Więzienie św. Michała
„W naszym kraju karmelici bosi pojawili się już w roku 1605, zakładając pierwszy klasztor w Krakowie. W 1612 r. do Polski przybyły karmelitanki bose. W następnych latach karmelici założyli kilkanaście klasztorów m.in. w Lublinie, Poznaniu, Lwowie, Przemyślu, Wilnie (Ostra Brama), Warszawie, Berdyczowie. W
1633 r. powstał klasztor eremicki w Czernej pod Krakowem. W 1 poł. XVIII w. z polskiej prowincji p.w. Ducha Świętego wydzieliła się prowincja litewska p.w. św. Kazimierza. Niestety czas rozbiorów przyniósł kasatę prawie wszystkich klasztorów z wyjątkiem konwentu w Czernej, który pod koniec XIX w., dzięki działalności św. Rafała Kalinowskiego (1835-1907), stał się zaczynem odnowy Karmelu na ziemiach polskich. Po odzyskaniu przez Polskę niepodległości wskrzeszono w roku 1920 prowincję polską. Okres II wojny światowej zaowocował męczeństwem bł. Alfonsa Marii Mazurka, przeora czerneńskiego zamordowanego przez Niemców 28 sierpnia 1944 r. W roku 1993 nastąpił podział Karmelu polskiego na prowincję krakowską i warszawską.”
Krakowski kościół, ten z XVII wieku już nie istnieje. Na jego miejscu znajduje się dzisiaj Muzeum Archeologiczne. Wcześniej, po kasacie (dekret józefiński) zakonu przez władze zaboru austriackiego w 1782r., zabudowania klasztorne zostały dostosowane do potrzeb sądu. Pod koniec XIXw., w miejscu kościoła wybudowano nowy budynek sądowy. Tak powstało więzienie św. Michała, które przewidziano na 700 osadzonych. Skoro wspomnieliśmy o zaborcy austriackim, to nie trudno się domyślić, że do więzienia trafiali uczestnicy naszych wielkich zrywów niepodległościowych, nasze chłopaki.
W więzieniu przewidzianym na 700 osób, często przebywało o wielu, wielu więcej więźniów. Pomieszczeń nie remontowano i nie ogrzewano. Wszędzie panowała wilgoć i bród. Dodatkowo osadzony miał skute kajdanami ręce i nogi, a czasami nawet głowę przykutą kajdanami do ściany.
W więziennej celi przebywał m.in. pisarz i tłumacz Władysław L. Anczyc (ps. Kazimierz Góralczyk, W. A. Lasota), więziony w latach 1846 – 1847 za udział w
powstaniu krakowskim. W roku 1863 napisał „Marsz strzelców z 1863” („Hej strzelcy wraz”), który był „wyklęty” również w epoce peerelu, podczas krwawych rządów komunistów. Oto jedna ze zwrotek:
„Wzrósł liściem bór, więc górą wiara strzelcy,
Masz w ręku broń, a w piersiach
święty żar.
Hej, Moskwa tu, a nuże tu wisielcy,
Od naszych kul nie schroni kniaź, ni car.
Raz przecie już zabrzmiały trąbek dźwięki.
Lśni polska broń, jak złotych kłosów fal.
Dziś spłacim łzy sióstr, matek i wdów jęki,
Hej baczność! Cel i w łeb lub
serce pal!
Hej trąb, hej trąb! Strzelecką trąbką w dal!
A kłuj, a rąb! I w łeb lub serce pal!”
Innym osadzonym był Julian Maciej Goslar – jeden z rewolucjonistów na Rzeszowszczyźnie (Rzeszów, Sanok, Przemyśl) w 1846r. i na Podhalu (powstanie chochołowskie nad Czarnym Dunajcem). We Lwowie został skazany (1847r.) na karę śmierci, zamienioną później na 18 lat ciężkiego więzienia w miejscowości Spielberg koło Brna. W więzieniu także należał do tajnej organizacji - więziennej. Kiedy objęła go amnestia cesarza Ferdynanda, wyjechał do Lwowa, gdzie nawiązał kontakt z Towarzystwem Demokratycznym Polskim i niebawem wziął udział w tzw. Wiośnie Ludów. Później znowu trafił do więzienia, a po półtora roku, znowu objęła go amnestia. Oczywiście znowu zaangażował się w działalność konspiracyjną i dołączył do działaczy rewolucyjnych w Galicji. Znowu został aresztowany i skazany na karę śmierci. Tym razem, niestety wyrok wykonano.
