top of page

Błękitny Generał



150 lat temu, 13. sierpnia 1873 r., kiedy Polski nie było na mapie świata, w majątku szlacheckim Jurczyce przyszedł na świat Józef Haller – przyszły dowódca tzw. „Błękitnej Armii”.


Ossów, Haller,
Pomnik w Ossowie

Pierwszym bardziej znanym przodkiem generała był niejaki Jan. Zajmował się on drukowaniem i sprzedażą książek. Innym był Józef – zamożny kupiec krakowski, który miał swój interes na zdominowanym przez społeczność żydowską Podgórzu. Ten ożenił się z córką wysoko postawionego urzędnika Marcjanną Laskiewicz. Ich syn, Alojzy doskonale sobie radził w prowadzeniu rodzinnego majątku i z czasem uzyskał od cesarza Franciszka II tytuł szlachecki. Od tej pory Hallerowie byli herbu własnego: Haller. Było to w okresie po pierwszym rozbiorze Polski.


Dziadkiem Józefa był także Józef - Haller de Hallenburg, bo taki przydomek nosili Hallerowie. Miał on trzech synów, którzy wiernie służyli Rzeczpospolitej. Walczyli w zrywach niepodległościowych i cierpieli w więziennych celach zaborczego reżymu.


Jednym z braci był Henryk, ojciec przyszłego generała – uczestnik powstania styczniowego. Ożenił się z Olgą z Tretterów, z którą dochował się gromadki potomstwa. Józef był trzecim z kolei dzieckiem Henryka i Olgi. Najstarszy brat Józefa August poległ w roku 1919 w potyczce z Czechami podczas walk o Śląsk Cieszyński. Oprócz dwóch starszych braci miał jeszcze dwóch młodszych i dwie siostry.


Młody Józef wychowywany był w duchu patriotyzmu i religijności. Rodzina dbała, aby dzieci wyrastały na dobrych Polaków i katolików. Szczególnym kultem darzyli Najświętszą Panienkę i często pielgrzymowali do Kalwarii Zebrzydowskiej, o czym wspominał w swoich pamiętnikach generał. Bardzo utkwiły mu w pamięci uroczystości związane ze Świętem Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny z 15. sierpnia. Wtedy, jako młody pielgrzym nie przypuszczał, że kiedyś to on przyczyni się do tego, że dzień ten będzie także Świętem Wojska Polskiego. Należał między innymi do Franciszkańskiego Zakonu Świeckich i Sodalicji Mariańskiej.


Haller,
Gen. Józef Haller

W roku 1882 Hallerowie przeprowadzili się do Lwowa. Sam Józef po uzyskaniu podstaw szkolnego materiału rozpoczął naukę w Koszycach na Węgrzech. Później podjął naukę w Militarnej Wyższej Szkole Realnej w Hranicach, a następnie w Akademii Technicznej w Wiedniu. Uczył się bardzo dobrze i był świetnie zapowiadającym się żołnierzem. Niestety w służbie Austro-Węgier, ale wówczas inaczej służyć Polsce nie mógł. W randze podporucznika rozpoczął służbę wojskową. Oddelegowany został do 11. Pułku Artylerii we Lwowie. Tam poznał swoją przyszłą żonę Aleksandrę. Sakrament małżeństwa miał miejsce w roku 1903, a trzy lata później urodził im się syn Eryk.


W 1905 r. Haller został komendantem w szkole artylerii i jako język wykładowy wprowadził tam polski. Okupant zezwolił na to i za dobre wyniki w szkoleniu nagrodził młodego oficera Medalem Signum Laudis.


W dwa lata po zaprowadzeniu ładu i porządku w szkole dla artylerzystów poprosił o przeniesienie do 43. Dywizji Obrony Krajowej. Otrzymał awans na kapitana i kilka lat później przeszedł do rezerwy. Uznał, że spełnił się zawodowo i będzie działał na rzecz ukochanej Ojczyzny na innych polach. Był m.in. inspektorem w Towarzystwie Kółek Rolniczych, rozwijał gospodarkę i promował abstynencję.


Współpracował m.in. z Andrzejem Małkowskim – założycielem polskiego skautingu. Tak więc również miał swój wkład w rozwój harcerstwa polskiego.


