top of page

„Taran” 2024 r.


      Po raz siódmy spotkaliśmy się wśród pól, na których miał miejsce ostatni zryw polskich żołnierzy, pragnących wydostać się 12. września 1939 r. z niemieckiego okrążenia. To właśnie tutaj na drodze stanowiącej główną oś natarcia, które wyszło 12. września 1939 r. około godziny 22.00, znajduje się kapliczka ufundowana przez ocalałego żołnierza 33. Pułku Piechoty, urodzonego i całe życie związanego z Andrzejewem – Stanisława Ościłowskiego - jako jego wotum wdzięczności za ocalenie. On jak wielu innych wtedy towarzyszy broni walczył  na własnej ziemi.



Otóż 12 września na polach Andrzejewa i Łętownicy polscy żołnierze 18. Dywizji Piechoty zostali okrążeni przez pancerno-zmotoryzowane jednostki niemieckie. Pierwsza próba wydostania się z pierścienia miała miejsce o godz. 10.00 pod dowództwem płk. dypl. Stefana Kosseckiego. Według rozkazu żołnierze mieli kierować się przez Łętownicę i Andrzejewo w kierunku Nura małymi grupkami albo pojedynczo. Polscy piechurzy wyczerpani kilkudniowymi walkami oraz marszem, próbowali prześlizgnąć się przez szczelnie domknięty pierścień nieprzyjaciela. Ciężkie niemieckie karabiny maszynowe wsparte ostrzałem moździerzowym siały spustoszenie w polskich szeregach. Akcja przebicia się przez siły wroga nie powiodła się, a dowódca płk. Kossecki został ciężko ranny. W tej sytuacji dowództwo przejął płk. dypl. Aleksander Hertel, który o godz. 14.30 ponowił atak. Również nie osiągnął on zamierzonego skutku.


Wieczorem pułkownik Hertel zwołał odprawę i nakazał stworzenie ochotniczego oddziału „Taran”. Rozświetlana co chwilę niemieckimi racami otwarta przestrzeń andrzejewskich pól stawała się śmiertelną pułapką dla polskich obrońców. Położenie, w którym znaleźli się żołnierze było bardzo trudne. Płk. dypl. Józef Kazimierz Pluta-Czachowski po latach wspominał:


Po zapadnięciu zmroku niedobitki, bądź za zezwoleniem poszczególnych dowódców, bądź na własną rękę /na skutek rozkazu ustnego, który szedł po linii/, wykorzystując ciemność, przerwały się w ogólnym kierunku na Bug. (…) poszedłem na przełaj w kierunku płk. Hertla, od którego nie miałem wiadomości od godzin południowych; chciałem stwierdzić co się tam stało i dołączyć do sztabu Dyw. W  czasie mojego ruchu, t.j. między 21 a 22 godz., słychać było jeszcze z tamtego kierunku strzały piech. i pojedynczy ogień art. Przypuszczalnie wkrótce po 22-ej ogień ten przybrał nagle b. silne natężenie, po czym po kilkunastu minutach równie nagle ucichł.  (…) natknąłem się na wyciągniętą kolumnę taborów dywizji pod d-twem K-nta Kwat. Gł. Dyw. mjr. Szmoniewskiego, nastawioną na ruch w kierunku Andrzejewa. Dowiedziałem się od niego, że (…) sam płk. Hertel, po zapadnięciu zmroku, zebrał ze swojego rejonu wszystkie pozostałe jeszcze siły (…) i zdecydował się przebić się nimi (…) Sam płk. Hertel dosiadł konia /ranny w nogę/ i ruszył przy szpicy. 



    Sytuację  o przebijaniu się resztek 18 DP w nocy 12 września 1939r.  relacjonował kpt. Jerzy Palęcki:


    Gwar i szczęk w czasie nocnego przemarszu był niekorzystnym biletem wizytowym wysłanym Niemcom, którzy przyjęli nas skoncentrowanym ogniem broni maszynowej i moździerzy. Zrobił się straszliwy galimatias przy czym doraźnie skompletowany oddział czołowy rozproszył się w cieniach nocy nie słysząc i nie wykonując rozkazów. Część zawróciła tą samą drogą. Walka w nocy była trudna do zorganizowania bo oślepiające pociski raziły nas po prostu ze wszystkich stron przedpól.  (…) Nie będąc w możności pchania się do przodu zatrzymaliśmy się (…), gdzie zastał nas świt.  Na polu byli ranni i zabici Polacy i Niemcy. Zwłoki płk. Hertla były na twarzy okaleczone i pokrwawione. (…) i widziałem szereg innych nie żyjących już żołnierzy, podoficerów i oficerów.


