top of page

Polskie skrzydła


 

    Z okazji dziesięciolecia utworzenia Szkoły Podchorążych Lotnictwa, w październiku 1937 roku głos zabrał porucznik pilot magister W. Polesiński. Świetna to była mowa i warto zastanowić się nad nią również dzisiaj. Pobrzmiewa z niej ogromna duma z bycia Polakiem i chęć pracy dla dobra wspólnego, któremu na imię Ojczyzna. Por. Polesiński nie tylko pięknie przemawiał, ale dawał też wspaniały przykład swoim życiem. On naprawdę żył hasłem „Bóg – Honor – Ojczyzna” i z całym poświęceniem pracował ku dobru Wielkiej Polski.

    Poniższy tekst podaję za „Przeglądem lotniczym” z roku 1937 (pisownia oryginalna):


    Dziesięć lat temu w złoty wrześniowy ranek ukończyliśmy, My, pierwsze pokolenie „czysto” lotnicze, Szkołę Podchorążych Lotnictwa. Przedtem lotnictwo uzupełniało się z innych rodzajów broni.


    My przyszliśmy wprost z marzeń o lotnictwie do pracy w lotnictwie, wprost ze szkolnych ław, wprost z drużyn harcerskich, wprost z „cywila”.


    W lotnictwie przeżywaliśmy jednego dnia dwa święta. Święto otrzymania szlif oficerskich i święto pasowania nas na lotników.

    Przynieśliśmy Lotnictwu serce i duszę. Pierwsze młodzieńcze porywy, pierwsze młodzieńcze marzenia zabrało Ono. Przedtem do żadnej broni nie należeliśmy.


    Nie nęcił nas ni stalowy błysk bagnetów piechoty, ni potężny zew armatnich luf, ni rozmach ułańskiej szabli. Nad greką i łaciną, nad zadaniami z algebry i matematyki, nad tangensami trygonometrii, unosił się ciągle jeden władczy, kuszący, zaborczy głos… słodki poszum śmig, i potężny, porywający ryk silników. Ogarnął nas i pochłonął.


    Rozpięte nad nami na Krzyż skrzydła przelatującego samolotu były dla nas zaklęciem i drogowskazem naszego przeznaczenia. Urzekły nas i porwały. Zostawiliśmy dla nich wszystko i oddaliśmy im wszystko.


    My, pokolenie powojenne, wojny nie znamy. Znamy ją jeno ze wspomnień głodowych dni, złom rozpalonych pożarów i z troski rodzinnego domu.


    Ale wiemy, co to jest walka. Walką bowiem było całe nasze dotychczasowe życie. Wyszliśmy w większości spod wiejskich strzech i z robotniczych izb, wyszliśmy stamtąd, gdzie się walczyć musi od kołyski.


    Marzeniem naszym nieraz była kromka czarnego chleba… a jednocześnie - jasne głowy ogarniało inne mocniejsze, potężniejsze marzenie. Zadzieraliśmy je ku Górze i tam zawisały zaklęte nasze spojrzenia, Zaklęte błękitną, słoneczną przestrzenią.


    Chcieliśmy się uczepić promieni i na nich wedrzeć się do słońca. Unosiły się tęsknotą nasze piersi. I nieraz, kiedy na wiosnę przylatywały bociany – długo… długo wpatrywaliśmy się w ich rozpostarte białe skrzydła w ich koła i spirale, majestatycznie za wytaczane nad nami w wiosenne słoneczne południe. Leżeliśmy na zielonej łące z oczyma wbitymi w niebo. Zapominaliśmy o reszcie - przestawała dla nas istnieć.


    Wreszcie po długich wysiłkach rodziców i nas, dożyliśmy dnia, gdy na piersiach naszych rozpostarł swe dumne skrzydła - lotniczy znak - śmigły Sokół.


