top of page

Polska czy Ukropolin


    Instytut Gospodarki Światowej w Kilonii opublikował ranking krajów wspierających Ukrainę. Wynika z niego, że Polska jest na drugim miejscu, zaraz po USA, a w relacji do PKB (pominąwszy maleńką Estonię) na pierwszym. Przy czym 1/10 to pomoc humanitarna, a reszta finansowa. I tak: w lutym rząd przyznał Ukrainie 1 mld euro kredytu (a faktycznie darowizny), a w marcu NBP udzielił pomocy bankom ukraińskim w wysokości 4,5 miliarda złotych, wykupując bezwartościowe hrywny.


    Koszt obsługi polskiego długu rządowego rośnie w szalonym tempie. Wydatki na jego obsługę w 2022 roku wyniosły 32,7 miliarda złotych (wzrost do poprzedniego roku o 26%). W 2023 roku doszło do podwojenia kosztów obsługi długu do 66 miliardów, co równa się 2 procent PKB. Do spłaty pozostają papiery dłużne o wartości 180 miliardów złotych. Komisja Europejska szacuje, że koszty obsługi tego zadłużenia to nie 66 miliardów złotych – jak twierdzi polski rząd – ale ponad 105 miliardów złotych, bo dodatkowe miliardy to obsługa długu pozabudżetowego, co oznacza, że koszty obsługi będą 3,5 krotnie wyższe niż w 2020 roku i że więcej pieniędzy włożymy do portfeli międzynarodowych lichwiarzy, niż na utrzymanie armii. Tegoroczne potrzeby pożyczkowe rząd prognozował na 222 miliardy złotych. Dzisiaj już wiadomo, że przez 100 miliardów złotych wydatków związanych z uchodźcami prawdopodobnie sięgną one 500 miliardów złotych. Do tego dochodzi 422 miliardy złotych zadłużenia pozabudżetowego, bo rząd prowadzi podwójną księgowość. Jedną na użytek UE, drugą na użytek wewnętrzny i poza kontrolą Sejmu jest już de facto drugi budżet Polski, wykorzystywany głównie na pomoc Ukrainie. Zamiast ciąć wydatki, rząd je zwiększa, głównie na Ukrainę i na ukraińskich uchodźców, co oznacza, że Polska stoi przed realną perspektywą bankructwa państwa. Dochodzi do tego drenująca portfele inflacja, która w latach 2022 – 2024 skumulowana wyniesie 40 procent. Jakby tego było mało, rządowy GUS i rządowi politycy podbijają sztucznie koniunkturę, wmawiając, że dzięki napływowi uchodźców „konsumpcja się nie załamała”. Innymi słowy – czym więcej Ukraińcy konsumują na nasz koszt, tym lepsza koniunktura gospodarcza, i gdyby pojawiło się ich w Polsce jeszcze 10 milionów, to będziemy mieli prawdziwy boom gospodarczy.


    Polska to kraj na progu bankructwa, z 2 bilionami długów, z 2 milionami młodych wygnanych za chlebem, ze zrujnowanymi finansami, galopującymi cenami i opieką zdrowotną w rozpaczliwym stanie. To równocześnie państwo przypisujące sobie rolę herolda pomocy dla obcego państwa, wprowadzające do systemu edukacji i zdrowia 3 miliony obywateli tego państwa, którzy odbierają nam mieszkania, pracę, szkolne ławki, łóżka szpitalne. Politykom państwa, które na tej wojnie traci najwięcej, nie szczędzi komplementów państwo, które na tej wojnie zyskuje najwięcej. Mark Brzeziński, w wygłoszonym na Uniwersytecie Warszawskim wykładzie, powiedział: „Polska jest uważana za humanitarne supermocarstwo, jestem dumny, że jestem ambasadorem USA w mocarstwie humanitarnym”. W tym samym czasie amerykański Senat zatwierdził pomoc dla Ukrainy w wysokości 40 milionów dolarów, dla Polski nie wydzielił nawet centa.


    Cytat pochodzi z książki K. Balińskiego pt. „Polska czy Ukropolin czyli Polska Palestyną Europy”.

bottom of page