top of page

"Wy jesteście gorsi od Niemców!"

„Dom niespalony – splądrowany.

Dobiega cichy jęk zza ściany:

to matka ranna, ale żyje. Na materacu

córka, dziecko jeszcze – martwa.

Dużo ich było? Pluton? Kompania?”

Aleksander Sołżenicyn


„Bogusławski wspomina, że w pobliżu wioski, w której mieszkał tymczasowo, odpoczywali sowieccy żołnierze. Byli oni wyjątkowi, gdyż nie okradali mieszkańców z żywności. Żołnierze ci, jak również ich oficer, byli bardzo młodzi. Przez jeden, może dwa dni żywili się wyłącznie ziarnem gotowanym w wodzie. Mieszkańcy wioski zauważyli, że głodują i pomimo swoich własnych problemów zaczęli przynosić im jedzenie: chleb, mleko, jaja oraz ziemniaki.

Wkrótce żołnierze tak zaprzyjaźnili się z miejscowymi, że byli zapraszani do domów w wiosce na pogaduszki przy kieliszku wódki. Ten okres poufałości nie trwał jednak długo. Sowieci mieli się wkrótce przemienić z wyzwolicieli w okupantów i nie ruszać się z miejsca przez ponad cztery dekady. Polska tak naprawdę nie została wyzwolona”.


Zaiste, „byli oni wyjątkowi”. Niestety, okupacja sowiecka nie była sielanką, na którą zostali zaproszeni nasi przyjaciele zza wschodniej granicy. Do miana przyjaciół też było im daleko. Bardzo daleko.


W roku 1945 Niemcy byli od dawna w desperackim odwrocie. Desperackim nie tylko dlatego, że ich dobra passa jako zdobywców przeminęła. Niemieckich żołnierzy napędzało to, co nacierało wraz z Armią Czerwoną; terror, choroby, głód, śmierć i gwałty. Niemcy zawzięcie bronili się do samego końca, nie tylko w akcie czystego fanatyzmu, ale przede wszystkim bronili swoich dzieci i kobiet, na których wyżywali się zwycięscy żołnierze Stalina.


Jeszcze w 1943r. Heinrich Himmler, w przemówieniu do oddziałów SS, mówił:


„To, czy dziesięć tysięcy kobiet rosyjskich padnie z wyczerpania przy kopaniu rowów przeciwczołgowych, ważne jest dla mnie tylko pod kątem tego, czy rów przeciwczołgowy, budowany w interesie Niemiec, został ukończony”.


W roku 1945 Himmler nie był już tak butny. Raczej patrzył śmierci w oczy, jeśli można tak to określić. Oddział sowieckiej artylerii będący na terytorium niemieckim (‘45r.), opisał Aleksander Sołżenicyn w taki sposób:


„Już trzy tygodnie wojna toczyła się na terenie Niemiec i wszyscyśmy już dobrze wiedzieli, że gdy dziewuchy były Niemkami, to można je było gwałcić, a potem zastrzelić. Był to niemal wyczyn bojowy. Gdyby to były Polki albo nasze, ruskie, z wywózek, można by tylko poganiać nagie po ogrodzie, klepiąc po tyłkach. Niewinny żart i tyle.”


Niestety rzeczywistość była bardziej brutalna, niż napisał Sołżenicyn. Tak naprawdę „Ruskie” nie wybierali za bardzo. Ofiarami gwałtów padały również Polki, Rosjanki, Czeszki, Słowaczki, Węgierki, Rumunki… Bez względu na wiek. Na porządku dziennym były gwałty, ale również samobójstwa będące ich następstwem, albo środkiem zapobiegawczym.

Najgorzej było na terenie tzw. ziem odzyskanych i objętych kolonizacją niemiecką. Tam, gdzie ludzie byli przemieszani narodowościowo.


„Kobiety po 15 razy gwałcono, przestraszyłam się bardzo i poszłam z powrotem. Tej nocy zostałam zgwałcona, ta hańba odbyła się na oczach ojca. Mnie zgwałcono 7 razy, to było straszne” – wspominała Polka z Gdańska.


Jeden z raportów milicyjnych, zawiera opis takiego zdarzenia:


„O godzinie 2-ej do mieszkania K. Wincentego w pow. Krakowskim wtargnęło dwóch żołnierzy sowieckich, którzy dopuścili się gwałtu na 4- letniej dziewczynce, a potem zrabowali garderobę”.


Janina Godycka – Cwirko z Ostrowi Mazowieckiej:


„Dwukrotnie przebiegając przez ulicę, widziałam dziewczynę gwałconą na chodniku przez żołnierzy sowieckich. Krzyczałam wtedy: - Wy chuże Giermancew! Wy jesteście gorsi od Niemców! Jeden rzucił się w moją stronę, ale skryłam się za drzwiami domu gospodarzy. Wówczas drugi puścił dziewczynę”.


