To my - Polacy cz. III
To my – Polacy. Kolejny już zestaw, naszego wkładu w historię Polski, Europy i świata. Na przekór tym, którzy twierdzą, że Polska to zaścianek, a naszym jedynym dobrem eksportowym jest skompromitowany Lech Wałęsa. Jak wielokrotnie mawiał, na różnego rodzaju zawodach Mariusz Pudzianowski (uznany za najsilniejszego człowieka świata): Polska górą!
Ktoś był kiedyś w Austrii? W Wiedniu? Tym, co to go nasz król Jan III Sobieski wybawił z nie lada opresji w roku 1683? Nie tylko dlatego Wiedeń powinien nam być znany, że król nasz rozgromił oblegające go wojska wezyra Kara Mustafy (choć wątki są powiązane). Stolica Austrii słynie również z wybornych kawiarni. Tutaj właśnie pojawia się kolejny wątek Polski. Urodzony w Kulczycach Jerzy Franciszek Kulczycki, znający kilka języków obcych, m.in. turecki, przybył do
Wiednia w interesach. Tutaj zastało go oblężenie miasta przez Turków. To właśnie Kulczycki przeszedł przez szeregi oblężnicze i powiadomił o sytuacji księcia Karola V. Ponownie powrócił do miasta z wieścią, że odsiecz w drodze. Odsieczą był „Lew Lechistanu” – jak zwano króla Sobieskiego. Kulczycki za swój wyczyn i odwagę został okrzyknięty bohaterem. Król Sobieski pozwolił mu zabrać dowolną rzecz zdobytą na Turkach pod Wiedniem, a Kulczycki wybrał… kawę. Oczywiście nie filiżankę małej czarnej... Wziął kilkaset worków z kawą. Arcyksiążę Austrii Leopold I Habsburg dorzucił od siebie zwolnienie z podatków na 20 lat i przywilej, który zezwalał na wykonywanie każdego zawodu, jaki tylko się Kulczyckiemu zażyczy. A zażyczył sobie mieć kawiarnię. Pierwszą w Wiedniu. Początkowo kawa nie smakował zainteresowanym, więc Kulczycki zaczął troszkę eksperymentować, aby poprawić jej smak. Wymyślił m.in. doskonały dodatek: mleko.
Kulczycki zmarł w roku 1694. Dzisiaj jedna z ulic Wiednia nosi dumne imię Kulczyckiego, a jeden z właścicieli wiedeńskiej kawiarni wystawił mu pomnik zdobiący jedną z tamtejszych kamienic. (Był ktoś? Widział? Poproszę o zdjęcie. Dołączymy do tekstu).
W 2009r. postać Kulczyckiego znalazła się na znaczku wydanym przez Pocztę Polską.
Pamiętamy wykrywacz min skonstruowany przez Polaków? Dzisiaj dorzucamy do pakietu coś, co zaczyna się na literami POL… Czyli Polsten. A jest to lekka armata przeciwlotnicza kalibru 20mm, którą opracowano w Wielkiej Brytanii. Konstrukcja produkowana była w Szwajcarii, ale Polacy, pod nadzorem inżyniera Jana Podsędkowskiego opracowali model prostszy i tańszy w produkcji. Jedna z konstrukcji Polstenu zaprezentowana została na filmiku:
Pomoc naszych rodaków w ulepszaniu broni, to kolejny przykład ogromnego wkładu Polaków w pokonanie Hitlera i jego sojuszników.
Historia kamizelek kuloodpornych powinna się zacząć, chyba od opowieści o husarii, czyli czasów dość odległych. Nie na tym się jednak skupimy.
Kamizelkę kuloodporną w formie, jaką dzisiaj często widujemy, wymyślili Polacy: Jan Szczepanik i Kazimierz Żegleń. Rzecz miała miejsce pod sam koniec XIXw. Dodam tutaj cytat z Wikipedii:
„Publicznie wykonywane testy wykazały, że tkanina Szczepanika jest odporna na kule zdolne przebić grube sosnowe deski i blachę żelazną, oraz na ostrze sztyletu. Okazało się, że rozpięta na parawanie tkanina, wzmocniona warstwą cienkiej blachy, zatrzymywała nie tylko kule z rewolweru kaliber 8 mm, ale nawet z karabinu Mannlicher, które przestrzeliwały na wylot stalową blachę o grubości 12 milimetrów z odległości 100 m. Wynalazca ten stał się znany na całym świecie w 1902, gdy kareta wyłożona tkaniną kuloodporną jego pomysłu uchroniła przed bombą i wielce prawdopodobną śmiercią króla Hiszpanii Alfonsa XIII. Pomysł Szczepanika, po latach, został jednak zapomniany, ponieważ pojawiły się nowe rodzaje pocisków, przed którymi kamizelka ta nie mogła chronić. Jan Szczepanik użył jedwabiu, który ma ograniczoną wytrzymałość − nie istniały wtedy włókna o większej wytrzymałości.”
