego duszy. Inne księgi będą znów wyrzucone, w końcu nie będzie się wierzyło w całą Biblię i będzie się ją traktowało jak niepotrzebną książkę. Już teraz gardzi wielu ludzi Biblią. I te smutne zjawiska będą coraz liczniejsze, jeśli Luter i jego towarzysze będą opluwali Kościół, papieża i biskupów.”
Do Lutra dołączyli też inni mnisi augustiańscy, którzy wyznawali jego poglądy. Ich nauka podburzała do buntu i spowodowała rozlew krwi na ulicach miast. W Erfurcie i Wittenbergu ludzie podburzeni przez Jana Lange rozpętali burdę, podczas której bito i mordowano księży, profesorów, a i jak to bywa w takich sytuacjach, wielu niewinnych ludzi. Niszczono przy tym dziesiątki domów, palono biblioteki i dokumenty kościelne. Przy tym rabowano wszystko, co tylko wpadło w ręce.
W Wittenbergu i okolicy szerzył się chaos, ogólna anarchia pochłaniała pospólstwo i zubożałą szlachtę. „Synagogami demoralizacji” buntownicy nazywali szkoły, kościoły i klasztory. Słowa te padały na żyzny grunt. W ciągu 4 lat z wittenbergskiego uniwersytetu („kryjówki morderców”) zniknęli prawie wszyscy studenci. Powodem było również to, że w ramach reformacji luterańskiej nie wszyscy poczuwali się do wnoszenia opłat na rzecz Kościoła. Ponieważ to właśnie Kościół utrzymywał uniwersytet, no to jego upadek postępował wraz z postępami „nowej religii”. Lutrowi wtórował wielki uczony tamtych czasów Melanchton (Filip Schwarzerd). Pisał on, że „nic szkodliwszego i bezbożniejszego nie odkryto od uniwersytetów; na papieży nie spada ten grzech; sam szatan jest ich twórcą; Wiklef zmiarkował pierwszy, że uniwersytety są szkołami diabłów. Chrześcijaninem nie jest ten, kto się nazywa filozofem.”
„Rozum jest kochanką diabła” – twierdził dr. Luter. Erazm z Rotterdamu twierdził z kolei, że „wszędzie, gdzie rządzi luterstwo, ginie nauka i wiedza.”
Luter uważał, że „Ewangelia daje wszystkim wyznawcom wolność i pozwala im tak żyć, jak się im podoba.” Odrzucał też sakrament małżeństwa. Po niesakramentalnym ślubie, który zawarł z byłą zakonnicą (uciekinierką z klasztoru) Katarzyną von Bora, odwrócili się od niego jego bliscy przyjaciele, w tym Melanchton. Do Spalatina Luter pisał w ten sposób:
„Zrobiłem się tak małym i wzgardzonym, iż mam nadzieję, że aniołowie będą się ze mnie śmiać, a diabły płakać.”
Luteranie odrzucili podstawową tradycję kościelną: namiestnictwo Jezusa Chrystusa, msze święte, kult świętych i Maryi, istnienie czyśćca i rolę dobrych uczynków w życiu chrześcijanina. Bez problemu odnajdziemy też wiele twierdzeń pokrywających się z tymi, głoszonymi przez wolnomularzy.
Sam Luter często gawędził przy kuflu piwa, stąd jedno ze źródeł o życiu i poglądach reformatora nosi tytuł „Gawędy przy stole”.
Szerzenie przez Lutra Ewangelii na swoja modłę spowodowało, że obrażeni na niego przyjaciele zaczęli kontynuować rewoltę dalej i głosić swoje wersje Biblii. Oczywiście każdy z nich uważał, podobnie jak Luter, że tylko on posiadł wiedzę prawdziwego rozeznania Biblii. Do tego znaleźli się tacy, co to uważali się za posłańców z Nieba, albo wcielenia Chrystusa. Im lepszy mówca, tym miał większy posłuch wśród pospólstwa, które już się rozochociło w gwałtach, mordach i grabieżach.
Kanonik Andreas Bodenstein, jeden z teologów uniwersytetu w Wittenberdze, w Boże Narodzenie 1521r. odprawił pierwszą luterańską Wieczerzę Pańską. W języku narodowym Niemców, bez ornatu. Ten sam „nowy” duchowny nakazał niszczyć wizerunki świętych i usunąć ołtarze. Udzielał też ślubów księżom i zakonnikom. Sam również się ożenił.
