top of page

9 pułk strzelców konnych


9 pułk strzelców konnych im. gen. Kazimierza Pułaskiego



Z rozkazu Sztabu Generalnego dnia 25 września 1921r. utworzony został 9 PSK im. gen Kazimierza Pułaskiego. Pierwszy trzon tej formacji stanowił powołany we wrześniu 1920r., z nadwyżek 3 siedleckiego pułku jazdy ochotniczej, IV Dywizjon 1 psk. Po znacznej redukcji etatów utworzono z niego 1 szwadron 9 PSK, a dowództwo nad nim powierzono rotmistrzowi Karolowi Dilleniusowi. 2 szwadron stanowili żołnierze z utworzonego również w 1920r. I Dywizjonu 2 psk. Tutaj dowódcą został porucznik Eugeniusz Jaryczewski. 3 szwadron, podobnie jak inne jednostki, stanowili głównie żołnierze z poboru.


25 kwietnia 1924r. w pełni zorganizowany Pułk przemianowany został na pułk jazdy samodzielnej w składzie XI Brygady Kawalerii. W miesiąc później, wraz z nowoutworzonym plutonem łączności i saperów Pułk pomaszerował do Grajewa, gdzie stacjonowały także dwa szwadrony 10 pułku ułanów litewskich, dla których nie było miejsca w koszarach białostockich, gdzie przebywał ich Pułk. W Grajewie nastąpiła dalsza rozbudowa 9 psk. Sformowano 4 szwadron pod komendą rotmistrza Zygmunta Ważyńskiego, szwadron ciężkich karabinów maszynowych rotmistrza Tadeusza Zielińskiego oraz szwadron zapasowy.


W roku 1929 9 pułk strzelców konnych, wraz z 10 pułkiem ułanów litewskich, 1 pułkiem ułanów krechowieckich i 14 dywizjonem artylerii konnej znalazł się w składzie Brygady Kawalerii Białystok, którą pewnie większość zna pod nazwą obowiązującą od roku 1937, mianowicie: Podlaska Brygada Kawalerii dowodzonej przez gen bryg. Ludwika Kmicic – Skrzyńskiego. 9 PSK dowodził w tym czasie płk Tadeusz Falewicz.


W ramach planu „Z” Podlaska BK przydzielona została do Samodzielnej Grupy Operacyjnej „Narew”, którą dowodził gen. Czesław Młot – Fijałkowski. Brygada otrzymała za zadanie osłonę koncentracji w rejonie Łomży 18 Dywizji Piechoty dowodzonej przez płk Stefana Kosseckiego; rozpoznanie i opóźnianie natarcia nieprzyjaciela na kierunku Szczuczyn – Łomża i Kolno – Łomża; wykonanie rozpoznania na terenie Prus Wschodnich.


29 sierpnia 1939r. 9 psk otrzymał rozkaz koncentracji związany z przewidywanym konfliktem zbrojnym. Następnego dnia nocą 1 szwadron dowodzony przez rtm Władysława Robaka dotarł w rejon Świdry – Awissa i Wąsosz. Główne siły osiągnęły rejon Wilamowo – Glinki, gdzie rozlokowało się dowództwo, łączność, kolarze, szwadron ckm oraz 2 (dowodzony przez por Zygmunta Tucewicza) i 3 (por Izydora Kołakowskiego) szwadron. 4 szwadron, pod dowództwem rtm Jana Bielickiego pozostał w Grajewie, w celu osłony miasta od strony Prus Wschodnich (Prostki – Osowiec). Pozostawiono także 2 ckm-y i armatkę przeciwpancerną. Takie same „dodatki” otrzymał 1 szwadron, który zajął Szczuczyn (osłona kierunków Biała – Szczuczyn, Radziłów – Szczuczyn, Stawiski – Szczuczyn).

Tej samej nocy (z 30 na 31 sierpnia) Niemcy zaatakowali pierwsze placówki straży granicznej na terenie kraju. Między innymi strażnice w Cyprkach i Zacieczkach na zachód od Grajewa.

