top of page

          

                                                     Żelazy Brokowo

 

 

 

     Pierwsze wzmianki, do których udało się dotrzeć, dotyczące miejscowości, pochodzą z roku 1471, kiedy to „Katarzyna, córka niegdy Filipa z Leśniewa, żona Jana z Żelaz, zrzekła się ojcowizny na rzecz braci, Jana i Mikołaja”.

Pierwotna nazwa, podobnie jak wielu innych miejscowości, pojawia się pod, z łacińska brzmiącą nazwą, „Zeliazy”. Założycielami wioski byli zapewne przedstawiciele rodu Żelazowskich.  Na to bynajmniej wskazuje nazwa miejscowości. Pierwotne Żelazy Brokowo (Zeliazy) zajmowały powierzchnię 13 włók ziemi i należały do parafii czyżewskiej, a jej właścicielami byli trzej bracia: Albert, Jakub i Rafał.

W 1555r. protoplaści rodziny Żelazowskich; Stanisław, Hieronim i Jerzy, za sprawą tzw. „adopcji” zostali „adoptowani”, przez Zygmunta (podczaszy koronny, starosta krzepicki) i Stanisława Ligęzów, do herbu szlacheckiego Półkozic. Stanisław Żelazowski (zapisywany także jako: Zeliazowski, Zalazowski, Zalaszowski) był lekarzem i sekretarzem królowej węgierskiej Izabeli Jagiellonki. 

W roku 1783 nazwę miejscowości zapisywano jako „Zelazy”. Pod koniec wieku XVIII współwłaścicielami wsi byli przedstawiciele różnych rodów szlacheckich. Dziedziczyli tu m.in. przedstawiciele rodziny Dmochowskich i być może wspominani w dokumentach późniejszych, Nienałtowscy i Pieńkowscy. W tym czasie mieszkańcy „Zelazów” należeli do parafii Czyżewo Kościelne. Spis powszechny z tegoż samego roku przekazuje nazwiska właścicieli Ołdaków (Ołdaki Polonia), a wśród nich również Żelazowskich.

15 maja 1794r. wdowa po Walentym Dmochowskim (synu Norberta), współdziedzicu Żelazów Brokowa i Ołdaków, sporządziła spis  inwentarza „budowli, rzeczy ruchomych i nieruchomych i wszelkich sprzętów gospodarskich, jake po zgasłym świętej pamięci (...) w roku 1786 pozostały”. Opis został włączony do dokumentacji Księgi Nurskiej Grodzkiej relacji Oblatów z lat 1792 – 1794. Warto go przytoczyć, ponieważ zawiera nie tylko inwentarz przeciętnego szlachcica z naszej okolicy, ale także inne ciekawostki minionej epoki, a także ciekawą pisownię, charakterystyczną dla tych lat. Pod dokumentem, jako świadkowie podpisali się znakiem „X” niepiśmienni Franciszek Godlewski i Marcin Żelazowski. Oto treść dokumentu:

