Komory gazowe, cz. II (6)
- Wrona
- 4 dni temu
- 10 minut(y) czytania
Zaktualizowano: 4 dni temu
Zawłaszczenie obozów objawia się także poprzez usunięcie z terenu obozu krzyży, które były symbolami tego, że w Auschwitz ginęli przede wszystkim Polacy, chrześcijanie. W roku 1999 wszystkie krzyże zostały usunięte, zgodnie z ustawą o ochronie miejsc pamięci. Komu ta ustawa służyła i kto czerpie z niej profity istotom rozumnym mówić nie ma potrzeby.

Do postawienia krzyży na żwirowisku wzywał w 1998 r. Kazimierz Świtoń. Polacy zareagowali i postawiono ich ponad 300. Usunęła je moc ustawodawcy a przygarnęli Franciszkanie z Harmęży. Jest tam Centrum św. Maksymiliana Marii Kolbego, który zginął w obozie poświęcając swoje życie za innego człowieka. Również św. Maksymilian okrzyknięty został antysemitą i to już przed wojną.
Pozbyto się także sióstr zakonnych, które modliły się za pomordowanych – wszystkich pomordowanych, również Żydów.
Na stronie www.solidarnosc80malopolska.pl czytamy:
Umieszczony w 1984, w budynku Starego Teatru, w Brzezince, klasztor karmelitanek, wskutek nacisku społeczności żydowskiej, został przeniesiony w 1993 roku do nowej siedziby. Przed klasztorem, na Żwirowisku, w 1988 r, w miejscu upamiętniającym męczeństwo zamordowanych w tym miejscu ofiar stanął tzw. Krzyż Papieski. Był to ten sam krzyż, pod którym nasz Papież Jan Paweł II odprawił w 1979 r. Mszę w byłym obozie. (…)
Po przeniesieniu klasztoru istniały uzasadnione obawy, że wskutek nacisku społeczności żydowskiej Krzyż ze Żwirowiska może zostać usunięty. Powstał Społeczny Komitet Obrony Krzyża.
Najaktywniejszy członek Społecznego Komitetu Obrony Krzyża, Kazimierz Świtoń, w czerwcu 1998 roku na Żwirowisku rozbił namiot i ogłosił głodówkę. K. Świtoń twierdził, że krzyż papieski należy otoczyć innymi, by chroniły go, jak oddział żołnierzy. W krótkim czasie zainicjowano zwożenie krzyży z całej Polski. Zwozili i stawiali je wierni w imieniu parafii lub indywidualnie. Dołączyliśmy, jako Związek, do obrońców Krzyża.
Kto przyczynił się do usunięcia krzyży? Podajmy ku pamięci te nazwiska: Jerzy Buzek, Janusz Tomaszewski, Piotr Stachańczyk, Jerzy Widzyk, Ireneusz Wachowski i inni. Nie bez znaczenia był też głos biskupa Tadeusza Jana Rakoczego, którego sercu najwidoczniej bliższe były interesy żydowskie. To ten sam biskup, którego papież ukarał za tuszowanie przestępstw seksualnych księży, którzy mu podlegali w diecezji bielsko-żywieckiej. W 2007 roku nadano mu nawet honorowe obywatelstwo Oświęcimia, które utracił w roku 2021. W 2017 roku prezydent Andrzej Duda odznaczył biskupa Krzyżem Komandorskim Orderu Odrodzenia Polski…
Do usunięcia symboli przypominających śmierć polskich ofiar zaangażowano kilkuset żołnierzy, którzy około 4. rano zabrali się do usuwania krzyży. Przy okazji porannej akcji zniknęły też tablice informacyjne poświęcone pomordowanym Polakom. Biskup Rakoczy był tak zachwycony akcją, że nawet pochwalił obecnych w Oświęcimiu policjantów za sprawne działanie. Biskup Piotr Libera stwierdził, że działania wojska i policji są zgodne z wolą Rady Stałej Konferencji Episkopatu Polski. Swoje uznanie dla świetnie przeprowadzonej akcji wyraził również Światowy Kongres Żydów.
