top of page

Bitwa o Warszawę

  • Zdjęcie autora: Wrona
    Wrona
  • 31 lip
  • 3 minut(y) czytania

 

    Fragment książki majora Zbigniewa Sujkowskiego, wydanej dzięki poświęceniu córki autora, Danuty Francki. Monografia powstania ’44 r. opracowana została w Londynie, gdzie major przebywał po wojnie z rozkazu dowództwa. Jest to jedna z najlepszych książek dotyczących bitwy o Warszawę, ale przecież i o Polskę. Polecam serdecznie. Oto fragment:


    31 lipca Dowiedziano się w Warszawie z komunikatów radiowych o podróży Premiera Mikołajczyka do Moskwy. Z faktem tym, były związane wielkie nadzieje, że wreszcie dojdzie, do jakiegokolwiek kompromisowego załatwienia sporu między obu państwami i że wielka godzina dla Polski wybiła.


    Tegoż dnia, w Warszawie urzędy pocztowe zostały zamknięte, niemieckie dzienniki przestały wychodzić. Prasę podziemną zaczęto kolportować usilniej niż zwykle, ale jeszcze konspiracyjnie. W ciągu ostatnich 2 tygodni lipca 136 agentów Gestapo zginęło z wyroków polskich sądów tajnych. Wszystko to wpływała na podniesienie nastroju mas ludzkich w stopniu nieprawdopodobnym. Świtała nadzieja, iż piekło, jakim były życie pod okupacją, skończy się. Mimo, że do dnia 31 lipca AK nie uzyskało praw kombatanckich od Wielkiej Brytanii oraz Ameryki – Delegat Rządu porozumiał się z Gen. Borem i Prezesem Rady Jedności Narodowej, i rozważywszy sytuację, powzięli decyzję rozpoczęcia walki o oswobodzenie Stolicy. Wspólnie wyznaczyli termin wybuchu na dzień następny o godz. 17.00. (…)

ree

    1 Sierpnia rano trwały nadal niemieckie przygotowania ewakuacyjne. Niemieccy saperzy zaminowali mosty na Wiśle. Raptem o godz. 11-ej rozległy się na mieście zagadkowe syreny - był to znak uprzedzający.


    Tajemnica była zachowana ściśle i do osób niewtajemniczonych nie przeniknęła. (…)


    Gdy wybiła godzina „W”, to jest 17:00, wszyscy wtajemniczeni są gotowi.


    Żołnierze Armii Krajowej: i ci na ulicach zmieszani z przechodniami, i ci ukryci w oknach setek kamienic, i ci w oddziałach szturmowych ukryci w lokalach, bramach, piwnicach - czają się do skoku.


    Godzina oczekiwana od lat nadeszła. Wszyscy są na stanowiskach ściśle o godzinie 17-ej. Z uczuciem, które trudno słowem określić, chłopcy nakładają na rękawy kurtek biało-czerwone opaski. Z tą chwilą, gdy wyszli z podziemi, przestali żyć życiem cywili, stali się Armią Krajową walczącą o Warszawę.


    Nagle otworzyły się tysiące okien, ci na ulicach wyciągają broń spod poły płaszczów. O piątej ze wszystkich sypią się na przechodzących Niemców kule, a niektórzy wyborowi strzelcy strzelają z lornetkami na celownikach na dużą odległość. Takich stanowisk w domach było wiele. Chłopcy nasi krzyczą z okien „hurra”; jeszcze tu i owdzie przebiega z bramy do bramy pojedynczy cywil, po chwili na ulicy pozostają już tylko ludzie z biało-czerwonymi opaskami. To członkowie Armii Podziemnej. Na przejeżdżające niemieckie auta sypią się z okien granaty ręczne i lecą zapalające butelki. Od razu staje w ogniu część zabudowań Dworca Głównego. Napady na szereg punktów niemieckiego oporu udają się znakomicie.


    Grupa szturmowa - wyznaczona zawczasu, czeka w kamienicy naprzeciwko, w bramie lub w podwórku i o wyznaczonej godzinie atakuje, starając się zaskoczyć wroga. Niektóre drobne niemieckie punkty bronią się dzień czy dwa. Nad miastem od razu powstaje łuna pożarów. Niemcy jadący autami, w wielu wypadkach, po wyskakiwali z aut i chronili się do najbliższych domów zostawiając auta na nasz łup.


    Uderzenia nie nastąpiły jednak ściśle jednocześnie. Na szczęście, w niektórych rejonach /np. na Żoliborzu/ Działania rozpoczęły się o godz. 15.30. Stało się to wskutek trudności koncentracji własnych oddziałów w warunkach konspiracji, która spowodowała nie tylko przedwczesną akcję w poszczególnych punktach, ale też, że wielu żołnierzy nie zdołało stawić się na zbiórkę, co zmusiło do metodycznych natarcia na niektóre ważniejsze obiekty, których nie udało się zaskoczyć. Na ogół, nie przekreśliło to ogólnego planu zaskoczenia Niemców.


    W początkowej fazie walk, istniało duże zamieszanie. Ci żołnierze AK, którzy nie mogli już dotrzeć do swych jednostek, przystawali do pierwszych lepszych walczących oddziałów. Oczywiście, dał się od razu odczuć brak uzbrojenia, Ponieważ każdy z oddziałów konspiracji miał swój arsenał, a dla wielu żołnierzy droga do arsenału została odcięta. Wielu żołnierzy uzbroiło się, jak mogło i szło do walki czasami z jedną butelką benzyny, albo i bez niczego, sądząc, że w ogniu łatwiej im będzie zdobyć upragniony „rozpylacz” /pistolet maszynowy/, czy chociażby ręczny granat.


    Prawdą jest też, że niejednokrotnie chłopcy ruszali do boju z gołymi rękami i wkrótce uzbrajanie się znakomicie, czy to bronią poległych Niemców czy poległych własnych towarzyszy broni.(…)


    Oddział ze stu ludzi z baonu „Czata” Zdobył monopol Tytoniowy z dużym zapasem papierosów, jednocześnie zdobywając przed budynkami szereg aut z żywnością. Drobne akcje na Pawiak nie udały się, ale przy okazji tych walk uwolniono kilka kasetek Żydów Ghetcie.

Schwytani w powstaniu Ukraińcy w służbie niemieckiej.
Schwytani w powstaniu Ukraińcy w służbie niemieckiej.

Komentarze


Czytelnia
IMG_20180916_102220.jpg
Wybierz kluczowe słowo:

© 2015 by "This Just In". Proudly created with Wix.com

bottom of page