top of page

Całun



Wieczorem przyszedł bogaty człowiek z Arymatei, imieniem Józef, który też był uczniem Jezusa. Poszedł on do Piłata i poprosił o ciało Jezusa. Wtedy Piłat rozkazał mu je wydać. Józef wziął ciało, owinął je w czyste lniane płótno i złożył w swoim nowym grobowcu, wykutym w skale. Zatoczył przed wejściem do grobowca wielki kamień i odszedł. (fragment Ewangelii wg. Mateusza)


O całunie z Turynu słyszał każdy, kto interesuje się kwestiami religijnymi. Płótno, na którym odbił się wizerunek zawiniętego weń człowieka, jest najlepiej przebadanym artefaktem historycznym. Rozwinęła się przy okazji jego badania osobna dziedzina nauki, zajmująca się badaniem wizerunku – syndonologia („sindon” to z greki „płótno”). Wszystko zaczęło się w roku 1898, kiedy Secondo Pia sfotografował całun. Zezwolono mu na to, przy okazji 400-lecia katedry turyńskiej. Podczas wywoływania zdjęć, doznał szoku. Nie miał wątpliwości, że jego oczom ukazał się wizerunek ukrzyżowanego Jezusa.



Może i Włoch nie miał wątpliwości, ale świat laicki, naukowy miał ich bez liku. Także Kościół potrzebował dowodów na autentyczność płótna. Dlatego Watykan zgodził się na badania, których podjęli się Amerykanie w roku 1978 (Grupa badawcza STURP). Badanie pozyskanych wówczas materiałów zajęło kilka lat. Należało też przeprowadzić dodatkowe badanie, aby stwierdzić w jakich latach powstał materiał. Badania za pomocą izotopu węgla C-14 wymagają odcięcia kawałka całunu i spalenia go, dlatego jest to zabieg mocno inwazyjny. Mimo wszystko Kościół zezwolił również na to badanie. Próbki zostały zbadane przez trzy, niezależne placówki europejskie. Wynik tych badań przeczył autentyczności całunu, jako tego, w który owinięto Ciało Boga-Człowieka. Powstanie materiału datowano na lata 1260-1390 po Chrystusie.


Pomimo, że Watykan zezwalał na badania i czynnie w nich uczestniczył, to ich wyniki stały się paliwem do nagonki na Kościół, że promuje fałszywe relikwie. Osoby walczące z Kościołem i wiarą w Ewangelię miały pożywkę, gdyż mogły nagłaśniać niewiarygodność wydarzeń opisanych w Biblii.


W Grupie STURP (Shroud of Turin Research Project) byli m.in. fachowcy od aparatury rentgenowskiej, informatycy, chemicy, fizycy… Naukowcy reprezentowali różny przekrój wierzeń. Byli wśród nich ateiści, katolicy, żydzi, agnostycy, protestanci… Oto, co miał do powiedzenie jeden z nich, Barrie Schwortz:


Nie byłem praktykującym żydem ani w ogóle wierzącym, dlatego wahałem się, czy wziąć udział w badaniach całunu. Pojechałem jednak do Turynu jako agnostyk. W miarę postępu badań zacząłem odczuwać zmianę. (…) Całun wpłynął na to, że zacząłem dążyć do lepszego poznania siebie. Odkryłem wówczas, że w gruncie rzeczy zawsze byłem religijny. Była to rewolucja w moim życiu. Wyniki badań potwierdziły to, co wielu ludzi przypuszczało od wieków. Nie jest to produkt żadnej z dziedzin sztuki. Dla mnie najważniejsze jest świadectwo moich oczu: historia minionych wieków podaje imię tylko jednego człowieka, który przeszedł ten rodzaj męki.



Dzisiaj nasza wiedza o całunie jest o wiele większa. Wiemy, że badania za pomocą węgla C-14 nie są wiarygodne. Wiemy, dzięki pracy setek naukowców, że płótno, tak jak w powyższym cytacie z Ewangelii wg. św. Mateusza jest lniane. Nosi też ślady po pożarze z 1523 roku, kiedy zostało nadpalone, a potem uzupełniono w nim spaloną część materiału. Kiedy papież Sykstus IV uznał, że całun może być autentyczny, wybudowano we Francji, w Chambéry kaplicę, w której został złożony. Tam właśnie uległ częściowemu zniszczeniu.


Całun ma liczne ślady krwi, dzięki którym policzono rany po biczowaniu, ale także potwierdzono ślady po koronie z cierni, czy też przebiciu włócznią boku. Co ciekawe, na płótnie nie ma śladów rozkładu ciała, a ślady krwi nie zwarły się z płótnem na tyle, żeby trzeba było je odrywać od ciała.


„Gość extra” nr GX-01-2023:


Profesor Władysław Sinkiewicz, kardiolog z Bydgoszczy, przeprowadził szczegółową analizę medycznych aspektów męki Jezusa na podstawie świadectw Ewangelii oraz „zapisu” na całunie. „Zidentyfikowano ponad 700 różnych śladów ran” – czytamy w tym wstrząsającym raporcie. „Wstępem do ukrzyżowania było bicie skazańca, zwłaszcza po twarzy. Wymierzane razy zwane policzkowaniem były w rzeczywistości uderzeniami pięściami lub kijem. Ze śladów na całunie wynika, że na uderzenia narażona była głównie prawa strona twarzy, która została również zmasakrowana. Wytworzony duży krwiak pod okiem znacznie utrudniał, jeżeli nie uniemożliwiał widzenia. Szeroka rana od nosa przez policzek, obrzęk, liczne krwiaki i pęknięta żuchwa świadczą o szczególnym okrucieństwie”.


Zdjęcie trójwymiarowej rekonstrukcji ciała Postaci z Całunu z Centrum Jana Pawła II w Krakowie.

Św. Jan Paweł II Wielki:


Całun jest wyzwaniem dla rozumu. Tajemniczy urok całunu każe nam pytać o związek między świętym płótnem a historycznymi wydarzeniami z życia Jezusa. Nie jest to materia wiary, Kościół zatem nie posiada właściwej kompetencji, by wypowiadać się w tych sprawach. Dlatego powierza uczonym zadanie prowadzenia badań, mających na celu znalezienie odpowiedzi na pytania związane z całunem. Dla człowieka wierzącego istotne jest przede wszystkim to, że całun to zwierciadło Ewangelii. Ukazuje on Jezusa w chwili największej bezsilności i przypomina nam, że w unicestwieniu tej śmierci kryje się zbawienie całego świata. (…)

Należy zatem zachować świadomość wielkiej wartości tego wizerunku, który wszyscy mogą oglądać, ale którego tajemnicy nikt jak dotąd nie potrafi wyjaśnić. Każdego człowieka myślącego pobudza on do głębokiej refleksji i może nawet wpłynąć na zmianę jego życia. Całun jest zatem znakiem naprawdę niezwykłym, odsyłającym do Jezusa, prawdziwego Słowa Ojca, i wzywającym człowieka, by naśladował w życiu przykład Tego, który oddał za nas samego siebie.



 

Źródła:

- „Gość extra” nr GX-01-2023 r.

- Broszurka pt. „Kim jest Człowiek z Całunu”


bottom of page