"Budynek na południe z alkierzem bez podłogi o trzech oknach z sienią y w niej za kuchnią komórką z drzewa tartego w węgieł stawiony snopkami poszyty w którym komin prosty, drwi ciesielskiej roboty pięcioro na zawiasach żelaznych, niektóre na szkuble klamki i haczyki, niektore tylko na szkuble y kołowrotki zamykają się, szóste na biegunach u komórki, stół sosnowy z szufladą na stelugach ciesielskiej roboty. Szafa na kuchenne naczynia takaż z pułapkami, prostemi ma wierzchu, zam z wszelkim żelastwem. Łożko proste. Ławów dwie około ścian y drugie dwie około pieca. Kłoda sosnowa dobra duża jedna, małych trzy. Trynug sosnowy jeden. Szaflik jeden. Kopankow dwie dobra i zła. Opałayka jedna. Sądków dębowy i sosnowy dwa. Kadłub lipowy pułkorcowy jeden. Szkopek jeden. Tłuczka jedna. Sito jedno. Przetak jeden. Siekaczka jedna. Od budynku idąc ku stodołom w podwórzu od wschodu słońca chlewków łącznych dla trzody chlewnej y drobiu dwa. Dalej na północ gumno ogrodzone z wrotami w którym na północ stodoły w ciąg o dwu klepiskach, trzech zasiekach y yednym szpichlerzu po między któremi klepiskami z gumienka do nich przy zasiekach chlewiki przystawione. Od wschodu stayenka z klepiskiem. Od zachodu w ciąg chlewów cztery między któremi klepisko z wierzejami jednemi. Naczynia gumienne socha z jarzmem sośnikami y hakami jedna. Bron dwie, szlejów z postronkami dwie. Leyc z ogłowką y wędzidłami jeden. Deszki gnojowe jedną. Woz dobry podoskowany bez wazęga jeden. Drabi do zwożenia zboża para jedna. Sanie stare jedne. Lada z zielescem y Rzezakiem starym jedna. Kosa z młotkiem y Babką jedna. Swidrów dwa tyblowy i łatni. Cieślica jedna. Sierzpów starych cztery, siekiera jedna a druga dzieci może zgubili. Dłuto jedno. Ośny noż jeden. Nożyce do strzyżenia owiec jedną. Z pieniędzy w gotowiznie po męzu moim nic się nie zostało. Z odzienia została się oponcza kupczego sukna, łokieć po złotych trzy płaconego, dotąd przy mnie. Bekieszkę kupczego sukna na syna Adama przerobić kazałam. Kożuch za złotych szesnaście przedałam, y na rózne potrzeby gospodarskie wyexpensowałam. Czapkę y Pas dzieci dodzierają. Spodnie y boty urodzonemu Franciszkowi Godlewskiemu w zadatku rocznym oddałam. Z inwentarza klacz dużo staro za załotych dwadzieścia trzy przedałam, które pieniądze w expensę gospodarską obróciłam. Drugą w trzech latach na konia y tegoż na drugiego konia zamieniłam y ten dotąd jest. Wołów para jedna. Krów zamłodnionych zostało się sześć. Na pochowanie ciała nieboszczyk mąż moy xiędzu dwie y na przypominki nieuka obuczonego jednego legował, trzecia krowę (gdy owce wyzdychały) za złotych czterdzieści cztery sprzedałam y za te pieniądze inne owiec siedem kupiłam, które dotąd są. Czwartą na okrasę zabiłam więc zostają się krów dwie. Jałoszek dwie, nieuczków dwuch z zamłodnionych krow dwuch przychowanych za złotych pięcdziesiąt sześć przedałam y tę za dług Nieboszczykowi Imć Panu Pawłowi Zarebie z Zaręb Sasin dekretem przysądzony wypłaciłam. Świnia jedna. Wieprz karmny jeden. Prosiaków dwa. Gęsi trzy, gęsior jeden y kokoszy cztery dotąd na gruncie zostają a zaś gęsi dwie na pogrzeb zabite zostały. Z zboża żyta w ziarnie nic nie było, bom aż na pogrzeb nieboszczyka męża u urodzonego Franciszka Godlewskiego służącego swego pożyczałam. W snopie zaś jak moy nieboszczyk mąż przed ludźmi powiadał mało bydź kop dwadzieścia. Pszenicy z rosłej trochę y tej u ojca mego urodzonego Andrzeja Konarzewskiego na pogrzeb nieboszczykowski ćwierci dwóch pożyczałam. Jęczmienia także niewiele. Innego zaś zboża wiele bydz mogło nie miarkowałam tylko gdy wymłociłam pozyczone pooddawałam. Dzieciy czeladz przeżywiłam. Parobkowi rzeczonem Godlewskiemu zasług rocznych wysłużonych złotych osiemdziesiąt wypłaciłam a resztę na wysiew jary obróciłam. Pole też samo ozime y Jare podsiewałam teraz który to inwentarz jako sprawiedliwie w obecności przyjaciół odemnie uproszonych spisałam tak dla wiary ręki mey podpisem stwierdzam. Ewa z Konarzewskich, pierwszego niegdy Walentego Dmochowskiego powtórnego zaś urodzonego Jana Murawskiego małżonka w asystencyji Jana Konarzewskiego, brata swego stryjecznego czyniąca nieumiejąca pisać ręką trzymaną kładę X."
W roku 1827 Żelazy Brokowo stanowiło 11 domów i 72 mieszkańców. Kilkanaście lat później jednym z dzierżawców wsi był Stanisław Nienałtowski, a wskutek koligacji rodzinnych także przedstawiciele licznego rodu Godlewskich. Żelazowscy podobnie jak przedstawiciele innych rodzin zamieszkiwali także inne zaścianki szlacheckie. Mieszkali m.in. w Ołdakach, gdzie współdzielili ziemię z Dąbkowskimi, Godlewskimi, Nagórkami, Przeździeckimi i Lipskimi. Obok Żelazów Brokowa powstała także osada młyńska Żelazy, w której znajdowały się 2 domy. Zamieszkiwało ją 12 osób. Osada młyńska należała do parafii zuzelskiej i administracyjnie do gminy Szulborze Koty.

