top of page

Maski hańby


Celowe zadawanie cierpienia drugiemu człowiekowi nazywamy torturą. Takie, nie godne jednostki ludzkiej zachowania towarzyszą nam od bardzo dawna. Najczęściej stosuje się tortury dla wyciągnięcia od osoby męczonej jakichś informacji. Często stosowane były (i są) przez przedstawicieli aparatu władzy. System komunistyczny poddał torturom i zamordował setki tysięcy ludzi. Nie lepiej oceniamy również działania narodowego socjalizmu rodem z Niemiec. Znamy też mnóstwo przypadków torturowania ludzi przez władze USA (CIA), Chile (DINA), czy komunistycznych Chin, Kambodży, Arabii Saudyjskiej albo Rosji. Znamy bestialstwo imperialnych państw: Wielkiej Brytanii, Francji, Belgii. Pamiętamy też okrutne ludobójstwo Polaków na Wołyniu (i nie tylko), dokonane przez Ukraińców.


Torturami są też wszelkie działania, w wyniku których doznajemy cierpień fizycznych, albo psychicznych. Takim szykanom poddany był m.in. Jezus Chrystus, o czym dowiadujemy się z Biblii i innych pism starożytnych.


Rezolucja Zgromadzenia Ogólnego Organizacji Narodów Zjednoczonych z 9. XII 1975 r. (artykuł pierwszy):


W rozumieniu niniejszej Deklaracji „tortury” oznaczają jakiekolwiek działanie, przez które osobie zadaje się umyślnie dotkliwy ból lub cierpienie, fizyczne bądź psychiczne, przez funkcjonariusza publicznego bądź za jego namową, w takich celach jak uzyskanie od niej lub od osoby trzeciej informacji bądź zeznania, ukaranie jej za czyn przez nią popełniony lub o popełnienie którego się ją podejrzewa, bądź też zastraszenie jej lub innych osób. Określenie to nie obejmuje bólu lub cierpienia wynikających, wiążących się bądź wynikłych przypadkowo ze zgodnych z prawem sankcji, w zakresie w jakim sankcje te zgodne są ze Wzorcowymi regułami minimalnymi postępowania z więźniami. Tortury stanowią rażącą i zamierzoną formę okrutnego, nieludzkiego lub poniżającego traktowania albo karania.


Konstytucja Rzeczpospolitej Polskiej (artykuł 40):


Nikt nie może być poddany torturom ani okrutnemu, nieludzkiemu lub poniżającemu traktowaniu i karaniu. Zakazuje się stosowania kar cielesnych.


Tortury znane są na całym świecie, a ich stosowanie wynikało z mentalności społeczeństw żyjących w danym czasie i na danym obszarze. Dzisiaj nie są już stosowane dla rozrywki, chyba że przez sadystów. Są też w cywilizowanym świecie napiętnowane i zakazane. Co nie znaczy, że zaprzestano ich stosowania.

Zamek, Ostróda, Maski, Czarownice, Młot,
Zamek w Ostródzie

Przeciętnemu człowiekowi okres największego bestialstwa kojarzy się ze średniowieczem. Wtedy zostały usankcjonowane prawnie, a nawet zostały zaakceptowane przez papieża Innocentego IV w bulli „Ad extirpanda” z 1252 r. Dodać należy, że nie było na tym polu dowolności w działaniu. Tortury były dopuszczone tylko w szczególnych wypadkach, kiedy oskarżony nie przyznawał się do winy, a dowody były wystarczające, aby go obciążyć. Tak więc w średniowieczu nie był to tak popularny proceder, jak by się mogło wydawać.



Marcin Kamler:


Analiza spraw, w których zastosowano męczarnie, dowodzi, że na ogół decyzji tych nie podejmowano pochopnie (co jest zgodne również z opinią W. Maisla), choć i takie przypadki zapewne miały miejsce. Na ogół oddanie oskarżonych na tortury było zgodne z zaleceniami Groickiego, dotycząc spraw o dużym ciężarze gatunkowym, gdy oskarżony miał lub przypuszczano, że miał wspólników, gdy nie przyznawał się do oczywistej winy lub jego zeznania budziły rozmaite wątpliwości albo też sądzono, że na torturach wyzna i inne swoje przestępstwa. Potwierdzają to również odnalezione w księgach kazimierskich umotywowania tych decyzji: „Urząd tedy dekretem nakazał, ponieważ się do niektórych rzeczy przyznali i drugich powołali, tedy mają być dani na męki”; „Słysząc takie przyznanie, Actor instygował, aby był na próbę dany, tak o Gałdyna, którego pomawia, jako też o większą kradzież, a potem aby na gardło był dekretem osądzony. Urząd skazał obwinionego na męki, jako tego, który z licem jest pojmany i [przy]znał się do kradzieży”. Zwraca uwagę ta ostatnia część motywacji: oddaje się na męki tego, czyja wina jest już w pełni udowodniona. Zapewne chodziło o potwierdzenie winy owego Gołdyna, powołanego jako inspiratora kradzieży pańskich sreber, dokonanej przez przesłuchiwanego, jak też o zbadanie, czy nie jest winny innych jeszcze kradzieży.


