Straż Grobu Pańskiego
Od Wielkiego Piątku, tradycyjnie przy grobie Pańskim, wartę obejmują strażacy. To już tradycja wielopokoleniowa. Nawiązuje do przekazu Biblijnego z Nowego Testamentu, gdzie grobu ukrzyżowanego Chrystusa (Mesjasza, Namaszczonego), pilnowali żołnierze rzymscy:
„Nazajutrz, to znaczy po dniu Przygotowania, zebrali się arcykapłani i faryzeusze u Piłata i oznajmili: «Panie, przypomnieliśmy sobie, że ów oszust powiedział jeszcze za życia: "Po trzech dniach powstanę". Każ więc zabezpieczyć grób aż do trzeciego dnia, żeby przypadkiem nie przyszli jego uczniowie, nie wykradli Go i nie powiedzieli ludowi: "Powstał z martwych". I będzie ostatnie oszustwo gorsze niż pierwsze». Rzekł im Piłat: «Macie straż: idźcie, zabezpieczcie grób, jak umiecie». Oni poszli i zabezpieczyli grób opieczętowując kamień i stawiając straż.”
Tradycję straży przy Grobie zapoczątkował Zakon Rycerski Grobu Bożego w
Jerozolimie (łac. Ordo Equestris Sancti Sepulcri Hierosolymitani), tzw. „bożogrobcy”. Do Polski sprowadził ich w 1163r. Jaksa z Gryfitów. Tenże możnowładca ufundował zakonnikom klasztor w Miechowie. Zakonnicy, z różnymi perypetiami po drodze, przetrwali w Miechowie aż do czasów zaborów. Wówczas nastąpiła kasata klasztorów.
Do Polski zakonnicy powrócili po odsłonięciu żelaznej kurtyny komunizmu. W roku 1995 kardynał J. Glemp mianowany został Wielkim Przeorem i utworzono zwierzchnictwo bożogrobców w Polsce.
Współcześni bożogrobcy prowadzą i finansują około sto szkół w Jerozolimie. Uczniami są dzieci i młodzież, niezależnie od narodowości i wyznania.
Mamy do dyspozycji ciekawy, dziewiętnastowieczny opis straży z kościoła we wsi Topola Królewska koło Łęczycy:
„Skromny jest kościółek Topolski, skromny tam i grób Chrystusa reprezentuje go krucyfiks, leżący w prezbiterium, na wprost wielkiego ołtarza. Nad tym krucyfiksem, skrzyżowawszy lancę o lancę, trzymają straż żywi rycerze. Nieświadomy jednak zwyczajów, wszedłszy do kościoła wypadkiem, wziąłby ich za figury martwe, taki majestatyczny zachowują spokój, starając się przez całą swą wartę aż do zmiany nie drgnąć nawet... Zazwyczaj dwóch stoi przy grobie, co dwie godziny zmienia ich następna para. Zmianę tę zaprowadza dowódca; on to, z punktualnością zegarkową, co dwie godziny, wchodzi na czele dwóch rycerzy, doszedłszy przed prezbiterium, komenderuje: „Bogu ukłon!" Podkomendni i sam dowódca składają głęboki ukłon przed wielkim ołtarzem. „Na prawo!" — jeden z rycerzy staje po prawej stronie krucyfiksu. „Na lewo!" — drugi rycerz zajmuje przeciwną stronę. Wtedy poruszają się dawni wartownicy i na podobnąż komendę, również z ukłonem Bogu, opuszczają kościół za dowódcą. Ten jednak nie zapomina o pozostawionych na straży i co czas jakiś zagląda do kościoła, patrząc, czy się co nie stało, i w miarę potrzeby obciera swą chustką nosy rycerzy. Nie licuje to z powagą świątyni i zmusza obecnych w kościele do mimowolnego uśmiechu. Podczas rezurekcji przy grobie stoją wszyscy 12-tu z dowódcą na czele, co tworzy dość imponujący widok"
Wygląd takiej Straży przedstawiał się rozmaicie, w zależności od regionu Polski, ale też parafii, czy nawet miejscowości. Bywało, że wartę przy grobie trzymali strażnicy w strojach ludowych, albo specjalnie do tego celu sporządzonych strojach, przypominających rzymski ubiór z epoki. Później, popularne stało się wartowanie, przedstawicieli służby pożarniczej. Było to przede wszystkim podyktowane faktem, że jednostki Ochotniczej Straży Ogniowej były najlepiej zorganizowane i miały odpowiednie zaplecze. Chociażby mundury, kaski i broń, którą strażnik musi posiadać. Oczywiście w charakterze broni występował, przeważnie toporek strażacki. W andrzejewskim kościele, od wielu lat Straż dysponuje, wykonanymi z drewna halabardami. W miejscowościach, powiązanych w jakiś sposób z wojskiem lub kościołach garnizonowych, wartę trzymali żołnierze. Był to zarówno obowiązek, jak i zaszczyt. Straż nazywano Honorową Strażą Bożego Grobu. Wartownikiem mógł być tylko ktoś o nieposzlakowanej opinii.
