top of page

Święty Wyklęty - cz.II (2)


Innym Żołnierzem Wyklętym przez komunistów i skazanym na zapomnienie jest płk. Łukasz Ciepliński ps. „Pług”. On również, a nawet przede wszystkim jest kandydatem na ołtarze. Swoje życie całkowicie poświęcił Bogu i Polsce. We wrześniu 1939r. walczył z bronią w ręku, aż do kapitulacji stolicy. Wykazał się ponadprzeciętną odwagą i wspaniałymi umiejętnościami. Za pomocą armaty przeciwpancernej zniszczył sześć niemieckich czołgów, a tym samym powstrzymał niemieckie natarcie. Gen. Tadeusz Kutrzeba odznaczył Go Krzyżem Orderu Virtuti

Łukasz Ciepliński

Militari i awansował do stopnia porucznika. Kierował strukturami akowskimi na Rzeszowszczyźnie.


W jednym z grypsów więziennych, wspominał te czasy, jako pięknie przeżyte chwile.


Ks. Jarosław Wąsowicz:


„Z relacji jego podkomendnych wiemy, że był dobrym dowódcą. Starał się jak najlepiej wykonywać swoje obowiązki. Z grypsów możemy się dowiedzieć, jakie cechy uważał za najważniejsze w obcowaniu z ludźmi: silną wolę, pracowitość, odwagę, inicjatywę, prawdomówność, godność osobistą, narodową i ludzką, nieustanną pracę nad doskonaleniem swojego harakteru. Uważał, że należy starać się zdobywać odpowiednie stanowisko społeczne, aby móc realizować ideały, którymi żyje. Motywem takiej postawy nie może w żadnym razie być zwykła ambicja, ale chęć służenia innym wynikająca z chrześcijańskiej wiary. Człowiek charakteryzujący się takimi przymiotami będzie w stanie pokonać wszelkie trudności, jakie się w życiu pojawiają. Podsumowując swoje zaangażowanie Ciepliński w jednym z listów do syna pisał: „W trakcie okupacji niemieckiej dowodziłem inspektoratem rzeszowskim. Podlegało mi około 20 000 ludzi. Wielu z nich zginęło w walce o Polskę i o duszę Narodu Polskiego, wielu jest mordowanych obecnie. W pracy i walce widziałem tak wielkie umiłowanie Ojczyzny, bohaterstwo i bezgraniczne poświęcenie i oddanie Sprawie, że ze wzruszeniem myślę o nich i Bogu dziękuję, że pozwolił dowodzić mi synami bohaterskiej ziemi Rzeszowskiej. Chciałem opisać ich sylwetki i czyny, by nie poszły w zapomnienie i przekazać je historii. Ponieważ nie będę już mógł tego zrobić, na Ciebie spada ten obowiązek”.


Z czasem Łukasz Ciepliński stał się jednym z najważniejszych dowódców podziemia antykomunistycznego w kraju. Od grudnia 1945r. został mianowany prezesem Obszaru Południowego Zrzeszenia Wolność i Niepodległość, najważniejszej organizacji niepodległościowej w Polsce. Aresztowany przez służby PRL, torturowany i zamordowany. Wiedząc, że będzie pogrzebany jak zwierzę, w jakiejś bezimiennej dziurze w ziemi, tuż przed śmiercią połknął medalik z Matką Boską, żeby ułatwić jego identyfikację w przyszłości. Tym samym zobowiązał nas - Polaków do poszukiwania mogił żołnierzy mordowanych przez reżym komunistyczny.


Jeden z współwięźniów w celi śmierci, Mieczysław Chojnacki wspominał:


„Mówiono także o ciężkim śledztwie, jakie przeszli prezes Zrzeszenia WiN płk Łukasz Ciepliński i jego kolega Franciszek Błażej. Pierwszemu czerwoni siepacze Różańskiego uderzeniem uszkodzili ucho, co było widoczne, a drugiego bardzo silnie bili i znęcali się. Podobno potworzyły mu się ropiejące rany. Podpułkownik Ciepliński „Pług”, niewysokiego wzrostu, ale wielki duchem, w siódemce winowców był osobą numer jeden. Widać to było ze sposobu, w jaki się do niego odnoszono.”


Ppłk Ciepliński przed sądem powiedział:


„W czasie śledztwa leżałem skatowany w kałuży własnej krwi. Mój stan psychiczny był w tych warunkach taki, że nie mogłem sobie zdawać sprawy z tego, co pisał oficer śledczy. Zeznania te nie są moje.”