Pierwszego września 1939r. Komendant Straży Granicznej Szczuczyn zameldował o fakcie rozbicia obsady strażnicy w Kurkach i napadzie na Popowo. W okolicy Grajewa pojawił się pociąg pancerny, który po oddaniu kilku strzałów w kierunku miasta, wycofał się. Pułk przeszedł w rejon Kurkowa, gdzie skapotował jeden z pierwszych samolotów nieprzyjacielskich na polskim niebie. Pilot drugiego samolotu, chcąc mu pomóc, wylądował w pobliżu. Obydwu wzięto do niewoli. Wieczorem nadszedł telefoniczny meldunek ze strażnicy w Czarnówku. Zawiadamiano o wysadzeniu mostu i zbliżających się wojskach niemieckich. Chwilę po tym nastąpiło natarcie nieprzyjaciela na Szczuczyn. Tam również wysadzono w powietrze wszystko, co mogłoby wpaść w ręce wroga, ewentualnie ułatwić mu postępy militarne.


Pozostawiony w Grajewie 4 szwadron dołączył do reszty 9 psk i 2 IX wraz z pułkiem przemieścił się do Szczuczyna. Był to dzień kilku niewielkich potyczek, po których pułk powrócił do rejonu Stawiski. Zarządzono odpoczynek i pogotowie marszowe na godzinę 23 (3 IX). Wyłączając 2 i 4 szwadron oraz pluton kolarzy pluton otrzymał rozkaz natarcia na Brzózki (wówczas Grosse Brzozken). Zadanie 2 szwadronu polegało na rozpoznaniu przedpola oraz dokonaniu wypadu na Gross Rogallen i rozbiciu tamtejszej, wrogiej placówki. Szwadron 4 wykonał tego dnia rozpoznanie okolicy w rejonie Kurejwa – Kurki i Konopki – Flesze. Udało się także zestrzelić ckm-em samolot wroga, który zdążył zrzucić kilka bomb w okolicy. Zestrzelony lotnik spadł w pobliżu folwarku Bogusze.

Natarcie pułku wyznaczono na godzinę 7.15. Rozpoznanie bojowe powierzono 1 i 3 szwadronowi, wspartym przez jeden pluton 14 dywizjonu artylerii konnej (dowódca: kapitan Bronisław Przyłuski). Główne uderzenie Podlaskiej BK przebiegało po osi Glinki – Kowalewo, gdzie nacierał, wsparty przez 14 dak (oprócz wspomnianego już plutonu), 5 pułk ułanów zasławskich ppłk Jerzego Andersa. W odwodzie, w Glinkach pozostał 10 pułk ułanów litewskich.

1 szwadron, poderwany przez chorążego Jana Strzelczyka (dowódca 3 plutonu), do walki na bagnety zdobył betonowy schron i wziął do niewoli 66 jeńców. 3 szwadron natrafił na silną obronę nieprzyjaciela (lewe skrzydło wojsk gen Georga von Küchlera), a kiedy powoli szala zwycięstwa przechylała się na jego korzyść, natarcie straciło na impecie. Powodem było wmieszanie się w potyczkę szwadron 10 pul, który wyciągnięty z odwodu i zaatakowany, wycofywał się w tym kierunku. Około godziny 19 gen bryg. Ludwik Kmicic – Skrzyński zarządził wycofanie się w rejon Stawisk. 9 psk otrzymał zadanie ubezpieczenia odskoku jako straż tylna, po czym zajął pozycje w Ławsku. Dołączył tu także, pozostający dotąd w Grajewie 4 szwadron.


5 IX pułk przemieścił się do Rogieniców Wielkich (sztab, pluton łączności, szwadron km, szwadron gospodarczy, część z 2 i 3 szwadronu), Wypychów ( 2 i 3 szwadron ), Murawów ( 1 i 4 szwadron ).

Następnego dnia, po spalenia mostów w Łomży, 9 psk przemaszerował w rejon Lubotyń Stary – Rząśnik. Następnie udał się na postój w Ligocie Szlacheckiej.

O świcie, ósmego dnia wojny, 9 psk zajął stanowiska obronne nad rzeką Orz, w okolicy trasy Łomża – Ostrów Mazowiecka. Chwilowo dowództwo nad brygadą należało do płk Falewicza. W tym czasie nieprzyjaciel, w sile Dpanc. „Kempf”, zajął Ostrów Mazowiecką. W południe, po ponownym objęciu komendy, gen Kmicic – Skrzyński zarządził natychmiastowy atak na pozycje wroga. Niestety nękające wymarsz lotnictwo Niemieckie na tyle skutecznie opóźniło działania brygady, że wieczorem, po dojściu do Lubiejewa natarcie zostało odwołane. W nocy 9 psk, wraz z 10 pul i kolarzami przemaszerował do Kalinowa z rozkazem porannego uderzenia na Ostrów Maz. od wschodu.