Politycznie sympatyzował z narodowcami. Przyjaźnił się z kilka lat starszym profesorem Janem Michałem Rozwadowskim, który był zwolennikiem polityki Romana Dmowskiego. Być może ta właśnie znajomość zachęciła Józefa Hallera do wstąpienia w szeregi Towarzystwa Gimnastycznego „Sokół” – jednej z polskich organizacji paramilitarnych. Pełnił tam funkcję instruktora i współtwórcy nowych zastępów patriotycznych drużyn „Sokoła”. Obowiązkiem „każdego prawego Sokoła polskiego” było:


Dbać o zdrowie i fizyczne i duchowe swoje i swoich;

Przestrzegać czystości i wyłącznego używania mowy polskiej;

Popierać przedewszystkiem przemysł polski;

Pracować wspólnie nad uświadomieniem i pozyskaniem do pracy narodowej.

Zakopane, Małkowski, Haller,
Zakopane. Miejsce spoczynku m.in. Andrzeja Małkowskiego i Legionistów.

W lipcu 1913 roku Hallerowi udało się zorganizować wielki zlot „Sokołów”, w którym wzięło udział blisko 7. tysięcy Sokołów polskich i ponad 1000 skautów. Mini-manewry zakończyły się defiladą, która trwała aż trzy godziny. Program „zlotu doraźnego związkowego” został zamieszczony w lipcowym wydawnictwie „Sokół”, które ukazywało się raz w miesiącu. W sierpniowo-wrześniowym numerze pisano:


Druhowie!

Zlot doraźny dzięki waszemu karnemu stawieniu się we Lwowie i chętnemu wypełnieniu obowiązków, mimo trudnych warunków, powiódł się w zupełności. Wytrwałość drużyn naszych stawiających się przeważnie w wyznaczonym z góry komplecie, sprawność w służbie, tak w czasie ćwiczeń polowych, jak i na boisku gimnastycznem, wykazały w praktyce trafność naszego programu. Dziś wiemy, że jesteśmy na dobrej drodze.


To nakłada na nas obowiązek rozwijania i doskonalenia naszego systemu i naszej organizacyi, obowiązek nieustannej, zdwajającej się pracy. Czuwać, pracować, iść naprzód, oto hasła nasze dzisiejsze. Będziemy im posłuszni, dojdziemy do celu ostatecznego, któremu służymy.

Plan sytuacyjny ćwiczeń polowych

„Sokół” (nr 10. z października 1913 r.):


Ćwiczenie polowe miało na celu dać poznać doświadczalnie poszczególnym komendantom, jak wygląda ruch większych mas i jak się prowadzi mniejsze oddziały w związku z masą. Szło zatem o to, aby pokazać, że nie należy „staczać potyczek” przez dwa oddziały mogące przeciw sobie operować jedynie jako patrole, jak się często zdarza na naszych ćwiczeniach polowych, a że przeciwnie należy nasze małe oddziały w poszczególnych gniazdach wćwiczać głównie – jeżeli nie jedynie – w służbie wywiadowczej i w rozwijaniu się w linię tyralierską z wyzyskaniem właściwości terenowych. Nie miały to zatem być „manewry”, nie miał to być egzamin tego, czego się drużyny stałe nauczyły, bo jak już zaznaczyliśmy, uczą się różnemi metodami, a stan ten nie wnet ustanie wobec wielkiej dążności rozmaitych naszych czynników do „autonomicznego” prowadzenia wszystkich robót – miało być i było to ćwiczenie ćwiczeniem szkolnem, ćwiczeniem dla wszystkich, dla którego ramy z góry określono. Taki był zamiar projektodawców, przyjęty przez grono związkowe, które jedynie w obliczeniu czasu wprowadziło poprawki. Rzecz prosta, że aby komendanci większych oddziałów mogli je z pewną myślą i współdziałaniem prowadzić, a nadto, aby cała masa szła ku ogólnie znanemu celowi, należało temu ćwiczeniu stworzyć podstawy i tło taktyczne.


Ogromne ćwiczenia powiodły się i kpt. rez. Józef Haller z pewnością mógł być z siebie dumny.


