Komory gazowe, cz. VI (6)
- Wrona
- 17 paź
- 8 minut(y) czytania
Dyrektor Muzeum Auschwitz dr Piotr Cywiński zapowiedział na „X” złożenie pozwu przeciwko europosłowi Grzegorzowi Braunowi za „kłamstwo” i „akt negacjonizmu”:
Skandaliczna i zakłamana wypowiedź europosła Grzegorza Brauna, w której zaprzecza on istnieniu komór gazowych w obozie Auschwitz, to nie tylko akt negacjonizmu – przestępstwa ściganego w świetle polskiego prawa. To także akt znieważenia pamięci ofiar niemieckiego nazistowskiego obozu koncentracyjnego i zagłady oraz wyraz pogardy dla ocalałych i ich rodzin.

Tylko, w którym momencie Braun kłamał, albo negował? Może mówiąc to:
Przekaz pseudohistoryczny, który Muzeum Auschwitz-Birkenau oferuje, jest materiałem, który nie spełnia, powiedziałbym tak, kryteriów warsztatu historyczno-naukowego we wszystkich szczegółach. I to jest właśnie fakt.
Może za to poczuł się urażony Cywiński? No, ale przecież nie tylko on…
Senat RP jednogłośnie potępił wypowiedzi Brauna i podjął uchwałę, w której uznał, iż wypowiedzi posła są „szczególnie odrażające i zasługujące na jednogłośne potępienie”. W uchwale podkreślono, że „szczególnie odrażającym i zasługującym na jednogłośne potępienie” jest haniebne „zaprzeczenie istnienia komór gazowych” w „obozie Auschwitz-Birkenau”. W uchwale (z dnia 16. VII 2025 r.) stwierdzono, co następuje:
Ta wypowiedź nie tylko podważa prawdę historyczną, neguje cierpienie ofiar Holokaustu, stanowi naruszenie polskiego prawa, ale również uderza w fundamenty naszej wspólnoty narodowej, opartej na poszanowaniu godności ludzkiej, odpowiedzialności za słowo i obowiązku przekazywania kolejnym pokoleniom świadectwa przeszłości – zwłaszcza tej, która uczy, dokąd prowadzi nienawiść.

Podważa „prawdę historyczną”? Prawda odnosi się do tego, co jest realne, nie jest „fejkiem”. Jaka jest ta „prawda historyczna” i kto ją ustalił, że nie ma od niej alternatywy i niczego do wyjaśnienia? Ona (prawda), jak mówi Braun „sama się obroni”. Tymczasem „na straży prawdy stoi prokurator”. „Neguje cierpienia ofiar”? Ależ wręcz przeciwnie, doskonale zdaje sobie sprawę z cierpień, których przysporzyli Niemcy światu i wielokrotnie to powtarzał. „Uderza w fundamenty naszej wspólnoty”? Może i uderza, ale czy w fundamenty akurat naszej wspólnoty? Nie sądzę. „Stanowi naruszenie polskiego prawa”. A więc już został osądzony i czekamy na wyrok…
Może jednak sięgnijmy do litery prawa i zastanówmy się nad artykułem 5. Kodeksu postępowania karnego (in dubio pro reo – to jest prawo naszej wspólnoty):
Oskarżonego uważa się za niewinnego, dopóki wina jego nie zostanie udowodniona i stwierdzona prawomocnym wyrokiem.
W Polsce negacja zbrodni nazistowskich i komunistycznych podlega karze. Co prawda te drugie są traktowane jakoś bardziej pobłażliwie, ale tak, mamy takie prawo. Jest to art. 55 Ustawy z dn. 18 grudnia 1998 r. o IPN:
Kto publicznie i wbrew faktom zaprzecza zbrodniom, o których mowa w art. 1 zakres regulacji ustawy pkt 1, podlega grzywnie lub karze pozbawienia wolności do lat 3. Wyrok podawany jest do publicznej wiadomości.