Cela więzienna

Komunistyczny sąd nie bardzo interesował się metodami śledczymi, a wyrok był z pewnością znany jeszcze przed rozpoczęciem procesu. Komuniści gotowi byli wymyślić największą, choćby najbardziej niewiarygodną bzdurę, żeby skazać oskarżonego. Jedną z takich bredni była „współpraca z okupantem hitlerowskim”:


„Przewód sądowy w sprawie niniejszej wykazuje w całej pełni drogę współpracy z okupantem hitlerowskim sanacyjnego kierownictwa Armii Krajowej i jego zdradziecką oraz wrogą robotę w najcięższym okresie dźwigania się z ruin i zniszczenia, odbudowującej się Polski Ludowej.”


Ogromną skarbnicą wiedzy o płk. Cieplińskim są jego grypsy przemycane z więzienia. Zachowało się ich ponad 30. Pisane ołówkiem, krótkie liściki do żony, dzieci.


Do syna Andrzeja pisał:


„Andrzejku! Pamiętaj, że istnieją tylko trzy świętości: Bóg, Ojczyzna i Matka. Ja odchodzę – Ty zostajesz, by w czyn wprowadzać idee ojca.

Andrzejku: celami Twego życia to:

a) służba dobru, prawdzie i sprawiedliwości oraz walka ze złem,

b) dążenie do rozwiązywania bieżących problemów na zasadach idei Chrystusowej. W tym celu realizować je w życiu i wprowadzać w czyn,

c) służba Ojczyźnie i Narodowi Polskiemu”


W innym grypsie do syna:


„Bądź Polakiem, to znaczy całe zdolności zużyj dla dobra Polski i wszystkich Polaków (fragment nieczytelny). Bądź katolikiem, to znaczy pragni(j) poznać Wolę Bożą, przyjmij ją za swoją i realizuj w życiu. Katoli(k) to nie niedołęga, ale zdolny przedsiębiorczy, służący dobru i walczący ze złem. Przez wyks(z)tałcenie umysłu i charakteru osiągnąć musisz odpowiednie stanowisko społeczne – by cele te móc realizować”.


Wielu ludzi, znajdując się w objęciach systemu totalitarnego załamało się i utraciło wiarę. Utracić można jednak tylko słabą i chwiejną wiarę. Wiara silna, która jest podstawą życia człowieka jest nie tylko nie do złamania, ale jest fundamentem, którego zniszczyć się po prostu nie da. Katolik prawdziwie utożsamiający się z wolą Boga, włączony jest nie tylko w życie wieczne, ale także mękę i śmierć męczeńską Chrystusa. Dlatego tacy ludzie jak Łukasz Ciepliński nie załamali się i nie utracili wiary, ale wręcz przeciwnie – wiara utrzymała ich w godności życia i etosie człowieka dobrego, bohaterskiego. Łukasz Ciepliński zaufał Bogu bezgranicznie. Wiedział, że jego posłannictwo realizuje się tak, jak powinno. Dzisiaj, w niektórych kościołach życie i męka płk Cieplińskiego jest podstawą scenariuszy do Drogi Krzyżowej, czyli w jakimś stopniu utożsamiana z męką i poświęceniem Chrystusa Jezusa.


Przed egzekucją, zanim został zmordowany strzałem w tył głowy, Ciepliński napisał:


„Cieszę się, że doczekałem dnia dzisiejszego i miesiąca Matki Bożej. Wierzą, że gdy mnie w nim zamordują, zabierze moją duszę Królowa Polski do swych niebieskich hufców – bym mógł Jej dalej służyć i bezpośrednio meldować o tragedii mordowanego przez jednych, opuszczonego przez pozostałych Narodu Polskiego”.