9 IX, to data natarcia 10 pul i 5 puz na Brok. Niestety próba przeszkodzenia Niemcom forsowania Bugu nie powiodła się. W międzyczasie na trasie Ostrów Maz. – Małkinia ostrzelano samochód wroga, w którym, po ucieczce oficerów, znaleziono ważne dokumenty natury strategicznej oraz mapy i rozkazy. Tego samego dnia lotnictwo npla napadło na tabory pułkowe w Szumowie. Spłonęła kasa pułkowa i 10 wozów, zabito 14 koni. Tabor przemieścił się do lasu w okolicach Przeździecka, a brygada przemaszerowała nocą w miejsca postoju w miejscowościach: Kępiste Borowe – Kosuty (dowództwo, pluton łączności i pluton kolarzy), Zaręby Kościelne (1 i 4 szwadron, szwadron km), Nienałty Brewki (bateria 14 DAK).


10 IX stwierdzono obecność wojsk pancernych npla w Małkini. Nawiązano również kontakt z Suwalską Brygadą Kawalerii. Zdecydowano m. in. o wspólnym uderzeniu na Zambrów. Były to pomyślne wydarzenie, jednak wróg nie spał i w tym czasie, na szosie Zambrów – Czyżew (wówczas Czyżewo), w pobliżu Przeździecka, 20 DP gen Mauritza von Wiktorina z XIX Korpusu Armii gen Heinza Guderiana rozbiły tabory 9 psk (taborami dowodził mjr Bohdan Dobrzyński). Sam pułk otrzymał rozkaz wymarszu w kierunku Andrzejewa, aby osłonić kierunek Czyżew – Zambrów.


11 IX z Podlaskiej i Suwalskiej Brygady Kawalerii utworzono zgrupowanie kawalerii pod dowództwem gen. bryg. Zygmunta Podhorskiego. Podlaska Brygada Kawalerii otrzymała za zadanie ochronę natarcia Suwalskiej BK i 18 Dywizji Piechoty na Zambrów. 9 psk przemieścił się przez Andrzejewo do Przeździecka, gdzie nawiązała się walka z wojskami zmotoryzowanymi wroga. Wynikiem potyczki było zniszczenie kolumny 13 pojazdów nieprzyjaciela. Zabito 46 żołnierzy – całą załogę owych pojazdów. Straty własne to kilku strzelców konnych oraz II oficer ordynansowy ppor. Piętka i starszy wachmistrz Górczak.

Po zluzowaniu przez 5 puz pułk obsadził stanowiska ogniowe w miejscowościach: Dmochy - Kudły (sztab i 3 szwadron), Dmochy – Wochy (2 szwadron), Zaręby – Bindugi (4 szwadron). 14 dak, pod osłoną 1 szwadronu, usytuował działobitnie na linii wzgórza Dmochy – Wochy --- Zaręby – Bindugi.

W godzinach popołudniowych Niemcy zaatakowali (w pobliżu znajdował się gros sił XIX Korpusu Armijnego Guderiana). Na szczęście na stanie pułku były 4 armatki ppanc. + dwie, które kilka dni wcześniej znaleziono pożucone na stacji w Śniadowie. Tutaj pole do popisu miał kapral Gutry, który czterema strzałami unieruchomił trzy czołgi. Niewątpliwie siła natarcia osłabła, a wkrótce Niemcy wycofali się. Do wieczora odgryzali się ostrzeliwaniem Polskich pozycji. Pociski artyleryjskie spadały głównie na stanowiska 2 i 3 szwadronu oraz szwadronu km. Zapadła decyzja większego skupienia pułku, w celu ograniczenia strat. Dowództwo, wraz z artylerią i 1 szwadronem, zajęło stanowiska w Zarębach Ciemnych. Niestety przy przeprawie przez bagnisty rów utracono 2 działa. 2 szwadron obsadził rejon wsi Zaręby – Warchoły, a 3 i 4 szwadron obsadził drogę. W międzyczasie mjr Dobrzyński zdołał pozbierać resztki rozbitego taboru i wycofał się do Przeździecka - Choromanów, a następnie do Gór Leśnych. Wieczorem nastąpił silny atak npla. Skutkiem tego pułk poniósł znaczne straty w ludziach i koniach.

