top of page

Obóz w Żabikowie cz. I (2)



Wielka machina wojenna Adolfa Hitlera i oddanych mu narodowych socjalistów nie była by tak potężna, gdyby nie wykorzystywanie na masową skalę robotników przymusowych. Okupowane przez Niemców tereny były wręcz usiane obozami pracy przymusowej. W podbitej przez nazistów Polsce stworzono około 100 obozów pracy. Tylko w Poznaniu było ich około 30. Większość więźniów tych obozów stanowili obywatele wyznania mojżeszowego, których zwożono do obozów z terytorium całego kraju, a nawet innych zakątków Europy.


Teren obozu w Żabikowie

Jednym z takich obozów był ten, który założono w Żabikowie koło Poznania. Jego budowę rozpoczęto w listopadzie 1942 roku na terenie cegielni Jana Suwalskiego, bogatego przedsiębiorcy, którego wspaniała kamienica przy ul. Głogowskiej nadal zdobi panoramę Poznania.


Blisko czterohektarowy obszar cegielni otoczony został podwójnym ogrodzeniem z drutu kolczastego oraz przewodów elektrycznych. Dodatkowo terenu pilnowali wartownicy, dla których wybudowano wieżyczki obserwacyjne – standardowe wyposażenie tego typu miejsc. Dodatkowo przed okiem wścibskich obserwatorów chronił okalający teren mur ceglany.


Maria Wardzyńska („Biuletyn IPN”):


Obozy pracy wychowawczej (Arbeitserziehungslager – AEL) były obozami typu karnego, tworzonymi przez policję bezpieczeństwa, na mocy rozporządzeń z maja i grudnia 1941 r., dla robotników zrywających umowy o pracę, to znaczy zbiegłych z miejsca pracy oraz dla tzw. niechętnych pracy (arbeitsscheu), a także dla osób popełniających drobne wykroczenia natury administracyjnej. W pierwszym okresie okupacji (do momentu powstania obozów pracy wychowawczej) osoby te były osadzane w trybie karnym w żydowskich obozach pracy. Czas pobytu w AEL wynosił 56 dni. Po odbyciu kary więźnia odstawiano na miejsce pracy, z którego uciekł. Robotnicy, którzy próbowali ucieczki po raz wtóry, byli umieszczani w obozach koncentracyjnych. Obozy pracy wychowawczej na obszarze działalności placówki gestapo w Poznaniu (Staatspolizeileitstelle Posen) założono w Forcie VII, w Żabikowie, w Łodzi na Sikawie, w Ostrowie Wielkopolskim i Inowrocławiu. Na terenie rejencji ciechanowskiej istniało siedemnaście obozów wychowawczych, m.in. w Działdowie, Ciechanowie, Drobinie, Serocku, Przasnyszu, Mławie, Nasielsku, Ostrołęce i Makowie Mazowieckim. W obozach tych była duża śmiertelność spowodowana głodem, chorobami i znęcaniem się. Na więźniach dokonywano także egzekucji.

Żabikowo, obóz,
Wieżyczka obserwacyjna

Początkowo w Żabikowie Niemcy utworzyli Polizeigefängnis der Sicherheitspolizei und Arbeitserziehungslager in Posen-Lenzingen (PGuAEL), czyli Policyjne Więzienie Policji Bezpieczeństwa i Wychowawczy Obóz Pracy w Poznaniu-Junikowie. Junikowo obecnie jest jedną z dzielnic Poznania. Samo Żabikowo w okresie okupacji nazywane było przez Niemców Poggenburg, tak więc de facto obóz powstał w Poggenburgu na obszarze tzw. Reichsgau Wartheland, czyli Kraju Warty.


Wkrótce po utworzeniu tego miejsca, zaczęli przybywać tu pierwsi więźniowie. W zimę 1942/43 r. zakwaterowano pierwszych polskich obywateli, których Niemcy zamierzali „wychować” poprzez pracę. W marcu zaczęło się zwożenie Polaków osadzonych w obozie, który okupanci stworzyli w Forcie nr VII w Poznaniu. Ponieważ stare fortyfikacje miały być przeznaczone na magazyny wojskowe, pozbywano się z nich ludzi i kierowano do obozów pracy.