Bp. Rakoczy zaapelował, aby właściciele krzyży zabrali je z Harmęży, ale nikt się nie zgłosił. Pozostały symbolem haniebnych wydarzeń sprzed lat.
Na miejscu pozostał jeszcze krzyż papieski, przy którym Jan Paweł II odprawiał Mszę świętą w roku 1979. Także ten był solą w oku lobbystów. Rabin Pinchas Menachem Joskowicz, który był naczelnym rabinem Polski bezczelnie poprosił papieża, „aby Pan Papież dał wezwanie do swoich ludzi, by także ten ostatni krzyż wyprowadzili z tego obozu”. Jan Paweł II milczał, ale widać było, że ciśnienie mu podskoczyło. Był jednak zbyt stary, aby wdawać się w dyskusje z rabinem. Nagranie spotkania papieża z rabinem i te skandaliczne słowa można obejrzeć w Internecie. Zamieszczam poniżej link, gdyż z YouTube film zniknął: https://www.dailymotion.com/video/xnfxr7
Krzyż papieski pozostał, ale został oddzielony od historycznego kontekstu. Kolejny etap zawłaszczania obozu został zrealizowany…

Dr Cywiński oskarżany był też o to, że w ekspozycji muzealnej nie wyeksponowano tak ważnej dla KL Auschwitz i Polski postaci, jaką był rotmistrz Witold Pilecki. Przewodnicy wycieczek zagranicznych wręcz omijają blok, w którym nasz bohater narodowy jest ukazany. Dodajmy, że syn rotmistrza poinformował wiele lat temu, że otrzymał propozycje stworzenia dużej produkcji filmowej o „ochotniku do Auschwitz”. Warunek był tylko jeden: rotmistrz Pilecki przedstawiony będzie jako Żyd. No bo przecież w KL Auschwitz ginęli Żydzi i tylko Żydzi, prawda?
Dyrektor muzeum w Oświęcimiu wydał oświadczenie, w którym określił słowa Grzegorza Brauna jako „skandaliczne i zakłamane”, przy czym sam kłamał pisząc w nim, że „negowanie faktu istnienia komór gazowych jest” przejawem antysemityzmu i „ideologii nienawiści”. Zarzucił posłowi „wprowadzenie do debaty publicznej manipulacji opartej na antysemityzmie, fałszu i nienawiści”. Zaapelował też do mediów, aby „unikały dopuszczania go do wywiadów, rozmów i audycji”, czyli o cenzurę i ostracyzm. Zapewnił, że skieruje zawiadomienie do prokuratury.
Oj, gdyby Cywiński był tak gorliwy w doszukiwanie się antysemityzmu w Izraelu, który morduje bezlitośnie semitów w Strefie Gazy… Ale nie, o tym sza!, o tym mówić nie wolno.
Przyzwyczajeni jesteśmy do okrzykiwania wszystkich negatywnych rzeczy związanych z Żydami jako antysemityzm. Ja jednak takowego w wypowiedzi Brauna nie widzę. No bo jeśli zanegował istnienie komór gazowych to nie tylko dla Żydów, ale także dla Polaków, Cyganów, Węgrów… Nie ograniczajmy się więc tylko do antysemityzmu panie Cywiński. Skoro większość więźniów KL Auschwitz stanowili Polacy, to chyba jest to przede wszystkim antypolonizm? „Negowanie faktu istnienia komór gazowych” to element krytycznego spojrzenia na badane zagadnienie, a nie przejaw „nienawiści”, „fałszu” i wyświechtanego przez lata, wydumanego „antysemityzmu”.