Prof. Wiesław Wysocki w „10 Pułku Piechoty” pisał:
„Na żołnierzy zwłaszcza wyznania rzymskokatolickiego, był nałożony obowiązek uczestniczenia w kościele garnizonowym w nabożeństwach niedzielnych, świątecznych, rocznicowych i okolicznościowych. Uczestniczyli w barwnych łowickich procesjach w Boże Ciało i pełnili wartę przy Grobie Pańskim w czasie Triduum Paschalnego.”
Podobnie rzecz się miała w kościele garnizonowym w Zambrowie. Obchodzono tam nie tylko święta katolickie, ale planowano roczny kalendarz świąt innowierców: prawosławnych, grekokatolików, ewangelików, muzułmanów i żydów. Oczywiście w wojsku dominował katolicyzm, więc wielu żołnierzy tego wyznania dostawało przepustki, a oficerowie urlopy, aby mogli ten czas spędzić z rodziną.
„W czasie Świąt Wielkanocnych strzelców wyznania mojżeszowego wysyłano na nabożeństwa i spożywanie posiłków w kuchni rytualnej do miejscowej synagogi lub organizowano posiłki rytualne na terenie koszar. Na uroczystości w pułku również byli zaproszeni duchowni wyznań występujących wśród żołnierzy pułku i mieli oni możliwość spotkania się ze swoimi wiernymi" (cytat za J. Dąbrowskim).
Bywało też, że wartę obejmowały oddziały powstańcze, np. kosynierzy, wzorujący się na „kościuszkowcach”, albo powstańcach z roku 1831, czy też 1863r. Zaangażowani byli też tzw. „Krakusi”. To wszystko było uzależnione od tradycji, jakie dominowały na danym terenie.
Bywało też tak, że straż przywdziewała stroje „Turków”. To właśnie Turcy byli utożsamiani z innowiercami, poganami (tak samo jak rzymscy żołdacy). Stąd też strażników takich nazywano „Turkami”. Mamy tu opis R. Orczykowskiego z „Wisły” (t.15, 1901r.):
„W Wielki Piątek od godziny 3-ej po południu, zbiera się na plebanii komplet cały straży przy Grobie, składający się z 12-stu żołnierzy (tak zwanych „Turków”) i jednego dowódcy. Uniform żołnierza stanowi: 1) na głowie zawój (turban) biały z
kitą niebieskiego koloru; 2) bluza niebieska, krótka, do kolan ze szlifami; 3) pas skórzany, szeroki, biały, od barku prawego przez pierś do lewego boku; 4) szabla w pochwie blaszanej na białym pendecie w pół ciała; 5) szarawary szerokie, czerwone; 6) buty z cholewami do kolan, lakierowane.
Uniform dowódcy podobny, ale ozdobniejszy: kita przy zawojach złota, szlify z frendzlą złotą, mundur kroju huzarskiego, z żółtemi z tyłu guzikami, szabla z ozdobniejszą rękojeścią. Cała ta komenda, mając księdza na czele, wyrusza do kościoła, po czym dwu zostaje przy grobie, reszta zaś wraca na plebanię. Co dwie godziny dowódca z dwoma żołnierzami podąża do kościoła dla zmiany warty i pozostawiając dwu przyprowadzonych wartowników, zabiera tych, co już wystali swoje 2 godziny. Zmiany te powtarzają się aż do rezurekcji”
Jeszcze kilkanaście lat wstecz w Andrzejewie dbano o postawę Straży, która już dwa tygodnie wcześniej zaczynała treningi z musztry. Nie wspominając lat jeszcze wcześniejszych, gdzie dostęp do Straży mieli tylko ci, co odbyli służbę wojskową (No i rzecz jasna, poważny żołnierz musiał posiadać wąs – przed wojną było to obowiązkiem). Ci najlepiej prezentowali szyk i krok marszowy. Dzisiaj, kiedy o żołnierzy w okolicy coraz trudniej, kwestie te zostały mocno zaniedbane.
