top of page

Pułkownik Leopold Lis-Kula, cz. III (3)


Podczas pobytu w Łomży por. Lis-Kula awansuje na stopień kapitana i obejmuje dowództwo batalionu. W międzyczasie oddelegowano go do Warszawy, gdzie prowadził wykłady z taktyki walki na kursie oficerskim w Polskiej Organizacji Wojskowej. W styczniu 1917 roku wraca do swojego batalionu i zajmuje kwaterę w Zambrowie. Czas upływa mu na wszechstronnym szkoleniu swoich podkomendnych oraz dokształcaniu samego siebie. Taki stan rzeczy trwał do maja, kiedy z Zambrowa, wraz z pułkiem wyruszył do Modlina.


Rozkaz Nr. 2 z 7 sierpnia 1917 r. gen. Muśnickiego do Korpusu:


Musimy niezbicie pamiętać, że najzawziętszym wrogiem polskiego narodu i w ogóle całej Słowiańszczyzny były są i będą Niemcy. Potęga pruska wyrosła i zmężniała z krwi i kości naszej Ojczyzny. Wskrzeszenie Polski to groźne niebezpieczeństwo dla potęgi niemieckiej i odwrotnie – zwycięstwo Niemiec to zguba Polski. Odpowiedzialni przed potomnością, musimy nie bacząc na żadne ofiary walczyć o nasze narodowe ideały.


Niemcy tworzą Polską Siłę Zbrojną (Polnische Wehrmacht) i oczekują posłuszeństwa potwierdzonego przysięgą. Kapitan Lis-Kula dwoi się i troi, aby jak największą liczbę żołnierzy przeciągnąć na stronę oportunistów. Kursuje często między Modlinem a Warszawą oraz rozsyła swoich ludzi po okolicznych garnizonach: do kawalerji w Ostrołęce, do artylerji w Górze Kalwarji, do pułku piechoty i obozów szkolnych Wehrmachtu w Łomży, Dęblinie, Jabłonnie, Zambrowie, Ostrów-Komorowie.¹ Niemcy, aby złamać opór i jedność Polaków we wrześniu 1917 roku rozformowali 1 Pułk Piechoty Legionów. Oficerom obniżono stopnie wojskowe i odesłano na front włoski. Taki sam los spotkał kapitana Lisa-Kulę – na froncie, jako podejrzany o wichrzycielstwo pełnił funkcję feldfebla, czyli sierżanta. Legioniści zostali rozdzieleni i przydzieleni do różnych jednostek w ramach Austriackiej 12 Dywizji Piechoty. Feldfebel Leopold Kula trafił do 12 Batalionu Szturmowego. Zadanie jakie faktycznie absorbowało „Lisa” polegało na stworzeniu konspiracji i niedopuszczeniu do rozbicia jedności między legionistami. Łączność na linii płk Rydz-Śmigły - legioniści musiała być zachowana.


„Lis”, pomimo że został sprowadzony do poziomu sierżanta nie schodził z drogi oficerom austriackim. Wręcz przeciwnie – przypiął do munduru wszystkie odznaczenia jakie posiadał i tak paradował im przed nosami budząc respekt, ale też zazdrość i drwinę. Nie wszyscy wierzyli, że na nie zasłużył. Kiedy nadarzyła się okazja, wyznaczyli pluton „Lisa” do samobójczej misji, mającej na celu zlikwidowanie reduty włoskich marynarzy. Franciszek Demel i Wacław Lipiński opisali atak w taki sposób:


W ogniu, wśród świstu kul i krzyków komendy – daje się unieść wrodzonej zapalczywości. Wyrywa się naprzód, zapomniawszy, że za nim nie idą dawni, świetni jego żołnierze, nie dający się nigdy przegonić w ataku nawet długim Lisa nogom i, wpadłszy sam do okopu nieprzyjacielskiego – staje nagle oko w oko z oficerem włoskim, który wzniósłszy pistolet do góry spokojnie do niego mierzy. Lis ma w ręku granat. Błyskawicznie rzuca go pod nogi włoskiego oficera, następuje wybuch. Włoch wali się z nóg, ale i równocześnie z nim pada Lis-Kula.


