top of page

Pilecki – Wyszyński. Portret podwójny

  • Zdjęcie autora: Wrona
    Wrona
  • 5 cze
  • 8 minut(y) czytania

 

    27 maja 2022 r. miała miejsce uroczystość mająca na celu ustanowienie błogosławionego Prymasa Stefana Wyszyńskiego patronem powiatu ostrowskiego. Kilka dni wcześniej, w Andrzejewie odsłonięto pomnik poświęcony „najdostojniejszemu synowi ziemi andrzejewskiej”.

    Wyszyński urodził się w Zuzeli, gdzie zamieszkali Jego rodzice tuż po ślubie. Tam narodziło się pierwsze dziecko małżonków, córka Anastazja. Później na świat przyszedł Stefan, a po nim Stanisława, Janina i Wacław.


    Wyszyńscy przeprowadzili się do Andrzejewa, gdzie młody Stefan przystąpił do Komunii Świętej, a później także do sakramentu Bierzmowania. W Andrzejewie rodzina miała dużo lepsze warunki mieszkaniowe i finansowe, toteż świetnie by im się żyło, gdyby nie tragedia, która na zawsze odcisnęła piętno na ich egzystencji. Otóż w październiku 1910 roku Julianna Wyszyńska umarła, niedługo po porodzie. Kilka dni później odeszło do Pana także nowonarodzone dzieciątko, Zosia. Znalazły miejsce wiecznego spoczynku na andrzejewskim cmentarzu.

     Po latach Prymas Tysiąclecia wyznał: „Trudno mi opisać smutek, pustkę, żałość, gdy po pogrzebie Matki wróciliśmy do domu. Zdawało się wtedy, że ustało wszelkie życie”.


    Matka pozostawiła po sobie „testament”. Przed śmiercią wypowiedziała do syna, znane już chyba wszystkim, historyczne słowa: „ubieraj się”. Być może w ten właśnie sposób, to właśnie Ona, Matka „ubrała” syna w szaty kapłańskie. To bowiem miała na myśli.


    W Andrzejewie, osierocony Stefan wybrał sobie Matkę zastępczą. Tym razem taką, która nigdy nie odejdzie, Maryję - Matkę Bożą. To Ona będzie odtąd towarzyszyła Mu w każdej chwili życia, aż do śmierci. Zawołanie biskupie Prymasa Wyszyńskiego to: „Soli Deo” [„Samemu Bogu”]. Później uzupełnił je i brzmiało: „Soli Deo - Per Mariam” [„Bogu samemu przez Maryję”].

   Powołanie kapłańskie przyszłego Prymasa ukształtowało się właśnie w Andrzejewie. W czerwcu 1971 r. był w Andrzejewie i wspominał przeszłe lata słowami:


    Z Andrzejewem jestem związany bardzo mocno. Tutaj bowiem od roku 1910  wychowywałem się, tutaj – jako 9-letni chłopiec – utraciłem matkę. Spoczywa na waszym cmentarzu parafialnym. W tej świątyni po raz pierwszy przystąpiłem do Stołu Pańskiego. Tutaj uczyłem się służyć do Mszy św. i przez dłuższy czas przy tym właśnie ołtarzu posługiwałem. W tym też kościele przyjąłem Sakrament Bierzmowania z rąk Biskupa-Męczennika, ówczesnego Biskupa Płockiego – Antoniego Nowowiejskiego. Wspomnienia te zachowuję głęboko w sercu. Ale te wyjątkowe zdarzenia były jak gdyby znakami świetlnymi na tle zwykłego, codziennego życia i trudu, w którym – choć mały – brałem już udział i na który patrzyłem.


    Słusznie powiedziano, że w tej świątyni kształtował, się, rozwijało i dochodziło do świadomości moje powołanie kapłańskie. Tutaj postanowiłem, że pójdę do Seminarium i będę pracował nad tym, aby zasłużyć sobie na łaskę kapłaństwa. I tu po raz pierwszy wyjawiłem swoją tajemnicę mojemu Ojcu, który tyle lat służył Wam ku większej chwale Bożej. Nie bez oporu otrzymałem od Ojca błogosławieństwo na drogę do Kapłaństwa Chrystusowego.

    Boga ukochał ponad wszystko. Drogę do Niego widział poprzez wstawiennictwo Maryi. W myśl chrześcijańskiego porządku miłości (ordo caritatis), na drugim miejscu po sprawach Bożych stawiał Ojczyznę. Miłość bowiem wymaga porządku i prawdy, z której on wynika. Jezus mówił o sobie, że jest „Drogą, Prawdą i Życiem”, a ten, kto kocha matkę, syna lub córkę  bardziej niż Jego, nie jest Go godzien. [Kto kocha ojca lub matkę bardziej niż Mnie, nie jest Mnie godzien. I kto kocha syna lub córkę bardziej niż Mnie, nie jest Mnie godzien (Mt 10, 37)].