We Francji stosowanie tortur było zgodne z prawem już w XII wieku, ale do Polski szersze ich stosowanie zawitało dopiero w wieku XIV. Powodów było wiele. Przeciętny szlachcic polski nie mógł być torturowany, gdyż to on „królom równy” stanowił prawo. Nie był też zainteresowany torturowaniem swoich podwładnych i uszczuplaniem siły roboczej.



Stosowanie tortur nasiliło się dopiero na przełomie XVI/XVII w., czyli setki lat po zakończenia okresu, jaki nazywamy średniowieczem. Apogeum osiągnęło w czasie trwania reżymów totalitarnych w XX wieku.


Do stosunkowo łagodnych tortur należało stosowanie masek zwanych „maskami wstydu”, „Maskami hańby” i jeszcze inaczej. Tego typu narzędzia tortur stosowano przeważnie na terytorium Niemiec, ale i w Polsce. Maski zakładano ludziom obwinianym o plotkarstwo, kłamanie, obżarstwo, itp. „udekorowany” w ten sposób człowiek, zakuty w dyby, lub skuty łańcuchami obwożony był po wsiach i miasteczkach, dla przykładu i w ramach przestrogi dla innych. Czasami zakuwano nieszczęśnika w maskę i puszczano wolno.



Wyjątkowo różnorodną kolekcję masek prezentuje w piwnicach ostródzkiego zamku tamtejsze muzeum. Wystawę zatytułowano „Młot na czarownice”, co bezpośrednio nawiązuje do potępionego przez Kościół Katolicki traktatu, spisanego przez dwóch dominikańskich mnichów o tym samym tytule: „Malleus Maleficarum” („Młot na czarownice”). Wystawa pochodzi z kolekcji Siarheja Nurmatoua, na którą składają się wiernie odwzorowane repliki masek, znajdujących się w muzeach europejskich.



- „Maska cierpienia” zakładana była przestępcom. Na metalowy język maski kładziono rozżarzone węgle, co powodowało stopniowe nagrzewanie się maski i w rezultacie poparzenia twarzy.


- „Maska obżarstwa” jest podobna do tej dla przestępców, ale na jej języku mocowało się kawałek pachnącego, smażonego mięsa, którego zapach doprowadzał głodnego do szału.


- „Maska świni” dedykowana była osobom nadużywającym alkoholu. Zdecydowanie utrudniała picie, ale czy była wystarczająco skuteczna?



- „Maska z dziobem” zakładana była przestępcom, recydywistom.


- „Maska kłamcy” charakteryzuje się długim nosem, ale pewnie byłaby zbyt ciasna dla niejednego polityka… W niezbyt ukrytych zakamarkach Internetu Premier M. Morawiecki nosi pseudonim „Pinokio”. Nie bez powodu.



W Europie, zwłaszcza w Niemczech, używanie masek hańbiących udokumentowane jest od XIII wieku. Zakładano je na głowę zarówno kobietom, jak i mężczyznom, którzy popełnili drobne przestępstwa, oszustwa, a także za wykroczenia błahe z perspektywy człowieka współczesnego.

Oprowadzano ich potem lub wożono po mieście w klatkach, ale przykuwano również do pręgierza i ścian obiektów publicznych, zakuwano w dyby; stawali się obiektem drwin i celem dla zgniłych warzyw, owoców, jajek i wszelakich nieczystości rzucanych przez przechodniów. Maski często formowano na kształt łbów pogardzanych zwierząt – wieprza, osła, krowy, a także diabła. Maska wieprza była najbardziej popularna i zwana świńskim ryjem. Nakładano ją głównie tym, którzy popełnili występek przeciwko moralności. Kłamców zmuszano do noszenia masek uniemożliwiających lub zniekształcających mowę, a osobom nadmiernie gadatliwym, używającym wulgaryzmów i plotkarzom maski z wysuniętym jęzorem.

Bardziej wysublimowaną odmianą masek hańbiących były tzw. flety hańby, po nałożeniu których każdy oddech czy wymawiane słowo zamieniane były przez system małych otworków i rurek w dziwny dźwięk, świst, a nawet ryk, dodatkowo ośmieszający skazanego. Do maski często mocowano dzwonek, który dźwiękiem miał zwracać uwagę przechodniów.

Noszenie tych komicznych masek wcale nie było zabawne. W rzeczywistości były torturą fizyczną, utrudniającą jedzenie, picie i spanie. Takie maski są również w zielonogórskim muzeum.


Poniżej jeszcze kilka zdjęć z wystawy w Ostródzie:




 


Źródła:

- „Encyklopedia staropolska”, Zygmunt Gloger

- „Kwartalnik historyczny”, nr 3/1988 r. (Marcin Kamler)

bottom of page