Modlińskim lotnikom
- Wrona
- 7 sie
- 12 minut(y) czytania
Zaktualizowano: 8 wrz
Tuż przed wybuchem drugiej wojny światowej zapadła decyzja o budowie lotniska w Modlinie. Generał brygady Emil Karol Przedrzymirski-Krukowicz h. Łuk w sierpniu 1939 roku opracował plan, wg. którego lotnictwo powinno być odpowiednio zamaskowane i używane z rozsądkiem, aby ograniczyć straty w razie konfliktu. Dla potrzeb wojennych należało stworzyć jak najwięcej miejsc, w których lotnicy mogliby wylądować poza oficjalnymi lotniskami. Generał doskonale zdawał sobie sprawę z tego, że Niemcy mają lepsze maszyny i ich myśliwce „posiadają znaczną swobodę narzucania i przerywania walki”.

Gen. bryg. E. Przedrzymirski-Krukowicz:
Ze względu na możliwość zagrożenia przez broń panc. lotnisk wyjściowych, należy je organizować na płd. od rz. Wisła – Narew oraz w trójkącie Modlin – Nasielsk – Płońsk. W dalszej fazie działań poszukiwać lotniska wzdłuż osi Modlin – Mława i Sierpc – Lidzbark dla lotnictwa towarzyszącego.
Lotniska dla lotn. myśl. i tow. Na okres bitwy w strefie nadgranicznej organizować w rej. Strzegowo – Ciechanów – Płońsk – Strzegocin.
Na wypadek konieczności przerzucenia całości lotnictwa na płd. od. linii rzek wisła – Narew, prócz lotnisk Jabłonna i warszawa Mokotów, tereny nadające się na lotniska znajdujące się w rej. Łomna 12 klm. płd. – wschód Modlin i Fw. Poniatów 6 klm. pnc. zach. Jabłonna – Legionowo.
Gdy czas na to pozwoli, dążyć do zmiany terenów po żniwach, aby wybrane lotniska nie miały wad. Przestrzegać ściśle tajności położenia lotnisk.
Pracowano także nad systemem obrony przeciwlotniczej, zwłaszcza mostów w Modlinie, Płocku, Pułtusku, Zegrzu, Różanie i Orzechowie. Mosty w Modlinie były w tym planie najważniejsze. Wybudowano nawet dwa dodatkowe. Jeden polowy, tymczasowy w miejscu gdzie Bug wpływa do Narwi (kiedyś nazywało się to Bugonarwią), a drugi solidny, drogowy most na Wiśle, łączący Modlin z Kazuniem Nowym.

Prace nad infrastrukturą lotniska w Modlinie zostały przerwane w roku 1939. Twierdza była od dawna przestarzała, a wzmocniono ją tylko nieznacznie. Obrona oparta była o forty i kilka żelbetowych schronów oraz elementy fortyfikacji polowych.
W połowie pamiętnego września gen. W. Thommée podzielił siły obronne na cztery grupy: „Zakroczym”, Twierdza Modlin”, „Pomiechówek”, „Kazuń”. W sumie było to około 20 000 żołnierzy, a w miarę wycofywania się innych oddziałów stan liczebny podwoił się. Do dyspozycji mieli prawie 100 dział i kilka czołgów rozpoznawczych typu TK.

Po uprzednim bombardowaniu i nawale artyleryjskiej polskich stanowisk obronnych Niemcy zaczęli ataki piechoty wspartej bronią pancerną i lotnictwem. 18. IX 228. Dywizja Piechoty uderzyła na Nowy Dwór Mazowiecki. Z 19/20 IX Dywizja Pancerna „Kempf” zaatakowała Modlin. Później do napastników dołączył XV Korpus Zmotoryzowany gen. Hotha. Pod koniec września doszło do zawieszenia broni i gen. Thommée po kilkunastu dniach obrony, na skutek wyczerpania amunicji podpisał akt kapitulacji.
Poległo ok. 1300 polskich żołnierzy, a kilka tysięcy było rannych. Już po podpisaniu kapitulacji SS-mani z DP „Kempf” rozpętali krwawą jatkę strzelając do przygotowujących się do poddania Polaków. Zamordowali około 500. żołnierzy i ok. setki cywilów.