    Pierwsza po Bogu miłość należy się Ojczyźnie i pierwsza po Bogu służba należy się dzieciom własnego Narodu. – mówił Prymas. Był dumny z bycia Polakiem:


    Już takim jesteśmy narodem, że nikomu się nie kłaniamy, choć tak chętnie gniemy kolano przed Bogiem. Wielkość kultury narodowej polskiej na tym polega, że dumni w obronie swych wartości kulturalnych, szanujemy obce kultury, co dobrego z nich czerpiemy. Nikogo nie poniewieramy, z każdym narodem umiemy i chcemy żyć w przyjaźni. Ale przyjaźń w naszym pojęciu nie jest zdradą wobec rodzimych dóbr duchowych, nie jest czapkowaniem nikomu. Nie tylko od czasów soboru Konstancjeńskiego, ale od czasów Mieszka i Chrobrego, uczyliśmy się tej dumy i godności. Która nikogo nie poniewiera, staje w obronie uciśnionych, ale i siebie poniewierać i uciskać nie pozwoli. Na tych podstawach stojąc, podajemy dłonie wszystkim narodom, gotowi do współpracy, gotowi do przyjaźni – tworzymy społeczność narodów, w myśli słów: „Chwalcie Pana wszystkie ludy, chwalcie Pana wszystkie narody (Ps 116).

    Służył Ojczyźnie jako kapłan i Prymas – Ojciec Narodu w czasach zniewolenia komunistycznego. To właśnie do Prymasa Wyszyńskiego udawały się delegacje zagranicznych oficjeli, traktując Go jako faktycznego przedstawiciela Narodu. Za swoje ideały; przywiązanie do Boga i Ojczyzny był więziony i choć czasami zdarzyło Mu się zapłakać, to nigdy się nie załamał. Miał być papieżem, ale stan zdrowia nie pozwolił mu na dostąpienie tego zaszczytu. Zrobił wszystko co tylko mógł, aby na Stolicy Piotrowej zasiadł Karol Wojtyła – Jan Paweł II Wielki. Papież nie miał co do tego wątpliwości, powiedział:


    Czcigodny i Umiłowany Księże Prymasie! Pozwól, że powiem po prostu, co myślę. Nie byłoby na Stolicy Piotrowej tego Papieża Polaka, który dziś pełen bojaźni Bożej, ale i pełen ufności rozpoczyna nowy pontyfikat, gdyby nie było Twojej wiary, niecofającej się przed więzieniem i cierpieniem, Twojej heroicznej nadziei, Twego zawierzenia bez reszty Matce Kościoła, gdyby nie było Jasnej Góry i tego całego okresu dziejów Kościoła w Ojczyźnie naszej, które związane są z Twoim biskupim i prymasowskim posługiwaniem…

    Podczas wojny obronnej z 1939 r. ks. Wyszyński dostał od biskupa Michała Kozala polecenie opuszczenia swojej diecezji i wyjechał do Kozłówki, majątku rodziny Zamoyskich. Oczekiwał Go tam ks. Władysław Korniłowicz i hrabianka matka Elżbieta Róża Czacka (kanonizowana razem z Wyszyńskim). Jako ksiądz, Wyszyński pełnił obowiązki kapelana Sióstr Franciszkanek Służebnic Krzyża, które zajmowały się osobami niewidomymi, ewakuowanymi z Lasek.


    W tym okresie używał pseudonimu „Zuzelski”, co było w oczywisty sposób związane z miejscem narodzin przyszłego Prymasa Polski. Miał fałszywe dokumenty na to nazwisko, a współpracował wówczas z podziemiem, które reprezentował w Żułowie podporucznik Józef Śmiecha ps. „Ciąg”.


    Jako chory na płuca wyjechał do Zakopanego, aby podreperować zdrowie. Został tam aresztowany przez poszukujące go Gestapo. Niemieccy funkcjonariusze nie zorientowali się jednak kogo tak naprawdę pochwycili i został zwolniony.


    Z Żułowa ks. Stefan udał się do Kozłówki, a później do Warszawy. Kiedy wybuchło powstanie (1944 r.) został kapelanem w Armii Krajowej, a zarazem szpitala powstańczego Grupy Kampinos, który zorganizowano w Laskach. Posługiwał się pseudonimem „Radwan III” i posiadał stopień porucznika.


