Brygada Świętokrzyska (80-lecie)
Brygada Świętokrzyska Narodowych Sił Zbrojnych utworzona została na podstawie rozkazu Komendanta Głównego NSZ z dnia 11. sierpnia 1944 r. Początkowo jej siłę stanowiło 850 żołnierzy, ale w ciągu roku powiększyła się do blisko 1500. To oznacza, że była to największa formacja narodowowyzwoleńcza w okupowanej Polsce. Warto ciągle przypominać o Narodowych Siłach Zbrojnych (NSZ), gdyż zarówno przez komunistów wspieranych sowieckimi bagnetami, jak i dzisiejszych ich wielbicieli, formacja ta jest opluwana, a jej historia zakłamywana. Wystarczy spojrzeć na to, czym faszeruje odbiorcę Wikipedia:
Na Brygadzie Świętokrzyskiej ciążą bardzo poważne zarzuty o kolaborację z Niemcami – sprawa Huberta Jury i Organizacji Toma oraz o wyznawanie poglądów faszystowskich. Współpraca z Niemcami nie ograniczała się bowiem tylko do zwalczania komunistów z Gwardii Ludowej, Armii Ludowej i Polskiej Partii Robotniczej, realizujących interesy polityczne ZSRR, lecz miała na celu także likwidowanie przeciwników dowództwa Brygady z organizacji niekomunistycznych, w tym nawet członków NSZ-ZJ.
Przeciętny odbiorca Wikipedii ma zapamiętać, że żołnierze Brygady Świętokrzyskiej to faszyści, którzy kolaborowali z Niemcami mordując niewinnych ludzi. Oczywiście byli też antysemitami. Tego nigdy za wiele w pakiecie, który nazywamy „narodowcy”, albo „nacjonaliści”. Mamy jeszcze zarzut likwidowania nie tyle komunistów, ale… swoich ludzi.
Dowództwo nad brygadą objął major Antoni Szacki ps. „Bohun”, „Dąbrowski”. „Bohun” również jest szkalowany w Wikipedii. Jest tam nie tylko pułkownikiem NSZ, ale też tym, który „kolaborował z Niemcami podczas II wojny światowej”. Tymczasem Szacki pochodził z rodziny patriotów. Jego ojciec został zesłany do Tomska, gdzie młody Antoni kształcił się. W Charkowie był świadkiem rewolty październikowej i wojny „czerwonych” (bolszewików) z „białymi”, zwolennikami cara. W okresie wojny polsko-bolszewickiej na ochotnika zgłosił się do 1. Pułku Ułanów Krechowieckich. Później studiował na Politechnice Warszawskiej i w Oficerskiej Szkole Piechoty. W 1939 roku był oficerem sztabowym w Armii „Prusy” gen. dyw. Stefana Dąb-Biernackiego. Trafił do niemieckiej niewoli, z której udało mu się uciec. Ukrywając się nawiązał kontakt z tworzącym się podziemiem niepodległościowym. Najpierw w Związku Jaszczurczym, a następnie w Narodowych Siłach Zbrojnych.
W 1944 roku objął dowództwo nad Brygadą Świętokrzyską, którą stanowili ci żołnierze, którzy nie scalili się z Armią Krajową (AK). Pozostałe grupy narodowe weszły w skład AK i stanowiły większość w jej strukturach. Co prawda zastrzegły sobie dość dużą autonomię, ale i tak nie dla wszystkich dobrze się to skończyło. Szeregi AK były dość dobrze znane wywiadowi niemieckiemu i sowieckiemu. O oddziałach narodowców wróg miał mgliste pojęcie. Wiemy to m.in. z raportów niemieckich, w których polskie formacje narodowe są wymieniane z uznaniem, jako dobrze zakonspirowane. Niemcy traktują je jako wzór do naśladowania przy tworzeniu własnej partyzantki.
