top of page

 

18 Dywizja Piechoty - Żelazna Dywizja w 1939r.

 

 

 

18 Dywizja Piechoty:

 

- Dowództwo

- Sztab

- 33 pułk piechoty

- 42 pułk piechoty im. gen. Henryka Dąbrowskiego

- 71 pułk piechoty

- 18 dywizjon artylerii ciężkiej

- 18 pułk artylerii lekkiej

- 18 (nr etatowy) samodzielny patrol meteorologiczny

- 18 szwadron kawalerii „Krakusi”

- 18 batalion saperów

- 18 kompania telefoniczna

- 18 (nr etatowy) bateria motorowa artylerii przeciwlotniczej (typu A)

- 12 (numer etatowy) samodzielna kompania karabinów maszynowych i broni towarzyszącej

- 12 (numer etatowy) kompania kolarzy

- 38 (nr etatowy) kompania karabinów maszynowych przeciwlotniczych (typu B) (przydzielona do 18DP)

- 168 batalion Obrony Narodowej „Kurpie” (przydzielony do 18DP)

- 4 kompania forteczna z twierdzy Osowiec (przydzielona do 18DP)

 

18 dywizja piechoty, której dowództwo objął (20 sierpnia 1939r) płk dypl. Stefan Kossecki, otrzymała zadanie obrony studwudziestokilkometrowego odcinka z około 230 km odcinka frontu wzdłuż rzeki Narwi. Chodziło o północno – wschodnie tereny wzdłuż Narwi, Biebrzy i Kanału Augustowskiego. Zadaniem dywizji była także osłona wschodniego skrzydła Armii „Modlin”. Pas obronny ciągnął się od Różana po okolice Łomży. Był zbyt rozległy, aby dywizja mogła go skutecznie bronić, o czym doskonale wiedzieli dowódcy wyższych szczebli. Podzielono go na 6 odcinków: „Augustów”, „Osowiec”, „Wizna”, „Łomża”, „Nowogród”, „Ostrołęka”. Najważniejsze do obrony były przeprawy rzeczne w okolicach Łomży, Nowogrodu i Ostrołęki. Najtrudniejsze zadanie obronne w rejonie obronnym SGO „Narew” przypadło 18DP. Pas obronny miały wspomóc schrony żelbetowe, ale w dużej mierze nieukończone, tylko w niewielkim stopniu przydały się podczas Niemieckiej agresji. Do powstrzymania uderzenia faszystowskich Niemiec z terenu Prus Wschodnich zobligowano oprócz SGO „Narew”, oraz Grupę Operacyjną „Wyszków” pod dowództwem gen. bryg. Wincentego Kowalskiego i Armię „Modlin”, dowodzoną przez gen. bryg. Emila Przedrzymirskiego – Krukowicza. 

 

 

       W ostatnich dniach sierpnia wywiad wojskowy doniósł o koncentracji sił nieprzyjaciela w pasie przygranicznym. Nocą (z 30 na 31 sierpnia) Niemcy zaatakowali pierwsze placówki straży granicznej na terenie kraju. Między innymi strażnice w Cyprkach i Zacieczkach na zachód od Grajewa. Pierwszego września 1939r. Komendant Straży Granicznej Szczuczyn zameldował o fakcie rozbicia obsady strażnicy w Kurkach i napadzie na Popowo. W okolicy Grajewa pojawił się pociąg pancerny, który po oddaniu kilku strzałów w kierunku miasta, wycofał się. 10 pułk ułanów przeszedł w rejon Kurkowa, gdzie spadł z nieba (zestrzelony cekaemem) jeden z pierwszych w czasie wojny samolotów nieprzyjacielskich. Pilot drugiego samolotu, chcąc mu pomóc, wylądował w pobliżu. W ten sposób obydwu wzięto do niewoli. Wieczorem nadszedł telefoniczny meldunek ze strażnicy w Czarnówku. Zawiadamiano o wysadzeniu mostu i zbliżających się wojskach niemieckich. Chwilę po tym nastąpiło natarcie nieprzyjaciela na Szczuczyn. Tam również wysadzono w powietrze wszystko, co mogłoby wpaść w ręce wroga, ewentualnie ułatwić mu postępy militarne. Jeden z samolotów Niemieckich został uszkodzony ogniem karabinowym.