Lotnictwo i Obronę Przeciwlotniczą Armii „Modlin” stanowił III Dywizjon Myśliwski z 5. Pułku Lotniczego przydzielony do dowódcy pułkownika pilota Tadeusza Praussa, który później został zamordowany w Katyniu. Myśliwce pochodziły z 152. Eskadry Mysliwskiej. Piloci tej formacji wcześniej ćwiczyli i podejmowali próby przechwytywania obcych samolotów, które naruszały nasza przestrzeń powietrzną na lotnisku Porubanek. Alarmowo maszyny przemieściły się do Jaszun (obecnie na Litwie), a później przetransportowane samochodami i koleją do miejsc docelowych.

Już 1. IX piloci z tego dywizjonu wykazali się w walce powietrznej w okolicach Płońska. Ppor. Piotrowski zestrzelił bombowiec Do 17, a ppor. Bury-Burzymski bombowiec He 111. Major Więckowski ze swoim kluczem samolotów zaatakował maszyny kierujące się na Modlin i zrobił to na tyle skutecznie, że piloci He 111 wyrzucili bomby i zawrócili. Niestety zginął jeden z naszych pilotów, a lotnictwo straciło 3 maszyny.

Płk. Prauss miał do dyspozycji również 41. Eskadrę Rozpoznawczą. W sierpniu dołączyli do eskadry piloci rezerwy oraz kilku absolwentów Szkoły Podchorążych Lotnictwa w Dęblinie. Tych pilotów wraz z maszynami również przetransportowano koleją na lotniska polowe. Ostatniego dnia sierpnia eskadra odleciała na lotnisko, które znajdowało się na dzisiejszym Polu Mokotowskim, a później do Zdunowa.
W ramach służby w Armii „Modlin” piloci wykonywali zadania rozpoznawcze podczas których atakowali naziemne siły wroga. Po wykryciu większego zgrupowania zorganizowana została wyprawa bombowa przy użyciu „Karasi”, fantastycznych jak na tamte czasy samolotów. Niestety była mało skuteczna ze względu na nikłe rażenie wroga i stan lotniska polowego. Jedna z maszyn w ogóle nie mogła wystartować, a kolejna uszkodziła się przy lądowaniu. Drugą z planowanych wypraw odwołano, a samoloty przemieszczono na lotnisko mokotowskie. Podczas szybkiego wycofywania się, trzy „Karasie” zostały podpalone.

Eskadra podczas lotów rozpoznawczych wykryła kolumny czołgów w rejonie Ciechanowa i tam ją zbombardowała. Obrzucono bombami także kolumny niemieckie w rejonie gruduska i stacji kolejowej Chorzele. 7. IX jedna z załóg została ostrzelana pod Wyszkowem i runęła na ziemię w okolicy wsi Modzele. Dzień później wykryto kolumny pancerne posuwające się z Różana do Ostrowi Mazowieckiej. Stracono kolejne „Karasie”, którym brakowało odpowiednich lotnisk.
Por. Malinowski, lecący PZL-43:
Po wykonaniu zadania mieliśmy lądować w Brześciu nad Bugiem, dokąd skierowano także resztę eskadry drogą kołową. W czasie lotu powrotnego, gdy przelatywaliśmy na północ od Warszawy, zaatakowały nas dwa Me-109. Pierwszy zauważył je pchor. strzelec Klocek i pilot zdążył wykonać skręt na zbliżające się samoloty. Po chwili jeden z myśliwców rozpoczął ogień. Nie pozostaliśmy dłużni. Nasze nowe karabiny maszynowe typu „Szczeniak” zamontowane po dwa na stanowisku Strzelca i obserwatora pracowały świetnie. Walka trwała. Nasze pociski smugowe ginęły gdzieś blisko atakującego Niemca. Pilot – por. Kuzian dobrze się napocił, co chwila wykonując odpowiednie skręty. Samolot tracił powoli wysokość, aby prowadzić walkę nad ziemią. Co chwila było słychać charakterystyczny dźwięk trafień w nasz samolot. W pewnym momencie usłyszałem trzask tłuczącego się szkła. Spojrzałem w stronę pilota i zobaczyłem jego skuloną nad sterami postać. Zegary były potłuczone. Seria naprawdę celna. Trochę niżej i już byłoby po wszystkim. Walczymy dalej. Nie dajemy się. Jesteśmy zachwyceni naszymi kaemami, na pewno obaj myśliwcy dobrze od nas oberwali. Aż dziw, że żaden nie spadł. Atakują nadal: jeden z góry, drugi z dołu, lecz nasz ogień nie dopuszcza ich na bliższą odległość. Nagle Niemcy przestali strzelać. Poruszali skrzydłami i odlecieli na północ. Wzięliśmy kurs na Brześć. Podnieceni walką nie zauważyliśmy że nasz silnik pracuje bardzo ciężko, prawdopodobnie samolot ma poważne uszkodzenia. Dobrze, że jesteśmy nad własnym terenem i wyszliśmy cało z tak ciężkich opresji. Nauczeni doświadczeniem, że można także oberwać od własnych wojsk, lecimy w stronę lotniska bezdrożami. Już z daleka widać Brześć.