Godnym kompanem więziennym, był również Marcin Borelowski „Lelewel”. Uczestniczył w naszych walkach o niepodległość, a po Wiośnie Ludów
kontynuował walkę w różnych obozach walczących: od umiarkowanych, po całkiem radykalne. Oto jeden z opisów, dotyczących „Lelewela” w okresie powstania styczniowego:
„Na kilku siodłach, położonych jedno na drugiem, stanowiących krzesło obozowe, siedział Lelewel, podpisując rozkazy dzienne na desce położonej na worku napełnionym jakiemiś przyborami wojennemi. Twarz jego była spokojna i łagodna jak zwykle, — jest to charakterystyka tego partyzanta. Czasami tylko ożywia się uniesieniem, kiedy się ocknie z zamyślenia. Nie różnił się niczem od swych współtowarzyszy broni co do ubioru, prócz szerokiej szarfy trójkolorowej, zwieszonej przez ramie i piersi, tej piersi w której mieści się tyle zapału i poświecenia dla sprawy ojczystej. Gdy mię ujrzał, bo stałem długo niespostrzeżony opodal tej kancelarii obozowej, nie chcąc przerywać pułkownikowi zajęcia, powstał: a przywitawszy się serdecznie odrzekł z rozpromienionem obliczem:
— Dobrze żeś przyszedł, i że jesteś świadkiem mojego szczęścia; patrz, co za liczna familja, którą mię Bóg obdarzył. Prawda, jak tu wesoło?…Muszę te dzieci godnie wychować, aby nie zrobiły wstydu swej matce. (…)
Z dala migał się tylko w tumanie kurzu jego biały kapelusz, szabla u boku i szarfa trójkolorowa w promieniach zachodzącego słońca jak tęcza, ów symbol przymierza między wodzem, a jego żołnierzami. Nagłe ujrzeliśmy w dali nad jego głową, jak błyskawicę, połysk wydobytego miecza, którym w prawo i w lewo w największym galopie rozcinał powietrze sztuką krzyżową.
Była to pierwsza próba żołnierza, czy ramię po długim wypoczynku nie zawiedzie broni.
Osadził konia na miejscu, zaczekał na pędzącą bryczkę, za zbliżeniem powitał nas pałaszem i rzekł z religijnem uniesieniem:
—Bóg doda mi siły, bo staję znowu do walki za religię przodków naszych i za święte prawa narodu!
Odsłoniliśmy głowy nasze na te słowa i pojechaliśmy dalej.”
Pułkownik „Lelewel”, po wielu bitwach i potyczkach; jednych zwycięskich, innych nie poległ w końcu w bitwie na Sowiej Górze pod Batorzem, we wrześniu 1863r.
Za murem więziennym św. Michała, przetrzymywany był też generał Józef Wysocki.
W powstaniu listopadowym walczył, jako podporucznik artylerii. W czasie Wiosny Ludów przebywał na Węgrzech, gdzie w stopniu majora organizował Legion Polski. Walczył z wojskiem gen. Damjanicha, aż do uzyskania dowództwa Armii Północnej. Już jako generał, walczył do końca powstania węgierskiego (1848 – 1849r.), o niepodległość naszych „bratanków”. Później emigrował do Turcji. Od 1862r. kierował Polską Szkołą Wojskową w Cuneo we Włoszech. Powstanie styczniowe przewalczył na Wołyniu, gdzie został aresztowany i internowany. Zmarł
w grudniu 1873r. Spoczywa na cmentarzu paryskim w Pere – Lachaise.
