top of page

Na bagnach diabły mieszkają


Na skraju Puszczy Białej, między Bugiem a Narwią, znajdowały się (częściowo istnieją do dziś) rozległe bagna, które nazywano Pulwami. Ich specyficzny krajobraz, sprzyjał rozwojowi zabobonnych wierzeń i legend ludowych. Oto jedna z nich:

„Pewien Kurp imieniem Bartłomiej miał bardzo złośliwą żonę Jagnę. Nawet gdy spała, nie zamykały jej się usta: bez przerwy urągała nieszczęśliwemu małżonkowi. Długo znosił to Bartłomiej, lecz wreszcie wyczerpała się jego cierpliwość i postanowił pozbyć się Jagny. Pod pozorem grzybobrania wyprowadził żonę do lasu i posadził na skraju skarpy, pod którą było wielkie topielisko. Jagna zaczęła swoim zwyczajem kłócić się z mężem i przy tym usnęła. Wówczas Bartłomiej pchnął ją w bagno, które pochłonęło nieznośną babę.

Minął jakiś czas. Pewnego dnia Bartłomiej znów znalazł się nad pulwami, gdzie napotkał... diabła, ale tak wynędzniałego, że aż przykro nań było patrzeć. „A niech was licho, gospodarzu, coście mi narobili” – powiada diabeł. „Tak mi dobrze i spokojnie mieszkało się w tych bagnach, lecz jak mi swoją Jagnę przysłaliście – przepadł cały mój spokój. Z taką kobietą nawet piekło nie może sobie dać rady”.

Nie wdawał się Bartłomiej w gadkę z diabłem, lecz pośpieszył do domu. Po miesiącu rozeszły się wieści, że diabeł opętał kogoś we wsi i za nic nie chce go opuścić. Gdy wszystkie sposoby wypędzenia czarta zawiodły, zgłosił się Bartłomiej i krzyknął opętanemu do ucha: ”Jagna idzie!” Gdy to diabeł usłyszał – w nogi.”

Diabły i czarownice żyły w wielu grząskich, porosłych bujną zielenią, zakątkach mazowieckich bagien. W legendzie o Łęczycy „w powietrzu, w bagnie, wśród topieli, wszędy roiło się od istot dziwnych a strasznych, niewidzialnych nigdzie: śmigały na łopatach i ożogach czarownice stare, bezzębne, straszne [...] w topielach kłębiły się rusałki, wodnice i topielice wszelakie, piszcząc, śmiejąc się, bryzgając wodą na roje dyabełków, co uwijały się na grobli, skacząc, wyjąc, przewracając koziołki”.


Kościół Świętokrzyski stoi ponoć na Łysej Górze; byłej siedzibie czarta, gdzie w noc świętojańską (noc Kupały) „aż roiło się od straszydeł wszelakich i nie było w Polsce całej śmiałka, coby w tę noc do góry onej zbliżyć się odważył”

W Krośnie (i nie tylko) diabeł niewątpliwie dopomagał nieuchwytnym rozbójnikom i łotrom wszelkiej maści. Nadludzką siłę i moc przypisywano „kurpiowskiemu Janosikowi”, którym był rozbójnik zwany „Sęk”. Ponoć tajemne moce sprawiły, że nigdy nie został schwytany.

Niewątpliwie, grasujący ze swoją bandą rozbójnik, zwany Pysznym Jankiem, o którym będzie jeszcze mowa, również miał diabła za skórą.

Tak więc, upiorne bagna należały wówczas do stałych cech krajobrazu naturalnego Mazowsza. Wystarczy, że autor „Kroniki polskiej”, zwany Gallem Anonimem, co i rusz wspomina o nich na kartach swego „dziełka”. Myślę, że warto przytoczyć tu kilka fragmentów [oryg. w łac.]:

  • „Na pograniczu Polski i Pomorza znajduje się mianowicie pewien gród, zwany Nakieł, niedostępny dzięki [otaczającym go] bagnom i umocnieniom.”

  • „Powiadają, że sami Pomorzanie obliczyli dokładnie, że padło ich dwadzieścia siedem tysięcy. A ilu [jeszcze] znalazło się w bagnach, [to i] z nich żaden już się wydobyć nie zdołał”

  • „Ziemia zaś owa tak pełna jest jezior i bagien, że nawet zamkami i grodami nie mogłaby by być tak ubezpieczona; toteż nie zdołał jej dotąd nikt podbić, ponieważ nikt nie mógł z wojskiem przeprawić się przez tyle jezior i bagien.”

  • „Znowu zimą zebrali się Polacy, by wkroczyć na Pomorze, bo łatwiej zdobywać warownie, gdy bagna zamarzną.”



Tagi:

bottom of page