W Żabikowie nie trzymano więźniów zbyt długo. Był to raczej obóz przejściowy, z którego osadzonych kierowano do obozów koncentracyjnych zlokalizowanych w innych częściach kraju. Transporty odjeżdżały w stronę Auschwitz, Gross Rossen, Sachsenhausen, Ravensbrück i innych miejsc kaźni. Krótki okres pobytu nie był jednak gwarancją przeżycia.

Fort VII, Poznań, Żabikowo,
Ściana śmierci w Forcie VII

Sicherheitspolizei (SiPo) dopuszczała się przemocy jeszcze przed wojną. Ich nienawiść wobec Polaków rodziła się jeszcze podczas plebiscytów na Górnym Śląsku, kiedy terroryzowali ludność polską na południu kraju. W praktyce formacja ta nie istniała pod tą nazwą, gdyż został przeorganizowana. Nazwa jednak jeszcze długo funkcjonowała, a w składzie Sicherheitspolizei znaleźli się także członkowie Kripo (policji kryminalnej) i Tajnej Policji Państwowej (Gestapo). Organizacje te łączył fanatyzm i lubowanie się w okrucieństwie. Członkowie niemieckiego aparatu terroru ściśle współpracowali ze swoimi kolegami z NKWD (Народный комиссариат внутренних дел), czyli zbrodniczym Ludowym Komisariatem Spraw Wewnętrznych Związku Sowieckiego. Jeszcze w roku 1939, zaraz po podpisaniu tzw. Paktu Ribbentrop-Mołotow obaj ministrowie totalitarnych reżymów zawarli na piśmie porozumienie o wspólnym przeciwdziałaniu wobec polskiego ruchu oporu. Aż do roku 1941, kiedy Niemcy uderzyli na Sowietów obie strony współpracowały ze sobą i wymieniały się doświadczeniami. Gestapowcy jeździli na spotkania do Lwowa, czy Kijowa, a do Krakowa, albo willi wypoczynkowej i katowni Gestapo w Zakopanem przyjeżdżali funkcjonariusze NKWD.

Sztandar szefa SiPo

Major Zbigniew Sujkowski:


Nie ma najmniejszej wątpliwości, iż Niemcy stosują świadomie i celowo metody najbardziej okrutne. Dowodem tego są, nie tylko relacje tysięcy, które przeszły przez więzienia niemieckie, ale wiadomo, iż w szkołach niemieckich młodzież jest celowo tak wychowywana, aby pozbyła się tkliwości, uczucia litości, a zaprawiła się do zadawania bólu. Program przewiduje specjalne lekcje, na których 12-13-letni chłopcy muszą własnoręcznie zabić jakieś zwierzę, najczęściej psa – przy tym, jeśli któryś chłopiec posiada własnego psa, musi go przyprowadzić i zarżnąć własnoręcznie na oczach całej klasy. /W znanym autorowi wypadku – nauczyciel dodał objaśnienie: „Jeśli dla dobra Niemiec i Führera będzie trzeba – musicie umieć własnoręcznie zarżnąć rodziców”.


Wiadomo też, że urzędnicy niemieccy, którzy zawahają się przy wykonaniu, lub wydawaniu, jakiegoś okrutnego zarządzenia odpowiadają dyscyplinarnie.


W Gestapo, za znęcanie się nad więźniami, czeka nagroda. Rzesza wypuściła z więzień przestępców kryminalnych i użyła ich do pilnowania obozów politycznych. Jeśli są okrutni, mogą mieć skasowaną lub zmniejszoną karę, na którą zostali skazani przed wojną.


Niemieccy oficerowie i funkcjonariusze obowiązani są stosować terror, jako broń.


Obóz, Żabikowo,
Obozowa ściana śmierci

Ilość osadzonych w PGuAEL szacuje się na ponad 21 tysięcy osób. Niektórzy spędzili w nim kilka lub kilkanaście godzin, inni miesiące. Zachował się jeden z raportów sytuacyjnych z listopada 1944 r., wg. którego na dzień 11. listopada tegoż roku w obozie przebywały 1063 osoby.