W krakowskim więzieniu, osadzono też Michała Bałuckiego „Elpidona”, pisarza i publicystę. Za udział w niewygodnych dla okupanta organizacjach spiskowych w Galicji, został aresztowany. W więzieniu spędził rok (na przełomie 1863/64r.). Zamieszkał w Warszawie, a później przeprowadził się do Krakowa. Otrzymał nagrodę w konkursie dramatycznym za sztukę „Pracowici próżniacy”, a później za komedię „Flirt” w konkursie „Kuriera Warszawskiego”. W wyniku nerwicy i sporu, jaki prowadził z ruchem młodopolskim, popełnił samobójstwo. Zastrzelił się przy wejściu do krakowskiego Parku Jordana.
W jednej celi z Bałuckim, osadzono pewnego górala z Chochołowa. Będąc pod wrażeniem jego opowieści, Bałucki napisał wiersz pt. „Dla chleba”. Chociaż przerobiony na potrzeby pieśniarskie, jest to znany chyba wszystkim tekst:
„Góralu, czy nie jest ci żal
Odchodzić od stron ojczystych,
Świerkowych lasów i hal
I tych potoków srebrzystych?
Góralu, czy nie jest ci żal?!
A góral na lasy spoziera
I łzy rękawem ociera,
I rzekł: "Ha, darmo, kiej trzeba
Dla chleba, panie dla chleba!"
Góralu, wróć się do hal,
W chacie zostali ojcowie,
Gdy od nich pójdziesz w dal
Co z nimi stanie się - kto wie?
Czyż ci tych starych nie żal?
A góral jak dziecko płacze:
"Oj, może już ich nie zobaczę,
Ha, darmo, paniczu, kiej trzeba
Dla chleba panie, dla chleba!"
Góralu, nie odchodź, oj nie!
Na wzgórku, u Męki Boskiej
Tam płacze dziewcze twe -
Uschnie z tęsknoty i troski,
Gdy pójdziesz! Nie odchodź, nie! -
On głowę zwiesił i wzdycha:
"Oj, dolaż moja - rzekł z cicha -
I dziewkę porzucić trzeba
Dla chleba, panie dla chleba!"
I poszedł z grabkami, z kosą,
W guńce starganej i boso,
Precz poszedł w doliny - w dal,
Góralu, żal mi cię, żal!”
W roku 1848, kiedy wybuchła rewolucja w Wiedniu, młodzież krakowska pomaszerowała w kierunku więzienia św. Michała, aby upomnieć się o aresztantów. Moment zaiste był dogodny. Cesarz Ferdynand, stojący przed groźbą szturmu na więzienie podpisał amnestię.
W późniejszym okresie naszych dziejów, do więzienia trafiali uczestnicy strajków robotniczych, studenci… Jednym słowem: opozycja do ówczesnej władzy.
W 1939r, więzienie przejęła niemiecka władza okupacyjna. Egzekucje skazanych na karę śmierci, realizowano w Przegorzałach i Krzesławicach. Od lipca 1943r., strzelano w piwnicy gmachu.
Kiedy w 1945r zmienił się rodzaj okupacji, a władzę nad więzieniem przejęli komuniści, przetrzymywano tam m.in. żołnierzy Armii Krajowej i Narodowych Sił Zbrojnych.
W sierpniu 1946r., więzienie ponownie wróciło pod polskie panowanie. Stało się tak, za sprawą 6 kompanii Zgrupowania „Błyskawica”.
Dostępu do więzienia strzegła mocna, okuta żelastwem brama. Strażnicy więzienia
uzbrojeni byli w karabiny maszynowe i granaty. Nie musieli się zbytnio niczego obawiać, bo w Krakowie było całe mnóstwo milicji, bezpieczniaków i wojska sowieckiego. A jednak…
6 kompania Zgrupowania Partyzanckiego „Błyskawica” majora Józefa Kurasia „Ognia”, pod dowództwem Jana Janusza „Siekiery”, opracowała plan opanowania więzienia i uwolnienia przetrzymywanych tam żołnierzy niepodległościowego podziemia.
