Kliczków

Kliczków to niewielka wieś położona w granicach gminy Osiecznica na Dolnym Śląsku. Pierwszy raz o jej istnieniu wzmiankuje dokument z 1297 roku, gdzie nazwa jej brzmi „Cliczchdorf”. Pierwszy człon nazwy sugeruje jakoby pochodziła od słowa „klucz”, które w regionie brzmiało „klic”. „Dorf” to po niemiecku „wieś”. A więc mamy tutaj do czynienia z wioską, która jest kluczem. Do 1945 r. nazwa miejscowości brzmiała „Klitschdorf”. Kliczków to przede wszystkim zamek. Położona wśród bagien, na wzgórzu warowna twierdza strzegła granicy między terytorium Śląska a Górnymi Łużycami. Budowę murowanej twierdzy, która zastąpiła warownię drewnianą zlecił książę Bolko I w roku 1297.
Marek Gaworski:
Książę Bolko I, zwany również Surowym, urodził się pomiędzy 1252 a 1256 rokiem. Jego ojcem był Bolesław II Rogatka. Książę ten był znany m.in. ze swego zamiłowania do turniejów rycerskich, które, jako pierwszy na ziemiach polskich, zainicjował w 1243 roku poprzez organizację turnieju w Lwówku. (…)

Oprócz przydomka Surowy, śląscy kronikarze nazywali go m.in. wojownikiem (bellicosus). Co pisano o księciu pod koniec XIX wieku?: (…) „Władał on księstwem niewielkim, górami i skałami poprzeplatanem a przez to znaczną część nieużytecznych przestrzeni w sobie mieszczącem, ale roztropność, zręczność i determinacya, owe przymioty tak potrzebne panującym jakie posiadał, postawiły go wkrótce na czele spółczesnych mu książąt Szląskich, zarówno pod względem środków materialnych jak i moralnego wpływu.
Bolko I to także budowniczy jednego z najpiękniejszych zamków w Polsce – zamku Książ. Rolę „klucza” do Śląska przejął wówczas właśnie ten zamek, a od 1292 roku książę tytułował się panem „na Książu” (wówczas Wrstenberg = Fürstenberg). Czesi próbowali podporządkować sobie księcia Bolka I, a ten nie zamierzał się na to godzić i sukcesywnie umacniał swoje twierdze. Rozbudował m.in. zamki w: Świdnicy, Strzegomiu, Kamiennej Górze. Wojna z Czechami i tak wybuchła, a zakończył ją pokój zawarty dzięki ingerencji papieża Bonifacego VIII, którego zaangażował w sprawę książę Bolko I.

W konflikt z księciem wszedł także Henryk III Głogowczyk, który pożałował ataku na grody Bolka I i utracił przy okazji Chojnów i Bolesławiec. Bolko I należał do jednych z najpotężniejszych i najbardziej wpływowych książąt okresu rozbicia dzielnicowego. Nigdy nie działał bezinteresownie, a raczej prowadził racjonalną politykę prowadzącą do jak największej władzy i potęgi. Był w tym bardzo skuteczny, co budziło sprzeciw, ale też szacunek, na który sobie zapracował. Zmarł 9. listopada 1301 roku i pochowany został w klasztorze Cystersów w Krzeszowie.
Kolejnym właścicielem Kliczkowa był syn Bolka I Henryk, który sprawował władzę wraz z bratem Bernardem. Dopiero w 1312 roku, kiedy dorósł do wieku, w którym mógł pokusić się o samodzielne władanie objął władzę nad księstwem jaworskim. Utworzył je w roku 1274 książę Bolesław Rogatka, wydzielając obszar z księstwa legnickiego. Stąd Henryka nazywamy Henrykiem I jaworskim. Władał takimi miastami jak: Bolesławiec, Jelenia Góra, Lwówek Śląski. Starał się nie wchodzić w drogę Czechom i unikał zatargów z nimi. W 1316 r. poślubił czeską księżniczkę. Pomimo zaistniałych koligacji konflikt i tak wybuchł. W roku 1319 Henryk I zajął część Łużyc, ale później oddał teren w zamian za Hradec Kralove i Trutnov. Książę całkiem nieźle radził sobie we władaniu swoim księstwem, ale w 1346 r. zmarł, a władzę po nim przejął Bolko II, jego bratanek.

