Wołyń – cz. VI (8) - po zagładzie
Władysława Dudar:
- „Oczywiście nie byłam jedyną Polką mieszkającą w Korcu i okolicy. Po wielkich rzeziach na Polakach, dokonanych tutaj przez Ukraińską Powstańczą Armię, ci z nich, którzy przetrwali, w spisach ludnościowych i w deklaracjach paszportowych deklarowali narodowość ukraińską. Komuniści w Korcu obawiali się, że na fali pierestrojki Polacy tu żyjący zechcą wyjść z podziemia i upomnieć się o swoje prawa. Dlatego też każdy publiczny przejaw życia polskiego budził ogromny niepokój. Nawet jedna polska piosenka, wykonana niespodziewanie w trakcie oficjalnego święta, wywołała u nich panikę.”¹²¹
Ludmiła Poliszczuk:
- „Nie wszyscy świadkowie zbrodni UPA mieli odwagę zeznawać przeciwko mordercom. Gdy moja ciocia już jako staruszka przyjechała w 1989r. do Ostroga, by odwiedzić grób męża, strasznie się zdenerwowała. Na ulicy rozpoznała jednego z jego morderców, którego twarz i wzrok zapamiętała na całe życie. Jak się okazało, mieszkał tu, niedaleko mnie, na sąsiedniej ulicy. Niedawno zmarła starsza kobieta, która znała wielu morderców z UPA. Nie chciała nigdy o tym rozmawiać z polskimi dziennikarzami. Mówiła mi: Ja już stoję nad grobem i nie muszę się bać. Mam jednak dzieci i wnuki, a po Ostrogu chodzą ludzie, którzy chwalą się, że „riezali” i jak trzeba będzie to znów mogą „riezać” Polaków, jeżeli ci za bardzo będą podnosić głowy.”¹²¹
Monika Śledewska:
- „Ofiary II wojny światowej podzielono na te godne pamięci i te, o których należy zapomnieć, w identyczny sposób potraktowano też polskich żołnierzy, bo tego wymaga współczesna polityka historyczna. „Wybielaczom” OUN – UPA udało się zastąpić określenie „zbrodnia ludobójstwa” takimi pojęciami jak „wojna chłopska” czy „polsko-ukraińska wojna domowa”, którą rzekowmo mieli wykorzystywać zarówno Sowieci, jak i Niemcy. Dla ukraińskich nacjonalistów jest to woda na młyn. Nie tylko uważają, że to Polacy mają przeprosić Ukraińców za popełnione na nich zbrodnie i wieloletnią okupację ich ziem. Domagają się też, by Polska zwróciła Ukrainie kilkanaście powiatów tzw. Zakerzonia. W ich pojęciu są to etniczne ziemie ukraińskie, czasowo tylko przez Polskę administrowane.”¹²²
Wacław Gąsiorowski:
- „Przechodziliśmy też przez miejscowość, w której zarżnięto moją matkę. Jej szczątki wraz z innymi pomordowanymi wrzucono do studni, które upowcy
następnie zrównali z ziemią. Powiedziałem o tym ppor. „Naglowi”, ale ten orzekł, że jak wygramy wojnę, to zadbamy, by pomordowani tu Polacy mieli swoje mogiły. To oczywiście nie stało się nigdy! Jak zaczęliśmy jeździć na Wołyń, to usiłowałem zlokalizować te studnie, ale tam już tak wszystko zarosło, że nie można było niczego odszukać. Mamie urządziłem na cmentarzu w Zasmykach symboliczną mogiłę razem z grobem ojca. Napisałem na tablicy, że tu spoczywa Amelia Gąsiorowska z Wiśniewskich, która zginęła tragicznie. Nie napisałem na tablicy, że zamordowali ją Ukraińcy. Takie tablice są bowiem często rozbijane.”¹²²
Zygmunt Maguza:
- „Udałem się tam [na uroczystości związane z odsłonięciem monumentu w Porycku] z delegacją kombatantów 27 Wołyńskiej Dywizji Piechoty – mówi. – redaktor Piotr Kraśko kierujący telewizyjną relacją z tej uroczystości początkowo chciał nagrać moje krótkie wspomnienie o tragedii Polaków, która w okolicy Porycka się rozegrała. Gdy jednak krótko przedstawiłem mu, co chcę powiedzieć, uznał, że nie nadaje się to na taką okazję, która powinna łączyć. Udzielił głosu koledze prof. Władysławowi Filarowi, który tamte wydarzenia zapamiętał inaczej. Jego rodzinę ostrzegł sąsiad Ukrainiec i zdołała ona wyjść cało z pogromu. Redaktor Kraśko obiecał wprawdzie, że nagra moją relację i wyemituje ją później, ale nigdy ostatecznie do tego nie doszło.(…)