W niedzielę 18 sierpnia 1946r. podkomendni mjr. „Ognia” wsiedli do samochodu i podjechali w rejon więzienia. Na krakowskich plantach, kręcili się ludzie z obstawy. Czekali na sygnał z wnętrza budynku, gdzie potajemnie dostarczono niektórym więźniom trochę broni i granatów. Tam miało się zacząć – w środku. Kiedy strażnik składał meldunek oficerowi, z otwartych do wietrzenia cel wybiegł „Ikar” i „Murzyn” z bronią w ręku. Poinformowali zdziwionych funkcjonariuszy, że „żołnierze Armii Krajowej opanowali więzienie”.
„Kiedy broń została rozdana między naszych chłopaków – otworzyliśmy główną bramę. A tam już czekali nasi koledzy! Zobaczyłem Janusza „Siekierę”, który rzucił mi się na szyję z głośnym okrzykiem: „Murzyn”, myślałem, że już nic z tego nie będzie! Zobaczyłem także „Billa” z parabelką i „Lamparta” stojącego obok otwartej klapy wozu. Przynaglani okrzykami zaczęliśmy wchodzić na wóz, obładowani bronią.” – wspominał Edward Czarnecki „Murzyn”
Zbigniew Paliwoda „Jur”:
„Po chwili zobaczyłem więźniów biegnących w stronę samochodu. Wyglądali przerażająco, wielu tylko w białych koszulach, wychudzone, blade twarze, ogolone głowy, niektórzy z bronią. Z trudem wdrapywali się na ciężarówkę”.
Zawodowy kierowca Marian Zielonka „Bill” ruszył ostro i, żeby było ciekawiej przejechał koło budynku Urzędu Bezpieczeństwa, a po drodze minęli kilka samochodów Korpusu Bezpieczeństwa Publicznego. Uwolnieni kierowali się na Podhale, do majora „Ognia”, albo do oddziału por. Mieczysława Wądolnego „Mściciela”. „Bill” z „Lampartem” spokojnie wrócili autem do Krakowa, przepuszczani przez wszystkie posterunki.
Joanna Wieliczka – Szarkowa:
„W ten sposób w biały dzień, w centrum miasta pełnego milicji, sił bezpieczeństwa i wojska uwolniono 64 osoby. Była to jedna z najbardziej brawurowych akcji żołnierzy majora „Ognia”. Dwa dni później w komunistycznym „Dzienniku Polskim” ukazała się informacja zatytułowana „Ucieczka więźniów kryminalnych”: „W niedzielę 18 sierpnia, w czasie przechadzki, kilkunastu więźniów kryminalnych z więzienia św. Michała rzuciło się na dozorcę. Korzystając z zamieszania, ośmiu poważnych przestępców kryminalnych uciekło przez mur więzienia na planty. Patrole MO schwytały w ciągu dnia pięciu zbiegłych przestępców. Pościg za dalszymi trwa”.
Cała akcja nie udałaby się, gdyby nie strażniczka więzienna, 20 – letnia Irena Odrzywołek, która dostarczyła broń do więzienia. UB aresztował ją w listopadzie 1946r. w Gliwicach. Prezydent Bolesław Bierut nie skorzystał z prawa łaski. Uśmiercono ją w grudniu tegoż roku.
[Czytaj więcej: http://www.gazetakrakowska.pl/wiadomosci/krakow/a/krakow-70-rocznica-akcji-rozbicia-wiezienia-sw-michala-zdjecia-wideo,10529514/]
Po akcji Polskich żołnierzy, komuniści postanowili przetrzymywać więźniów „politycznych” gdzie indziej (na Montelupich). Trzy lata po tych wydarzeniach, więzienie zlikwidowano.
Od 1954r. podjęto decyzję o przeznaczeniu tego więzienia na siedzibę Muzeum Archeologicznego, które po odbudowie zdewastowanego budynku, sprowadziło się ostatecznie w roku 1966.
Źródła:
- „Bohaterskie akcje Żołnierzy Wyklętych” – J. Wieliczka - Szarkowa
- „Tygodnik Ziemi Sanockiej” – nr. 34 z 17 sierpnia 1913r.
- "Pomiędzy Stadionem a Goslarem.” – Stefan Kieniewicz
- www.andrzejburlewicz.blog.onet.pl
- www.portalwiedzy.onet.pl
- www.karmel.pl
- www.roztocze.org.pl
- www.gazetakrakowska.pl