J. Sawicka i Z. Abramowicz:
Ślady wczesnośredniowiecznej osady obronnej znaleziono w Kliczkowie. Samo usytuowanie zamku do dziś wskazuje na jego typowo militarne przeznaczenie. Położony na wzniesieniu, na prawym brzegu Kwisy, miał zabezpieczać granicę przed atakami ze strony zachodniej.
Potwierdzeniem znaczenia kliczkowskiej warowni było umieszczenie nazwy zamku w dokumencie, który dzisiaj nazwalibyśmy umową międzypaństwową (choć zawartą między panem i wasalem). W piśmie owym, wystawionym 3 lipca 1353 roku, władca Księstwa Świdnicko–Jaworskiego, książę Bolko, pan na Książu i Świdnicy, zawiera układ z Karolem, królem rzymskim i czeskim. Uznał w nim za dziedziczkę księstwa swoją bratanicę, królową rzymską i czeską – Annę.
Kolejny władca Kliczkowa był bardzo niezależny w swojej polityce. Mógł sobie pozwolić na nieuleganie Czechom, gdyż król Władysław Łokietek miał wówczas doskonałe stosunki z dworem węgierskim, a sam książę dogadywał się też z potęgą Habsburgów, którzy nie pałali sympatią do Czechów. Poślubił nawet Agnieszkę, córkę habsburskiego księcia Leopolda.
Bolko II powiększył stan posiadania księstwa m.in. o część księstwa brzeskiego i oławskiego. Zmarł w 1368 roku, a Kliczków przeszedł na własność wdowy po nim. W imieniu księżnej zamkiem zarządzał niejaki Cuneman Sydlicz. Księżna Agnieszka żyła do roku 1392, a po jej śmierci posiadłość przejęli Czesi. Właścicielem zamku przez kolejnych 300 lat byli von Rechbergowie. Zamek w Kliczkowie stracił swoje znaczenie strategiczne i przekształcał się sukcesywnie w założenie zamkowo-folwarczne, którym zarządzali królewscy lennicy.
Z końcem XIV wieku właścicielami posiadłości byli von Kittlitzowie, a także von Zedlitzowie. W 1391 roku zamek zakupił Henryk von Rechnberg. Pozostał on w tej rodzinie na bardzo długo, gdyż von Rechnbergowie władali nim przez niemalże 300 lat.

Kacper von Rechnberg postanowił przekształcić budowlę na styl renesansowy. Dzieła dokończył jego syn, również noszący imię Kacper. Młodszy z von Rechnbergów pobudował szereg budynków gospodarczych: słodownię, browar, stajnię, powozownię. Był jednym z najbogatszych i do tego dobrze wykształconym dziedzicem na całym Śląsku. To właśnie jemu i jego znajomościom Kliczków zawdzięcza otrzymanie praw miejskich (1610 r.) i wielu przywilejów. Zamek swoim wyglądem bardziej przypominał założenie pałacowe, a był na tyle okazały, że w 1611 roku odwiedził go król Maciej Korwin. Posiadał dwie sale balowe, kuchnię, kaplicę…
W roku 1612 majątek odziedziczył Hans Wolfgang von Rechnberg. Niestety w roku 1618 wybuchła wojna, która miała trwać 30 kolejnych lat. Zarzewie konfliktu miało podstawy w religii, ale tak naprawdę krajom protestanckim na czele z I Rzeszą Niemiecką chodziło o osłabienie wpływów potężnego rodu Habsburgów w Europie.
Wojna trzydziestoletnia była powodem zmiany właścicieli dóbr kliczkowskich. Na majątek nałożone zostały ogromne podatki. Do tego obciążały go stacjonujące tutaj wojska. Po wielu sporach majątkowych posiadłość przejęli von Schellendorfowie. Ci również włożyli „trochę” pracy i pieniędzy, aby przystosować rezydencję do własnych potrzeb.