    Serca nam zabiły gwałtownie, jak wtedy, gdy po raz pierwszy straciliśmy pod nogami ziemię. Radość rozsadzała nasze piersi. O to zdobyliśmy zaszczytny tytuł pilota czy obserwatora, tytuł, za który nieraz płaci się życiem. W sercach swoich poczuliśmy jakieś wielkie święto, jakąś radość i poczucie czegoś nie określonego, czegoś co nas unosiło nad otoczenie.


    Czuliśmy i czujemy wielkie zadanie tego zastępu ludzi, dla których powietrze jest jak powietrze dla płuc.


    Czuliśmy i czujemy to wielkie zadanie, jakie spełnia Lotnictwo w Narodzie. Ono prowadzi myśl Jego na górne szlaki, Ono rozszerza widnokręgi Jego myślenia i zainteresowania, Ono unosi Naród od ziemi i budzi zapomniane tradycje zwycięstw husarskich skrzydeł. Ono pobudza i rozpala w Nim niezapomniane dreszcze ukochania i dumy z Ojczyzny.

    W dniach Żwirkowego czynu, w dniach zwycięstw Skarżyńskiego i Bajana - serca całego Narodu biły jednako - po polsku. Duma potężna, radosna duma rozsadzała piersi Polaków na wszystkich krańcach świata. Każdy z nas szczycił się, że ma zaszczyt być Polakiem. I nie jeden naród po raz pierwszy dowiedział się wówczas o Polsce, i to nie jako o małym narodzie, ale jako o przodowniku narodów świata. To wszystko Naród zawdzięcza Lotnictwu… i Wam Koledzy Lotnicy z pokolenia Piłsudskiego.


    I że mamy honor być żołnierzami Lotnictwa, i że na nas spada promień jego wielkiej chwały - za waszą to również przyczyną.


    Wyście postawili pod gmach polskiego Lotnictwa żelazno-betonową konstrukcję. Postawiliście przęsła i słupy - żelazny szkielet. My zaś z dnia na dzień wypełnialiśmy go cegłami. Cegłami tymi - serca nasze i naszych żołnierzy.


    Dokładamy i dołożymy wszelkich starań, by cegły te były mocne i twarde, one stanowią mur ochrony Rzeczypospolitej, o której, jak mizerny sopel lodu rozprysnąć się musi „każde uderzenie wroga”.


    Idą bowiem na Polskę czasy, których znamieniem będzie siła i moc: moc fizyczna i przede wszystkim duchowa.


   I dziś, kiedy wrogowie nasi przewyższają nas techniką i materią… My - naród najlepszych żołnierzy świata - my naród urodzonych wojowników - musimy ich przewyższyć duchem, albowiem Duch zawsze panuje nad materią i zmiażdży ją doszczętnie. Ale ten duch musi być mocny, ten duch musi być nieugięty - ten duch musi mieć odporność betonu i ekspansywność stali i piorunu.


    My żołnierze powietrza, my – lotnicy, my emanacja najlepszych sił Narodu - my przede wszystkim musimy być mocnymi. Żyjemy w ciągłej walce, w ciągłej styczności z niebezpieczeństwem, w ciągłym przełamywaniu siebie i przełamywaniu sił żywiołu, nasza więc wola musi być z kamienia, a konsekwencja ze stali. W nas musi być ognisko Mocy.


    I dołożymy do tego wszelkich starań i wszelkich sił, by tę moc, by tę psychozę mocy i prawości wykuć w nas samych i w naszych żołnierzach.


    Obca jest nam wszelka łatwizna życia… brzydzimy się nią. Zrywamy stanowczo z kulturą wygody, bowiem rozkłada duszę jednostki i duszę narodu. Zrywamy z kulturą kompromisu, kompromisu zasad, kompromisu honoru… jesteśmy szermierzami nowej prawdziwie polskiej kultury, - kultury Chrobrych, Żółkiewskich, Piłsudskich, kultury mocy i ofiary.


    Wyznajemy kulturę prawości, woli i konsekwencji.


    Miejmy tę palącą ambicję, że odrodzenie Narodu z serca lotnictwa wyjdzie, tak, jak z Niego wyszła wielka na cały świat sława Polski.