Na Zambrów uderzył przede wszystkim 71 pp. z 18 DP płk Kosseckiego. Miasto udało się zająć tylko chwilowo, ponieważ Niemcy, po otrzymaniu wsparcia artyleryjskiego, odzyskali zdobycz. W tym czasie bombardowana pod Nowogrodem dywizja była już zdziesiątkowana. Przerwana została łączność na wszystkich odcinkach. Płk Kossecki zdecydował się na wycofanie i przegrupowanie w okolicy Łętownicy, Srebrnej, Srebrnego Borku. Zaplanowano atak na obsadzone przez Niemców Andrzejewo.

9 psk po nieudanym ataku na Zambrów, w wyniku braku łączności, przeszedł w rejon wsi Ołdaki. 10 pul pomaszerował przez Zaręby – Warchoły, Rosochate Kościelne i Dąbrowę Wielką, do miejsca postoju w Krzeczkowie, Bieńkach Starych, Dmochach – Wypychach.

12 IX 9 psk przybył do miejscowości Dąbrowa - Michałki, skąd częścią sił zaatakował tyły i skrzydło nieprzyjaciela nacierającego na 5 puz. Następnie, o świcie, przez Klukowo, Wyszonki Kościelne dołączył do szwadronu pionierów Podlaskiej BK, który obsadził już Mień. Później pułk zajął opuszczone przez Niemców Domanowo.

Kolejne nieprzyjacielskie ataki były coraz silniejsze, dlatego postanowiono wycofać pułk w okolice Pietraszków. Spodziewano się tam zastać 10 pul, który jednak, błądząc w ciemności, na miejsce nie dotarł. Uwikłany w walkę z wrogiem pod Mienią przekroczył rzekę Nurzec i wyruszył w kierunku Puszczy Białowieskiej. Nigdy już nie dołączył do Podlaskiej BK.

O godzinie 15 nastąpiły jednocześnie dwa uderzenia niemieckie: z kierunku Wysokiego Mazowieckiego oraz z Brańska. Los 9 psk „zawisł na włosku”, kiedy został oddzielony od reszty brygady przez kilka czołgów, które jednocześnie odcięły jedyną linię odwrotu. Na szczęście w pobliżu był kapitan Przyłuski ze swoją baterią. Sytuacja stała się krytyczna. Straty były poważne. Poległo 140 żołnierzy, a 3 szwadron stracił wszystkich oficerów. Zapadła decyzja o wycofaniu się pułku do Mulawiczów, gdzie przeorganizowano poszczególne oddziały. Szwadron 3 i 4 połączono w jeden.


17 IX nadeszła wiadomość o wkroczenia Sowietów. Delegacja wysłana do dowódców sowieckich, aby uzyskać zgodę na przepuszczenie oddziałów polskich w rejonie Kowla, powróciła „z kwitkiem”. Sowieci po prostu się nie stawili. Podlaska BK wyruszyła w kierunku Włodawy. Po drodze do 9 psk włączone zostały plutony 26 pułku ułanów wielkopolskich im. Hetmana Wielkiego Litewskiego Jana Karola Chodkiewicza. Stworzyły one 3 szwadron 9 psk. Inne plutony tego pułku zasiliły 5 puz, kolumnę taborów oraz zmotoryzowaną drużynę rozpoznawczą. Od tej chwili wędrówka 9 psk wynikała z przynależności do Samodzielnej Grupy Operacyjnej „Polesie” gen bryg Franciszka Kleeberga. SGO „Polesie” tworzył cztery związki taktyczne. Oprócz Podlaskiej Brygady Kawalerii, były to: 50 i 60 Dywizja Piechoty oraz Dywizja Kawalerii „Zaza” i 13 lotnicza eskadra szkolna, której ocalałe samoloty prawdopodobnie spalono z powodu braku paliwa. Ostatni sprawny, został ziszczony 21 IX przez dywersantów. Udało się jednak ocalić zwiad lotniczy na następne kilka dni. [W dniu utworzenia SGO „Polesie” (22 IX 1939r.) do Zambrowa przybył wraz ze sztabem gen Heinz Guderian]. Kierunek marszu – na odsiecz Warszawie.

