Bitwa pod Wąsewem
„Pogoda była upalna. W poprzedzającą atak noc żołnierze niemieccy, tam, gdzie było to możliwe, podkradali się na odległość 80 do 100 metrów od nasypu kolejowego i okopali się na tej pozycji. Kronikarz 34 PF, wchodzący w skład 3 DP notuje ostatnie chwile oczekiwania na rozkaz do ataku:
Żarzący skwar słońca padał na pola walki. We wszystkich sercach nerwowe napięcie. Wyższe sztaby świadome swych obowiązków, w dłoniach zegarki gotowe na zbawienny okrzyk „do ataku!”. Bataliony gotowe na swych pozycjach szturmowych. W pierwszej linii: po prawej III batalion, przed nim wybrzuszenie nasypu kolejowego, po lewej II batalion, przed nim wklęsły fragment wału podzielony na dwie części przez napływającą pionowo rzekę wraz z podmokłymi łąkami. I batalion w rezerwie. Jasno błyszczące w słońcu balony (obserwacyjne – RF.) znowu kołyszą się w powietrzu po obydwu stronach. Niesamowicie groźnie wznoszą się tuż przed gotowymi do ataku kompaniami przypominające fortece okopy Rosjan tuż przy skarpie linii kolejowej, głęboko wkopane i dzięki temu stanowiące bardzo dobrą ochronę przed atakiem. Na ustach wszystkich to samo trwożne pytanie: Czy naszej artylerii uda się zaatakować tak wybitnie silną pozycję?
Do frontalnego ataku na pozycje rosyjskie tego dnia po ostrzale artyleryjskim ruszyły I, XIII i część XVII Korpusu Armijnego (dalej jako KA) w następującym porządku: XII KA z 36 i 35 DP zaatakowały na zachód od Józefowa, główny szturm przypadł XII KA z 3 DP, 1 DRez.Gw. szła przodem między 1 Drez.Gw. i 54 DP). I korpus z 54, 83, 2 i 37 DP ruszył na północ górnego fragmentu rzeki Orz, mając lewe skrzydło przy linii kolejowej Ostrołęka – Śniadowo. 37 DP połączyła się z przybywającą na północ z zachodu na Tarnowo 58 DP Ósmej Armii. 50 DRez. Przybyła jako uzupełnienie 4 sierpnia na tereny na północ od Różana. Następnego dnia została podporządkowana I KA.
Oddajmy ponownie głos kronikarzowi 34 PF uderzającego na Rosjan w okolicy miejscowości Ponikiew Duża:
Atak miał nastąpić o 1.30 w czterech falach. Wtedy właśnie nasza artyleria rozpoczyna wszystkimi kalibrami swoją muzykę do tańca. Przerażająca to muzyka. Spieszę się, jeszcze biegnąc przez pozycję kompanii, żeby wraz z podoficerami należącymi do pierwszej fali ustawić zegarki. We wnęce transzei kuca w ciszy
samotny mężczyzna z gołą głową, trzymając w złożonych dłoniach książeczkę do nabożeństwa. Nie przeszkadzałem mu. Również na moich ustach pojawiła się krótka modlitwa za przebywających w domu żonę i dziecko oraz za starych rodziców, których cała piątka synów walczyła właśnie z wrogiem. Dalej! Wracam do dowódcy kompanii. Nagle tuż obok mnie, w balustradę transzei, trafia ciężki odłamek. Rzuciło mnie na ścianę transzei. Straciłem słuch. Biegłem jednak dalej i krótko przed wyznaczonym czasem dotarłem do dowódcy kompanii. Nie dochodzi do mnie żadne wykrzyczane przez niego słowo. Ostatni rzut oka na zegarek – 1.30! Nie słysząc samego siebie krzyczę głośno: „Pierwsza fala do ataku!”. Po tym staję na przedpiersiu i uderzam przed siebie! Wraz z moimi ludźmi skaczemy na wrogie przedpiersia. Przed nami rozpościera się tragiczny obraz. Nasza kawaleria wykonała kawał dobrej roboty. Głębokie bruzdy rozciągają się w dół przy zboczach. Tory kolejowe są zupełnie zniszczone. Rozerwane szyny wznoszą się na metr do góry. W dole roi się od Rosjan. Tworzą całe kłęby ludzi. Gdy zauważają kilku naszych, są zaskoczeni i chcą się bronić. Ja wydaję wówczas rozkaz: „Załadować! Ognia!” i jeszcze jedna salwa. Nasz szereg wzmacnia się. Gefreiter Schwanz ciska granatem ręcznym i wnet Rosjanie odrzucają karabiny i „z rękoma w górze” czołgają się na naszą stronę.
Nie wszędzie sprawy idą zgodnie z zamierzonym planem. Wiadomo, że skuteczność ataku nie zależy tylko od determinacji tych, którzy biegną naprzód. Jest przecież także groźny przeciwnik, który niekoniecznie łatwo ulega. Podczas szturmu na dworzec w Pasiekach, kiedy to wskutek tego, iż rozbitej przez Rosjan jednostce niemieckiej artylerii nie udało się zniszczyć nieprzyjacielskich gniazd karabinów maszynowych, już w pierwszej minucie ataku ogniem ckm-ów skoszonych zostaje ponad stu żołnierzy z 9 kompanii 93 Rez.PP. Na szczęście z pomocą przychodzą swoim kolegom żołnierze 6 kompanii i budynek dworca zostaje w końcu zdobyty.”