Holokaust Polaków, cz. I (2)
„To nie była wojna; to była zbrodnia” – Szymon Datner
Minęło 80 lat od wybuchu drugiego, dramatycznego epizodu Wielkiej Wojny Światowej. Do dzisiaj jednak nie znamy dokładnej skali zniszczeń i strat osobowych, poniesionych w wyniku konfliktu. Rząd niby coś mówi o odszkodowaniach od Niemców, ale za tą mową nie idą, póki co czyny. Tym bardziej, że minister Czaputowicz w obecności dygnitarzy niemieckich stwierdził, że Polska żadnych roszczeń względem Niemców nie ma z tego tytułu. Naród Niemiecki postrzegany jest przez współcześnie żyjących, jako pracowity i kulturalny, który ciężką pracą doprowadził swój kraj do dobrobytu. Całe rzesze Polaków pracują dzisiaj w firmach niemieckich, zarówno na terenie Niemiec, jak i Polski. Jest jednak prawda, której ukryć się nie da. Prawda, której domaga się pamięć o ofiarach wojen wywołanych przez Niemcy. Miliony zamordowanych ludzi i tysiące obrabowanych miast w Europie i nie tylko. To właśnie stąd pochodzi w dużej mierze dobrobyt Niemców – mordy i grabieże. Musimy mieć tego świadomość i mówić o tym, żebyśmy nie byli przedstawiani jako naród zacofany, czy ograniczony swoją nieporadnością. Prawda jest bowiem inna, jesteśmy narodem, który bazując na zaufaniu i, niestety dobrych chęciach został wypchnięty do wojny przez swych rzekomych przyjaciół i sojuszników i proporcjonalnie poniósł największe straty podczas drugiej wojny światowej.
Liczba zabitych podczas ostatniej wojny obywateli polskich, oscyluje wokół 6 milionów osób. Z tego, z rąk agresora niemieckiego śmierć poniosło około 5 milionów osób. Liczba obywateli Rzeczpospolitej Polskiej poległych w wyniku bezpośrednich działań wojennych to 450 tysięcy osób. Reszta poniosła śmierć w wyniku bestialsko administrowanej rzeczywistości okupacyjnej. Około miliona osób zachorowało na gruźlicę, a setki tysięcy zostało inwalidami. Straty osobowe nie ominęły żadnej polskiej rodziny. Bilans odszkodowań dla tych osób, sporządzony w 1990 roku zamknął się w kwocie 285 miliardów dolarów. Straty materialne w samej tylko stolicy Polski, oszacowano na 45 miliardów dolarów.
„Gigantyczne były straty Polski w wymiarze gospodarczym. – pisał D. Kaliński – Prowadzona przez Niemców rabunkowa gospodarka prowadziła do bezwzględnego wyzysku zasobów podbitego państwa polskiego. Według danych Komisji dla Ostatecznego Ustalenia Szkód i Strat Wojennych Polski w Drugiej Wojnie Światowej z 1951r. szkody naszej gospodarki, licząc tylko ziemie II Rzeczypospolitej w obrębie dzisiejszych granic, wyniosły ponad 201 000 000 000 przedwojennych złotych, czyli przeszło 2 000 000 000 000 dzisiejszych złotych. Jest to kwota niewyobrażalna. Dla porównania wszystkie wydatki budżetowe Polski w 2017r. wyniosły prawie 385 000 000 złotych, a więc przeszło pięć razy mniej!”
Straty materialne są oczywiście bardzo ważne. Przede wszystkim, przez wzgląd na zachowanie tożsamości narodowej, kultury. Jednak to, co najbardziej szkodzi żywotnej sile narodu, to straty osobowe. Machina wojenna Hitlera (tak samo jak Stalina) miała wpisane w scenariusz zniszczenie żywej tkanki narodu polskiego. Dlatego od pierwszych dni września miały miejsce mordy na ludności naszego kraju. Likwidacją objęto przede wszystkim żywioł najaktywniejszy i najbardziej uświadomiony, czyli inteligencję polską – ziemian, duchowieństwo, nauczycieli, lekarzy, urzędników, oficerów…
Niemcy utworzyli na terenie podbitej Polski kilka tysięcy obozów pracy i zagłady. Najbardziej znany jest KL Auschwitz (Konzentrationslager Auschwitz), który utworzono z myślą o uwięzieniu Polaków. Dzisiaj kojarzony jest na świecie z eksterminacją Żydów i mało kto ma świadomość, że ginęli tam także Polacy oraz przedstawiciele innych narodowości. W pewien sposób historia tego obozu została zawłaszczona, a poza Polską prawie każdego dnia (!) pojawiają się w mediach słowa o „polskich obozach zagłady”, sugerując, że to Polacy je zakładali, aby mordować Żydów, albo pomóc w ich unicestwieniu Niemcom.