W Zwickau pojawił się Thomas Münzer, który propagował nadejście tysiącletniego królestwa Chrystusa. „W kazaniach swoich odrzucał on już niemal otwarcie wiarę w autorytet Pisma Świętego, w niebo, piekło, życie wieczne, w boską naturę Chrystusa. Rozum utożsamił z Duchem Świętym i nim kazał się wiernym kierować, by piekło, istniejące realnie na ziemi, zamienić w ziemski raj.”
Thomas Münzer zyskiwał sobie coraz większe poparcie wśród ludności, czym naraził się i Kościołowi i protestantom. Niebawem został przepędzony. Nie był oczywiście jedynym głosicielem reformy…
Nowym papieżem, który próbował zreformować Kościół i uspokoić niepokoje związane z reformacją został Hadrian Florensz z Utrechtu – nauczyciel Erazma z Rotterdamu, który przyjął imię Hadrian VI. Niestety, na głowie papieża były też konflikty z Turkami, których ekspansję powstrzymywał w Rodos zakon rycerski św. Jana, a także konflikt Habsburgów z Walezjuszami we Włoszech i kilka innych.
Tymczasem reformacja dotarła również do Szwajcarii, Szwecji, Danii, Prus i Polski. Rozruchy zaczęły się w Warszawie, Toruniu, Elblągu, Gdańsku… Sytuację w Gdańsku nazwano „tumultem gdańskim”. Aby uspokoić swych poddanych, wyruszył król Zygmunt Stary wraz z bp Andrzejem Krzyckim, który ośmieszył niektóre tezy Lutra w książce oznaczonej przewrotnym tytułem „Pochwała Lutra”. Przeciwko wolnej woli wg. Lutra wystąpił też Erazm z Rotterdamu w napisanym wspaniałą łaciną dziele „O wolnej woli”.
Pisząc o Kościele, Erazm stwierdził:
„Wiem, że w tym Kościele, który wy nazywacie papieskim, jest wiele rzeczy, które zasługują na naganę, lecz widzę je i w waszym. Łatwiej się znosi zło, do którego się przywykło. Dlatego też trzymam się Kościoła, z pobłażliwością patrzę na jego wady i czekam, dopóki się nie poprawi; a i Kościół musi mnie tolerować takim, jakim jestem, dopóki się lepszym nie stanę. Pomiędzy dwiema złymi rzeczami należy wybrać drogę pośrednią.”
W Gdańsku pospólstwo chciało się wymknąć spod jurysdykcji bpa Macieja Drzewickiego. Luteranie rozpoczęli demolkę w świątyniach i klasztorach. Zaprowadzili w mieście nowe wyznanie, o czym poinformowali króla listownie. Obaleni urzędnicy katoliccy poprosili władcę o interwencję, co też miało miejsce w kwietniu 1526r. Zygmunt Stary na czele 8 tys. wojska przybył do miasta i bez ceregieli, przed dworem Artusa kazał ściąć 14 przywódców zamieszania.
Pierwszym protestanckim państwem, za przyczyną naszego króla Zygmunta Starego i jego doradcy bpa Krzyckiego stały się Prusy Książęce. Król Zygmunt, jako pierwszy władca uznał oficjalnie, że religią tam panującą będzie luteranizm. Zamiast więc zniszczyć Zakon Krzyżacki do końca, pozwolił mu dalej drążyć dziurę w polskim brzuchu. Skończyło się to w przyszłości rozbiorami naszego państwa, do czego walnie przyczynił się inny władca, sterowany z Moskwy król Stanisław August Poniatowski.
Polskich heretyków luterańskich, osadzano m.in. w zamku Lipowiec.
Luter widział, że sytuacja wymknęła się spod kontroli. Pospólstwo nie bardzo interesowało się sprawami reformacji Kościoła, za to doskonale znało się na rabunkach, co przeważyło nad ich powstańczymi instynktami. Dr Marcin napisał nawet książkę „Przeciw rabującym i mordującym hordom chłopów”, w której pisał:
„Trzeba ich bić, dusić i żgać, skrycie i jawnie, gdzie kto może, tak jak zabić się musi psa wściekłego!”
