top of page

Wołyń, cz. VII (8) – akcja „Wisła”

Andrzej Zapałowicz:


- „Członkowie OUN podjęli czynną działalność dywersyjną na rzecz Niemiec, angażując się zbrojnie przeciw Polsce (napadali na cofające się mniejsze, zwykle uprzednio rozbite polskie oddziały). I tak przykładowo 18 września Ukraińcy zaatakowali w Romonówce (powiat Łuck) oddział polski, 21 września ostrzelali żołnierzy 13 Brygady Piechoty płk Szalewicza we wsi Talatyn. 28 września Ukraińcy ze wsi Kodeniec koło Parczewa napadli na przednia straż Dywizji Piechoty Rezerwowej "Brzoza", w wyniku akcji zginęło 2 oficerów i 5 żołnierzy. Po bitwie pod Kockiem Ukraińcy z te samej wsi zamordowali ponad 20 rozbrojonych żołnierzy WP powracających do domów. W pobliżu miejscowości Wielkie Oczy (powiat Jaworów) zamordowany został przez Ukraińców A. hr. Potocki, uczestnik kampanii wrześniowej, syn zamordowanego także przez Ukraińców w 1908 r. namiestnika Galicji.

Jak podaje w swojej pracy Cz. Grzelak "Pewną dezorganizację obrony na przedmościu rumuńskim utrudniały wystąpienia zbrojne części ludności ukraińskiej Podkarpacia,w tym dezerterzy z Wojska Polskiego, niejednokrotnie w dużych grupach i z pełnym uzbrojeniem. Wystąpienia zbrojne ludności ukraińskiej Podkarpacia rozpoczęły się z 12/13 września w okolicach Stryja. W następnych dniach doszło do wystąpień zbrojnych w Podhorcach, Borysławiu,Truskawcu, Mrażnicy, Żukotynie, Uryczu, Żydanowie, Drohowyżu, Dolinie, Bolechowie i Kałuszu. Ukraińcy rozbrajali żołnierzy i mordowali oficerów"

K. Torzewski w swojej pracy ocenia, że w Stryju było około 500-700 uzbrojonych Ukraińców, a w rejonie Mikołajowa i Szczerca 500-600 uzbrojonych ludzi.

Udokumentowana do tej pory liczba aktów terroru w 1939 r. wynosi 155 przypadków, w tym ofiar morderstw ok. 1136, z czego 222 osoby to żołnierze Wojska Polskiego. Jednakże z całą pewnością jest to dalece niepełna liczba z uwagi na to, iż większości morderstw dokonano poza osiedlami ludzkimi, we wsiach ukraińskich oraz na terenach, gdzie było mało Polaków, co znacznie zwęziło potencjalną liczbę świadków.”¹¹¹²²


Tu była wieś Zawój

Mirosław Łoziński:


- „Zdecydowano o przesiedleniu terroryzowanej przez UPA ludności ukraińskiej za zachodnie i północne ziemie Polski. Tylko bowiem przez zlikwidowanie bazy społecznej można było przyspieszyć rozbicie UPA. Operacja ta przeszła do historii pod nazwą „Akcja Wisła”. Uczestniczyłem w jej przeprowadzeniu. Na jej temat panuje wiele przekłamań. Ci, co oskarżają nas o jej zrealizowanie, zapominają, że przed nią był Wołyń. Ludność ukraińska została przesiedlona, a nie wymordowana, jak to uczyniła UPA z Polakami na Wołyniu. Jako uczestnik „Akcji Wisła” stanowczo zaprzeczam, jakoby działania wojska zawierały jakiekolwiek elementy zemsty czy odwetu na ludności ukraińskiej, jak twierdzą w swych publikacjach niektórzy ukraińscy historycy, oskarżając wojsko o brutalność. Niektórzy wręcz fałszują historię, twierdząc, że akcję przesiedleńczą rozpoczęto jednocześnie 28 kwietnia 1947r., a także, że wojsko otoczyło wsie ukraińskie o świcie o 4.00 i przystąpiło do wysiedlania 150 tys. Ukraińców, dając ludności dwie – trzy godziny na spakowanie się. To nieprawda. Akcja przesiedleńcza była rozłożona w czasie i trwała od 25 kwietnia do końca lipca 1947r. i przeprowadzana etapami. Nie było wystarczających sił i środków, zwłaszcza transportu kolejowego, do jednoczesnego wykonania tego zadania. Nie mogło więc być mowy o jakimkolwiek zaskoczeniu, ludzie wcześniej byli powiadomieni o mającym nastąpić przesiedleniu i mogli się zawczasu przygotować. Pozwolono im zabrać wszystko. Nawet drewno opałowe ładowali na wagony. Wielu zachowywało się demonstracyjnie. Pamiętam takiego, który przechadzał się z trójzębem na czapce. Zaraz po wysiedleniu wsi zjawił się w niej oddział UPA, który ją podpalał. Nie zostawał po nich kamień na kamieniu. Były to w większości drewniane, kryte słomą ubogie chałupy, w których często gnieździło się kilkanaście osób. Na ziemiach zachodnich i północnych, gdzie przesiedlono Ukraińców, mieli oni lepsze warunki. UPA paliła ich domostwa w Bieszczadach, żeby do nich „Lachiw nie nawsadzali”. Wojsko ich nie paliło. To UPA była autorem łun w Bieszczadach.”²²²