    Serce płomienne, wola z kamienia, konsekwencja ze stali - oto człowiek nowej Polski, oto ideał do którego dążymy my - młode pokolenie lotnicze.


    Herbem naszym znak „krzyża i miecza” – krzyż, jako symbol prawości i ofiary i jedynego fundamentu życia człowieka, miecz - jako symbol mocy i potęgi Polski.


    Będziemy rozsadnikami mocy i ofiary na każdym kroku, aż staną się one psychozą zbiorową.


    Trzeba zniszczyć i wykreślić z duszy polskiej interes osobisty jako główny czynnik działania, a w prosząc w nią - ofiarę i poświęcenie jako zasadniczy i fundamentalny motyw postępowania każdego Polaka. Trzeba zmienić psychozę interesu osobistego na psychozę ofiary i poświęcenia dla Narodu.

    Jest to kategoryczny nakaz dziejów.


    Idą bowiem czasy wielkich przemian i wielkich przeobrażeń, które wołają o ludzi gotowych do wszelkich i natychmiastowych ofiar. Albowiem wielkie kultury, wielkie rzeczy rodzą się zawsze z ofiary i poświęcenia.


    Ofiara - to najpiękniejsza i najpotężniejsza pobudka ducha ludzkiego, która czyni człowieka mocniejszym nad wszystko, która go potrafi uczynić żelaznym, to płomień, w którym znika jak rdza wszelka małostka ludzka i słabość.


    A my, lotnicy - ofiarę i poświęcenie mamy jako nieodłączną towarzyszkę naszego życia, ofiarę ze zdrowia, ofiarę z krwi, ofiarę z życia. Więc niech nas ona przeniknie na wskroś, więc stańmy się szermierzami tej nowej heroicznej kultury w Polsce, kultury mocy i poświęcenia. A choć serca polskie nieraz są przysypane rozkładowym popiołem materializmu – my, młodzi mocnym podmuchem silników naszych serc musimy rozsypać te popioły i rozżarzyć w duszach polskich poświęcenie.


    Tu bowiem chodzi o wielką stawkę. Albo mamy być narodem przodującym, albo też drepczącym, na szarym końcu za innymi.


    My, młodzi - chcemy przodownictwa Polski i dla niego wydrzemy z siebie wszelką ofiarę i wszelkie poświęcenie. I to jest w naszej krwi, to jest w naszym mózgu, w naszych trzewiach.


    Rozum zbiera budulec i materiał, a entuzjazm i nieugięta wiara w zwycięstwo, to ręka artysty, która z zimnego surowca wykuwa to zwycięstwo.


    Zimne rozumowe równanie i obrachunek twierdzą, że naprzeciw każdego z nas stanie na zachodzie dwóch, a ana wschodzie pięciu wrogów, i każą opuścić ręce.


    A wiara, a entuzjazm, a moc płynąca z ofiary i poświęcenia podnosi je ku Górze i mocno zaciska w pięści, wyciągnięte zaborczo po zwycięstwo.


   Tak było pod Kircholmem, pod Częstochową, pod Samo-Sierrą, pod Łowczówkiem, tak było zawsze w kraju, w którym ofiara i poświęcenie - to najdumniejsza i najpiękniejsza cnota polskiego żołnierza, tak musi być i dziś.


    One zrodziły wielkość Narodu.


    Przez osobistą ofiarę Jadwigi mieliśmy Litwę Jagiełły i złoty wiek Jagiellonów.


    Przez ofiarę Żółkiewskich, Czarneckich, Chodkiewiczów Rzeczpospolita miała spokój i życie.


    Przez poświęcenie osobistej kariery książę Józef uratował honor polskiego żołnierza i jego heroiczną na cały świat sławę.

    Z ofiary i poświęcenia wybuchały powstania kościuszkowskie, listopadowe i to najdumniejsze, mające cześć całego świata powstanie styczniowe. W mroźną styczniową noc tacy sami młodzi jak my pozostawiali ciepłe izby, wygody, szczęście, rodzinę i szli na mróz, na poniewierkę, na głód… nie mając dużej nadziei, że powstanie się uda.


