Jedwabne cz. V (5)
Do grona świadków, dodamy jeszcze kilka osób. W marcu 2001r. „Nasz Dziennik” opublikował relacje zaczerpnięte z akt Rejonowego Sądu Grodzkiego. Prawie połowa świadków to Żydzi, w tym pięciu z nich (Żydów), to naoczni świadkowie mordu jedwabnieńskiego. Co ważne, zeznania zostały zebrane w zupełnie innej sprawie i nie dotyczyły w sposób bezpośredni tragedii w Jedwabnem. Są więc pozbawione ewentualnych nacisków, czy wymuszeń w tej sprawie.
Wyjątki z relacji świadków mordu w Jedwabnem podaję za Henrykiem Pająkiem (poprawiłem niektóre błędy, ale nie wpływa to na treść):
K. Mojżesz lat 39:
"W roku 1942 Niemcy wszystkich żydów w m. Jedwabnem spędzili do stodoły i podpalili, także nikt z Żydów nie uratował się. Przytem obecny nie byłem, lecz zdołał zbiec wtenczas z Jedwabnego i nie był zapędzony do stodoły Kilingros Motek, który później przebywał razem ze mną w getcie w Łomży i opowiadał mi..."
M. Dawid lat 31:
"W miesiącu lipcu 1942 roku Niemcy kazali wszystkim żydom z Jedwabnego wyjść na rynek, ja wtenczas należałem do partyzantki, byłem w Jedwabnem i widziałem jak był również na rynku z Żydami Lejba Pendziuch. Poprowadzili wszystkich Żydów z rynku wyszeregowanych w czwórki do stodoły i podpalili stodołę.(...) Spaliło się w tej stodole około 700 żydów".
C. Hercek lat 32:
"w lipcu 1941 roku Niemcy wszystkich żydów w Jedwabnem wymordowali przez spalenie w stodole. Widziałem jak pędzili Żydów do stodoły (...) i stodołę podpalili. Wtenczas ja w Jedwabnem ukrywałem się od Niemców. Byłem w ukryciu i ocalałem. Spalili Żydów w dzień".
B. Jankiel lat 46:
"10 lipca 1941 roku widziałem jak Niemcy wszystkich żydów z Jedwabnego spędzili do stodoły i podpalili. (...) Wtenczas ukrywałem się przez Niemcami, w tę porę byłem w ukryciu na cmentarzu i wszystko widziałem".
L. Zelik lat 53:
"W czasie, gdy Niemcy wkroczyli do Jedwabnego ludność żydowska masowo została spędzona do stodoły za Jedwabnem i w tej stodole została masowo spalona. Ja wraz z ojcem petenta byłem w liczbie osób pędzonych do stodoły jednak w ostatniej chwili przed stodołą udało mi się zbiec i schować pod murem cmentarnym obok stodoły. Stwierdzam stanowczo, że widziałem na własne oczy (...) jak Niemcy wpędzili (...) do stodoły, a następnie stodołę podpalili i spalili wszystkich zapędzonych w niej Żydów. Żydów w tej stodole zostało spalonych kilkaset"
Chaim S. lat 30:
"Niemcy spalili Piekarewiczów w sierpniu roku nie pamiętam..."
Spisanych relacji jest 28. Prawie połowa zeznających, to Żydzi. Mimo to, wszyscy zeznali tak samo.
W roku 1949, w łomżyńskim Sądzie Okręgowym, odbył się proces osób oskarżonych o udział w mordzie. Zarzucano im, że „idąc na rękę władzy państwa niemieckiego brali udział w ujęciu ok. 1200 osób narodowości żydowskiej, które to osoby przez Niemców zostały masowo spalone w stodole”. Proces nosił miano "Bolesława Ramotowskiego i 21 innych", czyli na ławie oskarżonych zasiadło 22 osoby. Oto kilka fragmentów zeznań:
B. Ramotowski (pisownia oryg.):
„Byłem na rynku około 2-ch godzin, ponieważ zmuszony byłem przez niemców do pilnowania żydów. Jak niemcy gnali żydów do stodoły, to ja wtedy uciekłem do domu. (...)
Na zeznaniach zmuszony byłem mówić i na inne osoby, bo byłem bardzo bity.”
Stanisław Zejer:
„będąc w Magistracie, burmistrz kazał mi zbierać żydów lecz ja nie chciałem, gdy wyszłem na ulicę gestapowiec kazał mi odprowadzić 2-ch żydów, lecz ja ich puściłem, bo w tym czasie gestapowiec poszedł do piekarni. (...)