Bieszczady. Wieś, której już nie ma.

Irena z Tyrawy Wołoskiej:


- „Zawsze czuli się pośrodku. Czy przychodzili polscy leśni, czy upowcy – trzeba było wpuszczać. Na przykład w nocy przyszło UPA, pomyło się i ogoliło. Irenie sanitariusz zabandażował skaleczony palec. Pani Białasowa, Polka, pytała potem: a kto ci paluszek zabandażował? Bo zwykłym ludziom na ranę starczała szmatka, jak bandaż – wiadomo, że było wojsko. Tylko nie wiadomo które. Przychodzili partyzanci polscy: babciu, dajcie nam do jedzenia. Też się dawało. Stali w sieni, koło drabiny na strych. Na strychu ukryci upowcy. Nie daj Boże, żeby zobaczyli jedni drugich.”²²¹¹


Wieś Zawój

Ks. Wasyl Hrynyk, mieszkaniec Hańczowej:


„W Zielone Świątki w 1947 roku wracałem z Ropek do Hańczowej. [...] Z samolotu zrzucano ulotki po polsku, przeznaczone dla naszych ludzi, żeby bez paniki przygotowywali się do wysiedlenia. Wszystkich, którzy nie wyjadą, polskie władze będą traktować jak banderowców i oddadzą pod sąd. Ludzie byli bardzo przygnębieni. [...]. Poszedłem do miasta, [...] a tam polskie wojsko konwojuje wozy z naszymi wysiedleńcami. [...] Dowiedziałem się, że mieszkańcy Banicy czekają już za drutami na transport w nieznane.”²²¹¹¹


Józef Czerwiński:


- „Śmiem twierdzić, że nie wszystkie bunkry i magazyny UPA po dziś dzień zostały odkryte. Jedynym sposobem rozwiązania problemu band UPA było wysiedlenie ludności, by zlikwidować ich zaplecze, a także odcedzenie z tej ludności bandziorów, którzy mieli krew polską na rękach. Gdyby nie przeprowadzono akcji „Wisła”, to walki w tamtym rejonie trwałyby jeszcze wiele lat. Jako partyzant i żołnierz 27 WDP wiem, że nie da się zlikwidować partyzantki, która ma oparcie w ludności cywilnej. Kto twierdzi, że jest inaczej, ten wypowiada się o rzeczy, o której nie ma pojęcia.”²²¹


Stary cmentarz w Bieszczadach

Dr. Lucyna Kulińska:


- „Operacja „Wisła” miała przyzwolenie moralne i akceptację społeczeństwa polskiego jako jedyny skuteczny środek do zakończenia dalszego przelewu polskiej krwi. Akcję tę należy uznać za realizowanie na tych terenach polskiej racji stanu i działanie konieczne. Odpowiedzialność za to, że do niej doszło, spada na zbrodniczą ideologię OUN-UPA i jej wykonawców […]. Nie wolno mylić przyczyny ze skutkiem. Zrzucanie na Polskę wtedy i dzisiaj winy za to, że wreszcie skutecznie obroniła swoich obywateli i okrojone terytorium, należy uznać za nadużycie.”²¹²