Z jedenastu dotkliwych ran w nodze broczy krew. Lis opanowuje ból, wzywa żołnierzy, by uderzyli na Włochów. Napróżno… Na szczęście Włosi, widząc Lisa wskakującego z granatem w ręku do ich okopu – zdążyli pozycję opuścić. Reduta jest zdobyta, po chwili nadciągają żołnierze Lisa, chwytają go pod ramiona i unoszą na punkt opatrunkowy, stąd podany do złotego medala za waleczność, najwyższego odznaczenia, jaką austrjacka „Mannschaftspersona” mogła uzyskać – po kilkudniowym pobycie w szpitalu dywizyjnym w San Stino di Livenza – odesłany zostaje na Węgry, do szpitala w Szambatheley.


Wyczyn Lisa-Kuli sprawił, że polscy żołnierze zyskali szacunek wśród austriackich, a sam „Lis” zyskał rozgłos człowieka odważnego i walecznego. Austriacy „nie mogli wyjść z podziwu”.


Lis-Kula, Rzeszów,
Odsłonięcie pomnika w Rzeszowie

22 grudnia rozpoczęły się zaawansowane rokowania pokojowe z Rosją bolszewicką w Brześciu nad Bugiem. Polaków trzymano na dystans i próbowano zmarginalizować ich dążenia do niepodległości. Bolszewicy mieli dużo do powiedzenia i nie byli skłonni do ustępstw. Co innego Ukraińcy, których dopuszczono do rokowań. W wyniku układu podpisanego 9 lutego 1918 roku stronie ukraińskiej oddano Chełmszczyznę. Pokój brzeski wzniecił falę oburzenia wśród Polaków. Żołnierze masowo dezerterowali i łączyli siły w szeregach Polskiej Organizacji Wojskowej (POW). Oczywiście kapitan Lis-Kula natychmiast oddał się pod komendę pułkownika Rydza-Śmigłego – Komendanta Głównego POW. Pod koniec lutego 1918 r. wyruszył kpt. Leopold Lis-Kula w kierunku Kijowa. Na ten czas funkcjonował jako chemik, a w jego paszporcie widniało nazwisko Jeleński. Trasa była bardzo trudna i niebezpieczna, ale „Lisowi” udało się przedostać do Odessy. Tam dowiedział się, ze generał Dowbór-Muśnicki zawarł z Niemcami ugodę, co groziło rozformowaniem polskich związków wojskowych. Generał „Dowbór” twierdził, że kieruje nim troska o zachowanie żywej siły narodu, ale dla wiernych rozkazom Komendanta Piłsudskiego po prostu „wybrał hańbę”. „Lis” próbował ratować sytuację i zachęcał żołnierzy do przeciwstawienia się rozkazom generała. W dalszą, niebezpieczną drogę przez zrewolucjonizowaną Rosję ruszył w marcu i na początku kwietnia dotarł do I Korpusu Polskiego stacjonującego w rejonie Bobrujska na Białorusi. Sytuację w Bobrujsku Lis-Kula opisał tak:


Stan moralny, który dla naszych celów jest o pierwszorzędnej wadze, jest różny. Wyżsi oficerowie przeważnie nie mają kultury polskiej i siły moralnej w tym, czy innym kierunku wiodącej, nie przedstawiają. Opinja wskazuje na gen. Karnickiego (zastępcę Dowbora) i pułkownika Żeligowskiego, jako względnie dodatnio odbijających się od innych. Liczba oficerów młodszych, patrzących na sprawę wojska tak jak my, jest nieduża. Nastrój przeciwko Niemcom u żołnierzy się wzmaga.¹


Kapitan Lis-Kula nie poddawał się, wychodził naprzeciw niedogodnościom. Działał pod przybranym nazwiskiem Malewski, a później Kortyn. Dochodzi do aresztowania gen. Dowbor-Muśnickiego, a dowództwo nad korpusem przejmuje kpt. Barthel de Weydenthal-Barta. Spisek nie udaje się i „Lis” musi opuścić Bobrujsk.