Ks. Jarosław Wąsowicz:


„Podczas uroczystości odsłonięcia pomnika Cieplińskiego w centrum Rzeszowa 17 listopada 2013r. ksiądz infułat Józef Sondej, wówczas prawie 100-letni kapłan, kapelan AK, kolega szkolny straconych członków IV Zarządu WiN, w trakcie homilii na Mszy św. powiedział m.in.: „Prezes Łukasz Ciepliński to niezwykła postać. To człowiek święty (…). To był człowiek, który codziennie klękał, modlił się, który przyjaźnił się z kapelanami Armii Krajowej: ks. Michałem Szternalem i ks. Józefem Czyżem, u których bywał bardzo często i z którymi szedł nieraz do kościoła, trzymając pod pachą wielki modlitewnik. To człowiek, który pozostawił po sobie – rzecz niezwykła -grypsy z więzienia. W tych grypsach wychodzi, jakim był człowiekiem. Jak wielkim był czcicielem Matki Najświętszej, jak bardzo kochał Pana Boga i jak wierzył w Opatrzność Bożą. Te listy, kierowane do żony i później do synka Andrzejka, właśnie świadczą o tym. Nie dziwi mnie więc to, że - jak przed chwilą dowiedziałem się – w Warszawie wszczęte są kroki, ażeby na podstawie jego życia, grypsów, wypowiedzi, wszcząć proces wyniesienia go na ołtarze. Bo to człowiek naprawdę święty, człowiek, który potrafił żyć wiarą, żyć Panem Bogiem i nigdy nie załamywać się.”


W maju 2007r. Podpułkownik Łukasz Ciepliński został pośmiertnie odznaczony Orderem Orła Białego. Od marca 2013r. został awansowany do stopnia pułkownika. Dzień śmierci płk. Cieplińskiego jest dzisiaj obchodzony jako Narodowy Dzień Pamięci „Żołnierzy Wyklętych”.


Płk. Ciepliński poległ w walce z „bezbożnym komunizmem”, jak określił ten system papież Pius XI w Encyklice „Divini Redemptoris” z 1937r. Jego następca Pius XII nie zmienił zdania. Kościół nadal potępiał komunistów, a Pius XII obciążył członków partii komunistycznej ekskomuniką.


W jednym z ostatnich grypsów do rodziny, Ciepliński napisał:


„Odbiorą mi tylko życie. A to nie najważniejsze. Cieszę się, że będę zamordowany jako katolik za wiarę świętą, jako Polak za Polskę niepodległą i szczęśliwą, jako człowiek za prawdę i sprawiedliwość. Wierzę dziś bardziej niż kiedykolwiek, że idea Chrystusowa zwycięży i Polska niepodległość odzyska, a pohańbiona godność ludzka zostanie przywrócona”.

Ponad 70 lat temu, sąd PRL skazał na karę śmierci niespełna 18-letnią sanitariuszkę 5 Wileńskiej Brygady Armii Krajowej. Danuta Siedzik ps. „Inka” została zamordowana 28 VIII 1946r. strzałem w tył głowy. Strzelał osobiście dowódca plutonu egzekucyjnego. Żołnierze KBW, wchodzący w skład plutonu egzekucyjnego nie uśmiercili dziewczyny z odległości kilku kroków a jedynie ranili. Nawet oni wiedzieli, że to nie jest w porządku, celowali, żeby nie trafić.


„Inka” podobnie jak wielu innych, była oskarżona o „udział w związku zbrojnym, mającym na celu obalenie władzy ludowej”. Nie pomogły świadectwa milicjantów i żołnierzy, których Siedzikówna opatrywała po potyczkach z podziemiem niepodległościowym. Władza ludowa była nieubłagana. Czerwoni siepacze, nie

"Inka"

mogąc rozbić oddziałów słynnego majora „Łupaszki”, zemścili się nawet na młodocianej sanitariuszce mjra Szendzielarza.


W grypsie przesłanym babci, napisała:


„Powiedzcie mojej babci, że zachowałam się jak trzeba”.


„Inka” nie błagała o życie. Do końca pozostała dumnym żołnierzem Wojska Polskiego. Prośbę o ułaskawienie skierował do prezydenta Jej obrońca. Bolesław Bierut nie skorzystał z prawa łaski.


Pomimo tortur w gdańskim WUBP, odmówiła zeznań obciążających innych żołnierzy. Dziewczyna niezłomna, której nie złamali spece od bicia i wyrywania paznokci…


Ostatnie słowa w Jej życiu, wykrzyczane tuż przed śmiercią brzmiały: „Niech żyje Polska!”.


Władza sądownicza do dzisiaj nie została oczyszczona z komunistycznych aparatczyków. Nie dziwi więc, że w postpeerelowskim państwie prokurator W. Krzyżanowski, który zażądał kary śmierci dla nastoletniej dziewczyny, nie został ukarany. Dwukrotnie został uniewinniony przez niezawisłe (a jakże) sądy.