Do dyspozycji dowódcy obrony Modlina byli również piloci z 53. Eskadry Obserwacyjnej. W 1939 roku przezbrojeni zostali na samoloty typu RWD-14 „Czapla”. Pod koniec sierpnia samoloty tej formacji przetransportowano na lotnisko Sokołówek. Razem z RWD-14 przybyły dwa łącznikowe RWD-8. W sumie 9 maszyn, które przydzielono do Armii „Modlin”.
Pierwszego września podczas lądowania rozbił się samolot (RWD-14) ppor. Ochalskiego przydzielony do Nowogródzkiej Brygady Kawalerii (NBK). Drugiego dnia września piloci byli atakowani przez Niemców, ale większe straty wynikły od ognia własnego. 4. IX jedną „Czaplę” i RWD-8 spalono, aby nie dostała się w ręce nieprzyjaciela. Pozostałe samoloty odleciały na lotnisko polowe w Szpondowie. Inne maszyny lądowały w Broku.
Część pilotów oddelegowano do dyspozycji Grupy Operacyjnej „Wyszków”. Tam również dochodziło do ostrzeliwania samolotów przez własne formacje OPL. W wyniku szybkich postępów wojsk niemieckich część pilotów wycofała się na lotnisko w Zielonce.

Piloci eskadry wykryli między innymi przeprawę, którą budowali Niemcy w rejonie Pułtuska. Podobnie było pod Wyszkowem. Jedna z załóg zginęła po ostrzelaniu przez strzelców niemieckiego Dorniera.
9. IX prowadzone działanie rozpoznawcze w okolicy Zambrowa i Ostrowi Mazowieckiej stwierdziły przekroczenie przez Niemców rzeki Bug w Broku. Eskadra dysponowała już tylko trzema samolotami i przemieściła się na lądowisko w Starej Wsi i nadal prowadziła obserwację w okolicach Węgrowa. Ewakuację do Brześcia zaczęła 11. IX, ale w tym czasie piloci nadal prowadzili obserwację na korzyść sił lądowych, nawet bez wyraźnych rozkazów. 17. IX, po ataku Sowietów obronienie niepodległości stało się niemożliwe.

Kapitan Sawczyński:
17 września około godz. 12.00 otrzymuję rozkaz lotu do Nacz. Dowództwa w Stanisławowie z zapytaniem od gen. Skuratowicza jak zachować się wobec naruszenia granicy przez wojska sowieckie. O godz. 13.00 ląduję w Stanisławowie, melduję się u ppłk pil. Tuskiewicza. Dowiaduję się, że Naczelny Wódz jest w Kołomyi. Zapytuję czy w Kołomyi jest lądowisko – nie ma, wobec tego otrzymuję samochód. Około godz. 15.00 melduję się w Nacz. Dowództwie. Otrzymuję rozkaz ewakuacji do Rumunii od Szefa Sztabu gen. Stachiewicza o godz. 16.00. Wracam do Stanisławowa i o godz. 17.40 startuję przylatując w rejon Dubna o godz. 18.40. Noc. Krążę nad lotniskiem, strzelam rakiety, jednak ogni nie zapalają. Na południowym skraju Dubna widzimy ognie rozpalone do lądowania. Jednak po dwóch podejściach pilot uznał lądowanie za niemożliwe ze względu na krótki wybieg i bliskość zabudowań. Ognie te rozpalił plutonowy 6 pułku lotniczego wraz z kilku szeregowymi tegoż pułku. O godz. 18.50 z braku paliwa silnik przerywa. Pilot nabiera wysokości około 400 metrów – decydujemy się opuścić samolot skacząc ze spadochronem. Ląduję przy drodze Dubno–Semiduby na północnym skraju wsi. Pilot wylądował przy szosie krzemienieckiej, o czym dowiedziałem się nieco później, spotkawszy go na skrzyżowaniu dróg w Dubnie.