28 września to dzień potyczek z wojskami sowieckimi, podczas których zniszczono czołg i wzięto kilku jeńców. Podczas przemarszu przez Wólkę Domaszewską do SGO „Polesie” dołączył kwatermistrz 9 psk, mjr Dobrzyński, który po powtórnym rozbiciu taborów przedostał się na Lubelszczyznę i sformował batalion „Bob”. Dzień wcześniej Armia „Warszawa” gen Rómmla skapitulowała i w Warszawie nastąpiło zawieszenie broni. W skutek tego gen Kleeberg postanowił zaczekać jeden dzień na przybycie oddziałów Korpusu Ochrony Pogranicza i zwartą siłą bojową wyruszyć na zachód.

Po przegrupowaniu i zniszczeniu zbędnego sprzętu gen Kleeberg dokonał 130 – kilometrowego manewru wymijającego, zapewniającego odpoczynek i zabezpieczenie oddziałów poprzez obsadzenie najważniejszych punktów strategicznych.

Rozkaz dla Podlaskiej BK z dnia 29 IX 1939r. brzmiał: „....Podlaska Brygada Kawalerii. Zadanie: przejść w ciągu dnia 30 bm. Do rejonu: Lisia Wólka – Ustrzesz – kol. Bojanówka. Rozpoznać Radzyń. Gdyby okazało się, że jest słabo obsadzony, opanować go.”


4 października 9 psk dotarł w miejsce postoju: okolice Wróbliny Starej i Wróbliny Nowej, w celu ubezpieczenia Podlaskiej BK w kierunku Łukowa. Stwierdzono, że przebywające tam wojska sowieckie ustąpiły miejsca wojsku niemieckiemu. Dzisiaj wiemy już, że było to podyktowane założeniami tajnego protokołu do paktu Ribbentrop – Mołotow, w myśl którego Polska podzielona została na niemiecką i sowiecką strefę wpływów.

Najwyraźniej Niemcy zwątpili w wartość bojową Polaków, ponieważ gen Otto Paul skierował do rozbicia polskiego zgrupowania tylko jeden batalion (trzeci), z pułkowym plutonem motocyklistów i baterią artylerii (8 bateria artylerii 13 pal). Po drodze siły te, podzielone i wsparte 93 pp. zmotoryzowanej rozdzieliły się i ruszyły w kierunku na Kock i Serokomlę. W pół godziny później, na zachód od Kocka przywitał ich ogień karabinów. Po dłuższej walce żołnierze niemieccy wycofali się pozostawiając za sobą poległych, dwa zniszczone samochody pancerne i kilka samochodów, które przewoziły piechotę.

Zaatakowany 9 psk z łatwością odparł ataki piechoty za pomocą ciężkich karabinów maszynowych. Za to wiele problemów i strat przysporzył ostrzał artyleryjski. Nieprzyjaciel zrobił wyrwę i wtargnął na teren pomiędzy 9 psk a 5 psk. Skierowany tam 1 szwadron wyparł przeciwników, po czym zajął i obsadził powstałą lukę.

W Serokomli, gdzie bili się ułani z 10 pul wsparci dywizjonem z 5 puz i szwadronem pionierów, w wyniku kilku potyczek (również na szable i bagnety) nieprzyjaciel został zatrzymany i odrzucony na pozycje wyjściowe. Udało się zniszczyć kilka pojazdów pancernych i wziąć 200 jeńców.

Z tego okresu walki warto przytoczyć fragment relacji dowódcy 3 batalionu 179 Pułku Piechoty Rezerwowej, kpt. Adama Bohdana Jarosińskiego, który maszerował w kierunku Kocka w luźnym szyku bojowym pod ostrzałem i wymijał powracający z tego kierunku oddział:


Poznaję na czele mjr Adama Wilczyńskiego, ostatniego komendanta RKU Małkinia. Nie chcąc dopuścić, by oddziały pomieszały się przy wymijaniu, zatrzymałem swój baon na czas przejścia baonu mjr Wilczyńskiego. Baon ten szedł we wzorowym porządku i bardzo wolnym krokiem, prawdopodobnie dla podkreślenia, że to nie odwrót. Rzeczywiście, to nie był odwrót. Baon mjr Wilczyńskiego, jak się okazało, podlegał dowódcy kawalerii i odchodził w jej skład. W związku ze zluzowaniem przez nas kawalerii, odchodził również wraz z kawalerią i jej baon piechoty”.


