top of page

Narodowy Dzień Zwycięstwa

  • Zdjęcie autora: Wrona
    Wrona
  • 8 maj
  • 6 minut(y) czytania

     8. maja 1945 r. w Berlinie III Rzesza Niemiecka podpisała akt kapitulacji. Oficjalnie zakończyła się druga odsłona Wielkiej Wojny między narodami. Chociaż tak naprawdę zakończyła ją kapitulacja Japonii 2. września 1945 roku. Obchodzimy Narodowy Dzień Zwycięstwa. W Rosji, ze względu na różnice czasowe obchody rocznicowe będą dzień później. Putinowska Rosja z pewnością będzie chlubiła się ogromnym wkładem w zakończenie tej wojny, ale nie usłyszymy, że bez zsowietyzowanej Rosji tej wojny w takim wymiarze by nie było. Gdyby nie napaść Sowietów pod wodzą Józefa Stalina na Polskę, wojna potoczyłaby się zupełnie inaczej.


    W tym właśnie dniu należy zwrócić uwagę na próby manipulacji historią. Prezydent Donald Trump stwierdził, że USA wniosły „największy wkład w zwycięstwo w II wojnie światowej”. Oburzyło to oczywiście Rosję, która słowami Miedwiediewa zauważyła, że ich naród „poświęcił 27 milionów istnień swoich synów i córek w imię zniszczenia przeklętego faszyzmu”. Oczywiście nie wspomniał, o tajnym protokole sowiecko-niemieckim, który czyni Rosjan współwinnymi wszystkich ofiar tej wojny. Nie faszyści, nie socjaliści Adolfa Hitlera strzelali do polskich oficerów w Katyniu, Miednoje i innych miejscach kaźni. Nie oni wypełniali Polakami wagony towarowe jadące w śniegi Kołymy, czy Irkucka. Liczbę 27. milionów też należy włożyć między bajki.


     Gdzie w tym wszystkim Polska, która jako pierwsza stanęła do walki i poświęciła ponad sześć milionów swoich obywateli? Gdzie pamięć o żołnierzach Wojska Polskiego, którzy walczyli na wszystkich frontach świata? Jakoś cicho wybrzmiewa nasz wkład w ten konflikt i osiągnięcie pokoju na zagranicznych salonach.


    Słowacja, która dziś obchodzi Dzień Zwycięstwa nad Faszyzmem również była agresorem. To słowackie brygady uderzyły na Polskę w 1939 roku, ramię w ramię z niemieckimi.  Słowacy, co zrozumiałe niechętnie o tym wspominają, a jeśli już to w kontekście konfliktów granicznych z Polską.


    Niezbyt nam życzliwi byli także Litwini. Wielu chętnie by widziało Polaków w obozach koncentracyjnych. Słusznie i przytomnie zauważa litewski historyk dr Valdas Selenis, że to „bardziej dzień pamięci niż święto”. Zarówno Litwa, jak i wiele innych krajów Europy znalazło się pod okupacją sowiecką. Dr Selenis dla „Kuriera Wileńskiego”:


    Kiedy na zachodzie Europy kończyły się działania wojenne, to na Litwie od kilku miesięcy trwała sowiecka okupacja. 3 maja rozpoczęła się pierwsza wywózka. Dotyczyła litewskich Niemców. Do Tadżykistanu deportowano około 900 osób. Do akcji szykowano się kilka miesięcy. Pod koniec listopada 1944 r. wydano dyrektywę, aby każdy okręg przygotował do 1 stycznia 1945 r. spisy zamieszkałych Niemców. Pod koniec kwietnia aresztowani litewscy Niemcy zostali zwiezieni do Kowna. Z rana 3 maja 1945 r. z kowieńskiego dworca wyruszył pociąg z zesłańcami. To było w ostatnich dniach wojny.


    Podobnie rzecz się miała w Polsce, która znalazła się w sowieckiej strefie wpływów. Stalin był wielkim wygranym tej wojny, a życie milionów istnień ludzkich niewiele go obchodziło. Bagnety czerwonoarmistów przez dziesięciolecia pilnowały, aby w Rzeczpospolitej panował „komunizm”. Polacy nie zamierzali się poddać. Licząc, że jest jeszcze szansa na kolejną odsłonę konfliktu zbrojnego, zostali w podziemiu i walczyli o niepodległość dotąd, dokąd było można. Żołnierze podziemia antykomunistycznego często zastępowali aparat władzy państwowej i de facto stanowili prawo na kontrolowanych przez siebie obszarach. Wyklęci przez władzę komunistyczną niezłomnie trwali w konspiracji podtrzymując istnienie Polski wolnej od czerwonej zarazy. Wielu poniosło śmierć, będąc torturowanymi i mordowanymi. Bez prawa do życia i godnego pochówku walczyli z determinacją i poświęceniem.


    Świętują także Kazachowie. W defiladzie wzięło udział kilka tysięcy żołnierzy. Ich defilada przyćmiewa uroczystości w naszym kraju, a przecież jest o wiele mniejszy.