Pierwszy art. tej ustawy wymienia zbrodnie nazistowskie, komunistyczne i ukraińskie. Zauważmy, że kwestionowanie faktu, że to Niemcy mordowali w Jedwabnem nie jest ścigane, nie ma uchwał potępiających rabina Schudricha, który obwinia Polaków. Nie nazywa się go negacjonistą. Tymczasem Prokuratura Rejonowa Warszawa Śródmieście-Północ prowadzi „czynności sprawdzające w związku z negowaniem podczas audycji radiowej przez Grzegorza Brauna zbrodni nazistowskich popełnionych w KL Auschwitz, tj. o czyn z art. 55 ustawy o Instytucie Pamięci Narodowej”. Co z negowaniem ludobójstwa na Wołyniu?
„Dopominam się równości standardów naukowych” – mówił poseł Braun u Pospieszalskiego. „Dopominam się przestrzegania prawa”, mówił w kontekście art. 54 (Konstytucja Rzeczypospolitej Polskiej z dnia 2 kwietnia 1997 r.). Otóż i tekst z tegoż artykułu:
1. Każdemu zapewnia się wolność wyrażania swoich poglądów oraz pozyskiwania i rozpowszechniania informacji.
Za jaki pogląd Grzegorz Braun został wyklęty? Otóż za taki, że jego zdaniem komory gazowe mogą być elementem propagandy wojennej, a nie realnym sposobem na uśmiercanie ludzi na masową skalę. Redaktor Pospieszalski dopytywał dość natarczywie, czy faktycznie Braun twierdzi, że „w obozie Auschwitz i Auschwitz-Birkenau nie było komór gazowych?” Odpowiedź? Oto ona:
Stwierdzam, że hipoteza ich istnienia w tym i w szeregu innych miejsc jest hipotezą wątłą, nie opartą na faktach zweryfikowanych zgodnie ze standardami warsztatu historyczno-naukowego i dla mnie osobiście taka hipoteza z biegiem lat jest coraz mniej przekonująca.

Ciekawe, że Braun przyznał jednocześnie, że w obozie (teren muzeum Auschwitz-Birkenau) mamy do czynienia z „rekonstrukcją” komory gazowej. Skoro coś jest zrekonstruowane, to znaczy istniało wcześniej. Być może zachodzi tu jednak pomyłka, która często powtarza się przy imprezach historycznych, gdzie „inscenizację” myli się z „rekonstrukcją”. Bardziej prawdopodobne, że poseł po prostu przytaknął, ale już był w innym toku myślowym.
Braun zaprzeczył, że „fakt istnienia komór gazowych został ponad wszelką wątpliwość udowodniony”, co sugerował redaktor Pospieszalski. Powiedział, że w „Auschwitz I przesłanki do istnienia takiego miejsca są wątłe”, natomiast w Birkenau dowody prezentowali ludzie, którzy kłamali o Katyniu. Jak więc odróżnić co było prawdą, a co nie? Domagał się badań naukowych i swobody ich przeprowadzania. Przedstawił też kilka innych kwestii, w których „Żydzi uporczywie kłamią” dla potrzeb walki psychologicznej. Mówił o Muzeum Holokaustu w Waszyngtonie, gdzie nie przedstawia się pierwszych dwóch lat wojny, co jest tożsame z narracją rosyjską. Przecież wojna zaczęła się w roku 1939, a nie w 1941. Czy za to ewidentne kłamstwo ktoś kiedyś odpowiadał przed sądem? Nie znam takiego przypadku. Poseł Braun zauważył też, że w waszyngtońskim muzeum wyświetlany był film ze Lwowa, gdzie mordy Ukraińców podpisane są, jako „Lwów. Polska 1941”. Wspomniał także kłamstwo o zajściach w Kielcach – ubeckiej prowokacji, którą przypisuje się Polakom.

