top of page

K of C

Ostatnio pojawili się w naszej społeczności andrzejewskiej, faceci przepasani biało – żółtymi szarfami. Nazywają siebie Rycerzami Kolumba i nie przyjmują w

Herb Rycerzy Kolumba

swoje grono ludzi wziętych „z łapanki” (choć, w niektórych przypadkach…). Co za jedni? Otóż, postaram się to odrobinę naświetlić.


Rycerze Kolumba, to katolicka organizacja wzajemnej pomocy. Członkowie zrzeszenia, pomagają potrzebującym, poprzez organizacje imprez charytatywnych, zbiórki pieniędzy… Słowem, praktykują wszelkie formy pomocy bliźniemu, ale i sobie wzajemnie. W założeniu wspierają się również podczas choroby, albo jakiegoś zdarzenia losowego. Ot, zwykłe chrześcijańskie obowiązki miłosierdzia.


Wszystko zaczęło się od księdza Michaela McGivney’a, który dużo czasu spędzał na rozmowach z młodymi ludźmi. Ewangelizował ich i pomagał; zwłaszcza alkoholikom. Zakładał wspólnoty do walki z alkoholizmem. Z czasem narodziła się myśl o powołaniu specjalnej organizacji, która będzie skupiała ludzi chcących pomagać innym i sobie wzajemnie. Zarówno materialnie, jak i duchowo.

29 marca 1882r. zarejestrowano Zakon Rycerzy Kolumba, który zaczął działalność pod hasłem „Jedność i Miłosierdzie”. Zakon rozpoczął swoją działalność w USA, ale dzisiaj rozprzestrzeniony jest w 10 krajach, w tym w Polsce (zwłaszcza na południu kraju).

Ksiądz McGivney zmarł kilka lat po założeniu Zakonu, a jego inicjatywa zakiełkowała i dzisiaj Rycerze Kolumba, to ponad dwumilionowa społeczność.

Organizacji patronuje Krzysztof Kolumb, ponieważ to on przybił do nowych lądów z wiarą chrześcijańską.

Rycerzem Kolumba może być mężczyzna pełnoletni, który aktywnie uczestniczy w życiu Kościoła oraz wciela w życie chrześcijańskie zasady wiary. Porządny katolik, mówiąc wprost.


Jak na rycerza przystało, członek RK ma tarczę, a na niej godło. Ściśle związane z rycerskim etosem. Krzyż rycerski, taki jak na sztandarach wojennych, jest wyobrażeniem krzyża, na którym zmarł Jezus, Bóg – człowiek. Cztery ramiona krzyża, w polskiej wersji są biało – czerwone, reprezentują cztery wartości, którymi powinien kierować się Rycerz. Są to:


- miłosierdzie, które nakazuje kochać swego bliźniego i wspierać go za życia, w chwili śmierci i po śmierci. Miłosierdzie rozprzestrzenia się na świecie, dzięki naszej rodaczce, św. s. Faustynie Kowalskiej. Do aktów miłosierdzia zobowiązani jesteśmy wszyscy. Nie tylko Rycerze Kolumba, ale też chrześcijanie i ateiści.

- jedność sugeruje, że w pojedynkę jesteśmy słabi, ale jednocząc się wokół jakiegoś celu, można zrobić naprawdę dużo więcej. Możemy też liczyć na pomoc innych, z czym wiąże się kolejna wartość rycerska:


- braterstwo pozwala Rycerzom liczyć na pomoc współbraci i ich rodzin, bo przecież wzajemna pomoc nie dotyczy tylko czonków RK, ale również ich bliskich, rodzin.

- patriotyzm, to kolejna wartość, którą kierują się RK. Spokojnie możemy tutaj wypisać hasło „Bóg, Honor, Ojczyzna”. To cała kwintesencja polskości i patriotyzmu, przekazana nam przez przodków.


Na tarczy herbowej Rycerzy Kolumba, umieszczono również tzw. „plurale tantum” (rózgi liktorskie). Wiązka rózg z toporem, była kiedyś symbolem władzy królów etruskich, którzy zamieszkiwali Włochy (Etrurię), ale stanowili skupisko autonomicznych miast, a nie monolityczne państwo. Ludy etruskie w Iw. n.e. podporządkowały się cywilizacji łacińskiej i zostały przez nią wchłonięte.

Później, symbol rózeg z toporem przejęli rzymianie. Francuzi wykorzystali rózgi liktorskie w czasie rewolucji francuskiej, a od 1953r. oficjalnie reprezentują one Francję na forum międzynarodowym.


Francuskie fascio

„Fascio” w języku włoskim, to wiązka, a „fasces” to z łaciny zarówno wiązki, jak i konkretnie: wiązka z rózeg. Od tego słowa pochodzi nazwa „faszyzm”. O tej doktrynie politycznej, pewnie wszyscy słyszeli. Hitler skutecznie spopularyzował i ukierunkował ruch faszystowski. Wiele dzisiaj krzyku o narodowcach, którzy rzekomo są faszystami (choć niewielu z nich, ma coś wspólnego ze swastyką), a zapomina się, że rzymskie „fasces” i swastyki zdobią do dzisiaj wiele budynków w Polsce. Przed wojną swastyka była powszechnie używanym symbolem w wojsku polskim i symbolice Kościoła (również w Andrzejewie).

W herbie Rycerzy Kolumba, za „fasces” skrzyżowane są kotwica i sztylet. Kotwica nawiązuje do Krzysztofa Kolumba, który przybył do nowego lądu na pokładzie okrętu. Sztylet, z kolei to broń w misjach miłosierdzia.