Armia „Modlin” nie maiła szans w starciu z siłami niemieckimi, a cóż dopiero po ataku Sowietów. Lotnictwo dostało rozkaz wycofania się za Wisłę i Narew, a w dalszej perspektywie za granicę. Prowadzono loty patrolowe w rejonie Modlina i wzdłuż rzek, na których miała być oparta obrona. Rozpraszano też klucze bombowców nieprzyjacielskich. Niestety, ale 9. września, po serii sprzecznych ze sobą rozkazów, lotnictwo zostało częściowo wycofane w kierunku Warszawy. Już 13. IX brakowało paliwa i działania polskich pilotów były mocno ograniczone. Kiedy wkroczyli Sowieci piloci zaczęli wycofywać się w kierunku Brześcia i dalej, do Rumunii.
Działania te świadczą o tym, że nieprawdziwe i krzywdzące są twierdzenia, że „polskie lotnictwo przestało istnieć już pierwszego września” po starciu z Niemcami. Nasi piloci stawili jeszcze opór Sowietom, którzy dysponowali kilkoma tysiącami samolotów. Ilość to imponująca zwłaszcza, że nasi mieli w dniu inwazji sowieckiej kilkadziesiąt maszyn typu PZL P.11 i 8 PZL P.7. Jednakże zdążyli jeszcze stoczyć kilka udanych potyczek z „czerwoną zarazą”. Jeden z pilotów zestrzelił np. dwa z trzech bombowców sowieckich atakujących składy wojskowe i stację kolejową Tarnowica Leśna (Obecnie na Ukrainie). Oczywiście Sowieci w swojej propagandzie nie przyznali się do utraty chociażby jednego samolotu, ale wiemy, że stracili ich około dwudziestu.

Po kapitulacji teren Twierdzy Modlin przejęli Niemcy i wykorzystali go do własnych potrzeb. Wybudowali składy paliwa i nowe stanowiska lotnicze. Podczas budowy infrastruktury lotniczej wykorzystywano okoliczną ludność, dla której wybudowano obozy pracownicze. Modlin, Kosewo, Kroczewo i Trąbki stały się dużym obozem pracy przymusowej, w którym pracowały także dzieci. Część mieszkańców Zakroczymia i innych pobliskich miejscowości dowożono do pracy, a wieczorem dostarczano z powrotem. Twierdza wykorzystywana była do celów szkoleniowych. Tutaj Niemcy kształcili nowe kadry dla Wehrmachtu. Polska znalazła się pod okupacją, głównie niemiecko-sowiecką. Została podzielona, a duża część naszych żołnierzy znalazła się poza granicami kraju, aby nadal walczyć o Polskę.

Koszary modlińskie zostały częściowo zniszczone. Spalił się zbombardowany spichlerz, a jego część nadal funkcjonuje jako piękna ruinka. Zniszczone były także mosty na Narwi i Wiśle.
W czerwcu 1941 roku Niemcy uderzyli na swojego dotychczasowego sprzymierzeńca i przekroczyli granicę sowiecko-niemiecką. W Twierdzy Modlin znajdowała się w tym czasie baza zaopatrzeniowa dla żołnierzy frontowych. Od 1943 roku stacjonowała w twierdzy jedna z dywizji niemieckich. Rekonwalescencję niemieccy żołnierze odbywali m.in. na terenie garnizonu w Komorowie - Ostrów Mazowiecka.

Na zmianę okupanta Modlin czekał jeszcze kilka lat. W roku 1945 Niemcy wycofali się pod naporem Armii Czerwonej. 18. stycznia 1945 r. Modlin zmienił okupanta. Wiosną zagościła w koszarach Oficerska Szkoła Broni Pancernej (do 1947 r.), a później też Podoficerska Szkoła Saperów i inne formacje. Wśród nich także jednostka lotnicza, która osadziła tamtejsze lotnisko zaraz po wyparciu Niemców.
Na lotnisku modlińskim wylądowali piloci z 1. Pułku Lotnictwa Myśliwskiego „Warszawa”. Formacja ta powstała w roku 1943 w głębi Związku Sowieckiego na bazie żołnierzy wywiezionych na Wschód. Nie było to zadanie proste bo wyszkolenie dobrego pilota nie należy do zadań łatwych. Doświadczonych lotników stalinowcy wymordowali kilka lat wcześniej w Katyniu i innych miejscach kaźni. Część wydostała się z „nieludzkiej ziemi” z generałem Andersem. Sowietom udało się pozyskać zaledwie jednego oficera (obserwatora) i dwóch podoficerów lotnictwa. Propagandową jednostkę uzupełniono pilotami sowieckimi, z których część podawała się za Polaków. Pierwszym dowódcą jednostki mianowano majora Wacława Kozłowskiego, który miał polskie pochodzenie. Początkowo piloci latali maszynami typu Jak-1b.