widziałem Jerzego Laudańskiego jak szedł za żydami, jak pędzili ich na rynek, za Laudańskim szli gestapowcy. Ze współoskarżonych więcej nikogo nie widziałem. Żydów tych prowadziło gestapo i oni ich bili. Jestem analfabetą. Ja sam nie poszedłem, mnie wzięli niemcy pod przymusem"
Czesław Lipiński:
"Żadnych żydów na rynek nie odprowadzałem. Sąd odczytał zeznania oskarżonego złożone w dochodzeniu k. 35 i 76. Na zeznaniach mówiłem tak jak ode mnie żądali, bo byłem bardzo bity. W ogóle na rynku nie byłem i nie wiem co się tam działo"
Władysław Dąbrowski:
"(...) Do winy się nie przyznaje i wyjaśnia: dnia krytycznego pracowałem przy kościele i żadnego udziału nie brałem. Sąd odczytał zeznanie oskarżonego złożone w doch.[odzeniu] k. 38 i 78. Oskarżony zeznaje dalej: na zeznaniach tak mówiłem, bo byłem bity i bałem się dalszego bicia. Więcej z oskarżonych nikogo nie widziałem. Byłem bity w potworny sposób" (jednak zeznania na śledztwie i przed prokuratorem musiały zawierać jakąś prawdę, gdyż fakt pobicia przez Niemca został potwierdzony tak przez rodzinę, jak przez obcych).”
Feliks Tarnacki:
„byłem na rynku może 10 - 15 minut z rozkazu gestapowca, lecz zaraz uciekłem."
Władysław Miciura:
„nie przyznaje się do winy i wyjaśnia: "udziału w spędzaniu żydów nie brałem". Podczas zeznań wskazywał na oskarżonych, bo był bity.”
Natalia Gąsiorowska, zeznając przed prokuratorem w listopadzie 1950r:
"Wiem dokładnie, że to gestapowcy, gdyż na czapkach mieli trupie główki", a zeznająca tegoż dnia i przed tym samym prokuratorem Marianna Supraska, mówiąc o udziale Zygmunta Laudańskiego, powiada, iż widziała, jak go gnali gestapowcy, którzy "mieli na rękawach trupie główki”
Jak widać, zeznania składane przed sądem dezawuują te, składane przed
prokuratorem. Oskarżeni stwierdzają, że wymuszano je biciem. Jak widać, komunistyczny sąd musiał mieć winnych. Tylko, że Polacy to dość hardy naród i przed sądem zeznawali co innego, niż przed prokuratorem. Bez ogródek stwierdzając, że byli bici. Decyzją sądu, chociaż zeznania świadków zdarzenia nie były wiarygodne, większość oskarżonych, wskazano jako winnych.
W „Sentencji Sądu Okręgowego w Łomży” (16-17 maja 1949r.) czytamy, co postanowił sąd:
„1) Karola Baronia uznać za winnego, że 25 czerwca 1941 r. w Jedwabnym idąc na rękę Niemcom brał udział w morderstwie około 1500 osób narodowości żydowskiej;
2) Jerzego Laudańskiego, 3) Zygmunta Laudańskiego, 4) Bolesława Ramotowskiego, 5) Władysława Miciurę uznano za winnych, że w tymże czasie, miejscu i okolicznościach na rozkaz Niemców wzięli udział w morderstwie około 700 osób narodowości żydowskiej przez doprowadzenie do stodoły, którą podpalono;
6) Stanisława Zejera i 7) Czesława Lipińskiego uznano za winnych, że w czasie, miejscu wyżej opisanym idąc na rękę Niemcom na rozkaz ujęli pierwsze co do rangi trzy osoby narodowości żydowskiej i doprowadzili na miejsce zbiórki;
8) Władysława Dąbrowskiego, 9) Feliksa Tarnackiego, 10) Romana Górskiego, 11) Antoniego Niebrzydowskiego i 12) Józefa Żyluka uznano za winnych, że w tych samych okolicznościach działali na rozkaz na szkodę osób cywilnych narodowości żydowskiej przez pilnowanie ich na miejscu zbiórki (...)
W morderstwie tym wzięli udział Niemcy w liczbie kilkudziesięciu (św. J. Sokołowska) w tym samych gestapowców 68 i miejscowa ludność, która do działania została wciągnięta przemocą. Żydzi zostali zgromadzeni na placu, skąd po wielu ekscesach, jak noszenie pomnika Lenina, odprowadzono ich na cmentarz, gdzie wielu rozstrzelano i do stodoły Śleszyńskiego, gdzie ich podpalono. Miejscowa ludność, a więc w tej liczbie i oskarżeni wzięci byli do udziału pod terrorem, jak to widać ze wszystkich wyjaśnień oskarżonych, gdziekolwiek by były one składane i z zeznań świadków oskarżenia i odwodowych. Przemoc zastosowana przez Niemców do oskarżonych wypływa w wielkiej ilości, w jakiej w tym dniu krytycznym zjawili się w Jedwabnem i z faktu, że żydów należało wyciągać z mieszkań na plac zbiórki, czego sami Niemcy nie mogli dokonać ze względu na stosunkowo małą ich ilość. (...)
(…) dalej na tych, co sprowadzali żydów na rynek, do których należy: Stanisław Zejer i Czesław Lipiński oraz tych, co brali udział w pilnowaniu żydów na rynku, którymi są: Dąbrowski Władysław, Tarnacki Feliks, Górski Roman, Niebrzydowski Antoni i Józef Żyluk. Józefa Chrzanowskiego, Mariana Żyluka, Czesława Laudańskiego, Wincentego Gościckiego, Romana Zawadzkiego, Jana Zawadzkiego, Aleksandra Łojewskiego, Franciszka Łojewskiego, Eugeniusza Śliweckiego i Stanisława Sielawę - Sąd uniewinnił dla braku dostatecznych dowodów.”