Niemiecki aparat przemocy nie ominął nikogo. Do pracy zaprzęgnięto również dzieci. Kilkadziesiąt tysięcy dzieci zmuszono do pracy na rzecz III Rzeszy Niemieckiej. Przykładowo, w obozie łódzkim śmiertelność wśród młodocianych wyniosła około 30%. Tysiące dzieciaków o odpowiednim wyglądzie (aryjskim) zostało zgermanizowanych i dzisiaj stanowią część narodu swoich prześladowców.
Wydarzenia w obozie pracy wychowawczej, utworzonym przez Niemców w Żabikowie koło Lublina, Joanna Skrzypińska wspominała w ten sposób:
„Widziałam kiedyś z okna, jak pewien więzień, klęcząc, tłukł kamienie na chodniku. W pewnej chwili, gdy ktoś za nim stanął, więzień odwrócił się. Wówczas dopadł do niego Walter i kopał go tak długo, dopóki nie powychodziły z niego wnętrzności. Pewnego mężczyznę, dopiero co przyprowadzonego do obozu, SS-mani obrzucali kamieniami pod oknem. Człowiek ten leżał przez cały czas, a SS-mani zabawiali się, konkurując między sobą, który celniej trafi kamieniem w jego głowę. Przypuszczam, że gdy go stamtąd zabrali, na pewno już nie żył. Kiedyś podczas apelu Walter, przechodząc wzdłuż szeregu więźniów, zastrzelił jednego z nich bez przyczyny. Potem kazał mu ogolić włosy i brwi i nagiego położyć w przejściu między barakiem mieszkalnym a tym, w którym pracowałyśmy. Zwłoki leżały tam trzy dni, a my musiałyśmy codziennie przez nie przechodzić, ponieważ przejście było wąskie.”
Tego typu obozów było setki. Niewiele osób zdaje sobie sprawę, że w obozie Mauthausen – Gusen 80% ofiar stanowili Polacy.
Niemcy wobec Polaków stosowali odpowiedzialność zbiorową. Za złamanie jakiegokolwiek zarządzenia okupanta, groziła śmierć. Szczególne represje dotykały wsie, które pomagały w walce niepodległościowej, tworzyły partyzantki, albo wioski, w pobliżu których miała miejsce jakaś akcja partyzancka. Praktycznie każdy atak na żołnierza niemieckiego kończył się akcją pacyfikacyjną. Budynki plądrowano, grabiono i w końcu podpalano. Ludzi bito i mordowano, bez względu na wiek, czy płeć. Często nie oszczędzano także zwierząt, które ginęły wraz ze swoimi właścicielami. Człowiek oskarżony o udział w grupie partyzanckiej, sabotaż, czy ukrywanie Żydów był mordowany, a wraz z nim cała jego rodzina.
Pierwsze akcje pacyfikacyjne okupanci podjęli w skutek działań słynnego „szalonego Majora” – jak Go nazywali Niemcy – czyli majora Henryka Dobrzańskiego „Hubala”, który stanął na czele pierwszej, większej grupy partyzanckiej: Oddziału Wydzielonego Wojska Polskiego. Hubalczycy tak bardzo przeszkadzali Niemcom, że do zniszczenia oddziału zaangażowali kilka tysięcy żołnierzy.
