To my - Polacy cz. V
W 2014r zaprezentowano prototypy nowoczesnej broni. Sensację wzbudził karabinek MSBS (Modułowy System Broni Strzeleckiej) w różnych wersjach rozwojowych oraz pistolet samopowtarzalny.
Karabinek MSBS w wersji z kolbą, wyposażony jest również w granatnik i bagnet. Jednak nic to nowego. W skład rodziny tego typu broni ma wejść 11 różnych konstrukcji karabinków (wyborowy, maszynowy…). Nowością jest konstrukcja z drewniana kolbą dla Batalionu Reprezentacyjnego Wojska Polskiego. 3 maja 2016r. batalion miał możliwość po raz pierwszy użyć karabinków podczas uroczystości 225 – lecia podpisania Konstytucji 3 maja.
Nowe modyfikacje MSBS obejmują komorę spustową i mechanizmy wewnętrzne. Karabinek może wykorzystywać większą gamę magazynków, które można pod niego podpiąć. Broń charakteryzuje wiele ciekawych rozwiązań. M.in. przystosowana jest także dla osób leworęcznych.
Ten, rodzimej produkcji karabinek, powoli ma wypychać przestarzałe po sowieckie uzbrojenie w naszej armii. Ma też szanse stać się naszym towarem eksportowym. Przy odpowiednim dofinansowaniu, Polak potrafi.
Nie tylko Włoskie, ale też Polskie firmy potrafią wyprodukować doskonałe buty. Takich firm, które mógłbym polecić z czystym sumieniem jest kilka (używam z powodzeniem). Są jednak takie, których zazdrości nam cały świat. Dokładniej rzecz ujmując, zazdroszczą nam tych butów jednostki specjalne z całego świata. Amerykańscy komandosi również. Kupczak Products z Krotoszyna wytwarza nieprzemakalne buty, które eliminuje chociażby jedna kropla wody, której udałoby się wedrzeć do środka obuwia podczas testów. Niezamarzające sznurowadła, wzmocniony, ochraniający przed odłamkami spód i osłona z kuloodpornego aramidu, to tylko niektóre z atutów tych butów.
Niestety, dostępne są one tylko dla jednostek elitarnych, typu GROM. Większość towaru przeznaczona jest na eksport i to przeważnie pod etykietą innej, niepolskiej firmy. Takie są niestety realia. Produkowane są tez tańsze wersje tego obuwia (z inną podeszwą), ale naszej armii nie stać też na to. Tymczasem obuwie tego typu swoją żywotnością znacznie przewyższa to standardowe. Poza tym, powiem z doświadczenia, że są to niezwykle wygodne, wytrzymałe i niezawodne buty, które służą przez długie lata. Dla porównania – standardowe obuwie zużyłem podczas służby wojskowej w pół roku.
Dzisiaj te buty są już raczej nie do zdobycia. Prawo patentowe przejęło MON i produkcją zajęły się inne firmy. Wskutek tego, do dyspozycji mamy szereg tańszych odpowiedników. Mimo to, obuwie nadal jest obiektem zazdrości. Oby nie był to kolejny, zaprzepaszczony projekt rodzimych producentów…
O naszej chlubie, czyli jednostce GROM zapewne kiedyś jeszcze będzie okazja co nieco napisać, ale skoro ją wywołaliśmy, to wspomnę, że „oficjalnie pod nazwą
GROM Jednostka została powołana do życia 13 lipca 1990 roku. Następnie, bez rozgłosu rozpoczęto nabór odpowiednich osób przede wszystkim spośród tych, którzy mieli już za sobą doświadczenie w służbie w jednostkach specjalnych. W praktyce nabór prowadzono głównie wśród żołnierzy 1 Batalionu Szturmowego w Lublińcu (obecnie 1 Pułku Specjalnego), byłych kompanii specjalnych, 6 Pomorskiej Brygady Desantowo – Szturmowej (obecnie 6 Brygady Powietrznodesantowej), płetwonurków bojowych Marynarki Wojennej. Kandydatów pozyskiwano ponadto z policyjnych jednostek (kompanii, pododdziałów) antyterrorystycznych, wśród absolwentów Wyższych Szkół Oficerskich, głównie z Wyższej Szkoły Oficerskiej Wojsk Zmechanizowanych we Wrocławiu oraz pododdziałów rozpoznawczych.”
Do bardzo ważnych, najnowszych osiągnięć Polaków, zaliczyć możemy opracowanie metody zwiększającej trwałość malutkich cząsteczek (mRNA – kopie fragmentów DNA). Pozwala to na rekonstrukcję uszkodzonych tkanek i wywołanie w organizmie, skutecznych procesów obronnych. Metoda, nad którą pracowano od roku 1980 może przyczynić się do efektownej walki z rakiem. Naukowcy od dawna głoszą, że rak, podobnie jak inne choroby, może być skutecznie zwalczony, ale nie ma na to przyzwolenia potentatów farmakologicznych, którzy na leczeniu zarabiają potężne pieniądze. Tym niemniej, licencję wartą setki milionów dolarów, wykupiły już pierwsze koncerny farmaceutyczne. Miejmy nadzieję, że nie po to, żeby wszystko wrzucić do szuflady i skazać na zapomnienie.
Niestety, jak to w Polsce bywa w badania inwestowali przedstawiciele obcych firm. W tym wypadku sprzedawcą sublicencji jest niemiecka firma BioNTech. Tak więc, do polskich naukowców trafi tylko niewielki procent z ogromnej puli pieniędzy.
Profesorowie odpowiedzialni za projekt apelują o pomoc ze strony rodzimych ministerstw, ale jakoś ciężko w naszym pięknym kraju o zrozumienie i konkretną dotację na konkretny cel. Czyż nie lepiej zarobić kilkaset mln dolarów, niż kilka mln dolarów?
Polscy naukowcy odnoszą coraz większe sukcesy w opracowaniu sztucznej krwi. Nikomu nie trzeba uświadamiać, jak ważna jest krew w ratowaniu życia ludzkiego. Mnóstwo ludzi poszukuje konkretnych grup krwi, dla konkretnych odbiorców; ojców, dzieci, małżonków… Problem w tym, że ludzką krew możemy otrzymać tylko od drugiego człowieka.
Nasi naukowcy z Wydziału Inżynierii Chemicznej i Procesowej Politechniki Warszawskiej stworzyli coś, co może nie przypomina krwi, ani kolorystycznie, ani w smaku i zapachu, ale ma podobne właściwości. Mianowicie, potrafi transportować tlen (większe ilości niż oryginał) i dwutlenek węgla. To jeszcze nie to, ale za to jest trwała, prosta w użyciu i nie ma znaczenia, jaką grupę krwi posiada pacjent. Odkrycie znajdzie swoje zastosowanie również w transplantologii, gdzie potrzebna jest wydłużona żywotność organów przeznaczonych do przeszczepów.
Do wynalezienia sztucznej krwi, która spełni oczekiwania naukowców i lekarzy jeszcze daleka droga, ale grunt, że jest to dobra droga. Pozostaje życzyć sukcesów, bo krew to akurat to coś, czego potrzebujemy wszyscy.
Podaję też linki do innych ciekawych osiągnięć Polaków:
Żródełka:
- www.innpoland.pl
- www.wrealu24.pl