Zarzućmy Braunowi coś, co faktycznie jest nie do zaakceptowania. Mamy świadka wiarygodnego, prawego żołnierza, który zgłosił się do samobójczej misji w Konzentrationslager Auschwitz. Mamy raporty Witolda Pileckiego w trzech wersjach. Pierwsza powstała tuż po ucieczce rotmistrza z obozu, w roku 1943. Złożyły się nań także świadectwa innych osób z konspiracji (ZOW – Związek Organizacji Wojskowej) obozowej założonej przez Pileckiego. Drugi raport (strona maszynopisu) pochodzi z tego samego roku, ale jest bardziej rozwinięty. Stanowił część pierwszego, ale był tajny ze względu na dane personalne uczestników konspiracji obozowej. Trzecie sprawozdanie z życia obozowego Witold Pilecki napisał już po wojnie, w roku 1945.
Grzegorz Braun twierdzi, że w dwóch pierwszych nie ma nic o komorach gazowych, a dopiero w trzecim, który być może był kontrolowany przez komunistycznych siepaczy te komory się pojawiają. Tyle, że ten ostatni, bardziej szczegółowy raport pisany był we Włoszech. Ponad 100 stron maszynopisu przejął gen. bryg. Tadeusz Pełczyński i w roku 1972 przekazał do Studium Polski Podziemnej w Londynie. Braun twierdzi, że oryginał jest nieosiągalny do wglądu, gdzie może zrobić to każdy kto tylko ma takie życzenie. Można nawet poprosić o skany dokumentu i po uiszczeniu opłaty uzyskać je.
Raport został opublikowany w roku 2000. Wcześniej, w czasach PRL-u nie wolno było zajmować się tymi dokumentami, gdyż podlegały cenzurze. Pilecki po brutalnych torturach i pokazowym procesie został skazany i zamordowany.

Tak więc poseł Braun myli się, raport jest dostępny i jest mało prawdopodobne, że maczali w nim swoje brudne łapska funkcjonariusze komunistycznej bezpieki. Myli się także odnośnie wzmianek o komorach gazowych. Wspominane są już raporcie z okresu wojny, tym z 1943 roku. Mowa tam o pierwszych ofiarach zagazowania, a byli nimi jeńcy sowieccy i polscy więźniowie. Działo się to w roku 1941, po wybuchu wojny niemiecko-sowieckiej, którą w historiografii Rosyjskiej nazwano Wielką Wojną Ojczyźnianą.
W raporcie z roku 1943 mowa jest o tym, że „zagazowano około 34 tysiące”, a nawet na tej jednej kartce maszynopisu (drugi raport) z tego samego roku jest wzmianka o dniu wywożenia wszystkich z dwudziestego bloku „do gazu”.
W 1945 roku Pilecki pisał o ludziach, którzy „setkami osobno kobiety z dziećmi, a osobno mężczyźni szli do baraków, które miały być łaźniami, a były kamerami gazowymi”. Tam, „po zamknięciu uszczelnionych drzwi, wewnątrz odbywał się masowy mord”. Nie ma żadnych podstaw żeby Pileckiemu nie wierzyć, aczkolwiek nie był świadkiem naocznym.
Można mieć wątpliwości co do procederu masowego uśmiercania ludzi w Auschwitz i rozdmuchania go do skali, która nie miała miejsca, ale co do istnienia tego typu komór już niekoniecznie. Dla niektórych środowisk żydowskich niewygodny jest fakt, że w słynnym Auschwitz ginęli Polacy, którzy przecież mają grać rolę współsprawców Holokaustu i w konsekwencji ponieść koszty finansowe za tym idące. Dlatego jest tak ogromne parcie na masowe uśmiercanie w komorach gazowych KL Auschwitz. Tymczasem ten wymysł zbrodniczego socjalizmu niemieckiego funkcjonował na masową skalę w Birkenau, a nie w KL Auschwitz. Birkenau to oddzielny obóz, podobóz można powiedzieć, który połączono w nazwę Auschwitz-Birkenau, aby wyglądało, że to jest to samo. No, ale przecież pod główny obóz KL Auschwitz podlegała nie tylko Birkenau. W latach 1942-44 r. takich podobozów powstało ponad 40. Między innymi Monowitz i Harmense koło Oświęcimia.