Według „Słownika Geograficznego Królestwa Polskiego i innych krajów słowiańskich” z lat 1880 - 1914 Żelazy Brokowo nadal należały do gminy Szulborze Koty. Liczba domostw , w porównaniu z rokiem 1827 powiększyła się nieznacznie, bo tylko o jeden dom. Spadła natomiast liczba mieszkańców; z 72 do 69. Oprócz drobnej szlachty mieszkali tu także nieliczni włościanie. Część majątku należała w tym czasie do dóbr Gostkowo, które wniosła Helena Budziszewska jako wiano  do ślubu z Józefem Małowiejskim.

Podczas I WŚ, w 1915r. Żelazy Brokowo zostały częściowo spalone przez wycofujące się oddziały Rosyjskie.

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

10 lipca 1919r. sejm II Rzeczypospolitej opowiedział się za parcelacją majątków o powierzchni przekraczającej 400 hektarów, a w rok później wydano ustawę, która dopuszczała wykup gruntów za połowę ceny rynkowej. Nie przyniosło to jednak większych rezultatów i zdecydowana większość majątku Żelazy, jak też innych pozostała nienaruszona. Borykające się z problemami, nowo odrodzone państwo Polskie stanęło w obliczu kolejnej wojny (polsko – bolszewickiej), która wcale nie pomogła w rozwiązaniu problemów, a przysporzyła nowych. W czasie powojennego spisu powszechnego z 1921r. w Żelazach Brokowie było 17 domów i 125 mieszkańców.  Zaludnienie powoli wzrastało, ale wzrastało też ubóstwo okolicznych chłopów i włościan. Gospodarka wiejska chyliła się ku upadkowi. Bez wątpienia okres 20-lecia międzywojennego, był nie mniej burzliwy od lat poprzednich, a tym czasem zbliżała się kolejna „zaraza”. Polska została zaatakowana przez swych odwiecznych wrogów. Wybuchła II wojna światowa. Zniszczenia były ogromne, i nie ominęły również naszej okolicy. W roku 1939 część wioski spłonęła, co możemy zobaczyć na załączonej fotografii, zrobionej przez niemieckiego obserwatora. Żelazy Brokowo znalazło również swe miejsce w taktyce „spalonej ziemi”. Rok 1940, to czas kolejnej pożogi dla okolicy. Niewiele wiemy o wojennych losach mieszkańców Żelazów Brokowa, ale z pewnością nie wiele różniły się od losów innych mieszkańców okolicznych wsi. Wiemy, że Żelazowski Franciszek został 24 maja 1944r. skreślony z listy transportowej do obozu w Stutthofie. Czy powodem skreślenia była śmierć, ucieczka, czy też przekupienie urzędników? -  nie wiemy.

        Obecnie wioska należy do gminy Andrzejewo i zamieszkuje ją około 50 osób, natomiast nieliczni Żelazowscy nadal mieszkają w okolicy.

bottom of page