    Osobną kwestią są Ukraińcy. Reprezentacja tego kraju wzięła udział w paradzie w Wielkiej Brytanii. Ciekawe to, zważywszy, że państwo ukraińskie wówczas (w czasie kapitulacji Niemiec) nie istniało, a Ukraińcy owszem, walczyli, ale po stronie wojsk Hitlera. Jeszcze przed wybuchem wojny dokonywali na terenie Polski zamachów i aktów dywersji. Świadczyli ogromne usługi wywiadowcze dla niemieckiej Abwehry. W trakcie trwania konfliktu mordowali z taką bezwzględnością, że nawet Niemcy nazywali ich „wschodnią dziczą”. Byli obecni w szeregach owianego złą sławą SS i na wieżyczkach strażniczych w obozach koncentracyjnych. Dzisiaj żołnierze ukraińscy paradują dumnie, czcząc koniec wojny, do której rozpętania się przyczynili. Kim byli podczas i jaki pokój nieśli, to najlepiej wyczytać ze wspomnień ocalałych z rzezi na Wołyniu. Tam siekierami i widłami zatopionymi w ciałach polskich kobiet i dzieci torowali sobie drogę do niepodległości. Na profili „Ukraine in Poland” piszą:


    Ukraińcy odegrali kluczową rolę w niektórych z najbardziej przełomowych momentów II wojny światowej. Od wyzwolenia Auschwitz po podpisanie kapitulacji Japonii – ukraińscy żołnierze i oficerowie kształtowali bieg historii, a ich poświęcenie i zwycięstwa miały wpływ na losy wojny.


    Ukraińcy odegrali „kluczową rolę”… W mordowaniu Polaków, Żydów, Czechów i przedstawicieli innych narodowości owszem, tu odegrali kluczową rolę. Natomiast podczas wojny byli po stronie zbrodniarzy hitlerowskich.


   www.kresy.pl:


    W połowie września 1939 faszyści ukraińscy z LU spalili żywcem 40 jeńców – żołnierzy Wojska Polskiego w stodole w miejscowości Bystrzyca. Maszerując na tyłach wojsk niemieckich, poprzez Sanok, Lesko, Ustrzyki Dolne i Sambor, legion dotarł do Komarna, gdzie otrzymał rozkaz natychmiastowego zatrzymania się. Po drodze dokonywali mordów polskiej ludności cywilnej oraz niszczyli polskie symbole narodowe.


    Niedawno, po latach blokowania ekshumacji szczątków polskich obywateli, pomimo pomocy, którą niosła im Polska od pierwszych dni wojny z Rosją, zezwolili na podjęcie szczątków z ziemi w Puźnikach. Nie mam wątpliwości, że jest to działanie na pokaz i będzie próba wykorzystania tego wydarzenia przeciwko ofiarom i nam, współcześnie żyjącym. Już teraz pojawia się tam wiele problemów z przeprowadzeniem testów DNA i klasyfikacją szczątków dzieci.


     Czy dzisiejsza Ukraina jest bardziej cywilizowana? Moim zdaniem nie. Powszechnie wiadomo, że krajem tym zarządzają mafijne kartele. Pomoc humanitarna i sprzęt wojskowy, przekazywany na potrzeby wojenne bardzo często był rozkradany i sprzedawany.  Do opinii publicznej ciężko przebić się z przekazem o początki konfliktu i fakt, że nim czołgi Putina na dobre zryły ziemię na terenie Ukrainy, to rosyjskojęzyczni obywatele Ukrainy byli mordowani przez swoich współobywateli. Wojsko Ukraińskie ostrzeliwało osiedla własnych miast i mordowało tych, którzy sympatyzowali z Rosją. Szczególnie znane są wydarzenia z Odessy, gdzie szowiniści ukraińscy pałkami i siekierami mordowali ludzi. Palili żywcem i tłukli młotkami do kotletów. Takie można odszukać relacje w Internecie. Na szczęście są też nagrania, na których widać akty bestialstwa. Ukraiński sąd utajnił akta tej sprawy. Ogólnie zamordowali kilkadziesiąt tysięcy ludzi! Kilka lat temu! W cywilizowanym ponoć świecie. Jak wspomina się wydarzenia, podczas których w bestialski sposób mordowano ludzi? Ot, np. na ukraińskiej stronie internetowej „DeepState” piszą z uśmiechem o… „Dniu smażonego koguta w stylu Odessy”. Czy to wymaga komentarza? Nie jest to jakaś tam prywatna strona, ale portal powiązany z wojskiem ukraińskim (które wielokrotnie pokazuje się z symboliką nazistowską) i urzędnikami państwowymi.


