top of page

Sollemnitas Omnium Sanctorum


W dzień 1 listopada przypada coroczne święto związane z wiarą w obcowanie świętych. W tym dniu w sposób szczególny pamiętamy o zmarłych z naszych rodzin; bliższych i dalszych, o znajomych i nieznajomych, którzy odeszli

Brama cmentarna w Andrzejewie

już z tego świata. Pamiętajmy, aby w tym dniu nie zabrakło symbolicznego znicza na grobach tych, którzy oddali swoje życie walcząc o niepodległy byt naszego narodu. Bezpośrednich świadków ostatniej wojny światowej pozostało już niewielu, ciągle odchodzą…


Pamiętajmy o żołnierzach z naszej okolicy. O tych, którzy polegli w bitwie pod Andrzejewem w 1939. Tych z mauzoleum wojennego, z płk Aleksandrem Hertelem na czele i rozsianych w pojedynczych mogiłach, jak chociażby Stanisław Brzozowski, uczestnik bitwy.


Pamiętajmy o Tych spod Czerwonego Boru, którzy zginęli jako członkowie AK i NOW, ale też Tych pochowanych w rodzinnych grobowcach, jak zamordowany przez UB por. Jan Turowski „Orlicz” z NSZ. W rodzinnym grobie spoczywa też kpt Stanisław Dąbkowski „Karp” z AK i wielu innych.


Nasi ziomkowie na przestrzeni wieków bili się o wolność i niepodległość na wszystkich frontach świata. Czasami nie jesteśmy świadomi, że wojenne zawieruchy wypychały naszych dziadków, czy pradziadków w dość odległe strony, albo że byli uczestnikami wojen, które odmieniły losy świata. Będziemy te postacie przybliżać, a póki co wymienimy niektórych, żeby przywołać i upomnieć się o pamięć o nich.


Ciekawą postacią, za którą należy się pomodlić w czasie Święta Zmarłych

był Hipolit Skłodowski ze Skłodów. Uczestnik wojny rosyjsko – japońskiej, który wpadając w wir wspomnień wojennych o świecie rzeczywistym zapominał. Słuchaczy miał wiernych i „gadanie tęgie”. Stąd jego zatargi z zarębskim proboszczem, który ganił go z ambony, że wiernych od mszy odciąga swoim ględzeniem o odległej japońskiej krainie.


Od pierwszych dni wojny obronnej ‘39r. wśród tych, którzy „prosto do nieba czwórkami szli” z Westerplatte walczył strz. Franciszek Cichowski z Andrzejewa. Dzisiaj po jego wartowni nr 2 praktycznie nic nie zostało, ale legenda Westerplatte trwa po dziś dzień. Mało tego. Walczył również w szeregach słynnych „czarnych diabłów” gen. Stanisława Maczka. Po wojnie osiedlił się w USA.


Któż nie słyszał o bitwie pod Monte Cassino? Jako sanitariusz walczył tam m.in. Marian Tylewicz z Andrzejewa. Jeśli ktoś czytał cokolwiek o tej bitwie, to wie jaki horror przeżyli żołnierze, a przede wszystkim właśnie sanitariusze i saperzy. Pod Monte Cassino, w składzie 2 Korpusu Polskiego walczył również Lucjan Ościłowski, który później pozostał na stałe w USA oraz Jan Załuska (z Andrzejewa) i Henryk Cimoch z Łętownicy.


Za tymi od Andersa (gen. Władysław Anders) szli Ci, co „do Andersa nie zdążyli”. Zesłańcy, którzy musieli wstąpić w szeregi jednostek formowanych przez Sowietów, pod dowództwem, uznanego za zdrajcę gen. Berlinga. Wśród nich m.in. Władysław Symon z Andrzejewa. Z 1 Białoruskim Frontem zawędrował aż po Wał Pomorski.


Jak wiemy, Polacy nie zaprzestali walki po klęsce ’39 roku, ale przedostali się za granicę i walczyli gdzie tylko się dało. Wsławili się między innymi jako doskonali piloci w bitwie o Anglię. Stanowili trzon kadry samolotów myśliwskich (przede wszystkim w słynnym Dywizjonie 303), ale też samolotów transportowych. To nasi piloci prosili i walczyli o możliwość lotu z pomocą dla walczącej Warszawy w 1944r. Misja niebezpieczna, ale chętnych nigdy nie brakowało. W 305 Dywizjonie służył Józef Zawistowski z Ołdaków. Niestety poległ podczas powrotu z lotu bojowego.


Oczywiście nie sposób wymienić tu wszystkich. A przecież było ich tak wielu:

powstańców styczniowych, listopadowych. Tych z Wielkiej Wojny, wojny polsko – bolszewickiej, drugiej wojny światowej… Tych, których miejsca pochówku znamy i tych których ciągle szukamy (i zdarza się, że odnajdujemy). Obejmujemy modlitwą również Tych, którzy swojego grobu nigdy mieć nie będą; ofiary totalitaryzmu niemieckiego i sowieckiego. Tych pochowanych w bezimiennych dołach, zbiorowych mogiłach i Tych zamordowanych w śniegach Workuty. Ofiary ludobójstwa na Wołyniu i zamordowanych przez Litwinów w lesie w Ponarach...


Nie zapominajmy też o dawnym wrogu - pilocie Sowieckim, który spoczywa na cmentarzu andrzejewskim. Jego życie i śmierć splotła się na zawsze z tą, naszą andrzejewską ziemią. Chociaż niegdysiejszy wróg, to także człowiek pchnięty w machinę wojenną przez decydentów tego świata.


Za Nimi wołamy: wieczny odpoczynek racz im dać Panie.


 

Jednocześnie apelujemy o nadsyłanie informacji o wymienionych, jak i nie wymienionych tutaj osobach, o których pamięć powinna trwać. Każda informacja, fotografia, czy dokument może mieć ogromne znaczenie dla zachowania naszego dziedzictwa dla przyszłych pokoleń.


portalwrona@vp.pl

bottom of page