Innym, bardziej znanym dziś ruchem był organizowany przez Józefa Piłsudskiego ruch strzelecki „Strzelec”. Obaj panowie spotkali się we Lwowie, ale Piłsudski nie zrobił na Hallerze najlepszego wrażenia. Tym bardziej, że pomysł zagospodarowania młodzieży do walki w służbie Ojczyzny postrzegali nieco odmiennie. W każdym razie, na niwie pewnego porozumienia udało się ujednolicić w obu organizacjach pewne zasady regulaminowe, dotyczące musztry i wydawania komend.


Lwów, defilada, Haller, Harcerstwo,
Fragment artykułu prasowegoz załączonym zdjęciem z defilady.

Tuż przed wybuchem Wielkiej Wojny Józef Haller opuścił szeregi „Sokoła”. Decyzja podyktowana była coraz większą presją polityczną i tym, że przyszłość organizacji paramilitarnych nie była planowana wg. jego zamysłów.


Po wybuchu wojny w 1914 r. został zmobilizowany i zobowiązany do stawienia się we Lwowie. Austriacy, co oczywiste chcieli wykorzystać do walki również polskie organizacje. Plany Piłsudskiego zawiodły i nie udało się wzniecić zwycięskiego powstania antyrosyjskiego. Na szczęście nie było zbyt wielu chętnych ginąć z rąk wroga, który miał przytłaczającą przewagę. „Strzelców”, „Sokołów” i inne, mniejsze organizacje tego typu wcielono do oddziałów, które nazwano Legionami Polskimi. Haller objął dowództwo 1. Pułku Legionów Polskich w tworzącym się Legionie Wschodnim. W obliczu nacierających Rosjan i w popłochu wycofujących się Austriaków, Haller bardzo sobie cenił pracę kapelanów wojskowych.

Łagiewniki, Kraków,
Cmentarz wojenny w Krakowie-Łagiewnikach

Józef Haller:


Korzystnym jest zadanie i powołanie kapelana w wojsku. Od zrozumienia tego zadania i patriotyzmu kapelanów zależy w dużej mierze stan psychiczny wojska, o który w czasach wojny więcej niż kiedykolwiek dbać należy, gdyż tylko siła moralna, popierająca siłę fizyczną, decyduje o zwycięstwie. Kapelani winni wytężać wszystkie swoje siły i uzdolnienia, by postawić stan moralny żołnierza na odpowiedniej wysokości.


Autorytet Hallera jako dowódcy Legionu Wschodniego był nieustannie podkopywany przez siły polityczne. Przede wszystkim przez zwolenników Piłsudskiego, który opowiadał się z współpracą z Rosjanami w drodze do niepodległości. Haller, jako głównodowodzący podpisał rozkaz rozwiązujący Legion Wschodni. Działo się to w cieniu tzw. kryzysu przysięgowego. Kiedy Austriacy zażądali od Polaków przysięgi na wierność cesarzowi, Haller był w stanie to zaakceptować. Przeciwny był Piłsudski i duża część żołnierzy. Ci, którzy zdecydowali się na przysięgę zostali skupieni w 3. Pułku Legionów dowodzonym przez płk. Chomickiego. Haller był jego zastępcą, a po zdymisjonowaniu Chomickiego stanął na czele pułku i awansował do stopnia podpułkownika. We wrześniu 1914 r., wraz z pułkiem wyruszył na front. W ciężkich walkach, pomimo licznych sukcesów Polacy utracili blisko 50% stanów osobowych.


Toruń, Haller,
Pomnik w Toruniu

W marcu 1915 r. Haller awansował stopień wyżej. W tym czasie pełnił funkcję oficera przy dowódcy II Brygady Legionów.


W maju płk. Haller uległ wypadkowi samochodowemu i z połamaną nogą trafił do szpitala w Częstochowie. Kolejne miesiące spędził na zabiegach rehabilitacyjnych. Tak pisano w roku 1916 w „Żołnierzu Polskim”:


Dziwny tragizm nie pozwolił mu ujrzeć od razu upragnionej chwili złączenia Legjonów. W drodze do Piotrkowa wypadek automobilowy przyprawił ówczesnego pułkownika o złamanie nogi. Dopiero lato 1916 r. ujrzało go znowu na froncie, śród szeregów, które witały swego komendanta z zapałem i prawdziwą miłością, jakie wzbudzić mogą tylko długie wspólne przeżycia bojowe na obczyźnie.


