top of page

Mitzenmacher i komunizm, cz.II (4)



Potężny wpływ na tworzenie ruchów socjalistycznych w Polsce, mieli oczywiście towarzysze z Rosji. Polska Partia Socjalistyczna (PPS) powstała już w roku 1882, a jej podejście do sprawy niepodległości Polski, było różnorakie. Z jednej strony przywódca tego ugrupowania, Ludwik Waryński twierdził, że „jest na świecie naród nieszczęśliwszy niż polski – naród proletariuszy”, ale z drugiej PPS zapatrywała się w słowa Karola Marksa. Ten z kolei głosił odbudowę Polski. Oczywiście w ramach międzynarodowej rewolucji.


Do PPS, po powrocie ze zsyłki wstąpił Józef Piłsudski. Zaczął pisać do pepeesowskiego „Przedświtu”, ale już tam dawało się zauważyć, że największą rolę przykłada do odzyskania przez Polskę niepodległości. PPS podzieliła się na dwie frakcje i Piłsudski został w tej mniejszej. Pierwszy zjazd PPS w okolicach Wilna zgromadził 5 osób. Wśród nich był Józef Piłsudski i przyszły prezydent RP,


Józef Piłsudski

Stanisław Wojciechowski. Obaj panowie, przez szereg lat przygotowywali miesięcznik „Robotnik”. Oczywiście byli też w gronie poszukiwanych przez policję. W tym czasie Piłsudski używał pseudonimu „Wiktor”.


Druga frakcja po rozłamie, to PPS – Lewica, która nie była zwolenniczką niepodległości Polski. Jednym z jej czołowych proletariuszy był Feliks Kon – „płytki krzykacz żydowsko-polski, człowiek z charakterem w stosunku do bolszewików, zwłaszcza w okresie po 1919r.” – pisał Mitzenmacher.


Feliks Kon podobnie jak Piłsudski wstąpił do PPS po powrocie z Syberii. Nie opowiadał się jednak za niepodległością Polski. Początkowo był zwolennikiem Legionów Piłsudskiego i stworzenia niepodległej Polski i nawet występował przeciwko bolszewikom. Kiedy w 1920 roku, podczas najazdu na Polskę zaproponowali mu stanowisko komisarza, momentalnie zmienił poglądy i stanął po drugiej stronie barykady.


Ponieważ Piłsudski nie chciał się podporządkować Centralnemu Komitetowi Robotniczemu, a czasami wręcz działał wbrew jego zarządzeniom, został wydalony z partii. Piłsudski nie mógł działać w zgodzie z ludźmi, których nie interesowało odzyskanie przez Polskę niepodległości, a na manifestacjach wznosili hasła typu: „precz z białą gęsią” (czyli Orłem Białym). Piłsudski, wraz ze swoimi zwolennikami założył w Krakowie partię PPS – Frakcja Rewolucyjna; w stosunku do pozostałych używano nazwy PPS –Lewica. Dla Piłsudskiego od początku istniał jeden cel nadrzędny: odzyskanie niepodległości. Ponoć kiedyś powiedział: „z tramwaju o nazwie socjalizm wysiadłem na przystanku „niepodległość”.


Po wydaleniu Piłsudskiego i jego sympatyków, władze PPS wydały oświadczenie, z którego wynikało, że nie wierzyli w odzyskanie niepodległości:


„Dla zwolenników starego kierunku rewolucja rosyjska przedstawiała się jedynie jako dogodna okazja do podjęcia walki o oderwanie Królestwa od Rosji. Tymczasem młody kierunek uznał zdobycie niepodległości narodowej w toku obecnej rewolucji za niemożliwe.”


O PPS – Lewicy autor książki pisał w ten sposób:


„Partia ta odznaczała się zawsze wielką mętnością programową i oportunizmem: były tam i elementy patriotyczne, ale oportunistyczne, patrzące na walkę Józefa Piłsudskiego oraz jego dążenia niepodległościowe jak na szaleństwo. Przeważał wśród członków tej partii typ niedokładnie zasymilowanego inteligenta żydowskiego. W dziejach polskiego ruchu robotniczego PPS-Lewica nie zapisała ani jednej chlubnej karty – jedynie jeden z jej przywódców – Tadeusz Rechniewski (Karski) zasłużył na dobrą pamięć podtrzymywaniem polskości wśród robotników Wileńszczyzny i pracą nad ogólną oświatą mas.”¹


W roku 1912 nastąpił rozłam w SDKPiL, czyli Socjal – Demokracji Królestwa Polskiego i Litwy – partii, w której skrystalizowała się ostateczna forma partyjna naszego, rodzimego marksizmu. Rozłam ten trwał i trwał, a razem z nim kłótnie na stopie ideologicznej i politycznej. Niedobitki tego ugrupowania i PPS – Lewicy utworzyły wreszcie wspólną Komunistyczną Partię Robotniczą Polski (KPRP), która, jako i jej członkowie była nastawiona antyniepodległościowo. Jak wiemy,

Uchwała KPRP

Polacy dopięli swego i Polska ponownie zawitała na mapy Europy. To zaważyło na opinii czerwonych towarzyszy – byli wielkimi przegranymi.