Dnia 11 października 1918 roku, nakazał koncentrację swych chudych plutoników, w lasach pod Klekotowem. Tutaj się gryzł i szarpał parę dni z nadzorem niemieckim, z przewagą ukraińską, z bałaganem austriackim. Z jednych lasów przechodził do drugich, układając wciąż nowy plan zajęcia Brodów. Zmuszony do walki wystrzelał całą amunicję, potem rannych odstawił i żeby jeńca jakiego oddał za swoich, mowy nawet nie było. A potem z tej całej burzy ogromnej ów mały oddział takim znojem uciułany, i takim męstwem ocalony, puszczał cichutko, żołnierza za żołnierzem, pojedynczo, napowrót, żeby się przez Równo przedzierali ku Królestwu i tam do walki stawali. Z ludzi tych powstał szturmowy bataljon Lisa, bataljon najlepszych tygrysów, którym w kilka miesięcy później los wojny na śmierć dowódcy patrzeć kazał.


W samych Brodach, tym brzydkim mieście, gdzie ślad dawnej powagi, licha nowizna na każdym kroku trawi, gdzieś przy cukierni, czy pod figurą składkowego Mickiewicza, których to to figur tyle mają nasze wschodnie miasta na każdym kroku, - został wzięty przez Ukraińców.²


Nim jednak został „wzięty przez Ukraińców” wielce zasłużył się dla sprawy niepodległości.


Wypadki najważniejsze dla nas dopiero przyjdą – pisze Lis – Nie ulega najmniejszej wątpliwości, że wydarzenia, w których Polska całą siłą weźmie udział i które o losie jej mogą zadecydować, rozegrają się na terenie Polski i w mniejszej Ukrainie, i z tego punktu widzenia mały, a może i żaden będzie wpływ formacji tworzących się bardzo daleko.¹


Jeszcze w lipcu kpt. Lis-Kula mianowany został komendantem naczelnym POW na terenie Ukrainy. Kontynuował tworzenie tzw. lotnych oddziałów, które zajmowały się sprawami wywiadowczymi, dywersyjnymi, propagandowymi…itp. Dla dobra wspólnej sprawy podjął się też mediacji ze środowiskiem Polskiej Partii Socjalistycznej oraz organizacjami rosyjskimi i ukraińskimi. W jednym z listów pisanych z Kijowa, odnosił się do przewrotu bolszewickiego tak:


Gdy wyjechałem na ten teren – pisze Lis – chodziłem przez jakieś 10 dni zupełnie oszołomiony. Przecież i u nas był szybki bieg wypadków, ale tutaj to panorama, a świat zupełnie inny, czy to idzie o ugrupowania polskie polityczne, czy wojskowe, które mimo wszystkich pozorów zewnętrznych nie mają swego odpowiednika w kraju, gdy weźmie się pod uwagę ich ideologję i drogi, - czy o grupy rosyjskie…Szybkiego biegu życia nie można tłumaczyć energią i jako siłę wewnętrzną ludzi: naodwrót – takiej rozlazłości, która przejawia się nawet w codziennym trybie życia, trudno się na Wschodzie doszukać… Występuje tu na plan pierwszy czynnik nieobliczalności i braku wszelkiego systemu.¹


Pomnik w Rzeszowie. Czasy obecne.