    Oto szczyt ofiary i poświęcenia dla Ojczyzny, o to heroizm polskiego narodu. Czasy te będziemy wspominali z najwyższą czcią. Natomiast epokę Sasów, kiedy jednostka i naród dalekie były od ofiary, kiedy kult łatwizny życia, kult dogadzania jak najwięcej sobie górował, tak jak dziś czasy te wspominamy z odrazą, tak będziemy je wspominali z pogardą. Szła za nimi jak mściwy cień klęska i niewola.


    Z ofiary wreszcie i poświęcenia wyrósł ten najdumniejszy czyn ostatnich pokoleń, czyn Legionów Piłsudskiego.


    Dotychczasowa historia Polski, jeśli gdziekolwiek jest wielką, wyrosła z ofiary i poświęcenia; przyszła historia Polski, jeśli ma być wielką tylko przez nie narodzić się może. A kto chce brać udział w tworzeniu historii narodu, kto chce naprawdę wielkości Polski, ten tę wielkość okupić musi ofiarą i poświęceniem złożonymi na świętym ołtarzu Matki, ofiarą z własnej wygody, z własnego interesu, ofiarą z całego siebie.


    Inaczej będzie gliną, hamującą marsz Polski na drodze do wielkości, inaczej stanie się mierzwą, którą w depcze w błoto życia nowa Polska w swym historycznym pochodzie.


    Idą czasy, których światłem będzie światło wiary w swe siły, których powietrzem będzie ofiara i moc. My, młodzi, jesteśmy synami tych czasów.


    Oświeceni światłem wiecznych prawd, zapatrzeni triumfalny blask polskiego miecza, przeniknięcie ofiarą dla Matki nawskroś, wierzymy nieugięcie, że wielkość musi pójść za nami, że tę wielkość wydrzemy losowi…


    A nauczył nas tego Piłsudski, kiedy szedł z garstką szaleńców przeciw całym armiom. I właśnie ta garstka, i właśnie to jej szaleństwo wyrąbało Polsce niepodległość i wyrąbie Jej przodownictwo wobec innych narodów.


    Piłsudski mierzył siły na zamiary i zwyciężył. My nie mieliśmy szczęścia być u Jego boku, byliśmy wówczas dziećmi, ale patrzyliśmy na to szaleństwo ofiary i poświęcenia i przejęliśmy się nim do głębi.


    To szaleństwo leży od wieków w naszej krwi.


    Takimi szaleńcami chcemy być też i my!


    Cicha, rzetelna i wytrwała praca - gotowość do wszelkich i natychmiastowych ofiar, konsekwentne, krok za krokiem dążenie do wewnętrznej, osobistej doskonałości i doskonałości całego zespołu, jako lotnictwa… o to nasza busola… oto nasz kurs bojowy życia.


    I nie zrażą nas ni silne przeciwne wiatry, ni niski pułap otoczenia. Podnietą dla nas będzie mocna wola i wiara naszych Ojców, bo w sercach naszych żyje Bóg Chrobrych, Jagiełłów, Piłsudskich - wyznawany konsekwentnym, codziennym czynem. Z Nim chcemy iść po zwycięstwo nad sobą, po zwycięstwo nad żywiołem, po zwycięstwo nad wrogami. Z Nim chcemy iść przez całe życie do wielkości. My, młode pokolenie lotnicze!


    Przez szum silników, przez zgiełk skłóconych warstw Narodu, w obliczu groźnych pomruków dziejowych, my młode pokolenie lotnicze - z głębi naszych sumień z szeroko, szczerze otwartych piersi rzucamy całej Polsce zew:


    - przez Ofiarę i Poświęcenie, w oparciu o Wszechmocne Siły – Na start!!! – Młodzieży Polska… Na Start! Do Wielkości i potęgi Polski.


Por. Mgr. Władysław Polesiński

 


 

Kommentarer


Czytelnia
IMG_20180916_102220.jpg
Wybierz kluczowe słowo:
bottom of page