       29 sierpnia 9 Pułk Strzelców Konnych otrzymał rozkaz koncentracji i już następnego dnia nocą 1 szwadron dowodzony przez rtm. Władysława Robaka dotarł w rejon Wąsosza. Główne siły pułku osiągnęły rejon Wilamowo – Stawiski (również okolice Porytego i Jurzca) gdzie rozlokowało się dowództwo, łączność, kolarze, szwadron ckm oraz 2 (dowodzony przez por Zygmunta Tucewicza) i 3 (por Izydora Kołakowskiego) szwadron. 4 szwadron, pod dowództwem rtm. Jana Bielickiego pozostał w Grajewie, w celu osłony miasta od strony miejscowości Prostki – Osowiec i dołączył do pułku 2 września. Pozostawiono także 2 ckm-y i armatkę przeciwpancerną. Takie same „dodatki” otrzymał 1 szwadron, który zajął Szczuczyn.  Dołączył też do niego wspominany już 4 szwadron. Do Stawisk przybył też, sformowany w sierpniu ‘39r. przez 7 Batalion Pancerny z Grodna 32 dywizjon pancerny.

        Podlaska Brygada Kawalerii miała osłaniać koncentrację pułków w okolicy Łomży oraz opóźniać ewentualne natarcie na kierunku Szczuczyn – Łomża i Kolno – Łomża. Miała też wykonać rozpoznanie na terenie Prus Wschodnich. 4 szwadron 10 pułk ułanów litewskich przemieścił się w kierunku Kossaków, gdzie miał za zadanie ubezpieczać Brygadę. Trzeci przeniósł się nad granicę, w celu ubezpieczenia pułku od strony Prus Wschodnich. 4 szwadron stwierdził obecność w Kossakach nieprzyjaciela uzbrojonego w karabiny maszynowe. 1 szwadron przekroczył granicę, gdzie stoczył potyczkę z kolarzami niemieckimi pod wsią Brzózki Wielkie (Gross Brzusken).

9 pułk strzelców konnych wspierany przez artylerię 14 dywizjonu artylerii konnej wyparł pod Brzózkami Wielkimi oddziały niemieckie przebywające w lesie. 1 szwadron, po walce na bagnety zdobył nieprzyjacielski schron i wziął 66 jeńców. 2 szwadron wykonał rozpoznanie w mieście Bełcząc koło Białej Piskiej. Szwadron trzeci spotkał się z silną obroną Niemców i w rezultacie jego natarcie załamało się w chwili, kiedy szala zwycięstwa zaczynała przechylać się na korzyść Polaków. Niepowodzenie było spowodowane tym, że w pole natarcia wmieszał się jeden ze szwadronów dziesiątaków, którego atakowali Niemcy. Czwarty szwadron, który przebywał w Grajewie dołączył do pułku w miejscu koncentracji, w rejonie Ławska. 

      Stacjonujący w Augustowie 1 pułk Ułanów Krechowieckich im. płk. Bolesława Mościckiego, dowodzony przez ppłk Jana Litewskiego, został zbombardowany przez lotnictwo Niemieckie. W rezultacie, bez większych strat zmuszony był chronić się w pobliskim lesie. W nocy wyruszył w kierunku leśniczówki Szczebra, skąd odmaszerował w kierunku wsi Kurianka. Kolejne wydarzenia były o wiele bardziej pomyślne, bo w wyniku wypadu na teren Prus Wschodnich ostrzelano posterunki niemieckiej straży granicznej. Jeden w Turowie (Awersberg), a drugi w Zocie (Kechlensdorf).

1 września bomby spadły również na stację kolejową w Małkini, gdzie rozładowywała się akurat 1 DP Legionów z Grupy Operacyjnej „Wyszków”. Gehenna nalotów bombowych na Małkinię, trwała cztery dni.

W bombardowanym Zambrowie spłonęło kilka budynków koszarowych i wiele cywilnych.