Marek Gaworski:
Z lat 30. XX wieku pochodzi opis zamku z połowy XVII stulecia autorstwa Rudolpha Heidricha, który znajdował się w kliczkowskiej kronice we wrocławskim Archiwum Państwowym:
„Zamek został zbudowany z kamienia od podstaw. Na najniższej kondygnacji znajdowało się siedem pięknie sklepionych piwnic i inne reprezentacyjne sale. Na pozostałych kondygnacjach znajdowały się dwie duże sale „balowe” – jedna nad drugą. Zamek posiadał także dwadzieścia dużych i mniejszych pomieszczeń, obszerną kuchnię oraz kaplicę zamkową z ołtarzem i amboną do kazań. Wokół budynku głównego znajdowały się inne budynki murowane – stajnie na 30 koni i sklepione budynki gospodarcze. Był też browar i słodownia.” Za czasów Heidricha wokół zamku biegła fosa, która częściowo już była sucha.
Kilkadziesiąt lat po rodzinie von Schellendorf Kliczków przejął Hans Wolfgang von Frankenberg. Przedstawiciele tej rodziny zmienili wygląd południowej elewacji zamku, zamontowali fontanny, przekształcili założenie parkowe. Dokonali też zmian w zamkowych komnatach. Zamek zyskał nowy element, tzw. „Lwią Bramę”, która witała wjeżdżających na teren zamkowy.
W 1747 r. majątek Kliczków zakupił Seyfried von Promnitz, który miał swoje dobra m.in. w Pszczynie, Żarach i Nowogrodźcu. W roku 1767 zamek przeszedł na własność hrabiego Hansa Christiana zu Solms-Baruth, który ożenił się z wdową po von Promnitz. Rodzina Solm-Tecklenburg pozostała właścicielem Kliczkowa aż do końca drugiej wojny światowej. Za czasów jej panowania przebudowany został zamek, który zyskał krytą ujeżdżalnię koni i charakterystyczną dla zamków neogotyckich wieżę. Ta była życzeniem dziecka - córki bogatego właściciela. Stąd nazywano ją wieżą Jenny, małoletniej hrabianki z Kliczkowa.

Bardzo dużych zmian dokonał hrabia Fryderyk zu Solms-Baruth, który od roku 1906 tytułował się księciem. Jego żoną była Luiza z potężnego rodu von Hochbergów, jedyna córka księcia pszczyńskiego. Fryderyk zlecił przebudowę rezydencji berlińskim architektom, którzy diametralnie zmienili wygląd zamku. Dobudowano nowe wieże i szczyty, a wygląd zewnętrzny zdobiły dodatkowo portale na szlakach komunikacyjnych. Wokół zamku założony został nowy park w stylu angielskim, który obejmował około 80 hektarów powierzchni. Na jego terenie powstało mauzoleum dla rodziny i cmentarz dla książęcych koni i psów, który zachował się do dziś. Jest to jedyne tego typu miejsce w Polsce.
Marek Gaworski:
Berlińscy architekci w niewielkim stopniu powiększyli zamek. Dostawiono skrzydło od strony północnej i pawilon od wschodu zmieniając całkowicie jego dotychczasowy wygląd. Efekt końcowych prac wieloczęściowy, czteroskrzydłowy pałac z narożnymi wieżami i dwoma wewnętrznymi dziedzińcami.
Kiedy w 1920 roku książę Friedrich II zmarł, jego małżonka zamieszkała w tak zwanym „Pałacyku wdów” w pobliżu zamku, a majątek przejął książę Friedrich III zu Solms-Baruth, syn zmarłego urodzony w zamku. Gościnne progi Kliczkowa przyciągały wielu znamienitych gości. Wśród nich nie tylko książęta von Pless z oddalonego ponad 100 km Książa, ale też sam cesarz Wilhelm II. Dla gości urządzano polowania i bale. Zamek posiadał też salę myśliwską. Dzisiaj znajduje się w niej ogromna płaskorzeźba „Batory pod Pskowem” autorstwa Jana Papiny. Jest ona odwzorowaniem dzieła Jana Matejki o tym samym tytule.