5 października Niemcy zrozumieli, że zwycięstwo na tym, ostatnim odcinku walki regularnej jednostki Wojska Polskiego, nie będzie łatwe. Postanowili rzucić na szalę dwie dywizje piechoty zmotoryzowanej (13 DPZmot i 29 DPZmot z 14 KZmot gen Wietersheima). Zadanie Podlaskiej BK na ten dzień polegało na obronie przeprawy przez Bystrzycę pod Radoryżem Kościelnym i Wróbliną Starą. Po wstępnym ostrzale artyleryjskim wróg zaatakował. Zacięta walka wywiązała się w rejonie Wojcieszkowa, Adamowa, folwarku Gułów, Woli Gułowskiej i Helenowa. W rejonie Wróbliny S. od rana odpierał ataki 29 DPZmot 9 PSK. Przełamanie obrony w tym miejscu groziłoby wyjściem niemieckiej 29 DZmot na tyły 50 DP. Do wieczora wszystkie ataki zostały odparte. Nawet, jeżeli udało się wedrzeć nieprzyjacielowi na stanowiska obronne, wyrzucano go natychmiast na bagnetach. Z nadejściem zmroku, zgodnie z otrzymanymi rozkazami mocno wymęczeni ułani przeszli do Krzywdy, skąd udali się do lasu koło leśniczówki Lipiny.

Na pozostałych odcinkach frontu sytuacja była równie pomyślna. Nie tylko utrzymano pozycje, ale także po natarciu na lewe skrzydło niemieckiej 13 dywizji, ruszono do natarcia. Zdobyto w ten sposób Niedźwiedź, a BK „Edward” ruszyła do natarcia w kierunku Charlejowa. Osiągnąwszy Poznań dywizjon kawalerii zniszczył tam stanowiska artyleryjskie. Dalszy atak powstrzymał silny ostrzał faszystowskich dział. SGO „Polesie” była okrążona, a amunicja była na wyczerpaniu. Nastąpiło zawieszenie broni.


6 X 1939r. w leśniczówce Lipiny odbyła się odprawa oficerów. Wobec faktu, że jedyną zdolność bojową zachowała tylko część Podlaskiej BK (w tym 9 psk), gen Kleeberg odrzucił propozycję przebicia się przez pierścień okrążenia. Nie chcąc nadaremno posyłać żołnierzy na śmierć podpisał kapitulację.

Horst Riemann wspomina:


Kiedy rankiem 6 października Polacy pojawili się na uprzednio ustalonych punktach składania broni, byliśmy niepomiernie zaskoczeni nie kończącym się potokiem żołnierzy polskich, a zwłaszcza ich wzorową, żołnierską postawą”.

Ppor. rez. 9 psk Czesław Hake zapisał wówczas w swoim pamiętniku:


„Wczoraj uścisnąłem Jankowi Kaczorowskiemu dłoń, a on moją. Uścisk trwał długo, długo...- Płakaliśmy wszyscy, gdy nadszedł straszny, gorszy od śmierci rozkaz złożenia broni.

Żegnając nas major Dobrzyński mówił, że rozkaz ten wydano dlatego, ażeby zachować nas dla Polski, bo jeszcze będziemy dla niej potrzebni. Potem przysięgaliśmy. Łzy płynęły same z oczu, a gardła dusiły żelazne kleszcze.

Składaliśmy broń z bólem przeogromnym w sercu, ale z tą wiarą, że jeszcze po nią wyciągniemy twarde dłonie.

Składaliśmy broń, ale hańbę tę usprawiedliwiały słowa naszego dowódcy. Jeszcze nie zginęła, póki my żyjemy!

A więc dla Ciebie, Polsko, znosimy i tę hańbę straszną. Byliśmy ostatni, którzy złożyli broń. Pozornie nasze trudy poszły na marne, ale przyjdzie czas, wybije taka godzina święta, kiedy odpłacone zostanie wszystko, każda łza, każda kropla krwi i każdy znój na Twoim złożony ołtarzu, Ojczyzno.”​​

bottom of page