Koniec rewolucji zapoczątkował m.in. Jerzy Truchsess. W 1525r. zabrał ze sobą kawalerię i armaty i wyruszył na spotkanie rewolcie. Bitwa, a właściwie konkretna rzeź miała miejsce po Leipheim, gdzie Truchsess zabił około 4 tysięcy rozszalałej czerni, a resztę rozpędził na cztery świata strony. Przywódców chłopskiej armii kazał ściąć. Dziesięć dni później, pod Wurzach spotkał kolejną armię buntowników, którą ścigał do Weingarten, gdzie złożyli broń i obiecali zakończyć rewoltę. Za przykładem Jerzego Truchsessa poszli tez inni książęta i hrabiowie, którzy rozpędzili buntowników, a ich przywódców oddali do dyspozycji kata. W tym Thomasa Münzera.
Zrodziły się różne frakcje narodowe i wewnątrznarodowe. To również było pretekstem do jatki. Król Hiszpanii wojował z królem Francji. Obaj niby chrześcijanie, ale były też w życiu władców sprawy doczesne, które, nie ma co ukrywać niejednokrotnie przyćmiewały sprawy wiary. Papież Klemens VII poparł Francuzów, aby ukrócić zapędy coraz silniejszego rodu Habsburgów. Sprawa miała taki finał, że armia luterańska uderzyła na Rzym, a papież ledwie zdołał skryć się w zamku św. Anioła. Wieczne Miasto zajęli Niemcy:
„- Nasi wkroczywszy złupili całe Borgo i wymordowali prawie wszystkich, którzy się tam znajdowali, biorąc niewielu jeńców – doniesiono cesarzowi. – Zrabowano wszystkie klasztory braci i mniszek, wzięto do niewoli kobiet, które się w nich schroniły. I każdy nie według swojej godności, lecz według woli żołnierzy zmuszony był torturami i innymi sposobami do zapłacenia okupu. Zrabowano ozdoby wszystkich kościołów, wyrzucono rzeczy święte i relikwie, ponieważ żołnierze, zabierając srebro, w które były oprawione rzeczone relikwie, nie zwracali na resztę więcej uwagi niż na kawałek drewna. Kościół św. Piotra i pałac papieża od góry do dołu zamieniono na stajnie dla koni.”
Tak ohydne wydarzenia wykopały ogromną przepaść między katolikami i protestantami, która do dzisiaj nie została zakopana.
Rewolucja powoli wygasała, ale pociągnęła za sobą jeszcze wiele powstań i krwawych rzezi. Sam Marcin Luter zmarł 18 lutego 1546r. Osierocił pięcioro dzieci.
Radosław Patlewicz podsumował ten czas dość brutalnie (ale i czasy takie były):
„Dziś, po 500 latach od napisania przez Lutra słynnych „95 tez” widać jak na dłoni, że reformacja była jedynie zasłoną dymną, sprytnym alibi dla masowej grabieży majątku kościelnego i klasztornego, krokiem na drodze do stworzenia nowego porządku świata. Protestantyzm zaczął się od mordów, gwałtów, grabieży, odrzucenia sakramentów i celibatu oraz zanegowania prawa własności, a skończył na lesbijskich pastorach, gejowskich ślubach i indyferentnym stosunku do aborcji i eutanazji.”
W czwartej odsłonie tekstów o reformacji poczytamy (09-11-2018r.) o założycielu Andrzejewa, Prymasie Andrzeju Krzyckim.
Źródła:
- „Encomia Luteri”, Andreas Cricius
- „Marcin Luter”, Stanisław Grzybowski
- „Z dziejów humanizmu w Polsce...”, ks. Jan Fijałek („Pamiętnik literacki”)
- „Walka Lutra z katolicyzmem”, Teodor Jeske – Choiński
- „O naśladowaniu Chrystusa”, Tomasz á Kempis
- „Marcin Luter”, Andrzej Tokarczyk
- „Luter. Ciemna strona rewolucji”, Paweł Lisicki
- „Historia polityczna Polski”, Radosław Patlewicz
- „Studia Podlaskie”, Piotr Guzowski, tom XII/2002r.
- "Masoneria. Zaciskanie pętli", Stanisław Krajski
- „Confitendi ratio Doctoris Martini Lutheri Augustiniani Vuittenbergensis.”, M. Luther
- „Magna Polonia”, nr. 7/2018r.
- www.pch24.pl (Paweł Chmielewski)
- www.dziedzictwo.ekai.pl
- www.krzycki.com.pl
- www.salon24.pl (Husycka herezja i husyckie wojny)
- www.ekumenizm.wiara.pl
- www.bialczynski.pl
- www.epatmos.pl