Jedna z ofiar „wyzwolicieli”:


Z plakatu propagandowego

„16 czerwca ‘45r. wracałam w towarzystwie koleżanki tramwajem z Bytomia do Katowic. Za Chorzowem tramwaj popsuł się i wraz z koleżanką udałam się w dalszą drogę pieszo. Koło stadionu chorzowskiego zatrzymało nas czterech żołnierzy radzieckich będących w stanie pijanym. Żołnierze ci zmusili nas do udania się z nimi na pobliskie pola. Gdy się broniłam, zostałam uderzona jakimś twardym narzędziem w szczękę. Żołnierze powalili mnie na ziemię i dopuścili się na mnie gwałtu”.


Kielecki starosta zanotował:


„W Kielcach ostatnio było kilkanaście wypadków gwałtów dokonanych tak w stosunku do starszych kobiet, jak i zupełnie nieletnich, pogryziono przy tym w bestialski sposób swe ofiary, wyrywając im dosłownie kawałki ciała, a nawet w jednym przypadku przegryzając krtań”.


Ofiarami przemocy, byli również Polacy wracający do Ojczyzny z niewoli. W tym robotnicy przymusowi i więźniowie niemieckich obozów koncentracyjnych. Hugo Steinhaus pisał:


„Często wracają końmi. Po drodze obrabowują ich Sowieci. Opowiadają, że masowo gwałcą kobiety i że legitymacje polskie nie pomagają. Wielu Polaków zabijają. W pociągach rabują, często wyrzucają pasażerów w biegu”.


Ciężko jest oszacować skalę gwałtów na polskich kobietach (niestety też dzieciach). Nie ma oficjalnych statystyk, bo większość przypadków nie była zgłaszana. No bo niby gdzie? U Sowieckiej władzy? Poza tym, dla kobiet był to moment tak traumatyczny, że za wszelką cenę chciały wymazać go z pamięci. Było to tym trudniejsze, że wiele z nich zaszło w ciążę i zaraziło się różnorakimi chorobami wenerycznymi. O skali gwałtów mogą świadczyć liczne przypadki aborcji i zgłoszonych stanów chorobowych, związanych z gwałtem.

Ilość zhańbionych przez komunistów Polek, szacowana jest na kilkaset tysięcy.


Kilka lat temu student Gdańskiej Akademii Sztuk Pięknych, Bohdan Szumczyk usadowił obok sowieckiego czołgu w Gdańsku, rzeźbę na czerwonym cokole. Przedstawiała żołnierza Armii Czerwonej gwałcącego ciężarną kobietę.

Oczywiście oburzyło to Rosjan, którzy zażądali ukarania winnych. Wg. Aleksandra Aleksiejewa, ambasadora Rosji rzeźba nawołuje do nienawiści na tle różnic narodowościowych:


"Jestem głęboko oburzony wybrykiem studenta gdańskiej Akademii Sztuk Pięknych, który poprzez swoją pseudo sztukę znieważył pamięć ponad 600 tys. żołnierzy radzieckich, poległych w walce o wolność i niepodległość Polski. Wulgarna rzeźba na jednej z głównych ulic miasta uraża uczucia nie tylko Rosjan, ale również wszystkich rozsądnych ludzi, pamiętających, komu oni zawdzięczają wyzwolenie spod okupacji nazistowskiej".


Właśnie o to chodzi; żebyśmy pamiętali tę walkę o naszą „wolność” i „niepodległość”. Pana Aleksiejewa i innych „rozsądnych”, zapewniamy o naszej pamięci.

Niestety, ówczesny rzecznik Ministerstwa Spraw Zagranicznych Polski, Marcin Wojciechowski wystraszył się lamentu i gróźb naszych „wyzwolicieli” i pospiesznie wyraził swoje ubolewanie:


„Przykro mi z powodu incydentu wokół pomnika żołnierzy radzieckich w Gdańsku. To działanie pseudoartystyczne”.


Mam nadzieję, że obecni decydenci zlikwidują posowieckie, kłamliwe w swym wydźwięku, pomniki usytuowane na terenie Polski. Relikty zniewolenia musza zniknąć, czy to się Rosji podoba, czy nie.


„ - Faktycznie, o tym w dzisiejszej Rosji się nie dyskutuje. Nie oznacza to jednak, że musimy się z tą neosowiecką propagandą zgadzać. Wręcz przeciwnie. Naszym obowiązkiem jest dyskutowanie o takich sprawach i ich przypominanie. Jeśli rosyjskie władze czują się urażone, to tylko dlatego, że prowadzą taką, a nie inną politykę historyczną. Identyfikując się ze Związkiem Sowieckim, muszą też identyfikować się ze zbrodniami, które to państwo popełniło”. - Prof. Bogdan Musiał.



Źródła:

- „Niepokonani. Wojna Polaków 1939 – 1945” – M. Johnson, E. Medyńska

- „Wielka trwoga. Polska 1944 – 1947” – M. Zaremba

- „Dawaj czasy. Czyli wyzwolenie po Sowiecku” – S.M. Jankowski

- „Biuletyn IPN” – nr. 7/2001r.

- „Sowieci” – P. Zychowicz

- www.se.pl


bottom of page