Jednocześnie w koszarach modlińskich stacjonowało (do 1946 r.) wojsko okupacyjne z 47. Korpusu Strzeleckiego Armii Sowieckiej.
W roku 1952 zagościł w Modlinie 48. Pułk Lotnictwa Szturmowego. Jego sformowanie rozkazał Konstanty Rokossowski, który był wówczas ministrem w MON. Funkcjonował on w ramach 8. Dywizji Lotnictwa Szturmowego, a formalnie miejscem organizacji był Przasnysz. Pułk dysponował samolotami typu MiG-15, Lim-1, Lim-2. W 1948 r. pułk zmienił nazwę na 48. Pułk Lotnictwa Myśliwsko-Szturmowego. Wydzielono z niego również 20. Eskadrę Lotnictwa Artyleryjskiego. Pułk (48 PLS) rozformowany został w roku 1963.

Ponieważ założono stacjonowanie w Modlinie dwóch pułków bombowych, zaczęto prace nad budową odpowiedniego lotniska. Zakończono je w roku 1958. Do tej pory stacjonowali w Modlinie piloci z 15. Dywizji Lotnictwa Bombowego. Jednocześnie utworzona została Wyższa Szkoła Pilotów, przekształcona później w Centrum Szkolenia Lotniczego. Po jej likwidacji w 1974 r. do Modlina sprowadzono 38. Lotniczy Pułk Szkolny, a na jego bazie w roku 1976 sformowano 45. Lotniczą Eskadrę Doświadczalną. Cztery lata później przeformowano ją na 38. Lotniczy Pułk Szkolno-Bojowy, a w 1988 r. rozformowano.

Lotnisko modlińskie przeszło większą modernizację w latach 50-tych. Powstały wówczas duże hangary lotnicze dla samolotów. Wchodziły wtedy do użytku samoloty odrzutowe Jak-23, na których szkolił się m.in. Stanisław Tanana, późniejszy komendant Centrum Szkolenia Lotniczego. Jednak szkolenie nie odbywało się w Modlinie. Wtedy ukończono budowę nowoczesnego lotniska na warszawskim Bemowie. W okrojonej wersji istnieje ono do dzisiaj.
W latach 1949-1953 lotnisko było rozbudowywane i powiększano bazę jego zaplecza. Powstał nowy pas startowy, hangary oraz stanowiska samolotów bojowych i schrony samolotowe. Lotnisko mogło przyjmować samoloty bombowe Ił-28 z napędem turboodrzutowym.
W latach 50-tych na terenie Modlina operowali żołnierze z 33. Pułku Lotnictwa Bombowego i 35. Pułku Lotnictwa Bombowego oraz 13. Eskadry lotnictwa Łącznikowego.

Lata 50/60-te to okres działalności Wyższej Szkoły Pilotów (1958 – 1960) Centrum Szkolenia Lotniczego (1960 – 1974), które kształciło fachowców w dziedzinie lotnictwa, nie tylko pilotów. Nad Modlinem latały najnowocześniejsze wówczas samoloty typu MiG-19 i MiG=21.

W latach 1963 – 1974 funkcjonował także 47. Pułk Lotnictwa Łącznikowo-Sanitarnego. Jego tradycje przejął Szkolny Pułk Śmigłowcowy działający w sumie do roku 2000. Śmigłowce pojawiły się w Modlinie na mocy zarządzenia Szefa sztabu Generalnego WP. Formowanie pułku zaczęło się w Radzyniu Podlaskim na bazie 52. Pułku Szkolnego, 27. Eskadry Lotniczej, 4. Eskadry Lotniczej (z 36. Specjalnego Pułku Lotniczego na Okęciu).
Do zadań obsługi śmigłowców należało wykonywanie zadań sanitarnych, topograficznych, ratowniczych, itp. Piloci kształcili się na podchorążych i chorążych w Dęblinie. Nazwa pułku zmieniła się później na 47. Szkolny Pułk Śmigłowców i uczyli się w nim także piloci z innych krajów bloku sowieckiego. Na wyposażeniu pułku były śmigłowce typu PZL Mi-2. W roku 1977 pułk został przebazowany na lotnisko Nowe Miasto. Rozformowany został w roku 2000, co było podyktowane przystąpieniem Polski do NATO. Ostatnim dowódcą był major pilot Adam Ziółkowski.