        W tym samym co Prymas Wyszyński, 1901 roku urodził się Witold Pilecki. Podobnie jak Prymas służył Ojczyźnie niemalże od pierwszych chwil życia, gdyż wartości patriotyczne wpajane miał od najmłodszych lat. Był skautem, a nawet założycielem drużyny, konspiratorem i żołnierzem. Lubował się w literaturze i sztuce. Malował obrazy i pisał wiersze. Brał udział w wojnach z bolszewikami, Ukraińcami, a później także Niemcami i Sowietami. On również miał siostrę Zosię. Beztroskie życie rodzinne wspominał tymi słowami:


    Siedem lat, do wybuchu wojny w 1939r., żyliśmy razem jako szczęśliwa rodzina. Ojciec był duszą naszej czwórki składającej się z mamy, mojej młodszej siostry Zosi i mnie. Ciekawe życie mieliśmy z ojcem. To było żywe srebro. Organizował nam różne zajęcia w czasie, gdy mama pracowała – była nauczycielką w szkole w Krupie. Gdy wracała po lekcjach, mogła zastać w domu różne niespodzianki. Na przykład ojciec przebierał mnie za ułana, a Zosię za pannę lub mnie za samuraja, a Zosię za gejszę. Albo uczył nas jakiegoś zdania w obcym języku, które potem recytowaliśmy mamie. Była wtedy bardzo zadowolona.


    Nie tylko rodzina pozostawała w centrum życia Pileckiego. Troszczył się również o odrodzoną Ojczyznę. Dowodził Ochotniczą Strażą Ogniową, założył Kółko Rolnicze i mleczarnię produkującą masło i sery, której prezesował. Wielokrotnie, bezinteresownie zaangażowany był w pracę społeczną. W 1937r. odznaczony za swą altruistyczną działalność, Srebrnym Krzyżem Zasługi.

    Kiedy w 1939r. wybuchł kolejny konflikt zbrojny, również i tym razem Rosja postanowiła udaremnić rozwój niepodległej Polski. Dzięki wsparciu Stalina i Słowaków, Hitler wyruszył na podbój Europy i we wrześniu zaatakował Polskę. 17 września decydujący cios w plecy, zadał Polsce Stalin. Polska została podzielona między dwóch agresorów, którzy uczcili ten fakt wspólną defiladą. Ppor. Witold Pilecki dowodził szwadronem ułanów lidzkich, wchodzącym w skład 19 Dywizji Piechoty (w składzie Armii „Prusy”), dowodzonej przez gen. Józefa Kwaciszewskiego. Dywizja osłaniała okolice Piotrkowa Trybunalskiego. Niestety 19. DP niebawem została rozbita przez Niemców. Część żołnierzy przedostała się przez Wisłę i weszła w skład 41. Dywizji Piechoty Rezerwy. Wśród nich był także Pilecki. 22. września również i ta dywizja została rozbita. Witold Pilecki nie przedarł się, jak to zrobiła duża część żołnierzy, na Zachód, ale pozostał w kraju. Od rodziny oddzielała go jednak nowoutworzona granica sowiecko–niemiecka. Żona Maria Pilecka wraz z dziećmi ukrywała się przed sowietami i dopiero wiosną 1940r. udało jej się przedostać do rodziców przebywających w Ostrowi Mazowieckiej. Dopiero tam dowiedziała się, że Witold żyje.


    Koszmar Pileckich zaczął się po oficjalnym zakończeniu działań wojennych. Witold nie zamierzał próżnować, kiedy Ojczyzna w kajdanach. Tworzył komórki konspiracyjne, walczył dalej.


    9 listopada 1939r. oficjalnie powstała, współtworzona przez Pileckiego Tajna Armia Polska (TAP). Na jej czele stanął major Jan „Drawicz” Włodarkiewicz. Pilecki pełnił w niej różne funkcje, m.in. szefa Sztabu Głównego, szefa zaopatrzenia i służb specjalnych.

    Podczas jednej z łapanek organizowanych przez Niemców, schwytany zostaje niejaki Tomasz Serafiński. Okupant może być z siebie dumny - schwytał „polskiego bandytę”. Nie wie jednak, że pod tym nazwiskiem ukrywał się Witold Pilecki, który schwytany został, ponieważ… tego właśnie chciał. Tutaj zaczyna się jedna z najchlubniejszych kart historii Witolda Pileckiego i Polski zarazem. Pilecki występuje tu bowiem w roli ochotnika do obozu koncentracyjnego w Auschwitz (więzień nr 4859). Podejmuje się samobójczego zadania po to, żeby zorganizować ruch oporu wewnątrz „piekła na Ziemi”. Słowa, wypowiedziane przez Obersturmführera Fritza Seidlera, zwanego w obozie „Rzeźnikiem” są bardzo wymowne: „Niech nikt z was nie sądzi, że wyjdzie stąd żywy… porcja jest tak obliczona, że żyć tu będziecie sześć tygodni.”


    Rozmowa z ppor. Konstantym Piekarskim w obozie wiele mówi, jeśli chodzi o czyn Witolda Pileckiego:


- Ty musisz być chyba kompletnym durniem! Kto, przy pełnej władzy umysłowej, zrobiłby cos podobnego? I jak to zrobiłeś? Nie mów mi, że poprosiłeś Gestapo, żeby było łaskawe wysłać cię na parę lat do Auschwitz!