    Na tegorocznych marszach skandowano hasło „spal kacapa, chroń odessę!”. U nas do odpowiedzialności pociągani są ludzie którzy bazują na historycznym haśle „śmierć wrogom Ojczyzny”, a prokuratura ściga posła Brauna za zdjęcie ukraińskiej flagi. Tymczasem na Ukrainie powiewają  flagi czerwono-czarne – symbol morderców Polaków, a place zapełniają się pomnikami tych, którzy mordowali z bestialstwem, które trudno sobie wyobrazić.

    Przesiedlenie Ukraińców (i nie tylko) w ramach Akcji „Wisła” przedstawiane jest za naszą granicą jako… „ludobójstwo narodu ukraińskiego”. Tak, przesiedlenie to „ludobójstwo”, a palenie żywcem ludzi i ostrzeliwanie artyleryjskie miast, to „dzień smażonego koguta”. Taka to wrażliwość Ukraińska.


    Dzisiaj Polska nie ma już zbyt wiele do zaoferowania Ukrainie. Ogrom sprzętu wojskowego został oddany na potrzeby wojny. W Wesołej, na terenie jednostki wojskowej premier Donald Tusk mówił, że być może już teraz jesteśmy tak uzbrojeni, że bylibyśmy w stanie odeprzeć ewentualny atak agresora. Być może, ale pod warunkiem, że tym agresorem będzie Islandia. Wystarczy zapytać byle oficera, aby dowiedzieć się w jak fatalnym stanie jest nasza armia. Powszechnie wiadomo, że amunicji mamy na kilka dni walki. Nic chyba nie trzeba dodawać. Każdy rozumie, że tysiąc czołgów bez amunicji ma mniejszą wartość niż jeden uzbrojony.


    Jest jeszcze jeden wątek tabu. Licznie kolaborujący Żydzi, którzy nie tylko mieli swoich reprezentantów w Wehrmachcie, ale także w specjalnej strukturze żydowskiego Gestapo. Mało osób ma świadomość, że w początkowym okresie wojny Polacy ukrywali się nosząc „opaski żydowskie”. Podawali się za Żydów, gdyż tak było łatwiej przetrwać. Wielu Polaków odjechało na Syberię zadenuncjowanych przez swoich sąsiadów, wyznawców judaizmu, albo wręcz zapatrzonych w marksizm. Na kresach wschodnich RP razem z Ukraińcami tworzyli „czerwoną milicję” i „rozkułaczali”, bardzo często mordując polskich „panów”. Portal „Kresy.pl”:


Zasługą ich „internacjonalistycznej” współpracy było skuteczne aresztowanie polskich elit oraz deportacje na Sybir. W wielu miejscowościach na Polesiu, a także chociażby w Szumsku i we wsi Chodak na Wołyniu, Żydzi zabronili używania języka polskiego. A gdy nadszedł czas holokaustu, to właśnie Polacy nieśli im pomoc i ratunek kosztem śmierci swoich rodzin, a nawet pacyfikacji całych wsi polskich, począwszy od pierwszego masowego mordu mieszkańców wsi Obórki w dniach 11 – 14 listopada 1942 roku, gdzie policjanci ukraińscy zamordowali 51 Polaków i wieś spalili, jako karę za „przechowywanie Żydów”.


    Wiele ze strony Żydów wycierpieli też sami Żydzi. To oni byli narażeni na szykany ze strony swoich współbraci, którzy stanowili milicję, albo policję w gettach. To Żydzi ładowali innych Żydów (nawet własne matki i dzieci) na wagony pociągu jadącego do Treblinki. Po upadku słynnego zrywu powstańczego w getcie warszawskim, to właśnie funkcjonariusze żydowscy trudnili się wyszukiwaniem kryjówek, gdzie ukrywali się skazani na śmierć. Dzisiaj również ta historia jest zakłamywana. Wiele z tych kłamstw i manipulacji padło by w chwili, w której byśmy poznali wyniki ekshumacji w Jedwabnem. Do tej jednak, póki co nie doszło. Kłamcy pokroju Jana T. Grossa mogą opluwać Polaków dowoli, gdyż nie jest to obarczone żadnymi konsekwencjami.


Tematem tabu jest też w naszych mediach kwestia ludobójstwa, które obecnie ma miejsce na terenie okupowanej Palestyny. Tam dzieci nie mordują przybysze z kosmosu, ale obywatele Izraela. Międzynarodowy Trybunał Karny wydał nakaz aresztowania premiera Izraela Benjamina Netanjahu. Oskarżany jest o zbrodnie wojenne i zbrodnie przeciwko ludzkości. Tyle, że tam, w państwie położonym na terenie Palestyny obok flagi Izraela powiewa też amerykańska...


    Cieszmy się z tego dnia i módlmy, żeby wojna nie przekroczyła naszej granicy, a tam gdzie się toczy, aby się szybko zakończyła. Nigdy więcej wojny!


     Zdjęcia za „TVP Info”

Comments


Czytelnia
IMG_20180916_102220.jpg
Wybierz kluczowe słowo:

© 2015 by "This Just In". Proudly created with Wix.com

bottom of page