Grzegorz Kuprianowicz:


„Na terenach wschodnich na ludziach wymuszono w dużym stopniu porzucenie własnej kultury i tradycji. Nawet ci, którzy jej nie porzucili, w życiu publicznym często nie przyznają się do swojej ukraińskości, obawiając się, że to może pociągać za sobą negatywne dla nich skutki.”¹¹²²


Mychajło Wudkewycz, mieszkaniec Lisek:


- „Po wyładowaniu transportu na stacji w Ełku, Państwowy Urząd Repatriacyjny skierował ks. Myrosława Ripeckiego i kilka rodzin wysiedlonych z Lisek do wsi Gorzekały, położonej wśród lasów i bagien, daleko od kolei [...] Pewnie chcieli, żeby ksiądz założył tam pustelnię. Ksiądz Ripecki stanowczo oświadczył w starostwie, że to jest niesprawiedliwe, bo on zostawił cerkiew, ładną plebanię i dom, przyjechał tu ze swoimi parafianami, przywiózł cerkiewne przedmioty potrzebne do odprawiania nabożeństwa, a został potraktowany w sposób urągający przyzwoitości. Starosta wydał naczelnikowi PUR-u zarządzenie, żeby przydzielić księdzu budynek szkoły w Chrzanowie [...] Budynek był rozszabrowany, bez okien i drzwi. W klasie urządzono prowizoryczną kaplicę, gdzie ksiądz odprawiał nabożeństwa. Pierwsze odbyło się 5 lipca 1947. [...] Następnego dnia mijał pierwszy tydzień od naszego przyjazdu na ziemię mazurską. [...] Ksiądz miał już zaczynać mszę, powiedział do mnie szeptem, żebym zaczął śpiewać, ale coś ściskało za gardło, łzy napływały do oczu...”²²¹¹¹


Hryhorij Seniuta:


- „Na mazurskiej ziemi osiedlali się ludzie z różnych stron Polski. [...] Także repatrianci z Białorusi i Litwy. Ludności miejscowej było niewiele. [...] Relacje z nimi układały się rozmaicie. Niektórzy odnosili się do Ukraińców życzliwie, nawet pomagali w pracy. [...] Były jednak również przypadki wrogiego stosunku do Ukraińców. Wiele szkody w tej kwestii wyrządzały informacje rozpowszechniane przez wójtów, zgodnie z instrukcjami ze starostwa, że Ukraińcy to niebezpieczni ludzie. [...] We wsi Suczki, w której mieszkaliśmy jakiś czas, pewna kobieta opowiedziała mi, że władze uprzedzały mieszkańców, że przywiozą tu niebezpiecznych bandytów i że trzeba będzie na nich uważać. Kiedy przywieźli mnie, moją żonę i trójkę małych dzieci pod budynek gminy, zbiegła się cała wieś. Mieszkańcy otoczyli nas i patrzyli, jakich to bandytów przywieziono. Jakże się zdziwili, kiedy zamiast bandytów zobaczyli biedną, obdartą, nieszczęsną rodzinę z małymi dziećmi, dla której nie było żadnego miejsca. Niedaleko siedziby gminy stała chatynka bez drzwi, okien i dachu. W środku — pełno śmieci i gnoju. Wyładowali na ten śmietnik nasz ubogi dobytek, a my z żoną zabraliśmy się za wyrzucanie gnoju. Chcieliśmy dokopać się do podłogi, ale tej nie było — zerwana. Przez dziurawy dach widać było niebo. Wyczyściliśmy chatę, wnieśliśmy nasz dobytek, razem z klatką z kurami, okna zasłoniliśmy workami, drzwi — płachtą. Na podwórku na cegłach ugotowaliśmy kaszę. Po dwóch tygodniach ciężkiej podróży zjedliśmy pierwszą kolację. Każdą łyżkę dosalaliśmy łzami. Jednak są na świecie dobrzy ludzie. Pierwszy przyszedł nasz sąsiad Kostek Kluch. Podarował nam drewniane, rozkładane łóżko. Niedługo potem przyszła sąsiadka i pożyczyła kołyskę dla maleńkiego Bohdanka. Zapadł wieczór, 4 lipca 1947. Pierwszy raz po długiej wędrówce mieliśmy spędzić noc w mieszkaniu, już w nowej ojczyźnie, czy raczej na zesłaniu. Położyliśmy się spać. W nocy zerwała się burza. Chatę zalała woda, przycupnęliśmy z dziećmi pod ścianą. Przemokliśmy do ostatniej nitki. Tak minęła pierwsza noc.”²²¹¹¹