Ponownie objął dowództwo nad II Brygadą Legionów Polskich w lipcu 1916 r., a zimą 1918 r. osiągnął z brygadą rejon Rorańczy, gdzie dołączył do innych formacji z polskim rodowodem. Został dowódcą nowoutworzonej 5. Dywizji Strzelców Polskich, a od końca marca objął dowództwo nad całym II Korpusem Polskim na obszarze Ukrainy. Wraz z nastaniem wiosny awansował na stopień generalski.


Korpus nie wytrzymał rosyjskiej ofensywy i ze względu na niedostateczne uzbrojenie musiał złożyć broń. Sam generał przedostał się do Moskwy i dołączył do Polskiej Komisji Wojskowej, z którą organizował Polaków mieszkających na obszarze Rosji.


Ossów, Haller,
Fragment wystawy w Ossowie

O co walczył generał Haller i jego podkomendni? Otóż i jego własne słowa, które napisał będąc jeszcze w randze pułkownika, Komendanta II Brygady Legionów Polskich:


A chcieliśmy Państwa polskiego, bo niegodnym naród życia, który do wolności nie dąży. A zatem chcieliśmy, by powstające Państwo nasze miało swą siłę zbrojną, swoje wojsko, swą energię!

Kilka lat pracy w przedwojennych czasach zrobiły swoje, lecz zbyt krótki był ten okres, tak, że z chwilą wybuchu wojny mogły wyruszyć tylko kadry, tworzących się wojsk polskich, które nie zdołały porwać za sobą narodu.

Pomimo to trwaliśmy wierni swej idei, świadomi celu, jak i odpowiedzialności, jaką za czyn nasz ponosimy.

II Brygada ni białą ni czerwoną.

Biało-czerwony sztandar: to jedyne godło nasze.

Chcieliśmy tego tylko, by być polskim żołnierzem i dożyć tej chwili, gdy Polska cała za takich nas uzna!

A czyśmy warci Polski i czyśmy dopięli celu?

Niech świadczą za nas czyny nasze: te setki potyczek, bitew, marszów w znojach i trudach.


Czytając te słowa przypominam sobie te wszystkie wspomnienia żołnierskie; czasy kiedy ludzie zamykali okiennice jak szli Legioniści, bo bali się konsekwencji wystąpienia. Tak, jak zapisał to autor tekstu „Marszu Pierwszej Brygady” w roku 1917.: „Mówili żeśmy stumanieni, / Nie wierząc nam, że chcieć to móc,”… Teraz też wielu Polaków boi się wychylić i przeciwstawić bezprawiu i postępującemu zamordyzmowi. Znowu młodym i ambitnym rzuca się kłody pod nogi, bo „przecież i tak nic się nie zmieni”. Ostatnia zwrotka piosenki jest mało znana, a brzmi tak: „Potrafim dziś dla potomności / Ostatki swych poświęcić dni, / Wśród fałszów siać siew szlachetności / Miazgą swych ciał, żarem swej krwi.”


Dalsze losy zawiodły gen. Hallera do Francji. Tam został dowódcą tworzącej się polskiej armii. Ze względu na kolor mundurów nazywanej „Błękitną Armią”, która jako jedyna została uznana przez armie sojusznicze za samodzielną Armię Polską.

Haller,
Plakat z wizerunkiem gen. Hallera

Po licznych walkach z Niemcami i odzyskaniu przez Polskę niepodległości, armia gen. Józefa Hallera mogła wreszcie wkroczyć do Ojczyzny. Pierwszy transport kolejowy przekroczył granicę w nocy 19/20 kwietnia 1919 r. Generał przybył do stolicy Polski 21. kwietnia 1919 r., wśród wiwatujących tłumów. Otrzymał tytuł Honorowego Obywatela Miasta Stołecznego Warszawy i niebawem wyjechał na front walki polsko-ukraińskiej. W czerwcu został dowódcą Frontu Południowo-Zachodniego, a w październiku Frontu Pomorskiego. Wraz z ministrem Wojciechowskim dokonał w Pucku symbolicznych zaślubin Polski z morzem.