Książę Friedrich III był chorowity i nie nadawał się do wojskowości, czy wielkiej polityki. Zajął się za to hodowlą koni. Odnalazł się w tym do tego stopnia, że jego konie nie miały sobie równych na całym Dolnym Śląsku.
Marek Gaworski:
Bliski krewny Friedricha III, hrabia zu Solms-Wildenfels, który w 1933 roku zasilił szeregi NSDAP, poczuł się oszukany sposobem prowadzenia przez nich polityki i postanowił wycofać się z ich grona. Nazistowscy przywódcy okręgu Zwickau wydziedziczyli zbuntowanego i jego syna, a potem doprowadzili do zamknięcia go w szpitalu psychiatrycznym Groβschweidnitz, jako pijaka i chorego psychicznie, i zajęli rodzinny majątek. Od tego momentu Friedrich III większość czasu spędzał z rodziną w Kliczkowie, czasem jedynie zajeżdżając do pałacu w Baruth.

Niestety w okolicy Kliczkowa Niemcy utworzyli poligon wojskowy (w Neuhammer, czyli dzisiejszym Świętoszowie) oraz, po 1941 roku obozy dla jeńców sowieckich. Jeden z podobozów ulokowali na terenie lasów kliczkowskich. Podwładni księcia próbowali dokarmiać więźniów obozu, ale jeden z nich został zabity. Książę oburzony tym faktem, a także złym traktowaniem więźniów udał się na skargę do siedziby hitlerowskiej partii (NSDAP). Tam próbowano go przekabacić na narodowo–socjalistyczną modłę, ale książę nie zamierzał wstępować w szeregi socjalistów. Ostatecznie, kiedy gauleiter Dolnego Śląska Karl Henke przybył do zamku aby zwerbować księcia, ten wyrzucił go. Gruppenführer SS Karl Henke nie był kimś, kim można pomiatać. Zwłaszcza, że polityczne stanowisko zawdzięczał samemu Adolfowi Hitlerowi a awanse i pochwały odbierał od Heinricha Himmlera. Henke w czasie wojny zyskał przydomek „Kata Wrocławia”. Uciekł z miasta samolotem, ale po trafieniu i awaryjnym lądowaniu w Świdnicy zniknął. Prawdopodobnie został zabity podczas próby ucieczki z miejsca tymczasowego aresztu. Zapewne nigdy nie darował księciu Friedrichowi III zniewagi. Polecił go obserwować i podejmował próby pozbawienia go majątku w Kliczkowie. W zamku miały miejsce spotkania ludzi, którzy postanowili za wszelką cenę pozbawić Hitlera władzy. Tego typu zjazdy zostały uwieńczone zamachem na Führera w „Wilczym Szańcu” (Wolfsschanze) w Gierłoży. Bezpośredniego zamachu dokonał wówczas pułkownik hrabia Claus von Stauffenberg, zagorzały narodowy socjalista, który nie widział dalszego sensu w pogrążaniu Niemiec w bezsensownej wojnie.

