top of page

Po bitwie…

  • Zdjęcie autora: Wrona
    Wrona
  • 11 wrz
  • 3 minut(y) czytania

 

        Oberst Dietrich Kraiß:


    Niszcząca bitwa pod Zambrowem – Andrzejewem 12 września 1939 r. miałaby z pewnością inny przebieg, gdyby otaczające jednostki nie były zmotoryzowane. W decydującym momencie polskiego kontrataku koło Srebrnego Borku na 1 batalion pułku piechoty x o godz. 18:00 zjawia się 1 kompania na samochodach i zostaje rzucona do walki w kontrataku. Ona decyduje o bitwie na korzyść batalionu. 3 i 2 batalion pułku piechoty x pokonują nakazany im odcinek 30 km z Zambrowa do Paproci Dużej w mniej niż godzinę i docierają głęboko na tyły wroga w momencie, w którym 2000 Polaków próbuje uciec. Zostają wzięci do niewoli, godziny po wydaniu rozkazu na stanowisku bojowym pułku na południowych obrzeżach Zambrowa dzięki zmotoryzowaniu Polacy znajdujący się przed pułkiem piechoty y są otoczeni od północy, zachodu i południa. Cała nieprzyjacielska dywizja zostaje rozbita.

Krajobraz po bitwie pod Andrzejewem.
Krajobraz po bitwie pod Andrzejewem.

        18. Dywizja Piechoty, po zaciętych walkach w okolicach Zambrowa i Andrzejewa została otoczona i rozbita. Wielu żołnierzy zginęło w walce lub odniosło rany. Niektórzy w wyniku odniesionych ran zmarli już po zakończeniu działań wojennych. Tak zakończył swój wojenny szlak Stanisław Brzozowski, żołnierz 71. Pułku Piechoty, który zmarł kilka dni po ciężkim zranieniu i pochowany został w rodzinnym grobie na andrzejewskim cmentarzu. Na tablicy nagrobnej błędnie przypisana jest jego przynależność do 19. Dywizji Piechoty, zamiast do 18. DP.


     Większość poległych spoczywa w zbiorowej mogile na terenie cmentarza grzebalnego w Andrzejewie. Masa wymęczonych, niewyspanych żołnierzy dostała się w ręce nieprzyjaciela. Część z nich została zamordowana, chociażby w zambrowskich koszarach. Byli jednak i tacy, którym udało się wymknąć z matni i powrócili do rodzinnych domów, bądź dołączyli do innych, zwartych oddziałów. Z kilkusetosobową grupą żołnierzy zdołał się przebić ppłk. Lucjan Stanek, który ostatecznie pobity został pod Zarębami Kościelnymi przez żołnierzy z 206 DP i dostał się do niewoli.

Jeńcy z 18. DP w Andrzejewie.
Jeńcy z 18. DP w Andrzejewie.

    Ppłk. Pluta-Czachowski również wydostał się z okrążenia, a jego grupa, częściowo rozbita dostała się do niewoli. Spędził w niej ponad pięć lat a powrócił schorowany. Do jego grupy, w okolicy Zarębów Kościelnych, dołączył nad ranem 15. IX lekarz z 71. Pułku Piechoty, przebrany za zakonnika. Z przekazanych przez niego informacji wynikało, że płk. Aleksander Hertel nie żyje, a płk. Stefan Kossecki, chociaż ciężko ranny, przebywa w szpitalu i „jest nadzieja utrzymania go przy życiu”.


    Około 120. żołnierzy pod komendą ppłk. Malinowskiego uszła w kierunku Dąbrowy Wielkiej. Ci dołączyli do ciągle walczącej Samodzielnej Grupy Operacyjnej „Polesie” i pod dowództwem wspaniałego gen. Franciszka Kleeberga bili się aż do października 1939 r. Walczyli w tym czasie nie tylko z Niemcami, ale też z Sowietami, którzy na mocy tzw. Paktu Ribbentrop – Mołotow wkroczyli do Polski 17. września. Większa część tego zgrupowania weszła w skład Grupy „Dubno” i podjęła próbę przebicia się na Węgry. Po krwawych walkach z niemiecką 2. Dywizją Pancerną na przedpolu Rawy Ruskiej płk. Hanka-Kulesza podjął decyzję o kapitulacji. Żołnierze przeszli do niewoli.

Jeńcy z 18. DP zgromadzeni w zambrowskich koszarach.
Jeńcy z 18. DP zgromadzeni w zambrowskich koszarach.

    Ten sam kierunek przebicia obrali ułani z porucznikiem Roszkowskim na czele. Im również udało się wymknąć. Podobnie jak majorowi Drewnowskiemu, który po potyczce w okolicy Rutek został co prawda rozbity, ale część grupy wydostała się i zasiliła tworzące się już niebawem ugrupowania partyzanckie. Ta grupa znalazła lukę w okrążeniu pomiędzy Paprocią Dużą a Srebrnym Borkiem. Również w kierunku Ostrowi Mazowieckiej uchodzili artylerzyści porucznika Mieczysława Zielińskiego. Niestety zostali zaskoczeni przez hitlerowców w rejonie Daniłowa.


    Z okrążenia wydostało się także wiele mniejszych grupek oraz pojedynczych żołnierzy, którym udało się powrócić do rodzinnych domów w okolicy. Przykładem może być urodzony w Świerżach-Kończanach strzelec Ignacy Walczuk, który służył w 71. Pułku Piechoty od marca 1938 r. Do rodzinnego domu dotarł pod koniec września. Co ciekawe, w pełnym umundurowaniu i z bronią.


    Żołnierze, którym udało się wydostać z kotła pod Andrzejewem szukali schronienia w pobliskich domostwach. Próbowali przebrać się w cywilne ubrania i odnaleźć w nowej sytuacji. Posłużę się w tym miejscu przykładem Franciszka Wójcika z 33. Pułku Piechoty. W pamiętnym wrześniu 1939 r. walczył jako żołnierz trzeciego batalionu ciężkich karabinów maszynowych. Pod Andrzejewem jego stanowisko strzeleckie trafione zostało pociskiem artyleryjskim. Zginęło dwóch towarzyszy broni, a sam Wójcik został zasypany ziemią. Nad ranem odnaleźli go miejscowi i pomogli się ukryć. Później ruszył w kierunku Bugu, ale tam czekali już Sowieci i został aresztowany. Franciszek Wójcik przeżył wojnę i okupację. Współpracował z Armią Krajową, a po ustaniu działań militarnych próbował ułożyć sobie życie pod butem komunistów. Zmarł w październiku 1981 r.

   

Chwała Bohaterom, cześć Ich pamięci!

Mauzoleum w Andrzejewie.
Mauzoleum w Andrzejewie.

Komentarze


Czytelnia
IMG_20180916_102220.jpg
Wybierz kluczowe słowo:

© 2015 by "This Just In". Proudly created with Wix.com

bottom of page