Grzegorz Braun odwołał się również do art. 73 Konstytucji RP, gdzie gwarantuje się „wolność badań naukowych i publikowania wniosków z tych badań”. Treść artykułu brzmi:
Każdemu zapewnia się wolność twórczości artystycznej, badań naukowych oraz ogłaszania ich wyników, wolność nauczania, a także wolność korzystania z dóbr kultury.
Poseł Braun nie zanegował Holokaustu, wręcz przeciwnie. Zarówno w rozmowie z Sommerem, jak i Pospieszalskim wspominał o członkach swojej rodziny, którzy w KL Auschwitz zginęli. Nie powiedział w żadnym z wywiadów, że komory gazowe nie istniały, a jedynie to, że on w to wątpi, gdyż dowody go nie przekonują. Domaga się badań naukowych i weryfikacji zeznań świadków, z których część pisała swoje zeznania pod dyktando komunistycznych aparatczyków. Jaka jest „wartość dowodowa tekstu pisanego pod dyktando UB?” - pyta Braun. Zastanawia się dlaczego tzw. „Raportu Gersteina” nie dołączono do akt procesowych w Norymberdze? Zaznacza, że Sowietom „przydatne były” komory gazowe, aby odwrócić uwagę od gułagów, Katynia, a czerwonoarmiści ginęli milionami, ale nie w komorach gazowych.
W książce pt. „Hitler założycielem Izraela” wg. Brauna biskup niemiecki kiedy po wojnie odwiedza Dachau widzi tam informację o istnieniu komór gazowych. Pisze więc broszurę o tym, że „działy się okrutne rzeczy, ale akurat nie takie”. Po tej broszurze tablicę informacyjną zdjęto. Książki niestety nie czytałem i nie znam wątku.
Braun przywołuje również postać Jankiela Wiernika, który zbudował w Treblince komory gazowe z drewna, z silnikiem czołgu T-34. Podał jej rozmiary i „to się nie klei” zdaniem Brauna. Po przemnożeniu można wyciągnąć wniosek, że „milion osób Treblinki nijak nie wychodzi”. Kiedyś kwestionowano liczbę zamordowanych Żydów, a kto to robił był okrzyknięty antysemitą. Teraz wiadomo, że ci „antysemici” mieli rację; szacunki są dużo mniejsze. Może dlatego więcej już badać nie wypada? Żeby się nie wydało, że nieścisłości jest dużo więcej?
„Dopominam się równości standardów naukowych, dopominam się przestrzegania prawa” - mówił Braun podczas rozmowy z Pospieszalskim. Tymczasem ktoś „prawdę historyczną” już poznał, zmonopolizował i zakazał wprowadzania zmian do jedynie słusznego wzorca. Oj, żeby nasi politycy i cały aparat państwowy tak szybko i zdecydowanie reagowały na kłamstwa dotyczące Polaków… Nie, nikt nawet nie wspomni, że dopominamy się ekshumacji i prawdy o Jedwabnem. „Nikt” biorę w cudzysłów, gdyż jest garstka Polaków i ona się powoli rozrasta. Braun jest osobą transparentną i odważną, dlatego skupia na sobie największą uwagę. Należy jeszcze wspomnieć chociażby Wojciecha Sumlińskiego, który w swoich książkach walczy o prawdę o Jedwabnem, czy dr Ewę Kurek od lat bezskutecznie upominającą się o ekshumację.
Przychodzą mi na myśl słowa utworu muzycznego, który Kazimierz Staszewski napisał w okresie pandemii Covid-19. Kiedy rząd Prawa i Sprawiedliwości wprowadził mnóstwo absurdalnych zakazów, w tym zakaz wchodzenia na teren cmentarza podczas świąt, wyszło na jaw, jak wielka jest obłuda Jarosława Kaczyńskiego. Przeciętnemu Kowalskiemu nie wolno iść na grób bliskiej osoby, ale jemu już tak. „Twój ból jest lepszy niż mój” – śpiewał muzyk. Podobnie jest z niektórymi środowiskami żydowskimi – ich ból jest lepszy niż mój. Polska poniosła największe straty osobowe podczas wojny. Zginęło mnóstwo Polaków, ale monopol na traumę mają tylko Żydzi? Nie, nie ma na to zgody.
Nie ma zbyt wielu chętnych do robienia szumu wokół rasistowskich, szowinistycznych wypowiedzi i zachowań przedstawicieli Izraela, czy amerykańskich Żydów, które można przedstawiać w nieskończoność. Dość cicho jest kiedy obecny wicepremier R. Sikorski mówi o tym, że Polska na drugiej wojnie światowej…. zyskała. Trochę głośniej w kwestii bredni, które wygadywał odnośnie dronów, które spadły w Polsce.
Do porządku dziennego przeszła większość polityków i osób związanych z mediami, gdy Donald Tusk na obchody rocznicowe w byłym obozie KL Auschwitz zadeklarował zaproszenie zbrodniarza wojennego, premiera Netanjahu.
Jakoś tak cicho, gdy minister Barbara Nowacka obwieściła światu, że „na terenie okupowanym przez Niemcy polscy naziści zbudowali obozy”. Nie było dymisji, nie było krzyku na cały świat. Może oprócz kilku notek o polskim antysemityzmie…
Prof. Engelking oświadczyła wszystkim wokół, że dla Polaków „śmierć to była kwestia biologiczna, naturalna, śmierć jak śmierć. Dla Żydów to była tragedia, dramatyczne doświadczenie, metafizyka”. Czy posadę w Muzeum Auschwitz-Birkenau zaproponowano jej w nagrodę? Dlaczego nie potępił jej prezydent, premier….? Gdzie byli tropiciele rasizmu?
Gdzie byli wszyscy krzykacze kiedy trzeba było wyjść na mównicę, albo przed kamerę i powiedzieć: „kłamiesz Grabowski”, „kłamiesz Gross”, „kłamiesz Schudrich”…?