Krzysztof Płonka:


O osadzeniu w Żabikowie decydowało przede wszystkim oskarżenie o działalność wrogą wobec Trzeciej Rzeszy. Obóz stał się dla Gestapo w Poznaniu miejscem przetrzymywania aresztowanych na okres śledztwa i przesłuchań. Tutaj więźniowie, osadzeni w drewnianych barakach, oznaczonych literami – D, E, F, G, H, J, K, L – czekali na wydanie lub wykonanie wyroku. Większość z nich stanowili Polacy (mężczyźni, kobiety, nieletni). Więziono tu również Niemców – osoby cywilne, jak i dezerterów z Wehrmachtu, radzieckich jeńców wojennych, a także zbiegłych z robót przymusowych i w mniejszej liczbie osoby innych narodowości – Luksemburczyków, Holendrów, Węgrów, Słowaków, obywateli USA. Oddzielną grupę stanowili więźniowie powszechnie zwani niedzielnikami (Sontagsjäger), wśród których przeważała młodzież, osadzeni na podstawie pomówień, donosów dotyczących wykroczeń związanych z wykonywaną pracą. Przewożeni oni byli do obozu w sobotę wieczorem, poddawani szczególnym udrękom nazywanym „przemusztrowaniem” i wypuszczani w poniedziałek rano, z nakazem stawienia się do pracy.

Obóz, Żabikowo,
Teren obozu w Żabikowie

O tych, tzw. „niedzielnikach” wspominała także więźniarka polityczna Halina Piechelówna („Przegląd Zachodni”):


Byli to Polacy z Poznania, karani dwudniową pracą przymusową za uchylanie się od obowiązków w swych miejscach zatrudnienia. Pastwiono się nad nimi w straszliwy sposób. Przez cały dzień zmuszano ich do ciężkich prac – oczyszczania dołów kloacznych i wożenia piasku z jednego miejsca na drugie. Kobiety pracowały prócz tego przez całą noc w kuchni i obierały ziemniaki.


Więźniowie pracowali zarówno na terenie obozu, jak i poza jego terenem. Wykorzystywano ich m.in. do prac przy produkcji cegieł, budowy schronów przeciwlotniczych, lotniska „Ławica” w Poznaniu i innych prac budowlanych i porządkowych.


W roku 2020 Zarząd Zieleni Miejskiej, prowadził prace w parku im. Henryka Wieniawskiego, dzięki którym zostało odkryte wejście do jednego ze schronów budowanych przez więźniów obozowych. Osłonięte było płytami betonowymi, które z czasem, pod naporem ziemi i na skutek wilgoci zaczęły się osuwać. Teren został zabezpieczony, ale niestety nie jest dostępny dla ewentualnych, ciekawskich gości.

Ławica, Poznań,
Lotnisko Poznań-Ławica obecnie

Na terenie obozu skoszarowano kilkudziesięciu esesmanów, na których czele stał SS-Obersturmführer Reinhold Hans Walter. Ten niemiecki sadysta był ostatnim komendantem obozu mieszczącego się w Forcie VII. Kiedy w kwietniu 1944 r. teren fortu zamieniono na magazyny zbrojeniowe i zakłady produkcyjne, więźniów przetransportowano do obozu w Żabikowie. Jako komendant Fortu VII SS-Obersturmführer Walter słynął ze swych sadystycznych skłonności. Był nawet aresztowany przez Gestapo za znęcanie się nad więźniami niemieckimi, których, z oczywistych powodów traktowano lepiej niż innych. Jednego z więzionych Niemców utopił. Odszedł z tego świata popełniając samobójstwo (7/8. X 1944 r.) w tzw. Domu Żołnierza. W tym samym miejscu, rok wcześniej Reinhold Walter zastrzelił siostrę zakonną Marię Wiśniewską ze Zgromadzenia Sióstr Miłosierdzia św. Wincentego a Paulo. Siostra był członkinią Armii Krajowej (łączniczką Obwodu Poznań-Łazarz ZWZ-AK) i jedną z osadzonych w poznańskim forcie. Wcześniej więziona była w Kościanie. Do gestapowskiej katowni - Domu Żołnierza dowożona była na przesłuchania, gdzie była maltretowana. Mimo to nie wyjawiła żadnych tajemnic konspiracyjnych. Gestapowcy nazywali ją „Świętą Marią”. Walter osobiście zastrzelił siostrę Marię 19. XI 1943 r. Miała połamane kości, wybite zęby, zdeformowaną twarz i głowę, która wg. relacji świadków sprawiała wrażenie „oskalpowanej”.

Żabikowo, Obóz,
Siostra Maria Wiśniewska

Siostra, Maria, Wiśniewska, Żabikowo, Fort, VII,
Tablica pamiątkowa w Forcie VII

Comments


bottom of page