- Nasze tradycje trzeba przekazywać młodzieży, by miał je kto kultywować, gdy nas zabraknie – mówi. – Pamięć o ofiarach ukraińskiego ludobójstwa powinna trwać. Nie dlatego, żeby pielęgnować jakieś resentymenty, ale po to, by tragiczne wydarzenia, których yłem świadkiem, nigdy się ne powtórzyły. Prawda o nich musi być powiedziana do końca, a ofiary zbrodni należycie upamiętnione. To warunek wszelkiego pojednania.”²²
Antoni Mariański:
- „Proces pojednania zakłóca niestety fakt, że młodemu pokoleniu sączy się nacjonalistyczny jad, a morderców ukazuje jako bohaterów narodowych. Ukraińcy mieszkający w Polsce i czytający „Nasze Słowo”, organ Związku Ukraińców w Polsce, też znajdują się pod wpływem ideologii nacjonalistycznej. Redakcja tej gazety to prawdziwe gniazdo os. Znam dobrze ukraiński i włos mi się jeży, gdy czytam zamieszczone w tym ukraińskim piśmie publikacje. Skupione wokół niego środowisko wcale nie dąży do polsko – ukraińskiego pojednania. Ciągle wspomina z nostalgią o Zakorzeniu, ale żaden jego członek nie zająknie się o setkach wyrżniętych polskich wsi, zarastających zielskiem, w których się nic nie dzieje.”²²²
Władysław Tołysz:
- „Nasi w mundurach Niemieckich weszli do chałupy, w której trwała biesiada, i zażądali od obecnych przepustek. Gestapowcy, będący już po dobrym kielichu, oświadczyli, że mają. A broń gdzie trzymacie? Zapytał ich kolega. Jest w drugim pokoju powiedział gestapowiec, ale zaczął coś podejrzewać i bacznie przyglądać się kolegom. Jeden z kolegów uznał, że nie ma co czekać i położył wszystkich serią. Później historycy ukraińscy zaczęli zarzucać AK, że mordowała spokojnych ukraińskich chłopów. Na jednej z sesji naukowych powiedziałem ukraińskiemu profesorowi, że AK nie mordowała ukraińskich chłopów, tylko agentów gestapo. I to nie tylko Ukraińców. Jeżeli Polak donosił do gestapo, to też dostawał kulę w łeb.”²²²
Mirosław Łoziński:
- „Mordercy i zbrodniarze zyskali status bohaterów narodowych. Stawia się im pomniki i ukazuje młodzieży jako wzorce do naśladowania. Nikt nie pamięta o tym, że na ich rękach jest krew niewinnych polskich ofiar, w tym kobiet i dzieci. Kwestionuje się, że na Wołyniu miało miejsce ludobójstwo ludności polskiej. Jak w takich warunkach rozmawiać o pojednaniu?”²²²
Monika Śledewska:
- „Nie mogłam bowiem ścierpieć zniekształcania prawdy historycznej i wybielania UPA, która w wielu polskich mediach zaczęła być pokazywana jako ukraińska armia partyzancka, walcząca o wolność Ukrainy. Z dużym zdziwieniem przyjęłam fakt, że Związek Ukraińców w Polsce, który powstał w 1990r., zaczął gloryfikować OUN-UPA, domagając się rehabilitacji zbrodniarzy. Przeżyłam też szok, gdy senatorowie pierwszej kadencji III Rzeczpospolitej potępili w uchwale akcję „Wisła”. Krokiem tym dokonali faktycznej rehabilitacji OUN – UPA. Zdjęli odium z kata i przenieśli je na ofiarę. W tym samym czasie pogrobowcy banderowców rozpoczęli na Ukrainie ofensywę na rzecz przywracania tradycji UPA, której główną animatorką była ukraińska diaspora w USA i Kanadzie. Jej działacze przez kilkadziesiąt lat, korzystając z życzliwości władz tamtejszych krajów, gloryfikowali zbrodniarzy. To oni już dawno doprowadzili do powstania pomników Bandery i Szuchewycza. Za błogosławieństwem Waszyngtonu i Ottawy organizowali też rocznice powstania UPA, przedstawiając ją jako walczącą z Sowietami formację narodowowyzwoleńczą. Weterani OUN – UPA byli też wykorzystywani przez amerykański wywiad jako eksperci. Dzięki protekcji CIA jeden z odpowiedzialnych za ludobójstwo na Polakach, Mykoła Łebed, do 1988r. spokojnie żył w USA. Wcześniej, po kapitulacji Niemiec, ukrywał się w Rzymie, korzystając z pomocy grekokatolickich dygnitarzy Watykanu.”¹²²
Grzegorz Braun:
- „Wożenie do Kijowa dobrych słów, pobożnych życzeń, a nawet poważnych kwot – to wszystko nie doprowadziło do cudownego przemienienia kijowskich elit światłych patriotów Międzymorza. Wszystkie inwestycje na tym kierunku okazały się bezzwrotne, a gesty dobrej woli – nieodwzajemnione. Kijów gra wyłącznie z prawdziwymi gangsterami – patrz: mińskie rozmowy bez udziału Polski. Kijów stawia na kult zbrodniarzy jako fundament nowoczesnego państwa – patrz: popisy „kłamców wołyńskich” w rodzaju szefa ukraińskiego IPN Wołodymyra Wiatrowycza. Zauważmy, że w Warszawie dziś już nawet nikt nie mówi, że dalsze bagatelizowanie problemu ucywilizuje ukraińską elitę, że przemilczanie u nas i marginalizowanie ludobójstwa UPA wpłynie korzystnie na jej nastawienie względem nas. Nie, dziś już jedyny poważny argument jest taki, że musimy Ukraińcom nieba przychylić, bo Amerykanie tego od nas wymagają… Tymczasem jednym z głównych odbiorców ukraińskiej produkcji zbrojeniowej pozostaje… Rosja. Trwa zatem niebezpieczna gra pozorów, w której stawką pozostaje nie tylko tzw. pamięć historyczna, dla niektórych abstrakcyjna – ale także, a może przede wszystkim: życie, zdrowie i mienie Polaków. Czy dalej mamy traktować pełne animuszu okrzyki: „Śmierć Lachom!” – wznoszone przez niekoniecznie nietrzeźwych młodzieńców na Ukrainie, ale i na terytorium Rzeczypospolitej – jako nieszkodliwą egzotykę i wybaczalną słabostkę?”²¹²
Władysław Siemaszko:
- „Narastanie nacjonalistycznych nastrojów, kult UPA, zakłamywanie lub usprawiedliwianie zbrodni nie sprzyja pojednaniu z Ukraińcami – podkreśla. – Owszem, urzędnicy państwowi mogą podawać sobie ręce, ale niewiele z tego będzie wynikało. Jeżeli nie boimy się upominać o prawdę wobec mocarstwowej Rosji, to w relacjach z Kijowem nie żądamy prawdy o Wołyniu, zachowując się bojaźliwie. Takie podejście naszych władz jest zaprzeczeniem partnerstwa i szkodzi Ukrainie, odsuwając ją od standardów cywilizowanego świata. Oddawanie przez nią czci ludobójcom może jej przynieść tylko szkody.”²²
Ks. Roman Kneblewski:
- „Współcześni Litwini i Rusini, którzy wolą być Ukraińcami, wymyśliwszy sobie siebie sztucznie na nowo, odcięli się od swojej prawdziwej przeszłości i od naszego wspólnego dziedzictwa, które wiąże ich tożsamościowo i lulturowo z Polską jako matką. Przede wszystkim Ukraińcy powinni stanąć w prawdzie: uznać banderowców i innych szowinistów za zbrodniarzy, jednoznacznie potępić ich i odciąć się od tego. Powinni czcić jako swoich bohaterów tych rodaków, którzy niejednokrotnie ginęli z rąk szowinistów, usiłując ratować Polaków. Niechrze zrozumieją, że historycznie Polska jest dla nich matką, a my zróbmy co w naszej mocy, aby Polska się dla nich kochającą matką okazała. Wówczas Pan Bóg nam pobłogosławi!”²¹²
Wojciech Kempa:
- "75 lat temu Rzeź Wołyńska osiągnęła swój punkt kulminacyjny. Oszalałe z nienawiści bandy ukraińskich szowinistów paliły polskie wsi, bestialsko mordując ich mieszkańców. Okrucieństwo temu towarzyszące nie może nie budzić przerażenia. O tym nie tylko trzeba pamiętać. O tym trzeba głośno mówić, a nawet krzyczeć - przy każdej okazji. Nie po to, by niszczyć takie, czy inne relacje, ale po to, by kłamstwo ich nie zatruwało."²¹²
Źródła:
- „Sprawiedliwi zdrajcy. Sąsiedzi z Wołynia” – Witold Szabłowski¹
- „Wołyń bez komentarza” – wywiady radiowe, wspomnienia ocalałych, dokumenty²
- „Wołyń. Mówią świadkowie ludobójstwa” – Marek A. Koprowski¹²
- „Kres. Wołyń. Historie dzieci ocalałych z pogromu” – K. Piskała, L. Popek, T. Potkaj¹¹
- „Wołyń. Prześladowania Polaków na sowieckiej Ukrainie”, Marek A. Koprowski (cz.1)¹¹¹
- „Wołyń. Prześladowania Polaków na sowieckiej Ukrainie”, Marek A. Koprowski (cz.2)¹²¹
- „Wołyń. 27 Wołyńska Dywizja Piechoty Armii Krajowej”, Marek A. Koprowski¹²²
- „Wołyń. Epopeja polskich losów 1939-2013”, Marek A. Koprowski (Akt I)²²
- „Wołyń. Epopeja polskich losów 1939-2013”, Marek A. Koprowski (Akt II)²²²
- „Wołyń. Epopeja polskich losów 1939-2013”, Marek A. Koprowski (Akt III)²²¹
- „Magna Polonia”, nr 10/2018²¹²
- „Pożoga” – Zofia Kossak
- „Niemcy” – Piotr Zychowicz
- www.bliskopolski.pl
- www.strykowscy.c0.pl