Centurion MK-5
W kwietniu 2015 r. na terenie Muzeum Wojska Polskiego w Warszawie miała miejsce niecodzienna uroczystość. Królestwo Niderlandów oficjalnie przekazało wówczas na rzecz polskiego muzeum bardzo cenny eksponat. Był nim czołg Centurion MK-5, będący podarunkiem z okazji 70. rocznicy (w 2014 r.) wyzwolenia Niderlandów przy współudziale 1. Dywizji Pancernej (1. DPanc.) dowodzonej przez gen. Stanisława Maczka. Po szybkim opanowaniu Bredy i rozbiciu Niemców obwarowanych w Moerdijk, Polacy zyskali sobie szczególne uznanie Holendrów. Wszyscy uczestnicy walk o wyzwolenie Bredy zostali uhonorowani honorowym obywatelstwem miasta. Na tamtejszym cmentarzu spoczywa 162 naszych żołnierzy, a w 1994 roku dołączył do nich niepokonany dowódca pancerny gen. Stanisław Maczek.
Po siedmiu latach pobytu w warszawskim muzeum, czołg został przekazany do Muzeum Broni Pancernej w Poznaniu. Ku uciesze pasjonatów, którzy z żalem patrzyli na postępujący proces degradacji maszyny. Czołg, który trafił do Polski w dość dobrym stanie, reprezentuje obecnie obraz nędzy i rozpaczy. No, ale nadal cieszy oko… Bez wątpienia trafił w dobre miejsce i w dobre ręce. Jak zapewniają pracownicy poznańskiej placówki muzealnej, będzie jeszcze jeździł o własnych siłach, a i wygląd rzymskiego wojownika się poprawi. Poniżej kilka zdjęć Centuriona MK-5 w Poznaniu:
Czołg przekazany przez króla Wilhelma Aleksandra związany jest także z osobą inżyniera Tadeusza Marka. Polak pracował przed wojną w Państwowych Zakładach Inżynierii w Warszawie. Pracował tam m.in. nad motocyklem CWS M111 (Sokół 1000) przeznaczonym dla wojska. W 1939 roku zwyciężył w XII Międzynarodowym Rajdzie Automobilklubu Polski, ścigając się samochodem marki Chevrolet Master Sedan. Po wybuchu wojny, po wielu trudach znalazł się w Wielkiej Brytanii, gdzie włączył się w prace nad silnikiem do czołgu Centurion. Po wojnie nadal pracował nad silnikami dla firmy Aston Martin.
Pierwsze egzemplarze Centurionów trafiły na teren okupowanych już Niemiec i nie zdążyły wziąć udziału w walkach frontowych. Okazały się jednak na tyle dobre, że produkowano je, w różnych wersjach do roku 1962. Z taśmy produkcyjnej zjechało blisko 4500 czołgów tego typu. Modyfikowano przede wszystkim uzbrojenie i przyrządy celownicze. Silnik (zaledwie 650 KM) i konstrukcja czołgu sprostała wymaganiom pola bitwy dla czołgu tej klasy.
Obsługę czołgu Centurion MK-5 stanowiło czterech ludzi. Armata przystosowana była do wystrzeliwania naboju o kalibrze 83,8 mm. W terenie maszyna poruszała się z prędkością do 30 km/h, a więc niezbyt szybko jak na swoją wagę – 50730 kg. Pełne zbiorniki paliwa (458 litrów) wystarczały na przebycie około 100 km, w zależności od terenu.
Wersja przeznaczona dla Afryki (Olifant), nadal jest na wyposażeniu wojsk południowoafrykańskich.
Centurion po renowacji (styczeń 2024 r.):
Comments