Chyba nie muszę dodawać ile istnień ludzkich ocalił wynalazek polskich konstruktorów? Ilu żołnierzy przeżyło postrzał, czy uderzenie odłamka pocisku? To także wkład naszych rodaków w rozgrywki militarno - polityczne na całym świecie.
Na tym jednak nie koniec. Obecnie nasi naukowcy z politechniki Warszawskiej, Wojskowego Instytutu Technicznego Uzbrojenia w Zielonce i łódzkiego Instytutu Technologii Bezpieczeństwa Moratex, pracują nad cieczą, która twardnieje pod wpływem uderzenia (tzw. ciecz zagęszczana ścinaniem). Również do zastosowania w kamizelkach kuloodpornych. Szerokie zastosowanie w wojskowości (także w kamizelkach), ale nie tylko ma także ciecz magnetoreologiczna, która twardnieje pod wpływem pola magnetycznego.
Z przymrużeniem oka:
Podczas gdy Niemcy spalają ogromne ilości węgla, nam narzuca się pakiety klimatyczne, które pogrążają polską gospodarkę.
Zmuszeni do poszukiwań nowych technologii Chińczycy, odkryli, że paliwo wodnowęglowe, podczas spalania zmniejsza ilość emisji siarki i dwutlenku węgla. Powstało nowe paliwo, do produkcji którego potrzebny jest węgiel, woda i związek chemiczny, który powoduje niski punkt zapłonu. Paliwo jest tanie, a więc warte uwagi. Tutaj pole do popisu mają Polacy. Węgla u nas nie brakuje, wody również. Do tego, Chińczycy potrzebują dobrych rozwiązań w górnictwie (co Polska może zapewnić), jeśli chodzi o technologie wydobyci oraz obróbki. Im drobniejszy węgiel, tym szybciej i lepiej się spala, a Chińczycy potrafią go rozbić do około 40 mikronów. Profesor Marian Mazurkiewicz z Uniwersytetu Missouri – Rolla, osiągnął rozdrobnienie rzędu 10 mikronów. Opatentował swoją technologię i zapowiedział rozbicie węgla do 5 mikronów! Profesor Mazurkiewicz:
„- To gigantyczna sprawa. Dla odbiorcy oznacza to większą moc paliwa - cieszy się profesor. Polski naukowiec w pierwszej kolejności chce produkować zamiennik oleju opałowego. Najłatwiej go zrobić, a poza tym to najprostszy sposób zadziałania na wyobraźnię Polaków. Jeśli pomysł się przyjmie, chce zacząć robić paliwo do silników.”
Nikt na świecie nie produkuje tylu okien, co Polacy. Przy tym, są tą produkty o doskonałej jakości.
Polscy przedsiębiorcy są w tej dziedzinie najlepsi, o czym w magazynie Forbes:
„Adam Placek zaczął budowę Oknoplastu w 1994 roku. W ciągu 20 lat jego firma zdobyła pozycję jednego z największych producentów stolarki okiennej w Polsce. "Zależy mi na jakości, wyglądzie, a nie na szybkiej rotacji w magazynie. Jestem wymagający, szukam perfekcji na każdym kroku" - tak pisze o sobie Placek. Te słowa jeden z najbogatszych Polaków uczynił swoją najważniejszą maksymą w życiu zawodowym. Sam wcześniej był współudziałowcem w dwóch firmach produkujących okna, ale szybko zorientował się, że w tych biznesach chodzi jedynie o zysk i masową produkcję. Placek chciał, by jego firma działała inaczej, by Oknoplast stawiał głównie na jakość. Krakowski biznesmen wielokrotnie powtarzał, że jego marzeniem było zbudowanie firmy, do której klienci sami będą zgłaszali się po okna. Adam Placek od zawsze był związany z Krakowem. Hala produkcyjna, gdzie powstawały pierwsze okna, mieściła się w magazynie w krakowskiej Nowej Hucie. Firma szybko jednak zaczęła się rozrastać. Przyszedł też czas na zmianę warty w firmie. W 2008 roku fotel prezesa (i 51 proc. udziałów) Oknoplastu przejmuje syn Mikołaj Placek. Adam i Mikołaj Plackowie posiadają majątek wart 530 mln zł (dane za 2015 rok).”