Nieprzyjaciel nacierał też na Mławę, gdzie 1 września dotarły oddziały 3 Armii. Wielokrotnie liczniejszy i silniejszy nieprzyjaciel uderzył na Mławę siłami 1 Korpusu Armijnego gen. por. Waltera Petzela oraz Korpusu Armijnego „Wodring” pod dowództwem gen. por. Alberta Wodringa.

        W Pełtach Niemcy ostrzelali placówkę Straży Granicznej, której załoga wycofała się do Myszyńca. Bitwa nie była zbyt zażarta, ale przeprowadzono kilka kontruderzeń. Przy starciach na broń białą, Niemcy ustępowali Polakom. Aby zapobiec oskrzydleniu przez 1 pułk jazdy i 1 dywizjon kolarzy, wycofano się w kierunku Wydmus. Część żołnierzy jeszcze wcześniej samowolnie opuściła stanowiska, a inni byli ostrzeliwani przez dywersantów z pobliskich domostw. Około godz. 10 obrońcy Myszyńca wycofali się. Łupem niemieckich żołnierzy padł skład kolejki wąskotorowej, który po uzbrojeniu stanowił coś w rodzaju pociągu pancernego.

Pododdziały ON wycofały się za Narew. 42pp obsadził pozycje na trasach: Myszyniec – Ostrołęka, Łodziska – Durlasy. Akcję osłonową prowadził szwadron 5 puz, przebywający w okolicach Szafarni.

       Niewielki atak pozorujący, który miał za zadanie odwrócenie uwagi od głównych zagonów pancernych dywizji „Kempf”, wyszedł na kompanie 42 pułku piechoty przebywające w Olszewce w godzinach popołudniowych. Polskie dowództwo przewidując intencje Niemców, postanowiło uderzyć siłami kawalerii na Prusy Wschodnie oraz przy pomocy 18 DP, na Myszyniec. Niestety dotarcie poszczególnych pułków z Zambrowa nie było wykonalne. Niemcy parli do przodu, a z każdym dniem zostawiali za sobą rozbite oddziały linii obronnych Polaków. Niebawem przebili się pod Mławą i Różanem, co było jednym z ostatnich gwoździ do trumny 18 DP. 

Ze wsparciem dla Myszyńca wyruszyła część 71pp wraz baterią dział 18 pal. Po morderczym marszu, pododdziały osiągnęły wyznaczony cel, ale był to już 3 września. Myszyniec był opanowany przez Niemców. Część miejscowości udało się odbić, ale był to tylko tymczasowy sukces. Niemcy, wspierani jednostkami pancernymi i artylerią odnieśli sukces. Podjęto decyzję o uderzeniu na Kadzidło, ale nim do tego doszło, Niemcy spalili miejscowość i wycofali się. 71pp okupił walki o Myszyniec bardzo dużymi stratami. 5 września pomaszerował dalej i nad ranem osiągnął rejon Laskowca, gdzie wypoczywał do dnia następnego. Następnie odmaszerował w rejon Nowogród – Szablak, gdzie koncentrowała się 18 DP.

Zgodnie z rozkazem gen. Kmicic – Skrzyńskiego Podlaska BK miała rozwinąć natarcie na Ostrów Mazowiecką, którą zajęła DPanc „Kempf”, 1 brygada kawalerii i 12 DP.

Przegrupowanie w celu natarcia na miasto, było ciągle zakłócane przez Luftwaffe. Efektem działania lotnictwa Niemieckiego było opóźnienie dotarcia pułków w rejon koncentracji. Dotarły do Lubiejewa dopiero wieczorem. Rozkazy szybko się zmieniły i brygada wycofała się do lasów w okolicy Kalinowa, aby skupić się na natarciu na Brok, gdzie przeprawiały się jednostki niemieckie. Pierwotnie planowano uderzyć na Ostrów Mazowiecką od wschodu, ale zaniechano tej decyzji. 5 puz, który miał być podstawą natarcia na miasto, natknął się na siły pancerne wroga i zajął stanowiska obronne nad rzeką Orz. Wobec tego do akcji wyznaczono 9 psk i część 32 dywizjonu pancernego. Niestety natarcie nie zostało wsparte ogniem artylerii i załamało się. Niepowodzenie całości operacji było efektem błędnie zredagowanych rozkazów. Bynajmniej tak tłumaczył sytuację gen. Kmicic – Skrzyński.