„W pierwszych latach istnienia Komunistycznej Partii Robotniczej Polski – pisał Mitzenmacher – o przeszłości jej po prostu starano się nie mówić. Po cichu zdawano sobie sprawę z jej bankructwa. Pewien sentyment dla starej SDKPiL zachowali jedynie byli jej członkowie osiadli w Rosji, przeważnie na stanowiskach w administracji rosyjskiej.”¹


Zaraz po odzyskaniu przez Polskę niepodległości, nowo powstała KPRP zwołuje swój zjazd – I Zjazd KPRP. Uczestnicy nie przyjmują do wiadomości dłuższego trwania Polski w takiej formie. Pada hasło przyłączenia Polski do Rosji Sowieckiej – myśl, która nie opuszcza niektórych czerwonych towarzyszy do dnia dzisiejszego. Proletariusze głoszą w jednej ze swoich broszurek z 1922r.:


„Proletariat polski odrzuca wszelkie hasła polityczne, jak autonomia, usamodzielnienie, samookreślenie…(…) Proletariat zwalczać będzie wszelkie próby stworzenia burżuazyjnej, kontrrewolucyjnej armii polskiej… dla międzynarodowego obozu rewolucji socjalnej nie ma kwestii granic…”


Praca, którą zapowiadali uczestnicy I Zjazdu w swojej rezolucji, miała służyć przeszkadzaniu w tworzeniu struktur państwowych Rzeczpospolitej. Miała „przygotowywać i organizować bezpośrednią walkę o władzę polityczną oraz szerzyć wśród mas świadomość, że walka ta będzie ostatecznie rozstrzygnięta przez orężne starcie między siłami rewolucji i kontrrewolucji.”


Przeciwnicy niepodległości Polski, którzy usilnie upierali się, że odbudowa życia ekonomicznego jest „niewykonalna”, że zbudowanie wielkiego, silnego państwa jest „niewykonalne”, że „niewykonalne” jest uspokojenie „mas ludowych”, dążących do wielkiego buntu, oczywiście wielce się pomylili w swych proroctwach.


Największym zagrożeniem dla odrodzonej Polski stali się komuniści. Dlatego wielu z nich trafiło do więzienia.


Wkrótce Polska stanęła przed kolejną, ciężką próbą. Wielka armia bolszewicka pędziła w kierunku Warszawy. Polacy walczyli w okolicach Brześcia, Lidy, Baranowicz i Mińska. Niebawem wściekłe hordy Armii Konnej Siemiona Budionnego zaczęły niesamowity pęd w kierunku stolicy Polski. Generał Tuchaczewski nie krył, że „droga rewolucji światowej wiedzie po trupie białej Polski”.


Tymczasem w broszurce pt. „W sprawach partyjnych”, KPRP napisała:


„…zbrojna pomoc proletariatu rosyjskiego, gdyby jej potrzebowała rewolucja polska, nie byłaby najazdem ani też wyrazem tendencji imperialistycznych, nie miałaby nic wspólnego z dążeniem do podboju pod hasłem narodowych wojen, lecz była po prostu (!) – wcieleniem w czyn haseł międzynarodowej solidarności rewolucyjnego proletariatu”.


Kiedy na Ukrainie toczyły się zacięte walki polsko – bolszewickie, komuniści kłamali, tłumacząc dlaczego sami nie byli w stanie przekonać ludzi do rewolucji w Polsce. Otóż, według kłamliwej retoryki partyjnych towarzyszy:


„Żywność z Ameryki pozwoliła złagodzić głód mas; obawa utraty tej pomocy zahamowała pęd rewolucyjny proletariatu”. Coś w stylu: „ludzie głosują na PiS bo boją się stracić 500+”, albo, jak pisał Mitzenmacher:


„Oto jest szczyt materialistycznego pojmowania dziejów! Że gęsi ocaliły Rzym – wszyscy wiemy, tutaj jako główna siła, która umożliwiła Polsce samodzielny byt, występuje…smalec z Ameryki.”


Pijąc do dominującej roli towarzyszy żydowskich w partii, Mitzenmacher dodał: „Dziwne, że ci genialni socjolodzy nie zwrócili uwagi, iż „najbardziej uświadomiona klasowo część proletariatu”, stanowiąca oś dzisiejszej KPP, w ogóle smalcu świńskiego nie jada…”


Przyszłe wydarzenia po raz kolejny sprowadziły na ziemię proroków-partyjniaków, którzy podczas gdy Polacy zaciekle bili się o swoją niepodległość, wypisywali takie rzeczy:


„Rozpoczęła się wielka ofensywa wojsk polskich na Kijów. Okres ten zakończyć się musi katastrofą organizacji państwowej burżuazji i zdobyciem władzy przez proletariat.

Stworzenie burżuazyjnej Ukrainy zmusza (!) Rosję i Ukrainę Sowiecką do walki na śmierć i życie. W walce tej nie może zwyciężyć burżuazja polska.”


Strajk, który próbowali zorganizować komuniści w czasie najbardziej zaciekłych walk obronnych, zakończył się nim się zaczął – kompletnym fiaskiem.


