top of page

13. XII 1981 r.



5. grudnia 1981 roku w Biurze Politycznym Komitetu Centralnego Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej zapadła decyzja o wprowadzeniu stanu wojennego. 13. grudnia gen. Wojciech Jaruzelski wystąpił na antenie telewizyjnej i obwieścił wejście w życie tragicznej decyzji o przejęciu władzy przez Wojskową Radę Ocalenia Narodowego.



W roku 1997 w Jachrance koło Warszawy odbyła się konferencja naukowa, na której był zarówno gen. Jaruzelski, jak i naczelny dowódca ówczesnych wojsk Układu Warszawskiego marszałek Wiktor Kulikow. To właśnie wtedy marsz. Kulikow oświadczył, że gen. Jaruzelski domagał się pomocy militarnej ze strony rosyjskiej, na wypadek gdyby wprowadzenie stanu wyjątkowego nie przyniosło oczekiwanych rezultatów. Gen. Jaruzelski nie poświadczył tych rewelacyjnych wiadomości. Marszałek Kulikow miał ze sobą pakiet dokumentów, nazywany zeszytem roboczym gen. Wiktora Anoszkina. Z zapisków opatrzonych datą 10. grudnia 1981 r. wyczytać można było np. takie zapytanie: „Czy możemy liczyć na pomoc po linii wojskowej ze strony ZSRR?”. Takie pytanie, w imieniu gen. Jaruzelskiego zadał sekretarz KC PZPR Mirosław Milewski. Odpowiedź była odmowna.


Dr hab. Antoni Dudek (IPN):


Notatka Anoszkina stanowiła istotne uzupełnienie informacji, które Polacy poznali cztery lata przed konferencją w Jachrance, gdy prezydent Rosji, Borys Jelcyn, przywiózł do Warszawy pakiet sowieckich dokumentów z lat 1980-1981, wśród których znalazł się protokół sowieckiego Politbiura z 10 grudnia 1981 r. (to właśnie na nim podjęto decyzję, o której sekretarz Rusakow poinformował Jaruzelskiego), „Jeśli chodzi o przeprowadzenie operacji X – stwierdził wówczas szef KGB, Jurij Andropow – to powinna być to tylko i wyłącznie decyzja towarzyszy polskich, jak oni zdecydują, tak będzie. […] Nie zamierzamy wprowadzać wojska do Polski. To jest słuszne stanowisko i musimy przestrzegać go do końca. Nie wiem, jak będzie z Polską, ale nawet jeśli Polska będzie pod władzą >>Solidarności>>, to będzie to tylko tyle. Ale jeśli na Związek Radziecki rzucą się kraje kapitalistyczne, a oni już mają odpowiednie uzgodnienia o różnego rodzaju sankcjach ekonomicznych i politycznych, to dla nas będzie to bardzo ciężkie”. Z kolei szef radzieckiej dyplomacji, Andriej Gromyko, powiedział: „Nie może być żadnego wprowadzenia wojsk do Polski. Sądzę, że możemy polecić naszemu ambasadorowi, aby odwiedził Jaruzelskiego i poinformował go o tym”. Dyskusję jasno podsumował Michaił Susłow: „Myślę więc, że wszyscy tutaj jesteśmy zgodni, iż w żadnym wypadku nie może być mowy o wprowadzaniu wojsk”.



Na podwarszawskim spotkaniu nie dysponowano całością notatek gen. Anoszkina – adiutanta Kulikowa. Wypłynęły one jakiś czas później. Do dokumentów obciążających gen. Jaruzelskiego doszły m.in. notatki z jego spotkania z Wiktorem Kulikowem, które miało miejsce w nocy 8/9 grudnia 1981 r. Polski namiestnik miał powiedzieć:


Strajki są dla nas najlepszym wariantem. Robotnicy pozostaną na miejscu. Będzie gorzej, jeśli wyjdą z zakładów pracy i zaczną dewastować komitety partyjne, organizować demonstracje uliczne itd. Gdyby to miało ogarnąć cały kraj, to wy (ZSRR) będziecie nam musieli pomóc. Sami nie damy rady.


Sowiecki generał nie zapewnił Jaruzelskiego o wsparciu. Wyraził opinię, że z pewnością jego polscy towarzysze sami sobie dadzą radę. Pomimo to, polscy komuniści z gen. Jaruzelskim na czele wystąpili przeciwko narodowi. Generał zdecydował o wprowadzeniu stanu wojennego na terenie kraju. Aby utrzymać władzę komunistów, zdecydowany był nawet na interwencję wojsk okupacyjnych.