Od roku 1974 (do 1988 r.) stacjonował w Modlinie 38. Pułk Szkolno-Bojowy, który miał do dyspozycji maszyny typu TS-11 Iskra i Lim-5. Latali na nich podchorążowie lotnictwa, którzy pretendowali do stopni oficerskich. Zdobywali je w Wyższej Oficerskiej Szkole Lotniczej w Dęblinie. Pułk powstał na bazie rozformowanego Centrum Szkolenia Lotniczego.
W roku 1976 na modlińskim lotnisku oblatywała samoloty 45. Lotnicza Eskadra Doświadczalna. Zadaniem żołnierzy było testowanie nowych samolotów, sprawdzanie wyremontowanych oraz testowanie nowych systemów uzbrojenia. Etatowo służyło w tej eskadrze 72. żołnierzy. Rozformowanie eskadry nastąpiło w marcu 1999 r. Ostatnim dowódcą formacji był kpt. nawig. Tadeusz Rywacki.

Teren lotniska modlińskiego wykorzystywany był do szkolenia pilotów samolotów i śmigłowców, a w roku 2000 przekazane zostało Agencji Mienia Wojskowego. Trzy lata później podpisany został list intencyjny, odnoszący się do utworzenia portu lotniczego na bazie infrastruktury modlińskiej. Zezwolenie na budowę portu lotniczego podpisane zostało w 2006 roku. Cztery lata później lotnisko uzyskało status lotniska cywilnego i tak pozostaje do dnia dzisiejszego.

Modlińskie lotnisko związane jest z takimi postaciami jak gen. Witold Urbanowicz, dowódca słynnego Dywizjonu 303. Pierwszego września 1925 roku Urbanowicz rozpoczął naukę w Korpusie Kadetów nr 2. Komendantem Korpusu był wówczas ppłk. kaw. Mikołaj Wisznicki, kawaler Orderu Virtuti Militari i wybitny pedagog.
W modlińskiej twierdzy poznali się mjr. Jan Górski i ppłk. Maciej Kolankiewicz. Panowie stworzyli elitarna jednostkę polskich komandosów , tzw. „Cichociemnych”.

Blisko 30. pilotów zginęło w latach powojennych, podczas służby w Modlinie. Wśród nich ppłk. pil. Jerzy Bachta (1987 r.) – pilot doświadczalny, oblatywacz m.in. TS-11 Iskra i I-22 Iryda, lecąc którym zginął.
W roku 1993 zginął podpułkownik pilot Tadeusz Czekajło. Również był pilotem doświadczalnym z blisko trzema tysiącami wylatanych godzin. Razem z nim rozbił się ppłk. dypl. pil. Lech Budzisz. Piloci wykonywali loty na samolotach TS-Iskra. Maszyny miały być przekazane Indian Air Force w Hakimpet w Indiach. Podczas lotu nad Indiami ppłk. Czekajło prawdopodobnie stracił przytomność, co było przyczyną katastrofy. Towarzyszący mu ppłk. Budzisz walczył o życie, ale ostatecznie zmarł w szpitalu.

4 km od lotniska w Modlinie jest miejsce pamięci katastrofy samolotu PZL-130 Orlik o numerze bocznym 009. Zginęli tam (1996 r.) płk pil. Marian Puchalski i ppłk. pil. Marek Wasiak.
Dzięki staraniom ppłk. pil. rez. Czesława Łaszuka w Modlinie powstał skwerek poświęcony „Modlińskim Lotnikom”. Jego głównym elementem jest pomnik przedstawiający trzy, szybujące ku niebu MiG-i. Jest to hołd oddany wszystkim lotnikom związanym z Modlinem. Niektórzy nadal tam mieszkają, po innych pozostały rodziny i pamięć potomnych.

Źródła:
- „Polskie eskadry w wojnie obronnej 1939”, Jerzy Pawlak
- „Wojna w powietrzu 1939 – 1945”, Janusz Piekałkiewicz
- „Sprawa honoru. Dywizjon 303”, L. Olson, C. Stanley
- „Dywizjon 303”, Arkady Fiedler


Komentarze