Istnieniu komór gazowych w KL Auschwitz zaprzeczali także więźniowie obozu, między innymi Michał Ścisłowski z Siedlec. W Internecie dostępne jest nagranie, w którym twierdzi, że takie komory istniały, owszem, ale w Birkenau. Nie jest on jednak naocznym świadkiem ich istnienia, gdyż więziony był w Stammlager Auschwitz I, wg. późniejszego nazewnictwa. Schwytany przez Niemców i osadzony w warszawskim więzieniu na Pawiaku, do obozu trafił w roku 1943 i przebywał w nim do 1944 r. Wywiadu udzielił po spotkaniu w Kwaterze Głównej Policji w Nowym Jorku (październik 2004 r.) w Dzień Polskiego Dziedzictwa.
Michał Ścisłowski, więzień nr 119431:
Proszę Państwa, jak wiemy obóz oświęcimski został uformowany przez Niemców w czerwcu ’40 roku. Pierwsze transporty, które szły do Oświęcimia, byli sami Polacy i chrześcijanie. Żydzi dopiero przyjechali w drugiej połowie ‘42 roku i oni zawsze byli kierowani do Birkenau, po polsku Brzezinka. To jest trzy kilometry od Oświęcimia, który wg. niemieckiego języka nazywał się Stammlager. Stammlager Auschwitz był wyłącznie dla Polaków. Tam było bardzo mało Żydów, ale ktokolwiek był z Żydów, to był zawsze na stanowisku. Bo Niemców wyłączna polityka była, żeby wykorzystywać Polaków przeciwko Żydom, a Żydów przeciwko Polakom. Natomiast wszystkie transporty, które zostały w połowie tylko…w połowie wyniszczone, to były w Birkenau. Bo w Birkenau było tych pięć krematoriów. W Auschwitz Stammlager był tylko jeden krematorium, bardzo mały i tam byli wykańczani sami Polacy w ’40-’41 rok. Także proszę nie mylić, że Żydzi byli w Auschwitz. Żydów zawsze wyrzucali i skierowali do Birkenau. A nas, chrześcijanów trzymali i było zawsze więcej Polaków niż Żydów. Przecież to jest zawracanie głowy… To jest taka niefortunna rzecz, że Żydzi tutaj mają więcej pieniędzy i lepsze maja jakieś chody żeby robić niesamowitą propagandę, a to jest absolutnie niemożliwa rzecz. Dosyć tego kłamstwa, na litość boską! Stańcie Polacy i powiedzcie prawdę Amerykanom bo to są ostatnie tumany, oni nic nie wiedzą. (…)
Wszystkie transporty żydowskie szły do Birkenau, nie do Auschwitz. Właśnie to jest pomyłka w nomenklaturze. Mówi się o Auschwitz bo Niemcy, zdaje się w ’44 roku, pod koniec, zrobili Auschwitz I, Auschwitz II, Auschwitz III i tak dalej. Także Birkenau zrobili Auschwitz II – drugi obóz. I dlatego Żydzi podszywają się pod Auschwitz, pod Oświęcim, jako oni byli tak samo w Oświęcimiu, a to jest niefortunna rzecz bo wiemy o tym bardzo dokładnie, że wszystkie gas chambers [komory gazowe] były w Birkenau, a nie w Oświęcimiu.
Teraz tak, jeśli chodzi o odszkodowania, wiemy bardzo dokładnie, że tylko Żydzi otrzymują odszkodowania. Nam wypłacili na razie pięć tysięcy dolarów, czyli jest o wiele mniej niż ja zarabiam na miesiąc. Także Żydzi dostają co miesiąc jakieś odszkodowania, no i wielką sumę dostali bo oni sami niesamowicie w tym brali udział. Teraz taka historia jest; proszę państwa, pamiętajmy, że rząd nasz w Londynie zrobił krzywdę nam, bo nie ogłosił naszych cierpień i naszych niesamowitych nieszczęść dla Niemców i dlatego rząd niemiecki mówi, że „Londyn spaskudził wam cała historię i dlatego nie otrzymaliście pieniędzy wcześniej.