W herbie umiejscowiono także litery „K of C”. Jest to nic innego, jak skrót od Rycerze (Knights) Kolumba (Columbus) tyle, że z języka angielskiego.

Siedziba główna Rycerzy Kolumba mieści się w New Haven. Najmniejszą formą w strukturze organizacji, jest rada lokalna.

W diecezji łomżyńskiej jest kilka takich rad. W samej Łomży jest dwie:


- Rada Rycerzy Kolumba Nr. 15652 im. bł. ks. Michała Piaszczyńskiego przy parafii pw. św. Michała Archanioła.

- Rada Rycerzy Kolumba Nr. 14003 im. bł. ks. Adama Bargielskiego przy parafii pw. Krzyża Świętego.


Rada Rycerzy Kolumba jest też w Myszyńcu, Porębie, Porytem i Andrzejewie.

Ks. mgr lic. Adam Izbicki (wcześniej wikariusz w par. pw. św. Michała Archanioła w Łomży, a obecnie w Andrzejewie), jest nie tylko założycielem rady andrzejewskiej, ale też kapelanem diecezjalnym Rycerzy.


Rada Rycerzy Kolumba Nr. 16359 w Andrzejewie ma za swojego patrona św. Charbela i przewodzi jej Wielki Rycerz br. Wojciech Strzeszewski.

Poszczególne Rady mają swoich patronów w postaci świętych (Świętego Maksymiliana Marii Kolbego, Jana Pawła II, Świętego Marcina z Tours…), błogosławionych (bł. Wincentego Kadłubka, bł. Ks. Jerzego Popiełuszki, bł. Ks. Bolesława Strzeleckiego…) oraz postaci niebiańskich (Matki Boskiej Bolesnej, Świętego Michała Archanioła, Przenajświętszej Trójcy…). Wyjątkowym patronem, wydaje się być rotmistrz Witold Pilecki, który patronuje Radzie nr. 15940 w Ostrowi Mazowieckiej. Choć z pewnością, powinien być wyniesiony na ołtarze.


Św. Charbel Makhlouf kanonizowany został 9 października 1977r. przez papieża Pawła VI. Pochodził z Libanu, gdzie urodził się, jako piąte dziecko swoich rodziców. W wieku 23 lat wstąpił do klasztoru w Mayfouk. Po złożeniu ślubów, otrzymał imię Charbel, które zastąpiło jego imię ze chrztu (Youssef – Józef). Życie brata Charbela upływało na modlitwie, umartwianiu i medytacji. Z pewnością, wielki wpływ na rozwój jego osobowości miały rzezie dokonane przez muzułmanów tureckich, na ludności chrześcijańskiej. Wybrał życie pustelnika i tak żył do śmierci, która nastąpiła w Wigilię Bożego Narodzenia 24 grudnia 1898r.


Św. Charbel Makhlouf

„Zgodnie z zakonną tradycją niezabalsamowane ciało zmarłego ubrane w habit zostało złożone we wspólnym grobie bez trumny. Po pogrzebie ojca Charbela miało miejsce niezwykłe zjawisko. Nad jego grobem pojawiła się niezwykła, jasna poświata widoczna w całej okolicy, utrzymująca się przez 45 dni. Na wieść o niezwykłym zjawisku do klasztoru w Annaya zaczęły przybywać tłumy wiernych, niektórym udawało się nawet otworzyć grób i zabrać jako relikwię fragment szaty ojca Charbela lub włos z jego brody. Władze zakonne postanowiły dokonać ekshumacji i przenieść ciało do klasztoru. Gdy po czterech miesiącach w obecności specjalnej urzędowej komisji otwarto grób okazało się, że mimo złych warunków i wypełniającej grób wody z mułem, ciało jest w doskonałym stanie, bez śladów rozkładu. Zachowało ono elastyczność i temperaturę ciała osoby żyjącej a także wydzielało przyjemny zapach oraz specyficzną wydzielinę - płyn nieznanego pochodzenia. Po umyciu i przebraniu zwłoki zostały złożone w drewnianej trumnie i umieszczone w klasztornej kaplicy. Co dwa tygodnie trzeba jednak było zmieniać im szaty ze względu na nieustannie wydzielający się płyn. W 1927 r. ciało ojca Charbela zostało umieszczone w metalowej trumnie i przeniesione do grobowca w podziemiach klasztoru. W 1950 r. zauważono, że z grobowca wydobywa się dziwna ciecz. Powołano specjalną komisję i w obecności lekarzy oraz przedstawicieli Kościoła otwarto grób. Ku wielkiemu zaskoczeniu okazało się, że mimo upływu ponad 50 lat ciało ojca Charbela nadal pozostało w doskonałym stanie, było giętkie i elastyczne, wciąż wydzielając tajemniczy płyn, który wypełniał wnętrze grobu, a szata była poplamiona krwią. Po obmyciu i przebraniu ciało świętego zostało wystawione na widok publiczny, po czym umieszczono je w nowej trumnie i ponownie zamurowano w grobowcu. Ponowne ekshumacje miały miejsce w 1952. i 1955 r. za każdym razem stwierdzając brak śladów rozkładu ciała oraz obfite wydzielanie tajemniczego płynu. Podejmowane próby zahamowania wydzielania płynu, między innymi przez usunięcie niektórych narządów, nie dały żadnych efektów. Zjawiska tego, niewytłumaczalnego z naukowego punktu widzenia, nie potrafili wyjaśnić najwybitniejsi naukowcy.”







bottom of page