top of page

Wołyń, cz. I (8) – dzieci Zamojszczyzny

Niemiecka walka o „przestrzeń życiową” rozpoczęła się w latach 30-tych, a jej zwieńczeniem był wybuch tzw. drugiej wojny światowej. Rozochoconemu spektakularnymi zwycięstwami wodzowi III Rzeszy Niemieckiej, ciągle było mało tejże przestrzeni. Rzesza miała trwać 1000 lat, a na przeszkodzie stali Żydzi, Cyganie, Słowianie i chrześcijanie w ogóle. Wszystkich ich (i wielu więcej) Hitler szczerze nienawidził. Jeśli zdobył jakieś terytorium, okazywało się, że znowu ma pod swoją jurysdykcją rzesze mieszkających tam Żydów, którzy byli u niego pierwsi na liście wrogów i innych zawadzających mu osobników.


Zmorą tamtych czasów były ciągłe migracje. Wysiedlano, przesiedlano, wypędzano całe mnóstwo i tak udręczonych wojną ludzi. Jedna z takich, ogromnych akcji objęła tereny Zamojszczyzny. Działy się tam iście dantejskie sceny. Wystarczy sobie wyobrazić, co czuły matki, którym w obozach przejściowych w Zamościu, czy Zwierzyńcu odbierano małe dzieci.

Heinrich Himmler, jeden z największych szaleńców przybocznych Hitlera, wydał odpowiednie instrukcje, dotyczące germanizacji polskich dzieci, które odpowiadały wizerunkowi czystej krwi aryjczyka z rasistowskich podręczników niemieckich uczonych. Niebieskie oczy, odpowiedni kształt czaszki, blond włosy – to właśnie były cechy, które decydowały, że dziecko będzie odebrane rodzicom, przewiezione do specjalnego sierocińca i zgermanizowane.

KL Auschwitz

Krzyk zrozpaczonych matek rozdzierał niejedno serce. Niejeden mężczyzna, stanąwszy w obronie dziecka stracił zdrowie, albo życie. Dzieci polskie przewożone były w strasznych warunkach; w bydlęcych wagonach kolejowych. Rok 1943 był dla nich najstraszniejszym rokiem tej wojny. Wiele z maluchów zmarło w trakcie podróży. Zaalarmowana ludność polska starała się ratować dzieci. Czasami pomocni byli kolejarze, a czasami nikt nie odważył się stanąć na drodze odważnej kobiecie, która wyrywała dziecko siłą, podczas postoju pociągu na warszawskim, czy siedleckim dworcu. Czasami udało się przekupić strażników i wykupić kilkoro dzieci z transportu. Część trafiła do obozu koncentracyjnego w Auschwitz, gdzie umarły poddane eksperymentom medycznym bądź zamordowane zastrzykiem z fenolu.

Ofiarą „Aktion Zamość” padło około 30 tysięcy polskich dzieci. Ok. 10 tysięcy zmarło, zostało zamordowanych, albo zaginęło w nieznanych nam okolicznościach.


Zamojszczyzna musiała być wolna od krnąbrnych Polaków. Na ich miejsce mieli przybyć osadnicy niemieccy. Pierwsze akcje wysiedleńcze miały miejsce już w roku 1941. Nasiliły się w roku następnym, a przy tym nasilił się też opór Polaków. Powstało wiele partyzanckich grup samoobrony. Szalała przemoc, płonęły mniejsze i większe wioski. Część wysiedlonych rodzin wysyłano na roboty przymusowe, a część do obozów koncentracyjnych, głównie do Auschwitz i Majdanka. Niemieccy oprawcy byli bezwzględni, do czego zachęcali ich przełożeni.


Rząd Polski poprosił o pomoc brytyjskich sojuszników, ale ci zachowali się równie biernie, jak w roku ’39. Pomoc miała polegać na zbombardowaniu miasta niemieckiego z informacją, że jest to akcja odwetowa za pacyfikacje ludności polskiej. Zanotowano wówczas: „Brytyjczycy uważają, że akcja w Lubelskiem jest przez nas celowo wyolbrzymiana.”


Polacy, zostawieni sami sobie, nie pozostali bierni. W grudniu 1942r. komendant Armii Krajowej generał Stefan Grot – Rowecki wydał rozkaz, aby się bronić „do ostateczności”:


„Polecam zorganizować przeciwakcję, która będzie prowadzona przez ludność dotkniętą wysiedleniem oraz przez własne oddziały zorganizowane.

  1. Ludność ma stawić opór bierny i czynny. Palić zagrody, niszczyć dobytek opuszczony, tak żeby okupantowi zostały zgliszcza. Nie pozwolić na dzielenie rodzin. Na bicie, gwałt i znęcanie się odpowiadać siekierą, widłami lub kłonicą. Bronić życia i mienia pazurami do ostateczności.