       Tymczasem nieprzyjaciel wgryzał się też w linię frontu w okolicach Mławy, skąd droga prowadziła wprost do Warszawy. Jednak na drodze tej, stała Nowogródzka Brygada Kawalerii gen. bryg. Władysława Andersa, 20 DP pod dowództwem płk Wilhelma Liszka – Lawicza oraz Mazowiecka BK dowodzona przez płk dypl. Jana Karcza, 8 DP płk dypl. Teodora W. Furgalskiego i załogi schronów Obszaru Warownego „Modlin” (także inne pododdziały). Obrońcy Mławy „godni są, by wspominali i czcili ich wszyscy, bo za prawa i zwyczaje ojczyste walczyli mężnie i wytrwale”. Tak głosi napis na Mauzoleum Żołnierzy Września w Mławie. Faktycznie, walki były bardzo krwawe i zaciekłe. Niemcy stracili około 2 tysiące żołnierzy. Po stronie Polskiej poległo około tysiąca obrońców. Obrońcy Mławy wycofali się w rejon Modlina dopiero 3 września, po przełamaniu frontu przez oddziały niemieckie. Niemcy byli zmuszeni obejść polskie stanowiska, więc skierowali się na Pułtusk i Różan.

DPanc „Kempf” uderzyła na Różan przed południem 5 września. Znajdowały się tam jednostki GO „Wyszków” w sile 1 DPLeg. w okolicach Długosiodła i 11 DP w bliższej okolicy Różana. Brzegów Narwi broniła również zmobilizowana na czas wojny, rezerwowa 41 DP.

Po stracie kilku pojazdów pancernych Niemiecka dywizja ustąpiła i przegrupowała się, aby uderzyć większymi siłami po solidnym przygotowaniu artyleryjskim i nalotach bombowych. Natarcie, ku mostom na Bugu załamało się. Nie było jednak ostatnie. Pod Różanem gromadziły się duże zgrupowania w sile 12 DP i 1 BK oraz DPanc. Kempfa. Niestety, forty w Różanie zostały opuszczone przez obrońców z 41 dywizji piechoty. Prawdopodobnie zawiodła tu łączność i sprzeczne ze sobą rozkazy dowódców wyższych szczebli. Obrońcy nie rozumieli tej decyzji, ale… rozkaz, to rozkaz. W ten sposób droga na tyły SGO „Narew” i Armii Modlin stanęła przed Niemcami otworem. Decyzja opuszczenia fortów różańskich była jedną z tragiczniejszych decyzji tej kampanii. 41 DP przeszła pod rozkazy dowódcy SGO „Narew”, który nakazał odzyskać opuszczone pozycje. Było już jednak za późno. Wykrwawione jednostki 41 DP i 1 DPLeg. wycofały się nocą 6 września. Nie był to jeszcze koniec kłopotów, bo podczas nocnego marszu dywizja natknęła się na Niemców. Wywiązała się walka. Niestety walka tragiczna w swych skutkach, gdyż Niemcy okazali się nie być Niemcami, a Polakami z rezerwowej 33 DP, która maszerowała właśnie spod Ostrołęki do Różana. Całe to zamieszanie między jednostkami Polskimi, zostało ostrzelane z broni maszynowej przez faktycznego wroga. Bratobójcza walka okupiona została dotkliwymi stratami i chaosem wśród obu dywizji. Zostały one przekazane GO „Wyszków” i skierowane w okolice Broku w celu reorganizacji.

Tymczasem w różańskich fortach, dla osłony pozostały jedynie dwa bataliony 115pp. Zostały one wycofane z fortów w wyniku zamieszania z rozkazami wyższych dowódców. Różan pozostał bez obrońców.