W 1944 roku właściciela zamku aresztowała nazistowska policja (Geheime Statspolizei). Dzieła sztuki zostały skradzione i wywiezione w głąb III Rzeszy Niemieckiej. Wtedy zaczęła się dewastacja zamku. Czego nie rozkradli Niemcy, zabrali lub zniszczyli Sowieci. Do tego, już po zakończeniu działań wojennych każdy mógł wejść na teren posiadłości i wziąć to, co mu się podobało. W zniszczonym kraju potrzeb było wiele, toteż dużo rzeczy zabrano lub zniszczono.
Książę Friedrich III został przewieziony do Berlina, gdzie był torturowany przez funkcjonariuszy Gestapo. Później został przewieziony do Poczdamu i na kilka miesięcy osadzony w więzieniu. Został zmuszony do podpisania stosownych dokumentów i tym samym zrzeczenia swoich posiadłości, czym osobiście zainteresowany był Himmler. Książę zmarł w roku 1951, a jego potomkowie upomnieli się o majątek dopiero kiedy stało się to możliwe, czyli w roku 1990, po upadku muru berlińskiego. Niestety sąd okazał się bardzo pobłażliwy dla nazistowskich bandytów i uznał, że umowa sporządzona z uwięzionym księciem była… prawomocna. Udało im się odzyskać jedynie część rodzinnego majątku.

Marek Gaworski:
Zamek w czasie ostatnich miesięcy II wojny światowej nie został zniszczony i szczęśliwie ocalał z całym wyposażeniem i wystrojem. Niestety, stacjonujące w nim wojska radzieckie całkowicie ograbiły go z wyposażenia. Wszystkie dzieła sztuki, ogromna biblioteka licząca 30 tysięcy pozycji, akta i dokumenty majątku, trofea myśliwskie, meble i pamiątki rodzinne, zostały zapakowane na wagony i wywiezione na wschód. To, czego nie skonfiskowano, zostało rozkradzione od razu po wyjściu Rosjan z Kliczkowa.
Kolejnymi mieszkańcami Kliczkowa byli żołnierze WP i pracownicy nadleśnictwa. O bryłę zamkową nie dbano zupełnie, toteż wszystko zaczęło w szybkim tempie popadać w ruinę. Dachy częściowo się zawaliły, a tzw. „Galeria Oficjalistów” zupełnie zniszczała. Ucierpiała też ujeżdżalnia koni (obecnie basen) i wnętrza, które trawiła wilgoć i warunki atmosferyczne. W 1949 roku część budynku pochłonął pożar.
Po mieszkańcach epoki PRL-u pozostały napisy propagandowe, które za wskazaniem konserwatora zabytków zachowano na pałacowych murach.

Próbę ocalenia obiektu podjęła Politechnika Wrocławska, jednak ogrom prac i pieniędzy, które trzeba było włożyć w ratowanie piękna Kliczkowa przerósł ludzi dobrej woli. Dopiero w roku 1999 zamek trafił w ręce prywatne i doczekał się odbudowy. Zakupiła go firma Integer SA z Wrocławia, która zajmuje się konserwacją obiektów zabytkowych. Państwo Ludwinowie zadbali o odbudowę zamku i jego okolicy. Uroczyste otwarcie miało miejsce 18. stycznia 2002 r. Dzisiaj znajduje się tam centrum SPA, nowoczesne sale konferencyjne, hotel i wiele innych atrakcji turystycznych. Zamek jest dostępny również dla zwiedzających. Oczywiście nie w całości, ale jeśli ktoś ma dość pieniędzy żeby wynająć go sobie np. na weekend, to… wszystko można zorganizować. Oby z dużym wyprzedzeniem.

Zamek ma bogatą historię i świetnie prezentuje się zarówno wewnątrz, jak i na zewnątrz. Na pewno warto go zobaczyć. Kiedyś był nawet nominowany przez czasopismo „National Geographic” do listy „7 nowych cudów Polski”. Tutejszy hotel zaliczany jest do najlepszych w kraju.
Źródła:
- „Zamek Kliczków”, Marek Gaworski.
- „Osiecznica. Dzieje zielonej gminy”, J. Sawicka i Z. Abramowicz.
- „Zamek Kliczków. Historia i współczesność”, P. Napierała.
- „Die Martinikirche in Breslau und das von Rechenbergsche Altarwerk in Klitschdorf (Kr. Bunzlau)”.
Marzec 2025 r.
Comments