Wraz z generałem, w błękitnych mundurach przybyło do kraju ok. 1200 byłych mieszkańców dawnej guberni łomżyńskiej, którzy wyemigrowali jeszcze przed Wielką Wojną. Wśród nich mieszkańcy Czyżewa (np. Stanisław Bacławski), Zambrowa (np. Jan Chojnowski), Zarębów Kramków (np. Daniel Gutowski), Komorowa (np. Wacław Kaczyński), Kuleszk (np. Stanisław Kołodziej), Andrzejewa (np. Leonard Gruchacz)…


1. czerwca 1919 r. Haller awansował na stopień generała broni i w obliczu wojny polsko-bolszewickiej podjął się organizacji Armii Ochotniczej.


„Gazeta wojenna” z 11. Sierpnia 1920 r:


Generał Haller wzywa nas pod broń. Musimy też dobrze wiedzieć, co już generał Haller zrobił dla Ojczyzny, bo to nasz obrońca.


Po krótkiej nocie biograficznej, dalej autor tekstu napisał:


Dzisiaj, kiedy wojska nasze cofają się pod naciskiem wroga, gen. Haller formuje Armję Ochotniczą, wojsko złożone z samych ochotników, którym do bitwy pilno i na pobór czekać przydługo. Napływają co ochotnicy w Warszawie, Poznaniu, Krakowie i Lwowie, napływają z małych miast i gmin wiejskich. Ciśnie się tam wszystko, co tęższe i dzielniejsze, żeby jak najprędzej wroga z kraju wyrzucić.

Pierwsze pułki odeszły już na front i pobiły bolszewików pod Zambrowem i Łomżą. Sam gen. Haller tam dowodzi. Stało już w gazetach, że jedną kompanję, której dowódca zginął, sam poprowadził.

Bo trzeba też wiedzieć, że gen. Haller jest też bardzo pobożnym katolikiem i każdą sprawę od wezwania Boskiego zaczyna. Dlatego mu i Pan Bóg dopomaga.

Gen. Haller nas prowadzi, zwycięstwo nasze!

W czasie wielowątkowej Bitwy Warszawskiej dowodził Frontem Północnym. Od lipca przewodniczył Związkowi Harcerstwa Polskiego. Działał też przy Polskim Czerwonym Krzyżu.

W roku 1922 generał Haller został posłem na Sejm z ramienia Chrześcijańskiego Związku Jedności Narodowej. Jego autorytet i sława były większe niż Józefa Piłsudskiego. Po tzw. zamachu majowym, kiedy Piłsudski wypowiedział wojnę legalnej władzy w kraju, gen. Haller stanął po stronie prawa.

Piłsudski, Warszawa,
Pomnik Piłsudskiego w Warszawie

Generał Stanisław Haller, krewny Józefa pisał o wydarzeniach majowych w 1926 r. tak:


Dla armji były te wypadki naturalnie nieszczęściem, i to wielkiem nieszczęściem. Bo nie ma dla wojska większego nieszczęścia, jak brak jedności. Jedność zaś nie da się sztucznie skleić. Im więcej jest prawych, silnych charakterów, buntujących się przeciw pomiataniu przysięgą żołnierską, tem wolniej sprawa pójdzie. Lecz w tem nieszczęściu najmniejszą troską napełnia mnie los oficerów i podchorążych, którzy po praworządnej stronie walczyli. Oni znajdą pełne zadośćuczynienie. Wprawdzie nie od dzisiejszego społeczeństwa! Lecz nie o to chodzi, bo dla dzisiejszego społeczeństwa, chełpiącego się, że jest wychowane w tradycjach Konstytucji 3 maja, a przytem tak niepraworządnego i niesfornego, że już 4 lata po uchwaleniu sobie Konstytucji wyrzeka jej się i ją nogami depcze, dla tego społeczeństwa będą miały przyszłe pokolenia tylko pogardę. A wtedy karta się odwróci. Wtedy stanie w Alejach Ujazdowskich pomnik dla Szkoły Podchorążych i Poznańczyków z datą 12 maja 1926, a popiersie pułk. Paszkiewicza widnieć będzie w gmachu Podchorążówki na najszczytniejszym miejscu.