Później skala represji wobec Polaków tylko się nasilała. Trzeba przy tym zaznaczyć, że Niemcy w początkowej fazie wojny nie mordowali masowo Żydów, z czym dzisiaj kojarzy się mordowanie ludności cywilnej. Po stronie zarówno Niemców, jak i drugiego agresora – Sowietów, było tysiące Żydów. Chociaż gardzili również polskimi, w dużej masie ubogimi Chasydami, to aparat opresji skierowany był na Polaków, a nie Żydów. Dobrym sposobem na uratowanie życia było noszenie opaski z tzw. gwiazdą Dawida. Jednym słowem, aby przeżyć warto było podawać się za Żyda. Przeczytać o tym można, m.in. w tzw. „Archiwum Ringelbluma”, gdzie napisane jest, że „chrześcijanie założyli żydowskie opaski, aby chronić się przed aresztowaniem”. Profesor Chaim Kaplan, przy okazji piętnowania żydowskich kolaborantów pisał, że do wybuchu wojny niemiecko-sowieckiej w 1941 roku terror niemieckich socjalistów skierowany był na Polaków, a nie Żydów. Trzeba o tym przypominać, bo historia jest coraz bardziej zakłamywana i na świecie mało kto wie o tragedii Polaków, która została zepchnięta na margines, kosztem tragedii Żydów.
Polacy uznani byli przez Niemców za element bardzo niebezpieczny. Po Żydach nie spodziewano się heroicznych aktów odwagi w obronie Polski. Wręcz przeciwnie; Niemcy wiedzieli, że Żydzi im sprzyjają, gdyż mają nadzieję, że pod protekcją Niemców zbudują swój własny, autonomiczny, wymarzony kraj. Ludwik Hirszfeld ujął tę „miłość” tak: „Stali się Niemcy beznadziejną i nieodwzajemnioną miłością Żydów”. Jak ta miłość się skończyła, dobrze wiemy.
5 września żołnierze Wehrmachtu w okolicach Serocka zamordowali kilkudziesięciu jeńców wojennych (oraz kilku cywili) z Armii „Pomorze”. Nakazano im ułożyć się na ziemi do snu pod tzw. „gołym niebem”. W nocy oświetlono teren i zaczęła się masakra jeńców. Użyto nawet działek przeciwpancernych. Jeden z żołnierzy niemieckich zanotował w swoim dzienniku:
„Zaczęła się gwałtowna strzelanina, którą przerwała dopiero energiczna interwencja oficerów. Żołnierze 604 batalionu budowy dróg z nadmiernego zdenerwowania zastrzelili 84 jeńców”.
Podobny przebieg miała masakra jeńców 18 Dywizji Piechoty w Zambrowie. Po rozbiciu dywizji pod Andrzejewem, około 4 tysiące jeńców zgromadzono na placu koszarowym w Zambrowie. W nocy na śpiących żołnierzy wybiegły konie, co spowodowało popłoch i zamieszanie wśród żołnierzy. Niemcy otworzyli ogień z broni maszynowej, a w rezultacie zabili kilkuset jeńców i wielu poranili. Do rana nie udzielono pomocy rannym żołnierzom.
20 września w Majdanie Wielkim zamordowano 42 polskich żołnierzy. Powodem była zemsta za rzekome zabicie żołnierza Niemieckiego. Tadeusz Nowak, żołnierz 20pp, który przeżył masakrę tak to wspominał:
„Jeden z żołnierzy powiedział łamaną polszczyzną: „My bierzemy was do niewoli i puszczamy do domu, a wy mordujecie niemieckich żołnierzy”, tu wskazał na leżącego opodal niemieckiego żołnierza. W trakcie bicia polskich żołnierzy przez żołnierzy niemieckich usłyszeliśmy w pobliżu czyjś donośny głos, a gdy spojrzałem w tym kierunku, ujrzałem niemieckiego oficera z rewolwerem w ręku. Myślałem, że zakazał on niemieckim żołnierzom bicia nas, lecz okazało się, że niemieccy żołnierze, którzy nas bili, po jego okrzyku odstąpili na stronę, wycelowali w nas karabiny i otworzyli ogień do naszej grupy. Po rozpoczęciu strzelaniny padli jeńcy na ziemię; i ja upadłem, a dwóch rannych polskich żołnierzy upadło na mnie.