Sowieci stanowili bardzo niebezpieczną siłę, dlatego Brygada Świętokrzyska musiała się przemieścić bardziej na zachód. Przez Śląsk przeszła do Czech, aby uniknąć ofensywy sowieckiej. Był początek 1945 roku, a więc Niemcy byli już w odwrocie, a Sowieci formalnie stali się sojusznikami zachodnich mocarstw. Co za tym idzie i Polski. Armia Czerwona nie bardzo zajmowała się dociekaniem kto sojusznik, a kto wróg – pilnowała własnych, partykularnych interesów. Wiązało się to z rabunkiem na ogromną skalę, a przy okazji dewastacją i gwałtami.
Żołnierze Brygady Świętokrzyskiej (BŚ) nie zamierzali biernie przyglądać się napływowi barbarzyństwa. W obronie ludności stoczyli wiele walk zarówno z Sowietami, jak i z Niemcami.
Oczywiście siły Polaków były zbyt słabe, aby skutecznie walczyć z okupantem. W danym okresie za głównego wroga polskości i największe zagrożenie uznawano Sowietów. Jak się później okazało, słusznie.
5. maja 1945 roku BŚ NSZ dotarła do Amerykanów. Ci nie mieli żadnej wątpliwości, że mają do czynienia z jednostką aliancką. Oficerowie BŚ otrzymali emblematy amerykańskie, które nosili na mundurach. Żołnierze polscy, razem z Amerykanami wytyczali szlak chwały oręża polskiego. Później objęli przeważnie funkcje wartowniczo-obronne w 2. Dywizji Pancernej US Army. Podyktowane to było między innymi tym, że Sowieci (NKWD) podejmowali próby wyłapywania i porywania żołnierzy BŚ. Postanowiono więc ją rozformować, a żołnierzy wcielić do służb wartowniczych.
Ppłk. dypl. Alojzy Mazurkiewicz podczas przeglądu oddziałów Grupy Operacyjnej Zachód NSZ, stwierdził:
Jesteście jedynym oddziałem, któremu udało się przejść przez wszystkie trudy i znoje życia żołnierskiego i to z bronią w ręku. U Amerykanów macie opinię najlepszą.
Brygada przeszła wiele. Podczas swojej bytności stoczyła około 40 bitew, zarówno z Niemcami, jak i z Sowietami. Reprezentacja BŚ (IV Pułk Poznański) walczyła w 1944 r. na barykadach Warszawy. Tak, walczyła z Niemcami i ich pomagierami, przede wszystkim Ukraińcami. Dwa tysiące kilometrów to trasa długa i niebezpieczna. Oni ją pokonali. Stracili po drodze kilkudziesięciu zabitych i wielu rannych. Przy okazji wyprawili na tamten świat kilkuset Niemców i Sowietów. Do niewoli wzięli około 200. esesmanów. Amerykanie takich rozstrzeliwali na miejscu. Likwidowali też kolaborantów i pospolitych bandytów, którzy uprzykrzali życie cywilnej ludności.
6. maja Brygada Świętokrzyska wyzwoliła jeńców niemieckiego obozu koncentracyjnego w Holiszowie. Między innymi uratowała więźniarki żydowskie, które były zamknięte w baraku przygotowanym do podpalenia. Dzięki wywiadowi czeskiemu Polacy dowiedzieli się o tym i pospieszyli na ratunek. Ich zasługą jest, że kilkaset kobiet przeżyło. Czy to był ten słynny antysemityzm żołnierzy Brygady Świętokrzyskiej?
Współdziałając z anglojęzycznymi pancerniakami wzięli do niewoli Sztab XIII Armii Niemieckiej. W ręce aliantów wpadło ponad 500. żołnierzy niemieckich, w tej liczbie dwóch generałów i 70. wyższych oficerów. Czy to czyni ich kolaborantami?