Następnego dnia Niemcy z 1 DP sforsowali Narew w okolicy Chełst i przeprawili się przez most w Różanie, którego nie zdołano do końca zniszczyć. Utworzyli punkty oporu na rzece Orz i planowali dalsze przeprawy przez rzekę Bug.  W tych okolicznościach, mosty w Małkini i Broku zostały zniszczone przez saperów. W Chełstach bronił się pododdział 114pp, który zmuszony był opuścić stanowiska i wycofać się pod naporem nieprzyjaciela. Na miejscu pozostała jedynie bateria dział 61 pal, która broniła się do momentu, kiedy została rozbita. Na sam Różan nacierały jednostki pancerne DPanc „Kempf” i 12 DP. Dalej na południe parła w kierunku Kunina 1 BK. 

Nocą (7/8 września) jeden z batalionów 42pp przeprawił się przez Narew i z zaskoczenia zaatakował w Otoku jedną z kompanii 12 DP. Był to jednak epizodyczny sukces, bo już nocą 7 września Niemiecka 12 DP wyszła na tyły 18 DP i opanowała Ostrów Mazowiecką bez walki.

       W okolicy Nowogrodu pierwsze zagony zwiadowcze wroga pojawiły się 6 września. Przekroczyły rzekę i padły łupem załóg schronów rejonu ufortyfikowanego Nowogród – Szablak.

7 września niewielkie natarcie 21 DP gen. por. Kuno – Hansa von Botha na odcinku Nowogród – Szablak, zostało zdecydowanie odparte przez jeden z batalionów 33pp. Silniejsze uderzenie nastąpiło dopiero po przygotowaniu artyleryjskim i nalotach bombowych dnia następnego. Pomimo heroicznej postawy obrońców, wróg przedarł się przez linię obrony i utworzył przyczółek, który utrzymał się tylko do rana. 9 września o świcie został rozbity. Tak kończyło się każde uchwycenie przyczółków przez Niemców. 

Kolejny szturm przypuścili Niemcy na Szablak broniony przez pododdziały 71pp i 33pp. Atak odparto i przypuszczono kontratak, ale straty były tak duże, że podjęto decyzję o wycofaniu się. Szablak (bez schronów) i część Nowogrodu obsadzili Niemcy. Tym samym znaleźli się na tyłach załóg schronów.

Po przeorganizowaniu sił zapadła decyzja o odbiciu Nowogrodu i Szablaku siłami pododdziałów 71pp, 33pp i 42pp.

42pp otrzymał rozkaz wycofania się spod Ostrołęki i obsadzenie drugiego brzegu rzeki Róż. Wraz z pułkiem, jako wsparcie dla Nowogrodu podążał batalion ON i działon 18 pal.

Ppłk Stanek posłał do ataku wszystkie możliwe zasoby ludzkie i sprzętowe. Walki były tak zacięte, że toczyły się także na bagnety. Ich rezultat nie był jednak tak korzystny dla obrońców, jak by sobie tego życzyli. Kończyła się amunicja, a na jakąkolwiek pomoc nie było szans. Niektóre pododdziały straciły 60% żołnierzy. Wieczorny rozkaz płk Kosseckiego nakazywał odwrót znad Narwi, przemarsz przez obszar Czerwonego Boru i koncentrację w okolicy Bacz Mokrych. Było to szczególnie przykre doświadczenie dla żołnierzy, gdyż właśnie obsadzali tak bardzo okupione krwią stanowiska na skraju Nowogrodu i Szablaka. Bardzo wykrwawione były oddziały 42pp, których koledzy organizowali właśnie obronę ich macierzystego Białegostoku.

11 września zdziesiątkowane bataliony 33pp dotarły w rejon koncentracji, gdzie uzupełniły straty osobowe. Ostatnie oddziały 42pp zostały zepchnięte spod Nowogrodu jeszcze przed południem 11 września.

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

        Bitwa obronna o Nowogród głęboko zapadła w pamięci żołnierzy niemieckich. Załogi schronów broniły się z taką wściekłością i dochodziło do takich sytuacji, że wydawało się to być czymś nierzeczywistym. Kaemy schronów milkły po otrzymaniu trafienia, a chwilę potem znowu zajadle się odgryzały. Jedna z załóg widząc grupę podchodzących żołnierzy Wehrmachtu wybiegła na nich z bagnetami. Wszyscy zginęli. Inne załogi ginęły rozerwane przez ostrzał dział, albo spalone ogniem miotaczy płomieni. Obrońcy Nowogrodu wspierani byli również przez ludność cywilną, co w przyszłości zaowocowało przyznaniem miastu Orderu Krzyża Grunwaldu.

