top of page

 

Rynek – centrum miasta

 

        Życie w mieście skupiało się wokół ulokowanego centralnie rynku. Kościół był już w fazie budowy, więc znalazł się nieco na uboczu, przy ulicy zwanej do dzisiaj Kościelną. Rynek ulokowano nieco dalej, na wolnym od zabudowań placu. Większość domów pobudowana była wzdłuż głównej wówczas ulicy prowadzącej do Pułtuska. Stąd też jej nazwa: Pułtuska. Istniały także inne, mniejsze uliczki, jak na przykład prowadząca do rzecznego brodu, Brodna. Zapewne istniała już, prowadząca do Wysokiego (dziś Wysokie Mazowieckie) ulica Wysocka.

Rynek w zasadzie ożywiał się dopiero w czasie jarmarków. Na co dzień zarastał trawą i pasły się na nim okoliczne kozy, owce, czy gęsi.

W chwili wystawienia aktu lokacyjnego przez bpa Krzyckiego Andrzejów był jeszcze w fazie organizacji. Jednak był już na tyle rozwinięty, że bp Krzycki stwierdził, że można uznać go za miasto. 

Wokół rynku dominowały zdecydowanie sklepiki drobnych sprzedawców. Na samym rynku ustawiali się drobni rzemieślnicy ze swoimi kramikami. Podobnie jak to się dzieje teraz, sprzedawcy ustawiali się według profesji, czyli szewcy obok szewców, sukiennicy przy sukiennikach, krawcy przy krawcach, itd.

Rzemieślnicy i kupcy umieszczali na swoich sklepikach odpowiednie szyldy, lub znaki rozpoznawcze. Szewc, np. wieszał parę butów (oczywiście wyjątkowo zrujnowanych, żeby nikt ich nie... pożyczył), krawiec nożyce, a szklarz kawałki kolorowego szkła. (Zapewne bezpieczniej dla kowala było powiesić nad drzwiami podkowę niż kowadło...). W czasach, kiedy mało kto umiał czytać, było to jak najbardziej wskazane.

Oczywiście, mogło w mieście nie być szewca, czy krawca, ale piwo wypić zawsze było gdzie. Wszak dobry interes najlepiej uczcić kwartą piwa, czy wina. Browarnicy i właściciele szynków również mieli swoje gospody w rynku. Zależnie od podawanego alkoholu nad drzwiami wieszano odpowiedni wiecheć, np. zielony wianek z chmielu dla oznaczenia piwiarni. Powstało przy tej okazji przysłowie, wedle którego „dobry towar wiechy nie potrzebuje”.

W latach późniejszych zabudowania wokół rynku zdominowane były przez przedsiębiorców żydowskich, do których należało ok 20 karczm okalających rynek.

Z danych z lat 1563 - 1567, czyli z okresu największego rozkwitu Andrzejowa, możemy wyodrębnić rzemieślników zamieszkujących w mieście. Są to przede wszystkim: gorzelnicy (chaldeares crematici), piekarze (pistoribus panis), handlarze solą (salidarii), garncarze (figulus), rzeźnicy (salsidariis), a także krawcy i szewcy. 

Obecnie nazwa "rynek" powoli zanika, a jej miejsce zajmuje, bardziej adekwatne do obecnych czasów, słowo "park".

bottom of page