„W tym czasie – pisał Mitzenmacher - komuniści wykazali wielkie natężenie swej pracy, by zdemoralizować siły armii polskiej i ułatwić zwycięstwo najeźdźcom. Gros pracy KPRP w tym czasie polega na indywidualnej pracy szpiegowskiej i sabotażowej. Na terenach okupowanych przez Armię Czerwoną KPRP z miejsca, przy współudziale władz bolszewickich, organizowała komitety rewolucyjne, tzw. rewkomy, lecz trzeba przyznać, że i tu władza naszych komunistów była bardzo nikła, bo rodowici Rosjanie-bolszewicy traktowali te wyczyny, pozbawione wszelkiej rutyny administracyjnej, lekceważąco. W armii polskiej komuniści próbowali też stworzyć komitety rewolucyjne, propagujące przechodzenie z bronią w ręku na stronę wroga. Słowem siali oni defetyzm, niewiarę i panikę, pragnąc w ten sposób wytworzyć korzystne warunki dla wroga. Wielką pomoc wojskom bolszewickim okazywało wtedy małomiasteczkowe żydostwo, z którego to przeważnie rekrutowały się rewkomy. Ponadto duży procent tych zdrajców dały niekomunistyczne partie żydowskie, jak „Bund” i „Poalej-Sjon-Lewica”. Partie te, dzięki swej polityce w roku 1920, w dużym stopniu ponoszą odpowiedzialność za antysemityzm, jaki rozwinął się wśród naszej inteligencji w latach następnych. Polski chłop i robotnik, polska młodzież akademicka i ze szkół średnich, a także młodzież robotnicza, wykazała zupełną odporność na antypolskie hasła komunistów. Zapał i ofiarność w obronie tylko co odzyskanej ojczyzny, po półtora prawie wiekowej niewoli, ogarnęły cały naród, co sprawiło, że rozpoczęty najazd na Warszawę załamał się. Komuniści z KPRP jeszcze raz przeliczyli się w niedocenianiu uczuć patriotycznych w społeczeństwie polskim, i – dodać musimy – nie po raz ostatni. Jakże łagodnie obeszły się wtedy z komunistami władze polskie!”.

Bolszewicy

Jeszcze w roku 1918 dr Tomasz Dąbala z księdzem Okoniem podjęli kroki ku stworzeniu chłopskiej republiki sowieckiej w Tarnobrzegu. Nie udało się.


Patriotyzm w narodzie polskim zwyciężył. Bolszewicy ponieśli sromotną klęskę, pozostawiając jednak za sobą stosy trupów i pożogę. Tym samym, pochód komunizmu w celu podbicia Europy, a potem świata został skutecznie powstrzymany.

Komuniści nie poprzestali swojej błędnej walki. Mało tego, swoją porażkę upatrywali w tym, że nie udało im się zasiać ziarna nienawiści między poszczególnymi klasami. Towarzysz Zinowiew, na II Zjeździe KPRP głosił:


„Kłopotaliśmy się o to, aby wielkie majątki nie zostały rozgrabione, nie rozumiejąc, że zadanie chwili polegało na tym, aby rozpalić nienawiść klasową, wojnę chłopską przeciwko obszarnikom”.


Obłuda komunistów polegała na tym, że łudząc i nęcąc chłopów ziemią, mieli już gotowe plany odebrania im ziemi na własność państwa komunistycznego.


Dobrobyt wieziony do Polski na bolszewickich szablach, to tak naprawdę terror i rabunek. Kradli co im w ręce wpadło, żeby nakarmić głodującą, w wyniku ich rządów Rosję. Polscy komuniści przeliczyli się, licząc na zwycięstwo bolszewików. Na okoliczność 10-lecia najazdu bolszewickiego, towarzysz Bronkowski-Bortnowski w „Nowym Przeglądzie” (Nr. 4/34 z 1930r.) pisał:


„A jednak nie zawsze i nie wszędzie przejawialiśmy wystarczającą aktywność rewolucyjną. Niesłychany terror, rozbicie wskutek niezliczonych aresztów i rozproszkowanie, wskutek powszechnej mobilizacji, organizacji partyjnych – nie może być jedynym objaśnieniem niedostatecznej aktywności w walce przeciw najazdowi na Kijów, w walce o przyspieszenie porażki burżuazji. Na pewnych etapach pewność zwycięstwa Armii Czerwonej, posuwającej się w niesłychanie szybkim tempie, stwarzała nastrój biernego wyczekiwania, zamiast pobudzać do najaktywniejszej walki…”


Chyba jedyne korzyści dla KPRP z wojny polsko-bolszewickiej są takie, że ich szeregi zasilili socjaliści z innych partii, przede wszystkim żydowskich.



Na podstawie:

- „Historia Komunistycznej Partii Polski w świetle faktów i dokumentów”, J. A. Reguła (J. Mitzenmacher).¹

- „Niezłomni. W służbie Boga i Polski. Komunistyczna bezpieka wobec kardynała Stefana Wyszyńskiego”, pod red. ks. J. Mareckiego i F. Musiała.²

- „Biografia agenta”, Bogdan Gadomski

bottom of page