Krzyż urodzinowy
„Na majestatycznym szczycie Gewontu, piętrzącego się prostopadłą ścianą nad „letnią stolicą Polski”, nad Zakopanem – stanął w tym roku olbrzymi krzyż żelazny – wzniesiony staraniem grona parafian i proboszcza zakopiańskiego.
Nie lada to było przedsięwzięcie wynieść na skaliste blanki Gewontu ciężkie

sztaby metalu, stanowiące wiązanie krzyża – i umocować je tam, nad chmurami, na wysokości 1900 metrów, na skraju zawrotnej przepaści. Wielebny Proboszcz zakopiański tak nam opisuje dzieje fundacyi tego najwyższego w Polsce krzyża:
Mówiąc o jubileuszu „miłościwego lata” [Pana?] wspomniałem moim parafianom, że we Włoszech na pamiątkę kończącego się starego i rozpoczynającego nowego stulecia postawiono kilkanaście żelaznych krzyżów na szczytach gór, między tymi nawet na Wezuwiuszu. Biorąc z tego assumpt, prosiło mnie kilkunastu najpoważniejszych górali, abym się zajął postawieniem podobnego krzyża na Gewoncie. Uczyniłem chętnie tej prośbie zadość i ogłosiłem z ambony ten zamiar, wzywając do składek, które też zaraz wpływać dość obficie poczęły. Znany zaszczytnie artystyczno – ślusarski zakład Goreckiego w Krakowie wykonał projekt krzyża, 12 metrów wysokiego. Chcąc się przekonać, czy krzyż taki będzie z Zakopanego widzialny, urządziłem z kilkunastoma góralami i z tutejszym komisarzem klimatycznym P. Piątkiewiczem wycieczkę na Gewont w jesieni zeszłego roku celem ustawienia tamże na próbę krzyża drewnianego. Z ostatniego pod Gewontem szałasu zabraliśmy 2 długie żerdzie, które górale z podziwienia godną zręcznością na szczyt wnieśli. Na szczycie zrobiliśmy z tych żerdzi krzyż w poprzek w odstępach deski na 1 metr długie. Tak zaimprowizowany krzyż ustawiliśmy w jamie w skale naprędce wybranej, 60 cm. głębokiej i obłożyli kamieniami dla lepszego umocowania. Krzyż ten próbny miał 10½ metra wysokości. Wróciwszy do Zakopanego spostrzegliśmy z radością, że krzyż gołem okiem daje się widzieć, choć bardzo mały. Po dokonaniu tej próby poleciłem fabryce Goreckiego wykonać krzyż na 17 m. wysoki, z których dwa miały być wpuszczone do skały. Fabryka krzyż wykonała i

koleją do Zakopanego przysłała mniej więcej w 400 pojedynczych kawałkach. Mając krzyż na miejscu zapowiedziałem moim parafianom wyprawę na Gewont i zachęciłem do pomocy w wyniesieniu krzyża. Dnia 3 lipca zebrali się też tutejsi górale w liczbie około 250 osób i 18 wozów przy kościele. Po Mszy św. wyruszyliśmy do Kuźnic, rozdzieliwszy żelazo na pojedyncze wozy, które też wywiozły je, dokąd się dało tj.: do tak zwanego >>Piekiełka<<. Tu nastąpił podział. Wszyscy mieli co dźwigać tem więcej, że prócz żelaza trzeba było wynieść 400 kg. cementu i dwadzieścia kilka konewek płóciennych wody. Około godz. 11-ej znaleźliśmy się wszyscy szczęśliwie na szczycie i ciężar rozłożyli. 10 metrów kubicznych zawierająca jama w skale została poprzednio wykuta, co dwóch górali kosztowało 7 dni pracy. Po wytchnieniu na szczycie wszyscy się rozeszli – został tylko właściciel fabryki p. Gorecki ze swym monterem, ja i 6 górali, aby spód krzyża w skale umocować. Gdy się nam to szczęśliwie mimo deszczu udało i gdyśmy jamę kamieniami zasypali a narożniki krzyża cementem zalali, pozostawiliśmy na górze montera, który z 2-ma góralami resztę krzyża zmontował, co 6 dni pracy kosztowało. Krzyż wystaje nad skałę 15 metrów – ramię poprzeczne na 5½ metra. W przecięciu ramion jest tarcza z blachy a w niej wycięty napis, jaki Ojciec św. dla krzyżów jubileuszowych sam ułożył, a który opiewa: >>Jesu Christo Deo-restituae per ipsum salutis MCM<< [łac. Jezusowi Chrystusowi, Bogu, w 1900 rocznicę przywrócenia przez Niego zbawienia]. Waga krzyża wynosi 1819 kg. Koszt wykonania, wykucia jamy w skale i zmontowania krzyża wynosi 735 złr. [złotych reńskich] Poświęcenie krzyża odbyło się dnia 19 sierpnia. Po odprawieniu Mszy św: o godz. 7-ej wyruszyli parafianie i liczni goście do Kuźnic, dokąd napływać poczęli z różnych stron nowi uczestnicy wycieczki, których liczba przekroczyła 300. Poświęcenia krzyża z wielką uroczystością dokonał ks. kanonik i kanclerz Bandurski z Krakowa. Po poświęceniu krzyża i odśpiewaniu przez

