top of page

400 lat temu pod Chocimiem, cz. II (2)


Bitwa pod Chocimiem, to w rzeczywistości szereg walk pozycyjnych, trwających ponad miesiąc. Wszystkie szturmy na wojska polsko-litewsko-ukraińskie i najemne zakończyły się fiaskiem. Szczególnie warta uwagi była szarża w wykonaniu 600. husarzy, którzy rozpędzili na cztery wiatry około 10 000 wojowników wroga. Szarża miała miejsce 7. września 1621 roku, po zuchwałym, nocnym wypadzie Kozaków na pozycje gwardii sułtana. Tego dnia wojska Osmana II raz po raz szturmowały pozycje przeciwnika, ale żaden szturm się nie powiódł. Turcy skupili się na pozycjach kozackich. Ze względu na dość celny ostrzał artylerii, kilkudziesięciu Zaporożców zginęło, a wielu odniosło rany. Znaczne szkody poczyniła artyleria w taborach i umocnieniach, a wile koni padło lub ze względu na rany nie nadawało się do jazdy. Ponieważ kolejne szturmy nie przyniosły rezultatu, Turcy postanowili spróbować ataku z innego, nieaktywnego do tej pory kierunku. Na tym odcinku obrony, piechota Życzewskiego i Śladkowskiego spokojnie spała, kiedy na szańce wtargnęli poddani sułtana. Zginęło blisko 150. obrońców oraz obaj rotmistrzowie. Turcy zaczęli plądrowanie zdobytej placówki, co trwało do chwili, w której na horyzoncie ukazali się Kozacy. Szabrownicy natychmiast się wycofali, co miał im za złe kronikarz Mustafa Naima, a i zapewne sam sułtan Osman II.


Mustafa Naima zapisał:


Lecz uwiedzeni chciwością, gdy się wozów rabunkiem trudzą, widzą nadciągającego nieprzyjaciela i nikczemnie opuszczają drogo zdobyte stanowiska.


Wojsko Chodkiewicza natychmiast obsadziło utracony szaniec i przewidując reakcję Osmana II, przygotowało się na kolejny szturm. Turcy mając nadzieję, że uda się im odzyskać bezsensownie utraconą pozycję, uderzyli ponownie. Hetman Chodkiewicz zgotował im gorące powitanie. Kiedy zbliżyli się do, jak myśleli słabo obsadzonych wałów, uderzyła w nich nawała artyleryjska i ukryta piechota. Z boku zaś natarła na nich jazda.


Radosław Sikora:


Siły atakujących Turków liczyły około 10 000 żołnierzy, z czego kilka tysięcy jazdy. Na temat jakości tych wojsk wypowiedział się Jakub Sobieski (w trakcie sejmu 1620 r. został on wyznaczony na komisarza przy hetmanie Chodkiewiczu; stawił się osobiście w obozie chocimskim, na czele własnej chorągwi jazdy; on też prowadził z Turkami rokowania pokojowe zakończone podpisaniem rozejmu kończącego tę wojnę):

Kiedym ze Stanisławem Żółkiewskim, kasztelanem bełzkim, w imieniu Rzeczypospolitej sprawiał poselstwo u Osmana, mówiono mi w tureckim obozie, jako ów dzień był dla nich złowrogim, iż stracili wielu weteranów, wielu mężnych wsławionych rycerskiemi dzieły i conajprzedniejszy kwiat swojego rycerstwa.¹¹


Radosław Sikora:


Siły litewsko-polskie można opisać znacznie dokładniej. W szarży uczestniczyły tylko cztery chorągwie. Po odliczeniu ślepych porcji (przyjmuję 10% wielkości jednostki) oraz strat marszowych (przyjmuję kolejne 10%), rzeczywista liczebność poszczególnych chorągwi wynosiła (wyliczenia przybliżone):


- chorągiew husarska Jana Karola Chodkiewicza: 243 jeźdźców,

- chorągiew husarska Mikołaja Zenowicza (vel Zienowicza): 121 jeźdźców,

- chorągiew husarska Mikołaja Sieniawskiego: 160 jeźdźców,

- chorągiew rajtarska (właściwie: husarska, ale nie posiadała kopii, więc zwano ją rajtarską) Jana Radominy: 81 jeźdźców.


Łącznie: 605 jeźdźców litewsko-polskich. Oznacza to, że w starciu tym Turcy mieli szesnastokrotną przewagę liczebną!

Husaria, Chocim, Andrzejewo,
Z okładki książki R. Sikory pt. "Husaria. Duma polskiego oręża".