Aby przejść do obozu aliantów, BŚ musiała wielokrotnie przechodzić przez obszary, którymi zarządzali Niemcy. Podjęli z Niemcami negocjacje, aby nie dopuścić do walki zbrojnej, która niewątpliwie była niekorzystna dla obu stron. Niemcy, chociaż lepiej uzbrojeni, ale jednak zdemoralizowani i w odwrocie nie chcieli podejmować walki z Polakami. Wystarczająco dużo kłopotu mieli z Sowietami. Próbowali przeciągnąć polskich żołnierzy na swoją stronę i zaangażować ich w walkę przeciwko Sowietom. Bezskutecznie. Zgodzili się więc, aby Brygada Świętokrzyska przeszła przez kontrolowany przez nich teren. Ot, cała kolaboracja.
Czesław Brzoza („Pamięć i sprawiedliwość” nr 3/1 2004 r.):
Zarówno przejście przez linię frontu, jak i dalsze przesuwanie się przez Śląsk możliwe było dzięki porozumieniom zawieranym z dowódcami niemieckich jednostek wojskowych, którzy najprawdopodobniej otrzymywali odpowiednie instrukcje od swoich przełożonych. Do pierwszego takiego spotkania – z dowódcą odcinka frontu – doszło w nocy z 15 na 16 stycznia. Niemiecki oficer, po bezskutecznej próbie skłonienia partyzantów do podjęcia walki z atakującym przeciwnikiem, pozwolił im kontynuować marsz na zachód. Porozumienie miało charakter lokalny i było później wielokrotnie odnawiane, ale decydujące znaczenie miała najprawdopodobniej rozmowa przeprowadzona w Ząbkowicach Śląskich 27 stycznia, m.in. z udziałem „Bohuna” i „Zięba”, w czasie której strona niemiecka nieustannie kontaktowała się telefonicznie z Berlinem i udzieliła Brygadzie zezwolenia „na dalszy marsz bocznymi szosami z kierunkiem ogólnym na Pragę Czeską”.
„Bohun” zwracał uwagę na niegodne żołnierza zachowania i starał się je tępić z całą bezwzględnością. Często miał do czynienia z samowolnymi rekwizycjami, odbywającymi się kosztem miejscowej ludności. Godziło to w wizerunek Wojska Polskiego i ukrócone zostało poprzez wprowadzenie kary śmierci. Tak, za nawet niewielkie przewinienie można było stracić życie.
Brygada Świętokrzyska została pozytywnie zweryfikowana przez wywiad amerykański. Bez problemu została przyjęta w szeregi sił alianckich na Zachodzie. Generał Patton znany był z, delikatnie mówiąc niechęci do Sowietów (być może dlatego zginął) i nie zgodził się na wydanie Polaków Sowietom. Nie wiem na ile była to jego decyzja, ale zapewne prędzej by posłał swoje czołgi na czerwone sztandary niż wydał żołnierzy BŚ w ręce oprawców.
W roku 1950 komuniści oskarżyli Szackiego o kolaborację z Niemcami. Domagali się od Francji Jego ekstradycji. Francuzi nie potwierdzili podejrzeń moskiewskich pachołków i odmówili. Czerwoni próbowali porwać „Bohuna”, ale bez powodzenia. Szacki opuścił Francję i udał się do USA, gdzie zmarł w 1992 r.
Podobnie jak kiedyś komuniści czerwoni, tak dzisiaj zieloni, rudzi i jacy by tam nie byli, nie zgadzają się na czczenie pamięci żołnierzy Narodowych Sił Zbrojnych. Tegoroczne obchody nie mają rangi państwowej (posłowie Konfederacji to za mało), ale są jeszcze ludzie, którzy historię znają i potrafią odróżnić prawdę od fikcji. Dzięki ludziom dobrej woli Żołnierze NSZ są czczeni jak bohaterowie – tak jak sobie na to zasłużyli.
Tekst wzbogacony jest zdjęciami z obchodów 80. rocznicy sformowania Brygady Świętokrzyskiej Narodowych Sił Zbrojnych (Warszawa dnia 11. 08 2024 r.).
Comments