       7 września Niemiecka 10 DPanc dotarła do Łomży. Pierwsza kolumna czołgów została zniszczona przez artylerzystów, którzy cierpliwie wyczekali, aż Niemcy podejdą blisko pod lufy dział. Kolejnego dnia Niemcy przywitali obrońców silnym bombardowaniem i nawałą artyleryjską. 

 

 

       Generał Guderian postanowił nie atakować Łomży, a obejść ją przez Wiznę, gdzie nie spodziewał się dużego oporu i skierować część sił w kierunku Ostrowi Mazowieckiej. Na fortyfikacje rejonu „Wizna” nacierały 20 DPZmot, 3 DPanc, 10 DPanc. i brygada forteczna „Lötzen”. W sumie około 40 tys. żołnierzy wspieranych czołgami, artylerią i lotnictwem. W porównaniu z wyposażeniem obrońców Wizny wyglądało to imponująco. Obroną odcinka ufortyfikowanego „Wizna” dowodził niedoświadczony w boju, młody wykładowca Szkoły Podchorążych Piechoty w Komorowie, kpt Władysław Raginis. Do dyspozycji miał garstkę słabo uzbrojonych żołnierzy i kilka nieukończonych schronów żelbetowych.

Pierwsze oddziały niemieckie, które pojawiły się na moście 7 września, wyleciały razem z nim w powietrze.

8 września zaczęła się nawała artyleryjska i naloty samolotowe na polskie pozycje w Sulinie i Włochówku. Po zdobyciu schronu w Kurpikach, Niemcy wdarli się na tyły linii fortyfikacyjnych. Chociaż załogi schronów zawzięcie odgryzały się z broni maszynowej, to sytuacja stawała się coraz bardziej dramatyczna. Wielu żołnierzy w popłochu opuściło bronione stanowiska. Inni polegli. Natomiast kapitan Raginis i porucznik Brykalski zaprzysięgli (3 września), że żywi nie opuszczą linii obrony. W istocie, była to misja samobójcza…

Przerwana linia obrony pozwoliła Niemcom na zajęcie Tykocina, a nocą 9 września osiągnęli miasto Zambrów.

10 września bronił się już tylko jeden schron. Ten, w którym walczył kapitan Raginis. Niemcy zagrozili, że jeżeli się nie podda, rozstrzelają jeńców. Ponieważ amunicja była praktycznie wyczerpana, a dalszy opór pozbawiony był sensu, kapitan nakazał załodze opuścić schron, a sam rozerwał się granatem.

Zginęła większość obrońców Wizny. Między innymi por. Stanisław Brykalski z 71pp, którego ciało pochowano wraz z kpt Raginisem obok schronu przy trasie Łomża - Białystok. Dzisiaj, po badaniach DNA, które potwierdziły tożsamość oficerów, spoczywają oni na Górze Strękowej pośród betonowych pozostałości po schronie dowodzenia, w którym zginęli.  Bitwa pod Wizną nazywana jest „Polskimi Termopilami”, gdyż kilkuset obrońców stawiało tam zacięty opór kilkutysięcznej, świetnie wyposażonej armii niemieckiej i zatrzymało pochód czterdziestotysięcznych oddziałów wroga. 

7 września siły powietrzne III Rzeszy atakowały Łomżę, której podstawę obronną stanowiły stare forty pod komendą mjra Widerko, wspierane przez kilka schronów żelbetowych. Naloty bombowe i ostrzał artyleryjski obracały miasto w ruinę. Pierwsi napastnicy dostali się w morderczy ogień na drodze Marianowo – Piątnica. Żaden nie przeżył. Kolejny atak przypuściły dwa czołgi, ale i te niebawem zamarły w bezruchu. W ten sposób forty nr. 2 i nr. 3 pierwszą próbę ognia miały za sobą.

Kolejnego dnia Niemcy skupili się na forcie nr. 3, jednakże kolejne ataki załamywały się. To uświadomiło napastników, że łatwo nie będzie. 9 września atak rozpoczął się od porządnego przygotowania artyleryjskiego i nalotów powietrznych. Kilkukrotne ataki na forty nie powiodły się.