Wg. notatek Jaruzelskiego niepokoiło także zaangażowanie Kościoła Katolickiego:


Zwrócił uwagę, że pojawił się jeszcze jeden negatywny czynnik: Kościół dołączył do „Solidarności”. Zaczęło się to jeszcze za Wyszyńskiego. Glemp wysłał listy do mnie, do Wałęsy i do posłów. Pisze w nich, że wprowadzenie stanu wyjątkowego „grozi tragedią”. Listy do Sejmu i Wałęsy oczywiście dotrą na Zachód. Jeśli Kościół ostatecznie dołączy do „Solidarności”, to będzie dla nas trudna sytuacja. Będę musiał jeszcze porozmawiać z Glempem. Wysłaliśmy też swojego przedstawiciela do Papieża. Jutro spotkam się ze świeckimi katolikami. To coś nowego w naszych stosunkach z Kościołem. I nie jest to dla nas sytuacja korzystna. Lecz mimo wszystko można powiedzieć, że zaczęliśmy odliczać czas, godzina za godziną. Naród boi się konfrontacji. Przypomina sobie poprzednie sytuacje. W naszej historii co 30 lat wybucha powstanie. Młodzież właśnie na to daje się nabrać. 14 grudnia przypada rocznica wydarzeń na Wybrzeżu. Tak więc mamy szereg niesprzyjających okoliczności. (…)

Sytuacja może ulec zmianie. Kontrrewolucja zatacza coraz szersze kręgi. Jakieś działania podejmie Kościół. I wtedy możemy znaleźć się w ciężkiej sytuacji. (…)

Może zastosować wariant południowoamerykański? Ja jako premier ogłoszę stan wyjątkowy, a nie stan wojenny, pod pretekstem, że chcemy uniknąć konfrontacji, przelewu krwi. Naród lepiej to przyjmie. Nie wykluczam takiego wariantu.



Wprowadzenie stanu wojennego poprzedziły liczne aresztowania (operacja „Jodła”), które miały miejsce w nocy z 12/13 grudnia. Wszystkie jednostki mundurowe i nie tylko otrzymały konkretne zadania, dotyczące konkretnych osób. Pod kryptonimem „Azalia” przeprowadzona została operacja, w wyniku której wojsko zajęło budynki telewizyjne i radiowe. Opanowano także lokale „Solidarności”. Na ulicach pojawiły się czołgi.


„Czarna księga komunizmu”:


Była to wielka operacja policyjno-wojskowa, przygotowana z uderzającą precyzją: do bezpośredniej akcji wprowadzono 70 tysięcy żołnierzy, 30 tysięcy milicjantów, 1750 czołgów, 1900 wozów bojowych, 9 tysięcy samochodów, kilka eskadr helikopterów i samoloty transportowe. Siły te, skoncentrowane w kilkunastu największych miastach i ośrodkach przemysłowych, miały za zadanie likwidację strajków, których się spodziewano, oraz sparaliżowanie życia codziennego, aby utrudnić działania „Solidarności", a zarazem zastraszyć społeczeństwo. Wyłączono telefony (co spowodowało liczne przypadki śmierci osób, do których nie można było wezwać karetki pogotowia), zamknięto granice i stacje benzynowe, na poruszanie się poza miejscem zamieszkania konieczne były przepustki, wprowadzono godzinę policyjną, obowiązywała cenzura korespondencji krajowej i zagranicznej. Uderzenie było skuteczne: w ciągu dziesięciu dni ugaszono wszystkie strajki i rozproszono manifestacje. Zabito 14 osób, kilkaset było rannych, aresztowano około 4 tysięcy strajkujących, a pierwsze procesy, zakończone wyrokami od 3 do 5 lat (najwyższy opiewał na 10), odbyły się w Wigilię Bożego Narodzenia, wszystkie przed sądami wojskowymi, które sprawowały jurysdykcję nad „przestępstwami przeciwko prawom stanu wojennego"


Warto tutaj nadmienić, że stan wojenny wprowadzony został wbrew prawu.



Wojciech Jaruzelski:


Żałuję, ubolewam i przepraszam za różne dotkliwe konsekwencje stanu wojennego. Był on ostatecznością, stał się koniecznością. Był mniejszym złem, ale zło nawet mniejsze jest również złem. Wiele spraw – które zaistniały w wirze burzliwych wydarzeń i towarzyszących im emocji – oceniam z żalem i smutkiem. Dotyczy to m.in. skali i formy internowań, weryfikacji i zwolnień z pracy. Również – nieuzasadnionych sytuacyjną koniecznością – różnych uciążliwości i represji. Wreszcie wszelkich niegodziwości – o niektórych dowiaduję się po latach (...) Przede wszystkim ubolewam, iż doszło do ofiar śmiertelnych. W czasie trwania stanu wojennego – tj. od 13, a faktycznie od 16 grudnia 1981 roku (kopania „Wujek”), do 22 lipca 1983 roku – zginęło 16 osób, w tym jeden milicjant.


Oczywiście ofiar śmiertelnych było dużo więcej, ale to nie przeszkodziło generałowi w tworzeniu swojej wizji wydarzeń. Wielokrotnie został przyłapany na manipulacjach, a mimo to wielu ludzi nadal daje wiarę komunistycznej propagandzie, według której Jaruzelski uchronił Polskę przed wkroczeniem Sowietów.






Źródła:

- „Biuletyn IPN”, nr 12 (107)/2009 r.

- „Starsi o 30 lat”, Wojciech Jaruzelski

- „Czarna księga komunizmu”, praca zbiorowa

bottom of page