top of page

71pp - TRZA - Andrzejewo

Niedawno ukazała się książka doktora nauk historycznych, Czesława Witkowskiego pod tytułem „71 pułk piechoty w latach 1918 – 1939”. Autor przedstawił w niej dzieje 71 pułku piechoty, który jak wiemy, miał swój tragiczny epizod, w zmaganiach wojennych września 1939r. Zdecydowana większość publikacji odnosi się do początków funkcjonowania pułku: 7 pułku imienia Zawiszy Czarnego we Włoszech; 20 pułku strzelców polskich we Francji itd. Mniejszą część, stanowią działania pułku w czasie wojny obronnej, w składzie 18 DP.


Niestety książka zawiera wiele błędów i przeinaczeń, a najmniejsze z nich, rzuca się w oczy już na samym początku, w spisie treści, gdzie napisano:


4. Ostatnie boje pod Andrzejowem (12 – 13 września)


O treści książki, z pewnością będziemy mogli niebawem jeszcze poczytać. Tymczasem chciałbym zauważyć, że autor wykorzystał w swojej książce, fragmenty relacji mieszkańców Andrzejewa. Jest to jedna z cegiełek, którą dołożyło Towarzystwo Rozwoju Ziemi Andrzejewskiej do propagowania naszego regionu i wiedzy historycznej z nim związanej. Mówię tutaj o gazetce, którą wydawało TRZA, a na którą powołał się Cz. Witkowski. Pierwszy numer „Naszej Gminy Andrzejewo” zdominował tekst o bitwie pod Andrzejewem.


Witkowski cytuje m.in. Halinę Sołowińską z Andrzejewa, ale chodzi tak naprawdę o Helenę Sołowińską. O to jednak pretensji nie mamy, bo również w gazetce imię zostało podane błędnie.


Dokładniejszy opis błędów i przeinaczeń w publikacji Czesława Witkowskiego już niebawem, a tym czasem fragment ze wspomnień Pani Heleny:


Nasza Gmina Andrzejewo nr. 1

Kiedy dowiedzieliśmy się, że zbliża się walka, a nawet słychać już było serie z karabinów maszynowych, wtedy wzięłam dziecko na ręce i razem z mężem zeszliśmy do schronu w młynie.

Siedząc w skupieniu i napięciu słyszeliśmy pojedyncze strzały. Serie karabinów ucichły. Jeden z mężczyzn dowiedział się, że w Andrzejewie są już Niemcy i ostrzegł nas. Jak tylko zjawili się Niemcy, sąsiadka przybiegła z wiadomością, że Niemcy szukają żołnierzy. W niespełna godzinę Niemcy przyszli do młyna. Było ich trzech; Żyd i dwóch gestapowców. Zaczęli walić kolbami karabinów w drzwi. Kiedy właściciel młyna, Olejnik otworzył, wypędzili wszystkich na podwórko. Tu ustawili nas w kółko. Mówili coś i przystawiali każdemu lufę karabinu do skroni. Zasłaniałam się dzieckiem, bo chciałam, żeby zginęło razem ze mną. Co mówili nie pamiętam. Żyd wszystko to tłumaczył. Mężczyzn zabrali na bok, po czem zamknęli ich w kościele. Na placu kościelnym posegregowali ich i młodych zabrali, a starszych zostawili zamkniętych w kościele. Zatrzymani byli, jako zakładnicy. Młodzi zmuszeni byli leżeć w szeregu pod gruszą twarzą do ziemi. Pod Łętownicą zostali przekazani oddziałowi niemieckiemu, po czym zabrali ich i wywieźli na roboty. W południe zjawiło się czterech Niemców na motocyklach-zwiad. Pod groźbą rozstrzelania, ksiądz zmuszony był dać im klucze do kościoła(...)Niemcy uchylili drzwi(od kościoła) i mogliśmy podać swoim coś do zjedzenia, poczem znowu zamknęli kościół i pojechali. W lesie grzymkowskim, natknęli się na niewielki oddziałek i tam zginęli. Kiedy przyszła owa wiadomość do Andrzejewa mężczyźni wyłamali drzwi i uwolnili starców”.



bottom of page