  2. Akcję samoobrony ludności wesprzeć działaniem dywersyjnym oddziałów bojowych, które z zewnątrz atakować będą policję i władze administracyjne przeprowadzające wysiedlanie. Zlikwidować kierowników akcji wysiedlania. Zniszczyć zabudowania i dobytek. Osiedlonym Niemcom nie dać żyć.”

Jest akcja, jest reakcja. Na rozkaz stawiły się nie tylko okoliczne oddziały AK, ale także Batalionów Chłopskich oraz inne, mniejsze ugrupowania. Płonęły wsie, w powietrze wylatywały tory kolejowe, mosty, magazyny, młyny, spichlerze… Coraz więcej Niemców ginęło w ferworze walki. Ginęli też sprowadzani z Bośni, Serbii, Słowenii, czy Ukrainy osadnicy. Walka była bezwzględna, zwłaszcza, że do oddziałów wstąpiło całe mnóstwo okolicznych mężczyzn, którzy pragnęli zemsty za swoje dzieci, żony. Niebawem Niemcy stracili kontrolę nad częścią tych terenów, a do lasów woleli się nie zapuszczać.

Jeden z żołnierzy wspominał:


„Ponieważ nasz pluton na własnej skórze odczuł wysiedlanie niemieckie, przeto przyjęliśmy wiadomość o udziale w akcji z przyjemnością, po prostu z dziką rozkoszą. Każdy był dumny, z tego, że to on pierwszy pomści tysiące wysiedlonych rodzin polskich. Słychać było ryki bydła, trzask walących się domów, szum ognia, krzyki przerażenia, płacz, pojedyncze strzały, rzężenia konających, czerwona łuna zawisła nad nami. Wszędzie pełno dymu, konie i krowy w popłochu galopują przez wieś. Strzały coraz to gęściejsze, słychać krzyki walczących, wybijanie szyb i drzwi. Naokoło morze płomieni. Widok naprawdę fascynujący, ale zarazem straszny. (…)

Zadanie było wykonane. Wieś spłonęła, mieszkańcy wybici. Straty Niemców można oceniać na 200. Z naszej strony było 4 rannych. Pomściliśmy naszych wysiedlonych braci.”


Himmler był zdecydowany, że jeśli będzie to konieczne „należy wytępić całe polskie wsie.” Tyle, że Niemcy, de facto utracili kontrolę nad wieloma miejscowościami, a osadnicy nie bardzo się garnęli do chałup, w których nie mogli się czuć bezpiecznie. Tutaj za śmierć Polaka, groziła śmierć każdego osiedleńca, kimkolwiek by był. I tutaj Niemcy postanowili wytrzeć sobie gęby Ukraińcami. Wszak to właśnie Ukraińcy walczyli ramię w ramię z Niemcami, aby wywalczyć sobie własne państwo. Proszę bardzo – osiedlajcie się więc! – zawołali.


Pomysł okupantów był prosty. Należało obarczyć walką Ukraińców. Niestety Ukraińcy w służbie niemieckiej mocno podpadli Polakom. Nie tylko mieli chrapkę na tereny należące do Rzeczpospolitej, ale też brali czynny udział w deportacjach ludności polskiej. Niejeden z nich wykazał się przy tym większą bezwzględnością niż niemiecki esesman. Na Lubelszczyznę dotarły też wieści o wyjątkowo okrutnych pacyfikacjach polskich wsi na Wołyniu.


W 1941r Wołyń został przez Niemców włączony do Komisariatu Rzeszy Ukraina. Ukraińska Policja Pomocnicza brała udział w mordowaniu Żydów, a później przeniosła swoje doświadczenia na Polaków, Czechów i przedstawicieli innych narodowości.


Timothy Snyder pisał:


„Tej taktyki masowych mordów Ukraińcy nauczyli się od Niemców. To dlatego czystki etniczne UPA zaskakiwały swą skutecznością i dlatego wołyńscy Polacy w 1943 r. byli niemal tak samo bezradni jak Żydzi na Wołyniu w 1942 r. Kampania przeciwko Polakom zaczęła się na Wołyniu, a nie w Galicji, prawdopodobnie właśnie dlatego, że tutaj policja ukraińska odegrała większą rolę w wydarzeniach Holokaustu. Łączy to zagładę Żydów z rzezią Polaków i wyjaśnia obecność na Wołyniu tysięcy doświadczonych w ludobójstwie Ukraińców.”


Początkowo były to pojedyncze przypadki, ale w 1943r wśród dowódców Ukraińskiej Powstańczej Armii (UPA), zapadła decyzja o bezwzględnym wymordowaniu Polaków (przede wszystkim Polaków, jako najliczniejszych).


Dowódca grupy UPA – Północ Dmytro Klaczkiwski ps. Kłym Sawur:


„Powinniśmy przeprowadzić wielką akcję likwidacji polskiego elementu. Przy odejściu wojsk niemieckich należy wykorzystać ten dogodny moment dla zlikwidowania całej ludności męskiej w wieku od 16 do 60 lat.”