obecnych rzewnej pieśni na znak dany wielką chustą, powiewaną ze szczytu na który można wejść, a obserwowany z Zakopanego przez lunetę, uderzyły wszystkie dzwony w kościele parafialnym, aby tym, którzy w uroczystości udziału nie wzięli, chwilę dokonania poświęcenia obwieścić. Gdyśmy schodząc doszli do tak zwanego >>Siodełka<<, wygłosił podniosłe kazanie ks. Profesor Łabuda z Przemyśla. Odśpiewaniem pobożnej pieśni zakończyła się ta podniosła uroczystość, która tak wielkie wrażenie zrobiła, że wielu oczu łzy rozrzewnienia popłynęły. Bogu widocznie miłem było to dzieło, gdy tak przy wyniesieniu krzyża jak i jego poświęceniu ochronił wszystkich uczestników od najmniejszego choćby nieszczęśliwego przypadku. Nadmienić tu jeszcze muszę, że na dole krzyża umieszczoną będzie tymi dniami tablica z napisem: >>Zbawicielowi świata na przełomie wieków 1900/1901 parafia Zakopane z swoim proboszczem postawiła krzyż ten wykonany w fabryce Józefa Goreckiego w Krakowie<<. Tablica ta na czas nie wykończona, nie mogła być umocowana przy poświęceniu, jak to było w programie.
Zakopane 3/IX 1901.
Ks. Kazimierz Kaszelewski
proboszcz”

