top of page

Ikony



Ikona, Chrystus,
Chrystus Pantokrator

„W sztuce bizantyjskiej i wschodniochrześcijańskiej: obraz o tematyce religijnej, malowany na drewnie”. Tyle o ikonie można wyczytać w słowniku języka polskiego PWN. To jednak nie wyczerpuje definicji. Ikona to coś więcej niż obraz religijny. Obraz można podziwiać za jego walory artystyczne, natomiast ikony się czyta – one zawierają treść (podobnie jak książki). Obrazy religijne, w tym ikony zajmują szczególną rolę w duchowości chrześcijańskiej. Bogata symbolika, którą przesiąknięte są ikony stanowi wizerunek czegoś, co wydaje się być nieuchwytne w słowie. W pewnym sensie zastępuje słowo. Przez wieki ikony były „słowem” głoszonym niepiśmiennemu ludowi. Niemalże każdy prosty człowiek, który nie potrafił czytać i pisać, patrząc na ikonę i popuszczając wodze wyobraźni mógł wyczytać tyle, ile potrzebował.


Najstarsze zachowane do dzisiaj ikony pochodzą z VI wieku. To tak zwana twórczość katakumbowa miała wpływ na powstawanie ikon w czasach późniejszych, kiedy chrześcijaństwo nie było już tak piętnowane i prześladowane. Jedną z bardziej znanych ikon jest ta przedstawiająca Chrystusa Pantokratora. To najstarszy wizerunek Chrystusa Jezusa w takim stylu. Co prawda sobór z Nicei (787 r.) stwierdził, że sztuka tworzenia ikon ma swój początek jeszcze w czasach apostolskich, ale nie ma na to dowodów. Pierwsze wzmianki historyczne, którymi możemy się posiłkować pochodzą z IV w. Odnajdujemy je w pismach historyka chrześcijańskiego Euzebiusza z Cezarei i biskupa cypryjskiego Epifaniusza.


Już w tamtych czasach zrodził się też ruch religijny, który sprzeciwiał się kultowi obrazów pojmowanych jako wizerunki Boga, czy świętych. Do dnia dzisiejszego wiele odłamów religijnych, czy sekt zarzuca chrześcijaństwu bałwochwalstwo poprzez oddawanie czci obrazom, ale jak widzimy ma to swój początek już we wczesnym stadium rozwoju chrześcijaństwa. Być może jeszcze w czasie, kiedy żyli pierwsi apostołowie. To Łukaszowi przypisuje się stworzenie pierwszych ikon.

Katechizm Kościoła Katolickiego w taki sposób wyjaśnia podejście katolików w tym temacie:


Ponieważ słowo stało się ciałem, przyjmując prawdziwe człowieczeństwo, przyjęło także jego ograniczenia. Na tej podstawie ludzkie oblicze Jezusa może być „przedstawiane”. Na siódmym soborze powszechnym Kościół uznał za dozwolone ukazywanie Go na świętych obrazach.

Równocześnie Kościół zawsze twierdził, że w ciele Jezusa Bóg, „będąc niewidzialny, ukazał się naszym oczom”. Indywidualne cechy ciała Chrystusa rzeczywiście wyrażają Boską Osobę Syna Bożego. Uczynił On swoimi rysy swojego ludzkiego ciała do tego stopnia, że namalowane na świętym obrazie mogą być otaczane kultem, ponieważ wierzący, który czci Jego obraz, „czci osobę, którą obraz przedstawia”.


Lublin, Ikona,
Wystawa w Lublinie

Mogłoby się wydawać, że obecnie, kiedy analfabetyzm jako taki jest w zaniku, to zanikła także sztuka ikonopisania. Nic bardziej mylnego. Zachwycają swym pięknem stare, historyczne ikony, ale ciągle powstają nowe. Starsze możemy podziwiać w świątyniach lub muzeach, ale także obecnie pisane są wspaniałe ikony. Przykładem niech tu będą te, wychodzące spod ręki brata Marcina, które miałem okazję podziwiać (w formie zdjęć) w Lublinie. Br. Marcin Świąder (OFMCap) na przestrzeni dwudziestu lat stworzył setki ikon. Poniżej kilka zdjęć z lublińskiej wystawy:



Zabity baranek paschalny, rozpięty na cedrowej desce zapowiada to, co dostrzegamy na ikonie ukrzyżowania. Chrystus pokorny, wyrzucony poza Święte Miasto, na oczach świadków oddaje życie za każdego z nas, przebaczając i usprawiedliwiając nasze grzechy.

Postacie dwóch łotrów to plastyczne wyobrażenie tego, co dokonuje się w człowieku, gdy przychodzi godzina konfrontacji z cierpieniem. Odkrywa się przed nami tajemnica.

Bywa, że stajemy się cyniczni względem Boga, kwestionując Jego oczyszczającą miłość. Żądamy cudów, które eliminują cierpienie i wszelkie trudności, pozostając w gruncie rzeczy poza zbawczym działaniem Jego łaski.

Dyzma - "Dobry Łotr" symbolizuje chrześcijanina, który pod działaniem Ducha Świętego akceptuje cierpienie jako należną formę ekspiacji za swoje grzechy. Spoglądając zaś na Chrystusa, który wziął na siebie niesprawiedliwe cierpienia wszystkich, dostrzega, że realizują się słowa ś. Piotra i otwiera się niebo.

"Umiłowani! Temu żarowi, który w pośrodku was trwa dla waszego doświadczenia, nie dziwcie się, jakby was spotkało coś niezwykłego, ale cieszcie się, im bardziej jesteście uczestnikami cierpień Chrystusowych, abyście się cieszyli i radowali przy objawieniu się Jego chwały (1P 4,12-13).

bottom of page