    Pod osłoną nocy udało się uciec tylko nielicznym. Według dowódcy plutonu łączności por. Władysława Wujcika, wśród wojska nie było już żadnego oddziału zwartego. Na polach walki znajdowało się jedynie około 3 tysięcy ciężko rannych i chorych żołnierzy oraz około tysiąca cywilnych woźniców. O świcie ppłk. Witold Sztark – najstarszy stopniem oficer - wysłał do Niemców parlamentariuszy z prośbą o udzielenie pomocy rannym. Nie była to jednak kapitulacja.


    Ppłk. Sztark wydał w 1970 r. specjalne oświadczenie, w którym zaprzeczył jakoby 18. DP poddała się:


    Wskutek nasilających się od 50-ciu przeszło godzin zawrotów i bardzo silnych bólów głowy w nocy 12 września nie byłem zdolny do działań bojowych i dlatego zostałem przy ciężko rannym płk. dypl. Kosseckim w Łętownicy. Lekarz 71 p.p. oświadczył mi, że został z rannymi z rozkazu płk. Hertla w Łętownicy, że na punkcie opatrunkowym znajduje się chory komendant kwatery głównej Sztabu Dywizji mjr Edward Szmoniewski. Ma on polecenie zwrócić się do Niemców, aby umożliwili zabranie z pola walki rannych, udzielili im pomocy i pozwolili pogrzebać poległych.


    Na punkcie opatrunkowym w Łętownicy, na polach okolicznych było b. wielu rannych. Będąc najstarszym stopniem uważałem za swój obowiązek wystąpić do Niemców o pomoc dla rannych. Dlatego nie mjr Szmoniewski, lecz ja wysłałem o świcie 13 września dwóch podoficerów (chor. i plut. znających język niemiecki, którzy zawiadomili Niemców, że na polu walki zostali tylko ciężko ranni i proszę o udzielenie im pomocy). Aby nie strzelano do mych wysłanników musieli użyć białej płachty.


    O tych zarządzeniach zameldowałem dcy dywizji, który widząc mnie zmartwionego, gdym schylił się nad jego noszami, wziął mnie za rękę swoją jedną ręką i rzekł te znamienne słowa: ,,Nie rozpaczajcie byliście dobrymi żołnierzami. Wódz Naczelny rozkazał wytrwać do dziesiątego, a wy wytrzymaliście do trzynastego”. (...)


    Kapitulacji nie było,  nikt jej nie zgłaszał i nie podpisywał, gdyż byłoby to złamaniem rozkazu dowódcy dywizji i obrazą pamięci tysiąca poległych naszej dywizji. Nikt z dowódców pułków (poza mną ciężko kontuzjowanym) nie dostał się do niewoli, ani szef sztabu dywizji płk dypl. Kazimierz Pluta – Czachowski, ani też żaden zdolny do walki zwarty oddział.



    Tegoroczna inscenizacja walki, która rozegrała się w nocy 12/13 września na polach między Andrzejewem i Łętownicą odbyła się dzięki rekonstruktorom ze Stowarzyszenia „Grupa Wschód”, Grupy Rekonstrukcji Historycznych „Narew”, 44. Pułku Piechoty im. Legii Akademickiej, Szwadronu im. 10 Pułku Ułanów Litewskich, „Combat Alert” Białystok oraz Projekt Historyczny „Konspiracja” z Warszawy.


    Pieśni patriotyczne wykonali muzycy z zespołu „Mixtura” (Michał Chojnowski, Paweł i Jolanta Andruszkiewicz), a modlitwę poprowadził ks. Andrzej Zieliński.



Comentarios


bottom of page