top of page

Fall Weiss

Fragment bardzo dobrej książki Roberta Forczyka, pod tytułem "Fall Weiss. Najazd na Polskę 1939":


Choć polskie dowództwo starało się oszczędzać Brygadę Bombową pułkownika Władysława Hellera, skierowało ją do wsparcia polskich oddziałów broniących Narwi, gdyż pobicie ich musiało doprowadzić do otoczenia Warszawy. 7 września bombowce Hellera wykonały 41 lotów i straciły dziewięć samolotów (pięć P.37b Łoś i cztery P.23b Karaś), czyli bardzo dużo. Mimo to nazajutrz Brygada wykonała jeszcze 26 lotów; następnie 52 ocalałe bombowce wycofano do południowo-wschodniej Polski.


Guderian otrzymał dokładne rozkazy dopiero wieczorem 8 września. Bock polecił mu nacierać na wschód od XXI KA Falkenhorsta i sforsować Narew pod Wizną, tam, gdzie przeprawę rozpoczęła już 10. DPanc. W rzeczywistości, choć oddziały 10. DPanc zdołały zając samą Wiznę i przerzucić piechotę przez rzekę, główna polska pozycja obronna – złożona z siedmiu ciężkich schronów – nie została jeszcze zaatakowana. Kapitan Władysław Raginis dysponował ledwie 330 żołnierzami, uzbrojonymi w sześć armat 76 mm, dwa działka przeciwpancerne kalibru 37 mm i 24 karabiny maszynowe, co nie powinno stanowić poważnej przeszkody dla dywizji pancernej. Jednakże generał pułkownik Schaal został ranny w pierwszym dniu działań, a bez saperów dywizja nie była w stanie zbudować mostu pontonowego na Narwi, co uniemożliwiało przeprawienie czołgów. Piechota 10. DPanc podeszła pod polskie schrony i się zatrzymała. Bez czołgów, wsparcia artylerii i sprawnego dowództwa dywizja zaległa – nie był to obraz wojsk pancernych, jaki prezentowali nazistowscy propagandyści. Gdy o 8.00 9 września na przyczółek przybył Guderian, był oburzony bezczynnością oddziałów. Zdołał poderwać piechotę 10. DPanc do ataku na polskie schrony, które nie miały wsparcia i były po kolei okrążane. Późnym popołudniem Niemcom udało się opanować szereg pozycji, ale polska obrona nie została jeszcze przełamana. Guderian tymczasem starał się sprowadzić pionierów do wzniesienia mostu na Narwi, ale to się nie udało i rankiem 10 września przerzucanie czołgów możliwe było jedynie przy użyciu kilku promów. Mimo to, z dodatkowymi siłami piechoty i czołgami, niemiecki atak wyeliminował pozostałe polskie schrony i przełamał obronę. (…)


Z walk pod Nowogrodem, Łomżą i Wizną wynikało, że Niemcy mieli trudności z forsowaniem rzek i przełamywaniem linii umocnień. Jeden wzmocniony polski pułk – 33. pp – zatrzymał na cztery dni dwie niemieckie dywizje i nie cofnął się o krok, co było dużym osiągnięciem. (…)


W pewnym momencie w dniach 9-10 września wszystkie trzy dywizje pancerne Grupy Armii „Północ” plątały się nad Narwią, nie koordynując swoich poczynań. Gdyby Rydz-Śmigły nie wmieszał się w działania GO „Wyszków”, sforsowanie Narwi kosztowałoby Niemców zapewne więcej czasu i strat.


bottom of page