W taki oto sposób ówczesny proboszcz zakopiański opisał krzyż na Giewoncie, wystawiony z okazji 1900 rocznicy urodzin Jezusa Chrystusa.
6 czerwca 1997r., podczas Mszy św. w kościele św. Krzyża w Zakopanem Papież Polak powiedział:
„>>Nauka bowiem krzyża, która jest głupstwem dla świata, dla nas jest mocą Bożą<< [por. 1 Kor 1, 18].
Rozumieli to dobrze mieszkańcy Podhala. I kiedy kończył się wiek XIX, a rozpoczynał się [współczesny], ojcowie wasi na szczycie Giewontu ustawili krzyż. Ten krzyż tam stoi i trwa. Jest niemym, ale wymownym świadkiem naszych czasów. Rzec można, że ten Jubileuszowy Krzyż patrzy w [stronę] Zakopanego i Krakowa i dalej: w kierunku Warszawy i Gdańska. Ogarnia całą naszą ziemię od Tatr po Bałtyk. Chcieli wasi ojcowie, aby Chrystusowy Krzyż królował w szczególny sposób w tym pięknym zakątku Polski. I tak się też stało. To wasze miasto rozłożyło się, rzec można, u stóp krzyża, żyje i rozwija się w jego zasięgu – [Zakopane i Podhale]. Mówią o tym przydrożne kapliczki pięknie rzeźbione i z troską pielęgnowane. Chrystus towarzyszy wam w codziennej pracy i na szlakach górskich wędrówek.”
Brano również pod uwagę inną lokalizację krzyża, ale bezapelacyjnie Giewont, zwany „śpiącym rycerzem” miał tutaj o wiele poważniejszą rangę niż inne wierchy. Maria Steczkowska, która odwiedziła Zakopane w roku 1857 tak pisała:
„Trudno znaleźć okolicę łączącą wspaniałość z uroczym wdziękiem w równie harmonijny, czarujący obraz, jaki nam przedstawia dolina Zakopanego. Zachodnia część łańcucha Tatrów stanowi południową ścianę tej doliny. Tuż nad nią sterczy poważny Giewont, ogromna, skalista, zupełnie naga góra, z całego pasma najwięcej na północ wysunięta i kształtem swoim różniąca się znacznie od sąsiednich wierchów. Giewont od strony Zakopanego wznosi się niemal wszędzie zupełnie prostopadle, jakby wspaniała skalista ściana wapienna. Sam wierzch jego tworzy długi i tak wąski grzbiet, że go do ostrza przyrównać można, a przejść po nim niepodobna. Od zachodu wznosi się najwyższy szczyt Giewontu (5740 st.) dostępny jedynie od południa, a od wspomnionego [!] grzbietu głęboką, łukowatą szczerbą oddzielony. Giewont jest prawdziwym królem tej okolicy; z całego łańcucha najbardziej naprzód wysunięty, wydaje się najwyższym, najwspanialszym ze wszystkimi turni. Mieszkańcy Zakopanego nazywają go ojcem, mają dla niego jakieś szczególne poważanie. Szczerbina jego służy za zegar; gdy słońce nad nią się wzniesie, jest właśnie południe.”
Inną lokalizację proponowali przeciwnicy krzyża na „głowie” owego „śpiącego rycerza”. Takim miejscem miał być Czerwony Wierch. Krytycznie do położenia odniósł się m.in. „Przegląd Zakopiański”. Po tym, jak drewniany krzyż, postawiony na próbę, tej próby nie przetrwał, na łamach Tygodnika pisano:
„Krzyż na Gewoncie niedługo się utrzymał. Złamał go wiatr halny, którego w Zakopanem prawie znać nie było. Dziś sterczy ledwie tylko widoczny kawałek. Coraz więcej daje się słyszeć głosów stwierdzających wyrażoną już przez nas obawę, że wbicie krzyża w głowę Giewontu bardzo wielu wyda się niewłaściwem. Jest coś brutalnego w tem drobnem zmąceniu niedołężną ręką ludzką, dzikiej czystości wyrzeźbionych potężną dłonią natury fantastycznych zarysów kamiennego tytana.”
Nie była to ostatnia krytyka ze strony „Przeglądu Zakopiańskiego”. Mimo to, krzyż stanął na Giewoncie „ku ogólnej radości parafian, a zmartwieniu, na szczęście nielicznych, wrogów krzyża spośród tzw. inteligencji, którzy acz chrześcijanie z imienia, wszelkich sposobów używali, aby przeszkodzić ustawieniu krzyża, ich zdaniem czystość skalistej przyrody Giewontu szpecącego.”
Pierwsze prace „remontowe” niezbędne były już w lipcu 1902r. Wiemy, że krzyż został wtedy pomalowany (użyto też drutu i ziemi – może do wzmocnienia konstrukcji?).

W latach 70-tych młodzież kierowana przez ks. prob. Władysława Curzydły wniosła na szczyt Giewontu 1200 kg piasku i 200 kg cementu. Do tego wodę niezbędną do wykonania zaprawy betonowej. Zalano wówczas powstałą pod krzyżem wyrwę i wzmocniono skały. Pomalowana została również metalowa konstrukcja. Przy krzyżu umieszczono tabliczkę z napisem: „Przy tym krzyżu w Roku Świętym można zyskać odpust jubileuszowy.”
W roku 2000 zamontowany został witraż z wizerunkiem Jezusa Miłosiernego i napisem „Jezu ufam Tobie”.
Latem 2009r. znowu trzeba było wzmocnić betonowy podest pod krzyżem i pomalować elementy narażone na działanie korozji.
Krzyż na Giewoncie jest jedną z piękniejszych atrakcji Zakopanego. Jest również niebezpieczny. W czasie burzowej pogody ściąga wyładowania atmosferyczne i bywa, że giną przy tym ludzie. Pierwszy przypadek porażenia miał miejsce w roku 1870. Największa tragedia zdarzyła się w roku 1937, kiedy piorun poraził kilkanaście osób, a cztery zabił.

Kto nie ma siły lub odwagi, aby zmierzyć się z górskimi ścieżkami, może zobaczyć repliki krzyża w Wojcieszowie na dolnym śląsku oraz w Pustkowie nad Morzem Bałtyckim.
W listopadzie 2001r. krzyż jubileuszowy, będący odzwierciedleniem giewontowskiego stanął także w Sopocie, jako podarunek od samorządowców zakopiańskich z okazji setnej rocznicy powstania miasta.
Replikę można zobaczyć również przy Sanktuarium Matki Bożej Fatimskiej na zakopiańskich Krzeptówkach i w Ludźmierzu. A także w wielu innych miejscach Polski „od Tatr po Bałtyk”…

Źródła:
- „Głos Narodu”, 18-21 IX 1901r
- „Sto lat krzyża na Giewoncie”, pod red. Z. Moździeża