Widzimy z powyższych cytatów, że strażnik musiał wytrwać w nieruchomej postawie aż dwie godziny. Byle kto, nie mógł wytrwać, dlatego nie wszyscy mieli zaszczyt, stać na straży Grobu Pańskiego. W Andrzejewie czas warty jednej zmiany, zmniejszono do godziny. Co ciekawe, zmiana dokonywała się również w czasie mszy. Chociaż ciężko było przedrzeć się przez tłum wiernych, z nienagannym krokiem marszowym, to zmianę warty przeprowadzano dość sprawnie.
Pierwotnie czas trwania warty był wyznaczony od Wielkiego Piątku, aż do rezurekcji. Ksiądz proboszcz Józef Mierzejewski zniósł ten zwyczaj. Na skutek niestosownego zachowywania się niektórych członków straży, wprowadzono ograniczenie czasowe. Warta przez całą noc, trzymana jest od tej pory tylko ostatniej nocy przed rezurekcją. Czas, jaki musi spędzić strażnik podczas jednej warty, zmniejszono do 30 minut. Zadziwiające, że młodzi ludzie, którzy obecnie mają zaszczyt pełnić straż przy Grobie, nie potrafią wystać nawet te pół godziny i muszą się asekurować krzesłami. Osobiście, spaliłbym się ze wstydu. No cóż, „takie będą Rzeczypospolite, jakie ich młodzieży chowanie…’ – z przestrogą mówił niegdyś hetman wielki koronny, Jan Zamoyski.
W Andrzejewie jest też tradycja tzw. „śpiączki”, czyli wydarzeń ściśle związanych z rezurekcją (zmartwychwstaniem). Ostatnia zmiana warty, odbywa się bezpośrednio przed mszą (godz. 6 rano). Wówczas straż obejmuje dwóch „żołnierzy”, którzy odegrają scenkę teatralną. Tuż przed wejściem księdza do „ciemnicy”, czyli tuż przed momentem zmartwychwstania Jezusa, strażnicy padają na ziemię, jakby omdlali. Wstają dopiero po wyjściu księdza z monstrancją i zorientowawszy się, że grób jest pusty, po czym wybiegają z kościoła.
Ma to swoje uzasadnienie w Nowym Testamencie, w którym czytamy:
„Po upływie szabatu, o świcie pierwszego dnia tygodnia przyszła Maria Magdalena i druga Maria obejrzeć grób. A oto powstało wielkie trzęsienie ziemi. Albowiem anioł Pański zstąpił z nieba, podszedł, odsunął kamień i usiadł na nim. Postać jego jaśniała jak błyskawica, a szaty jego były białe jak śnieg. Ze strachu przed nim zadrżeli strażnicy i stali się jakby umarli. Anioł zaś przemówił do niewiast: «Wy się nie bójcie! Gdyż wiem, że szukacie Jezusa Ukrzyżowanego. Nie ma Go tu, bo zmartwychwstał, jak powiedział. Chodźcie, zobaczcie miejsce, gdzie leżał. A idźcie szybko i powiedzcie Jego uczniom: Powstał z martwych i oto udaje się przed wami do Galilei. Tam Go ujrzycie. Oto, co wam powiedziałem». Pośpiesznie więc oddaliły się od grobu, z bojaźnią i wielką radością, i biegły oznajmić to Jego uczniom.”
Dalszy ciąg, to taka talmudyczna scenka, gdzie Żydzi przekupują strażników i nakazują im rozgłaszać nieprawdziwe informacje:
„Gdy one były w drodze, niektórzy ze straży przyszli do miasta i powiadomili arcykapłanów o wszystkim, co zaszło. Ci zebrali się ze starszymi, a po naradzie dali żołnierzom sporo pieniędzy i rzekli: «Rozpowiadajcie tak: Jego uczniowie przyszli w nocy i wykradli Go, gdyśmy spali. A gdyby to doszło do uszu namiestnika, my z nim pomówimy i wybawimy was z kłopotu». Ci więc wzięli pieniądze i uczynili, jak ich pouczono. I tak rozniosła się ta pogłoska między Żydami i trwa aż do dnia dzisiejszego.”
Na koniec, dość widowiskowa scena "śpiączki" z innej parafii, gdzie również kultywowana jest ta tradycja:
Źródła:
- „Biblia Tysiąclecia” – Ewangelia wg. św. Mateusza
- „Wisła” (za Krzysztofem Kubiakiem – „O strażach przy Grobie Pańskim)
- „Wojsko Polskie II RP w Garnizonie Zambrów” – J. Dąbrowski
- „10 Pułk Piechoty” - Wiesław Wysocki