Dalej jest mowa o świadkach. Jest to o tyle ważne, że kalumnie Jana T. Grossa oparte są właśnie na zeznaniach tychże świadków. Świadków, których sąd uznał za niewiarygodnych.
„Co do ogólnej charakterystyki dowodów w sprawie powiedzieć należy, iż był dosyć skąpy, gdyż świadkowie oskarżenia Grądowski i Boruszczak nie stawili się z powodu niedoręczenia im wezwań, inni zaś jak Stanisława Sielawa. Sokołowska, Kozłowski - cofnęli swe zeznania złożone w Urzędzie Bezpieczeństwa, pozostali nic w sprawie nie wiedzieli, oskarżeni na ogół wyparli się poprzednio złożonych zeznań; zeznanie Szmula Wasersztajna jest pozasądowym oświadczeniem; zeznanie św. Henryka Krystowczyka jest niewiarygodne. W zeznaniu złożonym w Urzędzie Bezpieczeństwa Eljasz Grądowski i Abram Boruszczak podają, że w czasie zajścia uciekli - stąd też ich wiadomości, a zwłaszcza Grądowskiego o udziale oskarżonych nie mogły być wzięte za bezsporny dowód tym więcej, iż wydaje się niemożliwe, aby Grądowski w okolicznościach zajścia krytycznego zauważył, co robił każdy z 25 osób przez niego wskazanych. Odnośnie tych świadków Józef Grądowski zeznał, że nie było ich w Jedwabnem w czasie masowego morderstwa. Zeznania Wasersztajna, Eljasza Grądowskiego i Boruszczaka należy z powyższych względów traktować, jako dowód uzupełniający przyjmując, iż świadkowie ci posiadali jedynie informacje o oskarżonych osobach. Św. Henryk Krystowczyk zeznał, iż oskarżonych Laudańskich, Łojewskiego Aleksandra widział z odległości 250 metr. i obserwował przez [podniesienie?] dachówki na strychu domu. Wydaje się niemożliwością, aby świadek w takich warunkach przez się przytoczonych widział, co który z oskarżonych robi."
Swoje publikacje na temat Jedwabnego prof. Gross oparł na zeznaniach, które sąd uznał jedynie, jako „dowód uzupełniający”. Pomimo, że „odnośnie tych świadków Józef Grądowski zeznał, że nie było ich w Jedwabnem w czasie masowego morderstwa” (chodzi o relacje Grądowskiego i Boruszczaka). Zeznanie Szmula Wasersztajna „jest pozasądowym oświadczeniem”, a zeznanie Henryka Krystowczyka „jest niewiarygodne”.
Z listu nadesłanego do księdza Orłowskiego:
„- Z pogromu 10 lipca ocalała trzecia część Żydów, ukrytych z narażeniem życia przez mieszkańców Jedwabnego, oskarżanych teraz o bandytyzm. Iście żydowska wdzięczność. Moja rodzina ukrywała w tym dniu Zdrojewiczową z dwiema córkami".
Po więcej świadectw odsyłam do książki "Jedwabne w oczach świadków".
Czekamy na rzetelne śledztwo i przede wszystkim na ekshumację, która wykaże ilu ludzi zostało zamordowanych w Jedwabnem, ilu spłonęło żywcem, a ilu zostało zastrzelonych? Czy były to dzieci, czy dorośli; kobiety, czy mężczyźni? Czy byli to tylko Żydzi, czy może też Polacy? Zbyt wiele znaków zapytania jest dzisiaj w tej sprawie, a relacje świadków często różnią się od siebie.
Żródła:
- „Operacja Jedwabne” – Lech Z. Niekrasz
- „Żydzi. Opowieści niepoprawne politycznie.” – P. Zychowicz
- "Jedwabne w oczach świadków" - ks. E. Marciniak
- "Karuzela na placu Krasińskich" - T. Szarota
- Zapomniany Holokaust" - R. C. Lukas
- „Sąsiedzi” – Jan T. Gross
- „Złote żniwa” – Jan T. Gross
- „Po zagładzie” – Marek J. Chodakiewicz
- „Talmud o gojach a kwestia żydowska w Polsce” – Stanisław Trzeciak
- „Do Rzeczy” (M. J. Chodakiewicz) – nr. 31/182 1-7 sierpnia 2016r.
- „100 kłamstw J.T. Grossa o żydowskich sąsiadach i Jedwabnem” – Jerzy R. Nowak
- „Nasz Dziennik” – 14 III 2001r.
- „Jedwabne geszefty” – Henryk Pająk
- "Nasz Dziennik"
- www.polish-jewish-heritage.org
- www.poranny.pl
- www.wpolityce.pl
- www.dlapolski.pl
- www.niezlomni.com
- www.chidusz.pl
- www.jewish.org.pl
- www.wrealu24
- www.kresy.pl
- www.tygodnik.com.pl
- www.nwonews.pl
- www.wiadomosci.dziennik.pl