Muzeum Polin to „ośrodek propagandowy”, gdzie odbywają się antypolskie, w oczach wielu Polaków spotkania. Dlaczego tylko Braun ma odwagę iść i potraktować z buta sprzęt nagłaśniający? Gdzie jesteś Senacie RP kiedy trzeba ustawowo potępić kłamców antypolskich?
Któż z tych co tak chętnie naskoczyli na Grzegorza Brauna równie dużo energii poświęcił na wykrzyczenie Oldze Tokarczuk prosto w twarz, że kłamie? Nie byliśmy panami niewolników i nie mordowaliśmy Żydów jako Naród. Może ktoś by to wyjaśnił naszej noblistce?
Cisza zapadła nad mogiłą w Jedwabnem, ale i nad zbrodnią katyńską. Komunistyczna Partia Polski ciągle podważa, że zbrodni dokonali Sowieci, a winę za to ponosi Rosja i system komunistyczny, który próbowano wprowadzić na całym świecie. Symbolika nazistowska jest tępiona i reakcja służb jest zdecydowana. Dobrze, tak trzeba, ale dlaczego równie sprawnie nie postępuje się z symboliką komunistyczną, z którą zupełnie jawnie obnoszą się współcześni komuniści? Czyżby byli ponad prawem i nie dotyczył ich artykuł 256. Kodeksu Karnego? Oto jego treść:
§ 1. Kto publicznie propaguje nazistowski, komunistyczny, faszystowski lub inny totalitarny ustrój państwa lub nawołuje do nienawiści na tle różnic narodowościowych, etnicznych, rasowych, wyznaniowych albo ze względu na bezwyznaniowość, podlega karze pozbawienia wolności do lat 3.
§ 1a. Tej samej karze podlega, kto publicznie propaguje ideologię nazistowską, komunistyczną, faszystowską lub ideologię nawołującą do użycia przemocy w celu wpływania na życie polityczne lub społeczne.
§ 2. Karze określonej w § 1 podlega, kto w celu rozpowszechniania produkuje, utrwala lub sprowadza, nabywa, zbywa, oferuje, przechowuje, posiada, prezentuje, przewozi lub przesyła druk, nagranie lub inny przedmiot, zawierające treść określoną w § 1 lub 1a albo będące nośnikiem symboliki nazistowskiej, komunistycznej, faszystowskiej lub innej totalitarnej, użytej w sposób służący propagowaniu treści określonej w § 1 lub 1a.

Katyń, Jedwabne, Kielce, Bydgoszcz… to miejsca, gdzie jest miejsce na zadawanie pytań i kwestionowanie, ale Holokaust już nie. Polskie flagi na cenzurowanym, a symbolika komunistyczna, czy banderowska nie? Gdzie jest konsekwencja Państwa Polskiego z całym aparatem władzy, który się tym zajmuje?
Problem z Braunem jest taki, że dla jednych jego zachowanie godzi w sojusz żydowsko-amerykański, na który postawił Kaczyński i jego partia, ale także inne wiodące ugrupowania. Dla drugich jest solą w oku bo nie kłania się Niemcom i elitom Unii Europejskiej. Wszyscy więc potrzebują Brauna-oszołoma. Należy przedstawić go jako wariata, pozbawić immunitetu i zamknąć do więzienia. Bo przecież i takich postulatów nie brakuje. Tymczasem Braun uderza w cenzurę - „dajcie mi się ośmieszyć” – mówi i apeluje o prawo głosu.
Czy komory do gazowania ludzi istniały? Ja nie mam wątpliwości, że tak. Tylko dlaczego miałbym zabraniać mieć wątpliwości Braunowi, albo komukolwiek innemu? Dlaczego ktoś miałby ustalić najwłaściwszą prawdę historyczną, a odstępcom lub wątpiącym należy się kara? Może zostawmy już za sobą czasy, kiedy ktoś ustalał „prawdę” bez prawa apelacji i dajmy badaczom badać, a ciekawym i wątpiącym pytać? Prawda przecież sama się obroni.


Komentarze