Na przebywające na równinie wojska Osmana II ruszyła najlepsza i najpiękniejsza jazda, jaką kiedykolwiek widział świat – husaria. Podstarości biecki, poeta i moralista Wacław Potocki takimi opisał to słowy:


Chodkiewicz Sieniawskiego znowu Mikołaja

W placu stawia; sam za nim, jakoby z przyłaja,

W piąciu rot kopijnika; z swoją stał na przedzie;

Lewe skrzydło Zienowicz z Opalińskim panem

Poznańskim, że źretelniej rzekę, kasztelanem.

Prawe Sapieha trzyma, z mężnym Rudominą,

Czekając, rychło ku nim poganie się chyną.

Tak rozumiał Chodkiewicz, ani się omylił.

Żeby po wczorajszemu naszym szyki zmylił,

O Lubomirską Turczyn uderzy się stronę,

Gdzie, gdy wszyscy giaurzy pójdą na obronę,

On tymczasem, lecz lepiej dziś przygotowany,

Obnażone z obrońców wczoraj weźmie ściany.

Już tam dział kilkadziesiąt ordynował wcześniej,

Niechaj ten ustępuje, komu będzie cieśniej.

Jakoż ledwie to hetman do swoich wyrzecze,

Kiedy pogaństwo dzidy wyniosszy i miecze,

Uderzą w tamtę stronę wszytką swoją mocą;

Drudzy na Życzowskiego szaniec się obrócą;

Już miną w jego placu Sieniawskiego czołem,

Gdy Chodkiewicz kilkakroć okrzykiem wesołem

Każe w nich Sieniawskiemu, co może mieć skoku,

Zawadzić i sam razem przybędzie mu z boku,

Wprzód chrzęst tylko i szelest słychać było cichy,

Gdy naszy ławą brali pogaństwo na sztychy;

Żaden swego nie chybi i trzech drugi dzieje,

Że im ciepłe wątroby kipią na tuleje;

Trzask potem i zgrzyt ostry, gdy po same pałki

Kruszyły się kopije w trupach na kawałki;

Pełno ran, pełno śmierci; wiązną konie w mięsie,

Krew się zsiadła na ziemi galaretą trzęsie;

Ludzie się niedobici w swoich kiszkach plącą;

Drudzy chlipią z paszczeki posokę gorącą.

Toż gdy przyjdą do ręcznej ci i owi broni,

Polak rany zadaje, Turczyn tylko dzwoni

Po zbrojach hartowanych i trzeba mu miejsca

Pierwej szukać, żeby mógł ukrwawić żeleźca,

A nasz gdzie tnie, tam rana; gdzie pchnie, dziura w ciele;

W łeb, w pierś, w brzuch, gdzie się nada, rąbią, kolą

Tak okropnem i Turcy i naszy widziadłem, śmiele:

Między młotem a między zostając kowadłem.

Co na to z dalszych szyków patrzali i z wału,

Już ledwo w drugim dusza rusza się pomału;

Raz bledną, drugi płoną; raz nadzieja, drugi

Strach im serca okrutny w ciasne wprawia fugi.

Turcy liczbie i ludzi ufają wyboru;

Ciżby mieli sromotę dziś uczynić wczoru,

Czoło wojska całego, którym świeżą skronie

Kwitnęły wiktoryą? nie boją się o nie.

Naszy zaś garść swych widząc w zastępie tak srogiem

Samym się tylko cieszą miłosiernym Bogiem,

Który w słabości moc swą pokazuje zwykle,

Że i tu butnych pogan w ich dumie uwikle.

Chodkiewicz, choć go starość, choć go słabość nęka,

Rzekłbyś, że to nie jego głos, nie jego ręka,

Tak swoich napomina, nieprzyjaciół bije;

Gdzie się tylko obróci, lecą głowy z szyje.

Już trzeciego Sieniawski mężny grzeje konia,

Sam krwią przemókł do nici, kiedy nań z ustronia

Spadnie Turczyn dorodny w okropnej posturze:

A długoż dokazować będziesz, psie giaurze?

Czasby też przestać! A wraz co siły nań przytnie,

Ale cóż? Szabla tylko po szyszaku zgrzytnie.

Chce powtórzyć, lecz przyszło rozstawać się z światem:

Bo mu łeb zdjął i z brodą Sieniawski bułatem.

Tak Sapieha na prawym z Rudominą boku,

Tak w lewym z Zienowiczem Opaliński, kroku

Pomykając, jako więc za staloną kosą

Suwa się chłop roboczy siekąc trawę kosą.

Mąż z mężem się zderzają; lecą Turcy z łęku;

Pełno wzdychania, pełno konających stęku.

Słyszy to Lubomirski i nie czeka dłużej;

Jeśli się komu zedrze chciwy chart z obróży,

Gdy go lis polem mija albo zając kusy,

Takie czyni serdeczny Lubomirski susy.

Koń pod nim skaragniady krwawe toczy piany,

Nozdrzem iskry z płomieniem pucha na przemiany.