- Nie żartuj sobie – odzywa się Pilecki, patrząc na podporucznika z taką powagą, jak nigdy dotychczas – Polski wywiad jest zdania, że Auschwitz zostanie rozbudowany w wielki obóz eksterminacyjny dla polskiego oporu i, jako taki, jest ważnym terenem dla działalności naszej komórki. Ponieważ wiedziałem, że Gestapo łapie ludzi na ulicach w celu wysłania ich do tego obozu, ‘traf chciał’, że znalazłem się w odpowiednim miejscu i we właściwym czasie.

- Jeśli to, co mówisz, jest prawdą, to ty jesteś albo niezwykłym bohaterem, albo wielkim głupcem.


    Tak, Pilecki nie był głupcem. Znalazł się w Auschwitz, aby stworzyć tam grupy konspiracyjne. Napisał też pierwszy oficjalny i wiarygodny raport o warunkach panujących w niemieckim obozie. Po ucieczce z obozowego piekła walczył o to, aby Armia Krajowa rozbiła miejsce zagłady. Niestety okazało się to niemożliwe w tym czasie.

    Również rotmistrz Witold Pilecki wiele wycierpiał od Sowietów. Podobnie jak Prymas był więziony, ale dla Pileckiego, przy katowni ubeckiej „Oświęcim to była igraszka”. Był potwornie bity i torturowany. Doprowadzony został do totalnego wyczerpania fizycznego i psychicznego. Ostatecznie podpisał wszystko, co komuniści chcieli. Prawdopodobnie nie wiedział już nawet na jakim żyje świecie. Zmarł, też podobnie jak Prymas Wyszyński, w maju – miesiącu maryjnym. A właściwie został zamordowany, a ciała nigdy nie odnaleziono. Jego symboliczny grób znajduje się na cmentarzu w Ostrowi Mazowieckiej, niedaleko kościoła, w którym zawarł związek małżeński.


    Przetrwał obóz i wszystkie okropności, które Go spotkały dzięki silnej wierze w Boga i zasadom chrześcijańskim, którymi się w życiu kierował. Bardzo lubił wskazówki ascetyczne, które Tomasz à Kempis zawarł w niewielkiej książeczce zatytułowanej „O naśladowaniu Chrystusa.” Miało to również odzwierciedlenie w poezji, którą tworzył.


   Obaj Panowie wiernie służyli Ojczyźnie. Obaj związani są z ziemią ostrowską. Pułkownikowi (awans pośmiertny) Pileckiemu poświęcone jest w Ostrowi Mazowieckiej Muzeum Dom Rodziny Pileckich. Ma tam także swój pomnik i symboliczny grób. Wyszyński jest od maja 2022 r. Patronem Powiatu Ostrowskiego.  Dlatego w czerwcu 2025 r., w ramach obchodów Dnia Patrona Powiatu Ostrowskiego zorganizowana została wystawa plenerowa pt. „Pilecki - Wyszyński. Portret podwójny”, poświęcona naszym Bohaterom. Przy okazji wernisażu, który miał miejsce w Andrzejewie przy pomniku błogosławionego Prymasa Stefana Wyszyńskiego złożono kwiaty na grobie matki Prymasa i pod jego pomnikiem. Były też okolicznościowe przemówienia. Głos zabrał starosta ostrowski Jerzy Bauer oraz wójt gminy Andrzejewo Beata Ponichtera. Kilka słów powiedział także, m.in. Grzegorz Polak, reprezentujący Muzeum Jana Pawła II i Prymasa Wyszyńskiego i Karolina Kolbuszewska z Muzeum Dom Rodziny Pileckich.


    Wystawa powstała dzięki współpracy Muzeum – Dom Rodziny Pileckich oraz Muzeum Jana Pawła II i Prymasa Wyszyńskiego Mt 5,14. Wydarzenia towarzyszące zorganizowali: Stowarzyszenie Ostrowskie Towarzystwo Cyklistów i Powiat Ostrowski (Rajd rowerowy szlakiem bł. kard. Stefana Wyszyńskiego), Specjalny Ośrodek Szkolno-Wychowawczy w Zuzeli i Powiat Ostrowski (Gra terenowa „Człowiek niezwykłej miary – zuzelskie spotkania z Błogosławionym Stefanem Wyszyńskim”) oraz Towarzystwo Rozwoju Ziemi Andrzejewskiej (Gra terenowa „U źródeł powołania”).



2025 r. Tomasz Z.

 

Comments


Czytelnia
IMG_20180916_102220.jpg
Wybierz kluczowe słowo:

© 2015 by "This Just In". Proudly created with Wix.com

bottom of page