Tablica w Bieszczadach

www.wprawo.pl:


„85-letni mieszkaniec Bieszczad otrzyma od państwa niemal 400 tys. złotych rekompensaty za wysiedlenie w ramach akcji „Wisła”. Batalia przed sądami trwałą 15 lat. Sprawę od prowadził mecenas Łukasz Kurowski z Rzeszowa. Państwo do końca nie chciało wypłacić pieniędzy i wykorzystywało wszelkie możliwe środki odwoławcze. W 1947 roku PPR podjęło uchwałę o wysiedleniu wszystkich mieszkających w Polsce Ukraińców i Łemków. Akcję „Wisła” przeprowadziło wojsko. Wysiedlani byli wszyscy, niezależnie od narodowości. Tak stało się też z obecnie 85-letnim poszkodowanym i jego rodziną. Po dziesięciu latach mężczyzna wrócił w Bieszczady i tu się osiedlił.

Jednak Skarb Państwa zdążył przywłaszczyć i sprzedać dom i ziemię należącą wcześniej do jego rodziny. Dopiero teraz sąd orzekł, że decyzja państwa była bezprawna. I przyznał mężczyźnie odszkodowanie.

Mecenas Kurowski jest zadowolony z wyroku. To pierwsza taka decyzja sądu w Polsce i precedens, który może być bardzo kosztowny dla Skarbu Państwa. Dotychczas sądy oddalały podobne roszczenia. Teraz o odszkodowania będą mogli walczyć inni poszkodowani.

Wyrok bardzo ostro skomentował na twitterze Leszek Żebrowski.”


Źródła:

- "Od rzezi wołyńskiej do akcji Wisła" - Grzegorz Motyka

- „Sprawiedliwi zdrajcy. Sąsiedzi z Wołynia” – Witold Szabłowski¹

- „Wołyń bez komentarza” – wywiady radiowe, wspomnienia ocalałych, dokumenty²

- „Wołyń. Mówią świadkowie ludobójstwa” – Marek A. Koprowski¹²

- „Kres. Wołyń. Historie dzieci ocalałych z pogromu” – K. Piskała, L. Popek, T. Potkaj¹¹

- „Wołyń. Prześladowania Polaków na sowieckiej Ukrainie”, Marek A. Koprowski (cz.1)¹¹¹

- „Wołyń. Prześladowania Polaków na sowieckiej Ukrainie”, Marek A. Koprowski (cz.2)¹²¹

- „Wołyń. 27 Wołyńska Dywizja Piechoty Armii Krajowej”, Marek A. Koprowski¹²²

- „Wołyń. Epopeja polskich losów 1939-2013”, Marek A. Koprowski (Akt I)²²

- „Wołyń. Epopeja polskich losów 1939-2013”, Marek A. Koprowski (Akt II)²²²

- „Wołyń. Epopeja polskich losów 1939-2013”, Marek A. Koprowski (Akt III)²²¹

- „Kresy Południowo-Wschodnie Historia i Tradycja”, 1/2003r.¹¹¹²²

- „Obcy we własnej ziemi. Akcja Wisła”, Magdalena Wiśnioch²²¹¹¹

- „Magna Polonia”, nr 10/2018²¹²

- „Pożoga” – Zofia Kossak

- „Niemcy” – Piotr Zychowicz

- www.bliskopolski.pl

- www.strykowscy.c0.pl

- www.kresy.pl ¹¹²²

- www.polityka.pl ²²¹¹

- www.wprawo.pl ¹²¹²



bottom of page