Czyż nie podobną sytuację mamy w chwili obecnej, kiedy krajem rządzi partia jawnie odnosząca się do piłsudczyków i łamiąca konstytucyjne prawa obywatelskie? Przykładów aż nadto dostarczył nam czas ostatnich kilku lat, kiedy ogłoszono tzw. pandemię i pod tym hasłem, nie zważając na prawo, a nawet Konstytucję będącą Ustawą Zasadniczą, nadrzędną dopuszczano się działań godnych czasów komunizmu. Historia lubi się powtarzać...


Jedna z warszawskich manifestacji

Pułkownik Więckowski nie potrafił znaleźć wyjścia z zaistniałej sytuacji. Chciał być wierny rządowi, ale i Marszałkowi Piłsudskiemu. Takiej możliwości jednak nie było. Honorowo więc, strzelił sobie w głowę. Taki sam dylemat miało też wielu innych oficerów. Gen. Sikorski wymigał się od przybycia do stolicy, a gen. Sosnkowski, podobnie jak Więckowski targnął się na własne życie. Na szczęście nieskutecznie.


O końcu przewrotu przesądziła decyzja prezydenta Wojciechowskiego, który podał się do dymisji. Przewodnictwo nad nowym rządem przejął Kazimierz Bartl, a Piłsudski objął tekę ministra spraw wojskowych.


W trzydniowych walkach zginęło 379 osób (w tym 164 cywilów), a 920 było rannych. W stolicy odbył się uroczysty pogrzeb poległych. Ogłoszono oficjalną żałobę, a w świątyniach wszystkich wyznań odprawiono nabożeństwa. Podczas jednego z nich, w kościele garnizonowym, przed Orlicz–Dreszerem stanął kapelan legionowy ksiądz Józef Parnaś. Zerwał z sutanny wszystkie odznaczenia bojowe i rzucił je pod nogi generałowi.

Szumowo,
Mogiła ochotników z 1920 r. w Szumowie

Przewrót majowy miał swoje tragiczne konsekwencje również w dalszej przyszłości. Marszałek Piłsudski i jego zwolennicy zemścili się na swoich przeciwnikach. Bohater Bitwy Warszawskiej z 1920 r. gen. Jordan Rozwadowski, podobnie jak wielu innych oficerów osadzono w więzieniu. Ich miejsce zajęli bardzo często ludzie niekompetentni, ale za to „swoi”, wierni Marszałkowi. Miało to swoje konsekwencje w roku 1939, kiedy Polska znowu stała się celem inwazji. Niektórzy z tych wiernych po prostu uciekli z pola walki, przyczyniając się tym samym do klęski.


Gen. Józef Haller potępił zamach majowy, przez co także popadł w niełaskę Marszałka Józefa Piłsudskiego. Został przeniesiony w stan spoczynku i przeszedł na emeryturę w stopniu generała dywizji. Nie zaprzestał jednak pracy społecznej. Nadal działał wśród kombatantów „Błękitnej Armii” i utrzymywał kontakty z młodzieżą. We wrześniu 1939 r. przedostał się przez Rumunię do Francji, gdzie wszedł w skład rządu jako minister bez teki. Jak przed laty zajął się tworzeniem Wojska Polskiego na terenie Francji. Kiedy Francja upadła pod naporem Niemców przedostał się wraz z rządem do Wielkiej Brytanii. Do opanowanej przez komunistów Polski nie wrócił. Umarł w Londynie 4. czerwca 1960 r. i tam został pogrzebany. Dzięki zaangażowaniu i poświęceniu polskich harcerzy, prochy generała powróciły w 1933 r. do Ojczyzny i spoczęły w krypcie kościoła św. Agnieszki w Krakowie.


Propaganda piłsudczyków gloryfikowała Piłsudskiego i jednocześnie usuwała w cień postać gen. Hallera i innych bohaterach. Jej odkłamywanie trwa z oporem do dnia dzisiejszego.


Wśród licznych odznaczeń, polskich i zagranicznych, pierś generała Hallera zdobiły m.in.: Order Orła Białego i Krzyż Srebrny Orderu Virtuti Militari.

Cześć Jego Pamięci!

Kościół pw. św. Agnieszki w Krakowie

bottom of page