Dzisiaj więzień Ścisłowski i jego koledzy byliby nazwani negacjonistami Holokaustu. No i, rzecz oczywista antysemitami. Mamy tutaj wszystko: brak komór gazowych w Auschwitz; jedno, małe krematorium; niewielu Żydów, a jeśli już to uprzywilejowanych; wpływowe lobby żydowskie i pieniądze.
Któż wie dzisiaj, że był taki okres okupacji niemieckiej, że Polacy nosili opaski z tzw. „Gwiazdą Dawida”, żeby uchodzić za Żydów? Nawet w Polsce wiedza o tym, że najbardziej Niemcy tępili Polaków jest znikoma. Eksterminacja Żydów (również obywateli polskich) była dopiero w późniejszej fazie wojny. Historia Żydów jako tylko i wyłącznie ofiar wojny jest mitem. W Wehrmachcie, na usługach Adolfa Hitlera służyło dziesiątki tysięcy Żydów. Byli w owianym złą sławą SS i Gestapo. Własnoręcznie ładowali na wagony do Treblinki swoich braci, siostry, rodziców. Jako policjanci w gettach okradali innych Żydów i prowadzili interesy z Niemcami. Donosili na swoich współbraci i pomagali odnajdywać kryjówki, w których chowali się inni Żydzi. Wiele z ich ofiar przypisuje się dzisiaj nam, Polakom. Niektórym Żydom kariera w nazistowskich Niemczech udała się tak bardzo, że zostali wysokimi oficerami. Dajmy na to feldmarszałek Erhard Milch, który był w połowie Żydem został skazany w procesie norymberskim po wojnie. Doskonale zdawał sobie sprawę ze skali zbrodni niemieckich i brał w nich udział. Wielu żydowskich weteranów wojennych zdjęło mundury niemieckie i wyjechało do Izraela. Tam pobierali emerytury wojskowe za służbę dla nazistowskich Niemiec aż do śmierci.
Przeczytajmy raport Witolda Pileckiego:
Natomiast nie obejmuje to ogromnej ilości ludzi, przywiezionych tu celem natychmiastowego odebrania im życia, co odbywało się w odległości paru kilometrów od obozu – w t. zw. „Brzezince” - W pobliżu filii Oświęcimia - obozu w Rajsku, gdzie gazowano całe transporty ludzi, i dostarczane tu pociągami i autami - czasami po parę tysięcy dziennie …
Tak, Pilecki wielokrotnie pisał o gazowaniu ludzi. Wydawca jego raportów twierdzi, że słowa naszego bohatera są wydrukowane wiernie, co do przecinka. Zastanawiają jednak szczegóły. Przecież Pilecki był żołnierzem i wiedział, że maska chroniąca przed gazem jest „przeciwgazowa”, a nie „gazowa”. To tak na marginesie.
Wypowiedź Grzegorza Brauna spotkała się z falą krytyki. Ci, co niezbyt uważnie słuchali zarzucali mu negowanie Holokaustu, co jak już wspominałem nie miało miejsca. Posła nazywano „szmaciarzem”, „antysemitą”, „kłamcą”, „faszystą”, „naziolem”…. Oświadczenia potępiające Brauna wydało wiele osób i instytucji. Muzeum II Wojny Światowej w Gdańsku, które krytykowane jest za usunięcie wystawy przedstawiającej Pileckiego, ojca Kolbego i rodziny Ulmów oraz za kłamliwą narracje w kwestii mordu w Jedwabnem wyraziło „pełną solidarność” z dyrektorem Muzeum Auschwitz-Birkenau dr Cywińskim. Wypowiedź Brauna określono jako „haniebną” i „kłamliwą”.
Instytut Pileckiego „z oburzeniem przyjął słowa” posła „kwestionujące istnienie komór gazowych w niemieckim nazistowskim obozie koncentracyjnym i obozie zagłady Auschwitz-Birkenau”.