Świadectwo głębokiej wiary widzimy również u „Inki”.


Podczas odsłonięcia pomnika poświęconego Danucie Siedzikównie „Ince” w rodzinnej Narewce, proboszcz tamtejszej parafii powiedział:


„Zbyt rzadko mówimy o tym, że odwaga i prawość Danki miały swoje źródło w głębokiej wierze. Ostateczny wybór, którego dokonała w sierpniu 1946r, był konsekwencją zasad, jakimi kierowała się w codziennym życiu, te zaś były zakorzenione w wierze katolickiej. 28 sierpnia 1946r. Danka odniosła największe zwycięstwo, jaki może odnieść człowiek – przezwyciężyła samą siebie. Wybierając śmierć, okazała nie tylko pogardę dla życia, ile udało jej się podporządkować cielesną naturę stawiającą na pierwszym miejscu przetrwanie, duchowi, który pozwala człowiekowi pokonać swoje ograniczenia włącznie z lękiem przed śmiercią”.


W Olsztynie na ulicy Lelewela ukrywał się żołnierz 5 Wileńskiej Brygady AK Józef Rusak. Jakiś czas przechowywał w mieszkaniu Siedzikównę, o której zachował takie oto wspomnienia:


„Po jakimś czasie polecono mi, bym wyszedł na stację kolejową. Przyjedzie sanitariuszka, którą mam przechować przez kilka dni. To była „Inka”. Przyprowadziłem ją do domu, którym był mały pokoik i kuchenka. Musieliśmy sobie jakoś w tych warunkach radzić. Była u mnie trzy dni. Spaliśmy na zmianę: jedno na jednym łóżku, drugie na podłodze… Z tych dni zapamiętałem „Inkę” z codziennej modlitwy porannej i wieczornej, które odmawiała bardzo żarliwie. To był nie tylko pacierz. „Inka” znała na pamięć litanię do Matki Bożej. Któregoś dnia kazała mi uklęknąć obok siebie i razem modliliśmy się w swoich intencjach. Tyle lat minęło, a pamiętam to dobrze”.


Ks Marian Prusak spowiadał Danutę Siedzik przed egzekucją:


„Przyjęła mnie nadzwyczaj spokojnie, wyspowiadała się, a potem wyraziła życzenie, żeby o wyroku i o śmierci powiadomić jej siostrę. Mówiła to ciągle tak, jakby się nadal spowiadała.”


Ppor. „Inka” pośmiertnie odznaczona została Krzyżem Komandorskim Orderu Odrodzenia Polski. Dzisiaj jest patronką wielu szkół, a Jej pamięci poświęcono wiele tablic i pomników.

Wśród Żołnierzy Wyklętych było wiele postaci wyróżniających się głęboką wiarą i pobożnością. Kapitan Henryk Antoni Flame ps. „Bartek” z Narodowych Sił Zbrojnych bardzo często modlił się na różańcu. Był jednym z zamordowanych tuż po ujawnieniu swojej tożsamości. Bezbronnego kapitana zastrzelił milicjant.

Ludwik Marszałek, ps. "Zbroja" w liście pożegnalnym do syna pisał:

"Mój synku Krzysiu! Błogosławię Cię na szczęśliwe życie. Módl się, pracuj, bądź dobrym Polakiem, a da Bóg, że zobaczymy się w niebie..."


Wszystkich Ich na Ołtarze wynieść nie możemy, ale dobrze by było, żeby chociaż mieli swojego reprezentanta.

Źródła:

- „Wyklęci”, nr. 1 2016r.

- „Wyklęci”, nr. 3(7) 2017r.

- „Wyklęci”, nr. 1(9) 2018r.

- „Wyklęci”, nr. 1(17) 2020r.

- „W hołdzie…”, wyd. z okazji odsłonięcia pomnika płk. Cieplińskiego

- „Rocznik ostrowski”, nr. 2 (rok 2016)

- „Raporty z Auschwitz”, Witold Pilecki

- „Głos katolicki”, nr. 10 (866) z 10 III 2019r.

- „ Duchowość i charakter Witolda Pileckiego”, Anna Mandrela

- „O naśladowaniu Chrystusa”, Tomasz à Kempis

- „Biuletyn IPN”, nr 6 VII 2001r.

- Kodeks Karny Wojska Polskiego

bottom of page