10 września obrona fortów nie miała już żadnego sensu. Po zajęciu przez Niemców Nowogrodu, rozkaz mógł być tylko jeden: wycofać się. 

Rankiem, 9 września część sił 71pp znajdowała się w rejonie rzeki Róż. Szosę Ostrołęka – Łomża blokował 42 pp w sile kompanii piechoty z batalionem ckm i baterii dział. Zapadła decyzja o odrzuceniu nieprzyjaciela za rzekę. Atak piechoty nastąpił następnego dnia o świcie i wspierany był przez dwa dywizjony 18 pal i dywizjon 18 dac. Po parogodzinnej walce, gdzie dochodziło do walk na bagnety, Niemcy wycofali się.

        1 Pułk Ułanów Krechowieckich z 3 Pułkiem Szwoleżerów Mazowieckich również rzucone zostały do rozbicia oddziałów Dywizji Pancernej „Kempf” (Panzer-Division Kempf) gen. mjr Wernera Kempfa. Atak pułku na Choromany – Witnice był dla niemieckich żołnierzy niemiłym zaskoczeniem. W pośpiesznym odwrocie pozostawili za sobą kilka samochodów z amunicją i żywnością oraz samochód terenowy. Grupa pościgowa rozwinęła natarcie na wieś Piski. Tutaj wytoczono przeciw nim samochody pancerne, które po pierwszych stratach, do których przyczynił się celny ostrzał artylerzystów z 4 DAK wycofały się. W okolicy samej wsi również doszło do walki na szable i bagnety. Dla Niemców oznaczało to albo śmierć, albo niewolę. Część wycofała się tracąc baterię haubic 105mm, kilkunastu żołnierzy i dwóch oficerów. Straty po stronie polskiej wyniosły 11 rannych. Jakać Stara i Jakać Dworna zostały opanowane. Podczas walk zdobyto kilka czołgów i innych pojazdów oraz 8 dział 105mm z DPanc „Kempf”.

       9 września 10 pul i 5 puz, wspierane przez artylerię 14 dak natarły na Brok, gdzie przez Bug przeprawiały się oddziały Niemieckie. Ludność cywilna doniosła, że opanowali już przyczółek na południowym brzegu rzeki. Między innymi, dlatego odwołano atak na Ostrów Mazowiecką i uderzono na Brok. Poszczególne szwadrony wyruszyły w celu rozpoznania okolic Małkini i Broku. Jeden ze szwadronów 5 puz wypędził Niemców z Bieli. Następnie pułk obsadził stanowiska w lasach Czuraja. Kiedy 10 pul nacierał na Brok, 5 puz tkwił w miejscu, gdyż błędnie odczytano zaszyfrowany rozkaz z dowództwa brygady.

Nieprzyjaciel nie dał sobie wydrzeć zdobytego terenu i po zniszczeniu dwóch pojazdów pancernych wroga, brygada wycofała się z Broku w rejon Złotoryja – Zaręby Kościelne. W międzyczasie na trasie Ostrów Maz. – Małkinia ostrzelano samochód, z którego uciekli oficerowie. W pojeździe znaleziono ważne dokumenty natury strategicznej. 

10 pułk ułanów litewskich walczył w Sulęcinie, gdzie dołączył do bijącego się już 10 szwadronu kolaży. Po dziennym odpoczynku udał się w kierunku Chmielewa, przez Ruskołęki w okolice Andrzejewa, Łętownicy i Przeździecka – Jachy oraz Przeździecka – Grzymki.

5 puz odszedł w kierunku Jasienicy, którą osiągnął rankiem 10 września. W rejon koncentracji Podlaskiej BK, od strony Ołdaków wdarły się czołgi nieprzyjaciela. Powstrzymali je ułani 9 psk, którym podesłano szwadron 5 puz, jako ubezpieczenie od strony Kowalówki, Ruskołęk i Andrzejewa. Tego dnia, w skutek przełamania linii obronnej na Narwi, Podlaska BK i Suwalska BK zostały odcięte od 18 DP. Dywizja została sama. 

 

    Czytaj dalej       

bottom of page