Instytut Pileckiego:
Wypowiedzi tego typu nie są jedynie skandalicznym aktem wymierzonym w pamięć o milionach ofiar Zagłady. W Polsce, jak i w wielu innych państwach, negowanie tego ludobójstwa, nazywane kłamstwem oświęcimskim, jest przestępstwem ściganym z urzędu. Nie możemy pozwolić, by kłamstwa rozbrzmiewały głośniej niż prawda o tragedii ofiar Zagłady.
Warto się zainteresować osobą Krzysztofa Ruchniewicza, który został z Instytutu Pileckiego (IP) odwołany i innymi aferami, które towarzyszą działalności tej instytucji.
Chodząca hańba na niemieckich nogach Donald Tusk powiedział, że słowa Brauna to „hańba” i „musimy” (kto? Polacy, Niemcy?) zrobić wszystko „żeby nikomu na świecie Polska nie kojarzyła się z takimi ludźmi”. Premier Tusk to szkodnik, na którego decyzjach zyskują Niemcy, a jego motto, to słowa, które kiedyś wypowiedział: „polskość to nienormalność”, natomiast wyborcy Karola Nawrockiego zdaniem Tuska to „zjeby”. Ot historyk-intelektualista.
Zawiadomienie do prokuratury w sprawie wypowiedzi Grzegorza Brauna złożyła Lewica, a Anna Maria-Żukowska (pośmiewisko internetowe, zwłaszcza podczas wizyt u red. Mazurka) stwierdziła:
Nie ma w Polsce miejsca na zaprzeczanie istnieniu Obozu Zagłady Auschwitz oraz zbrodniom, których tam dokonali niemieccy okupanci.
Może i nie ma, ale kto w Polsce zaprzecza „istnieniu Obozu Zagłady Auschwitz” i zbrodniom popełnianym tam przez Niemców? Coś przegapiłem?
Inna, uboga intelektualnie na Lewicy, Magdalena Biejat:
Braun neguje zbrodnię Holokaustu, a komory gazowe w Auschwitz nazywa „fejkiem”. Miejsce tej antysemickiej kanalii powinno być w więzieniu, a nie w ogólnopolskich mediach.

Nie tylko Braun nie neguje Holokaustu, ale wręcz go potwierdza. Dla pani Biejat poseł Braun jest „kanalią” i do tego „antysemicką”. Głupot, które wypowiadała Biejat nie da się do końca ogarnąć umysłem. Przypomnę tylko, że gdy w 2023 roku Sejm uczcił Narodowe Siły Zbrojne przeciwko była Lewica, w tym Biejat oraz kilkunastu posłów Koalicji Obywatelskiej. Przez Macieja Koniecznego żołnierze NSZ okrzyknięci zostali „wrogami demokracji” i oczywiście „antysemitami”. Kłamał też, że AK nie chciała mieć z nimi nic wspólnego. Magdalena Biejat zamieściła wtedy w Internecie taki oto wpis:
Marek Edelman: NSZ to był hitleryzm w czystej postaci. Dzisiaj niektórzy historycy mówią, że NSZ miał dwie strony, że oni nie tylko zabijali Żydów, ale też walczyli o niepodległość. Ale za taki kraj, jaki wywalczyłaby NSZ, za taką Polskę, to ja dziękuję.
Sejm dziś uczcił bandytę
Nikt tak ostro nie zareagował na kłamstwa Edelmana i Biejat, jak na słowa Brauna. Dlaczego? Warto też zainteresować się tym, co Edelman jako Żyd i bojownik getta warszawskiego nakłamał na temat tzw. powstania w getcie. Haniebnie przemilczał rolę Żydowskiego Związku Wojskowego, który faktycznie dzielnie stawił czoło Niemcom, a wyolbrzymił osiągnięcia komunizującej Żydowskiej Organizacji Bojowej. Dużą rolę w zakłamywaniu rzeczywistości miała oczywiście tzw. „Gazeta Wybiórcza”.
Komentarze