Jurij Stelmaszczuk, dowódca okręgu „Turiw”:


„Druże Ruban! Przekazuję do waszej wiadomości, że w czerwcu 1943 r. przedstawiciel centralnego Prowodu – dowódca UPA – „Piwnicz” „Kłym Sawur” przekazał mi tajną dyrektywę w sprawie całkowitej - powszechnej, fizycznej likwidacji ludności polskiej.”


Pierwszy masowy, bestialski mord na ludności polskiej miał miejsce 9 lutego 1943r. w Porośli Pierwszej. Wymordowano tam w okrutny sposób 173 Polaków. Miesiąc później około 180 osób zginęło w Lipnikach, a w kwietniu 600 osób w Janowej Dolinie.


Oddziały partyzanckie skoncentrowane na Lubelszczyźnie, nie oszczędzały Ukraińców, chociaż czasami byli to tylko niewinni cywile. Po obu stronach zginęło około 1,5 tysiąca osób. Spłonęły kolejne wsie, m.in. Strzelce, Pasieki, Żulice, Nabróż, Tuchanie i wiele innych.


Niemieckie dowództwo było wściekłe. Himmler był wściekły, bo cała akcja wzięła w łeb, a inni oficerowie byli wściekli, bo teren stał się wyjątkowo niebezpieczny i do tego deficytowy dla gospodarki III Rzeszy. Gospodarstwa i młyny nie funkcjonowały, bo nowoprzybyłych gospodarzy i młynarzy wyrżnięto.

Heinrich Himmler nie chciał jednak ustąpić. Wręcz przeciwnie – polecił wzmocnić oddziały niemieckie i nakazał bezwzględne okrucieństwo wobec Polaków.


Następca gen. Grota – Roweckiego na stanowisku Komendanta Głównego AK, gen. Tadeusz Bór – Komorowski nakazał wobec tego podjąć akcje odwetowe na Wołyniu i nasilić walkę z kolonizatorami wsi na Lubelszczyźnie. „Wsie takie nakazałem spalić, a ludność wyciąć w pień” – powiedział.

Terror rozkręcił się na niebywałą skalę. Żadna ze stron nie chciała ustąpić.


Tereny, o które toczyła się walka przynosiły niebywałe straty machinie wojennej Hitlera. Ponieważ w końcu i do samego Führera zaczęły spływać skargi, ktoś musiał ponieść tego konsekwencje. Szef Policji i SS w Generalnym Gubernatorstwie Friedrich W. Krüger i odpowiedzialny za policję i SS w Lubelskiem Otto L. Globocnik zostali przeniesieni na inne stanowiska. Akcja wysiedleńcza została wstrzymana.


Ponieważ Niemcy byli w odwrocie przed nacierającymi ze wschodu dywizjami Stalina, nowo osiedleni musieli się ewakuować razem z wycofującymi się oddziałami niemieckimi. Wszakże w okolicy pozostało jeszcze wielu polskich partyzantów. Do tego grasowały grupy rabusiów, które też nie przebierały w środkach. W to wszystko wchodziły grupy partyzantki sowieckiej, co w ogólnym zamieszaniu dawało pole do kolejnych aktów przemocy.


Ukraińcy nie stracili jednak werwy do stworzenia swojej wymarzonej Ukrainy. Postanowili stworzyć swój własny kraj. Niestety poprzez bestialską rzeź.


Źródła:

- „Sprawiedliwi zdrajcy. Sąsiedzi z Wołynia” – Witold Szabłowski¹

- „Wołyń bez komentarza” – wywiady radiowe, wspomnienia ocalałych, dokumenty²

- „Wołyń. Mówią świadkowie ludobójstwa” – Marek A. Koprowski¹²

- „Kres. Wołyń. Historie dzieci ocalałych z pogromu” – K. Piskała, L. Popek, T. Potkaj¹¹

- „Wołyń. Prześladowania Polaków na sowieckiej Ukrainie”, Marek A. Koprowski (cz.1)¹¹¹

- „Wołyń. Prześladowania Polaków na sowieckiej Ukrainie”, Marek A. Koprowski (cz.2)¹²¹

- „Wołyń. 27 Wołyńska Dywizja Piechoty Armii Krajowej”, Marek A. Koprowski¹²²

- „Wołyń. Epopeja polskich losów 1939-2013”, Marek A. Koprowski (Akt I)²²

- „Wołyń. Epopeja polskich losów 1939-2013”, Marek A. Koprowski (Akt II)²²²

- „Wołyń. Epopeja polskich losów 1939-2013”, Marek A. Koprowski (Akt III)²²¹

- „Pożoga” – Zofia Kossak

- „Niemcy” – Piotr Zychowicz

- www.bliskopolski.pl

- www.strykowscy.c0.pl

bottom of page