Zanurzy się w zastępach bisurmańskiej zgraje,

Ręka bije, przynuką ochoty dodaje,

A skoro już wytrzęsie z gładkich kopij toki,

Pałaszami tureckiej dosięga posoki;

Zamiesza ich jak w kotle, jako w garcu kaszę.

Chocim, Chodkiewicz, Andrzejewo,
Chodkiewicz pod Chocimiem, obraz Józefa Brandta

W tej krwawej jatce niektórzy husarze nabijali na kopie po czterech przeciwników. Pierwsze uderzenie husarii, chociaż bardzo skuteczne, to przy takiej masie ludzi było też bardzo niebezpieczne. Stłoczeni w gąszczu ludzi jeźdźcy byli łatwym celem do flankujących ich janczarów, którzy trzymali się nieco dalej od centrum pola walki. Uderzenie husarii było jednak tak skuteczne, że część Turków rzuciła się do panicznej ucieczki. Jeśli panice uległa część wojska, to nie pozostało to bez wpływu na pozostałych. Po pewnym czasie cała jazda turecka ruszyła do tyłu, tratując przy okazji własną piechotę. Po wykonaniu swojego zadania, wieczorem husaria powróciła do swojego obozu, a do harców z rozbitym przeciwnikiem ruszyli lisowczycy. Lekka jazda potęgowała popłoch w szeregach wroga i likwidowała niewielkie zgrupowania pobitych nieprzyjaciół. Wraz z nastaniem nocy, również lisowczycy powrócili do swojego obozu.


Prokop Zbigniewski w swoim „Diariuszu”, o szarży husarskiej z 7 września zapisał takie słowa:


Szczęśliwie im się za łaską bożą powiodło, gdyż wszystkie drzewka skruszyli, i rzadki pacholik coby swego na kopią nie wziął. Położyli na placu do pięciuset pogaństwa, rannych sowito, bo i jeden nasz koniem kilka ich obalając, na ziemię walając się siekli Turków; zaczem zaraz odwrót uczyniwszy, tył w las za górę podawali.


W podobnym tonie pisał w swoim pamiętniku wojewoda poznański, hrabia Jan z Ostroga:


tak Pan Bóg zdarzył, iż o nich wszystkie kopije pokruszywszy, przy P. Rudominowej gęstej strzelbie wsparli ich, na których jechali z siłami aż w las ku taboru ich, gdzie trup turecki gęsty padł. I w tej potrzebie p. Potocki barzo posieczony trzeciego dnia umarł; towarzystwa z tych rot wszystkich zginęło dwanaście, rannych nie mało, pacholików zabito małoco; Baszów tureckich zginęło dwu w tej potrzebie, z których jednego w nocy z świecami pilno szukano, i jako potem więźniowie powiadali, że to był Basza jeden barzo u Turków wzięty.


Husarska szarża rozbiła nie tylko wielokrotnie liczniejszego wroga, ale mocno nadwyrężyła jego morale. Miało to swoje konsekwencje w dalszym etapie zmagań pod Chocimiem. Jeśli wierzyć Zbigniewskiemu, na polu boju pozostało 500 trupów tureckich. Podczas szarży zginęło zaledwie 34 kawalerzystów i kilkudziesięciu innych żołnierzy. Osman II wyciągnął dalece idące wnioski z tego starcia i w kolejnych dniach skupiał się na Kozakach Zaporoskich, trzymając się z daleka od husarii. Widok pogromu, jaki zgotowała Turkom husaria, doprowadził sułtana do łez.


Wacław Potocki:


Dopieroż Osman postrzegł, czego przez tak długi

Czas nie wiedział do siebie, że człek, jako drugi;

Że wyszedszy z śmiertelnej z ludźmi na świat matki,

Też go, co wszytkich ludzi, czekają przypadki.

Dziś on humor wspaniały, on umysł nadęty,

W babi płacz i kobiece obraca lamenty;

Płakał i tak się po swych bohatyrach żalił,

Jakby się już tron jego monarchiej walił.


8. października 1621 roku podpisano odpowiednie traktaty, a dwa dni później armia Osmana II odeszła spod Chocimia upokorzona.



Źródła:

- „Żereła do istorii Ukrainy – Rusy, tom VIII (za „Chocim 1621” L. P.)¹

- „Chocim 1621. Z historii polskiego oręża”, Leszek Podhorodecki²

- „Husaria. Duma polskiego oręża”, Radosław Sikora

- „Niezwykłe bitwy i szarże husarii”. Radosław Sikora¹¹

- „Chocim i Cecora”, Józef Szujski³

- „Wojna Chocimska”, Wacław Potocki

- „Diariusz”, Prokop Zbigniewski

- „Pamiętniki o wyprawie Chocimskiej r. 1621”, Żegota Pauli

bottom of page