Wykopki...
Wykopki......
13 września na polach Andrzejewa i Łętownicy rozegrał się tragiczny epizod drugiej wojny światowej. Niemiecki najeźdźca rozbił tu 18 Dywizję Piechoty, pod dowództwem płk Kosseckiego. Potem wkroczyli Sowieci, którzy na nowej granicy, sowiecko – niemieckiej wybudowali szereg schronów bojowych, nazwanych Linią Mołotowa. 22 czerwca 1941r. Niemcy, zaskakującym uderzeniem, zaatakowali wojska Stalina i ruszyli z ofensywą w kierunku Moskwy. Powrócili kilka lat później, wycofując się w kierunku Berlina. Potem była okupacja i walki partyzanckie z oddziałami UBP.
Działania wojenne i narodowowyzwoleńcze pozostawiły po sobie trwałe ślady, z którymi mamy do czynienia po dziś dzień. Nie chcę tu jednak mówić o piętnie moralnym, ale o tych, materialnych dowodach minionych lat, mianowicie o niewybuchach i niewypałach, które co jakiś czas odnajdywane są na terenie Gminy Andrzejewo.
Próżno szukać ilości znalezionych „wykopków” w statystykach. Większość z nich, jest w ogóle nieudokumentowana. Przeciętny człowiek, który wykopie tzw. „bombę”, nie zgłasza tego faktu do odpowiednich służb, ale zakopuje w innym miejscu lub, co gorsze, kładzie pod drzewem, stodołą, w szopie.
Po pierwsze: ludzka ciekawość. Nie jedna osoba przypłaciła ją życiem. Po drugie: złe wypełnianie obowiązków przez służby mundurowe. Jakieś 20 lat temu do, nieistniejącego już dziś, posterunku Policji przyniesiono elementy pocisków moździerzowych i granat F1. Można by przypuszczać, że policjant zgłosi fakt saperom i niebezpieczne elementy zostaną unieszkodliwione. Nic bardziej błędnego. Otóż, leżało to wszystko na parapecie aresztu, aż do czasu rozbiórki budynku. Później robotnicy wyrzucili wszystko do kontenera i… po sprawie. Ale czy na pewno? W czyje ręce trafiły te rzeczy potem? Co się z nimi stało? Nie wiadomo.
Wykopałeś niewybuch, w postaci bomby lotniczej i zgłosiłeś zdarzenie policji? Oj, dostanie ci się, bo panowie policjanci będą źli, że muszą czekać przy znalezisku do przyjazdu saperów, być może cały dzień. Ignorancja funkcjonariuszy doprowadziła do tego, że takie „wykopki” trafiają wprost do… rzeki. I spokój… Niestety, rzeka to miejsce publiczne. Miejsce publiczne, które w oczywisty sposób, w zaistniałej sytuacji, stwarza zagrożenie. Rzeka, to też fragment krajobrazu, który trzeba, co jakiś czas odmulić, oczyścić, poszerzyć… Znowu „bomba”!
Po trzecie: lekceważenie. To dotyczy, niestety nas wszystkich. Nie dociera do nas, że co jakiś czas, wskutek wybuchu elementów broni giną ludzie. Żyją przecież wśród nas tacy, którzy przez zabawę z „bombami” stracili zdrowie, albo jakąś część ciała. To jednak, nie u wszystkich wywołuje zaniepokojenie, raczej pobudza fantazję. Prowadzi to czasami, do wielu niepotrzebnych nieszczęść. Wojna, chociaż formalnie zakończona wiele lat temu, nadal zbiera krwawe żniwo.
„Kategorycznie nie wolno podnosić, odkopywać, przenosić, wrzucać do ogniska ani do miejsc takich jak stawy, głębokie rowy znalezionych niewybuchów”!
Ktokolwiek natknął się na przedmiot niebezpieczny, który może grozić wybuchem, a trzeba pamiętać, że materiał wybuchowy może być bardzo odporny na warunki atmosferyczne i działanie czasu, ma obowiązek zgłosić zaistniały fakt na Posterunku Policji lub: w Urzędzie Gminy, Urzędzie Powiatowym, Urzędzie Wojewódzkim. Organa te, maja obowiązek powiadomić patrol saperski, który usunie niebezpieczny przedmiot w ciągu trzech dni, albo, w szczególnych wypadkach w ciągu doby.
Apeluję więc o zrozumienie powagi sytuacji i rozsądek. Ku przestrodze, jedno z ostatnich tragicznych wydarzeń, związanych z zabawą w wojnę:
„Kiedy niewypał wybuchł, chłopak trzymał go w rękach. – Widok był przerażający, ciało było rozerwane – mówi mieszkaniec wsi Omięcin w powiecie szydłowieckim, gdzie doszło do tragedii. W domu znaleziono kilkadziesiąt innych niewybuchów.
Zgłoszenie o wybuchu szydłowieccy policjanci dostali w sobotę o godzinie 13.15. Omięcin to wieś, która rozciąga się na ponad 2 kilometry. – To było coś przerażającego, nagle usłyszałem potężny wybuch, moim domem aż zatrzęsło – mówi jeden z mieszkańców miejscowości, który mieszka kilkaset metrów od miejsca wypadku.
- W eksplozji najprawdopodobniej starego niewypału pochodzącego z czasów II wojny światowej zginął 23-letni mężczyzna, mieszkaniec Radomia – informuje Dariusz Gawęda, oficer prasowy szydłowieckiej policji. […]
Na miejscu natychmiast pojawili się policjanci, pogotowie i strażacy. - W trakcie wykonywanych na miejscu czynności przez policjantów, na posesji znaleźliśmy kilkadziesiąt innych niewypałów – mówi Gawęda.
Do Omięcina przyjechali saperzy z Kielc, którzy do późnych godzin nocnych zabezpieczali bomby. Policjanci ewakuowali mieszkańców domów położonych w pobliżu posesji, gdzie znaleziono niewypały. […]
– Gdyby to wszystko wybuchło, co najmniej połowa wsi zrównana byłaby z ziemią - uważają ludzie.
23-latek mieszkał w Radomiu, ale do Omięcina często przyjeżdżał. – To był fajny chłopak, spokojny, uczynny, był na piątym roku studiów – mówią sąsiedzi.
Chłopak interesował się wojskiem, militariami. Kolekcjonował stare motocykle, miał ich przynajmniej kilkanaście. – Okazuje się, że miał też stare pociski – komentują mieszkańcy wsi.”