Kazimierz Hajdukiewicz, który leżał po mej prawicy, powiedział do mnie, bym się modlił; on sam rozpoczął modlitwę. Usłyszałem jego głos: „Królowo Korony Polskiej, módl się za nami”. Po chwili usłyszałem, jak żołnierz niemiecki mówi: „Ten żyje jeszcze”, po czym usłyszałem strzał, który zabił ostatecznie Hajdukiewicza. Padło jeszcze kilka strzałów pojedynczych, wtedy gdy jeńcy leżeli na ziemi. Po tych strzałach ustały jęki i zapanował całkowity spokój. Byłem przytomny cały czas leżąc na ziemi, gdyż byłem jedynie lekko ranny w przedramię.”
W czasie późniejszym, jedną z najsłynniejszych akcji odwetowych za działanie polskiego podziemia była reakcja Niemców na zamach na SS-Brigadeführera Franka Kutscherę w Warszawie. Na terenie miasta nasilił się terror i zorganizowano liczne łapanki. W pokazowej akcji, w pobliżu miejsca zamachu rozstrzelano sto osób przywiezionych z więzienia na Pawiaku. Dalszych dwieście osób stracono w okolicy Alei Ujazdowskich. Na stolicę została też nałożona kontrybucja w kwocie 100 milionów złotych.
Terror skierowany na ludność żydowską, na masową skalę rozpoczął się dopiero w 1941r. Jest ściśle związany z tragedią katolików, gdyż tym groziła śmierć za pomoc prześladowanym Żydom. Poza tym ma ogromne znaczenie w kontekście zbrodni w Jedwabnem, która jest podwaliną wszelkich oskarżeń Polaków o współudział w zbrodni Holokaustu Żydów.
Otóż, wedle ustaleń Reinhardta Heydricha i gen. Eduarda Wagnera z 1941r., przed inwazją na Związek Sowiecki, należy oczyścić tyły z elementu niepewnego, prosowieckiego. Wśród tegoż elementu, naturalnie znaleźli się Żydzi, których sympatie komunistyczne były powszechnie znane. Był to oczywiście dodatkowy motyw, którym pokierowali się Niemcy, przy swoim rasistowskim podejściu do życia.
2 lipca 1941 Reinhardt Heydrich wydał jasne wytyczne:
„Na nowo zajętych, zwłaszcza byłych polskich terenach, mieszkający tam Polacy okazują się antykomunistyczni i antyżydowscy. Jest zrozumiałe, że akcje oczyszczające rozciągają się przede wszystkim na bolszewików i Żydów. W odniesieniu do polskiej inteligencji rozstrzygnięcia nastąpią później, chyba że w obliczu zagrożenia, przez zwlekanie, będą konieczne natychmiastowe działania. Dlatego jest rzeczą oczywistą, że do akcji oczyszczających nie należy brać tak nastawionych Polaków, chyba że w ograniczonych miejscowych warunkach będzie można wykorzystać ich dla pogromów lub jako wartościowych wywiadowców. Powyższą taktykę należy stosować we wszystkich podobnych przypadkach.”
Realizacją zadań postawionych przez Heydricha były doświadczone w mordowaniu Polaków oddziały Einsatzkommando i Sonderkommando.
Jednym z takich oddziałów było Einsatzkommando Obersturmführera Hermana Schapera, które prawdopodobnie miało swój udział w jedwabnieńskiej zbrodni.
Norman Davies:
„Niemniej ogólny wniosek nie podlega dyskusji: spośród wszystkich walczących państw Polska straciła proporcjonalnie największą liczbę obywateli. Jej straty w przeliczeniu były niemal dwa razy większe niż straty Związku Radzieckiego. Co więcej, stosunek śmierci żydowskich i nieżydowskich mieszkańców Polski wynosił właściwie 1:1. Na każdego polskiego Żyda, który zginął w Holokauście, przypadał Polak-goj, którego śmierć nastąpiła w podobnych przerażających okolicznościach.”
Źródła:
- „Bilans krzywd”, Dariusz Kaliński
- „Zapomniany Holokaust”, Richard C. Lukas
- „Komentarze historyczne – Zbrodnie Wehrmachtu na jeńcach polskich we wrześniu 1939 roku”, Tomasz Sudoł.
- „Kedyw Białowieży”, Jan Gozdawa-Gołębiowski
- „Niemiecki Katyń”, Ireneusz T. Łysiak
- „Wieś białostocka oskarża”, M. Gnatowski, W. Monkiewicz, J. kowalczyk
- „Bez przedawnienia” W. Monkiewicz, J. Kowalczyk