Z Kijowa Lis-Kula przejść musiał do wspomnianych Brodów. Ukraińcy naciskali tak mocno, że oddziały POW musiały odejść z tego terenu, albo zostały rozbite w czasie walki. Później przebywanie w rejonie Brodów również stało się niebezpieczne. „Lis” wydał więc rozkaz, w myśl którego żołnierze powinni przekradać się niewielkimi grupkami na tereny Lubelszczyzny. W tym czasie został aresztowany i trafił do więzienia, z którego niebawem został wyciągnięty. „Echem radosnym zatrzęsło się młode wojsko polskie na wieść, że Lis wrócił, że się u Komendanta już meldował, że idzie znów do ognia…”²


Pod koniec listopada „Lis” był już w Lublinie, gotowy na rozkazy generała „Rydza”. Otrzymuje w tym czasie awans na majora, co mobilizuje go do dalszej, ciężkiej pracy w służbie dla Ojczyzny. Z niewoli zostaje uwolniony także Józef Piłsudski, który obejmuje funkcję Wodza Naczelnego. Polska odzyskała w końcu upragnioną niepodległość. Mjr. Lis-Kula udał się na zasłużony urlop do Rzeszowa. Odwiedził rodzinę i spotykał się z narzeczoną.


W grudniu 1919 roku objął dowództwo II batalionu 23 Pułku Piechoty, który był w fazie organizacji. Nie do końca wyszkolony i z dużymi brakami aprowizacyjnymi, w okresie Świąt Bożego Narodzenia batalion wyruszył koleją do Zamościa, aby stłumić zamieszki wywołane przez komunistów. Szybka i zdecydowana akcja położyła kres komunistycznej swawoli. Miasto było opanowane przez podwładnych mjra Lisa-Kuli.


2. stycznia 1919 roku batalion wyruszył w kierunku linii frontu z Ukraińcami. Trzeba było wesprzeć broniącą się załogę Lwowa. Małopolska Wschodnia ponownie płonęła. Bitwy toczyły się w Chyrowie, Jaworowie, Rawie Ruskiej… oraz w samym Lwowie. Pomimo deklarowanej neutralności już od jesieni 1918 r. do Ukraińców dołączyła milicja żydowska oraz inni, cywilni mieszkańcy dzielnic żydowskich. W prasie żydowskiej określano Polaków mianem „bandytów”. Strzelano do tych „bandytów” z okien prywatnych domów i kamienic tak, że ciężko było przedrzeć się przez niektóre sektory miejskiej konglomeracji:


Zachowanie się milicji żydowskiej – pisał Czesław Mączyński - i powiedzmy tylko – pewnej części żydów dnia 22 listopada od pierwszej chwili ruszenia frontu naszego naprzód urągało wszelkim pojęciom neutralności, a wykazywało jawny sojusz z Ukraińcami. Z nienawiści stracili wszelkie poczucie rzeczywistości, stracili zdolność zimnego rozumowania. Bo czyż mogli choćby na sekundę przypuszczać, że oni sami powstrzymają napór wojsk polskich, kiedy masy ukraińskie opuszczały pospiesznie Lwów. Czyż mogły łudzić się obie strony – żydowska i ukraińska – że wystarczy na czas dłuższy spełnianie przez żydów roli ukraińskiej straży tylnej. Stanowisko żydów da się wyjaśnić tylko wściekłą, bezrozumną wprost zaciekłością i żywiołową nienawiścią.


W trakcie walk styczniowych major Lis-Kula wszedł w skład Grupy Operacyjnej „Bug” generała Jana Romera, która 10. Stycznia, po przełamaniu okrążenia wkroczyła do Lwowa.


Bełżec – Machnów – Rawa Ruska – Ruda Żurawicka – Uhnów – oto nazwy miejscowości i walk, w których znów w dawnym blasku odżyła brawura i talenty wojskowe Lisa.(…)

Na podkreślenie zwłaszcza zasługuje nocny atak na umocnione drutami kolczastemi stanowiska Rusinów po Uhnowem, dający w rezultacie wraz z zajęciem Uhnowa w zdobyczy 7 karabinów maszynowych, i ponad 160 jeńców oraz konie i tabory. Również brawurowo prowadził do walki młodego, niewyszkolonego żołnierza pod Bełżcem, odrzucając na wschód oddziały Klewego.¹


24. stycznia batalion „Lisa” został wycofany z linii frontu w celu wypoczynku i uzupełnienia strat osobowych i materiałowych. Była to też okazja na kilka dni urlopu – spotkania z rodziną i narzeczoną w Rzeszowie. Wyznaczony nawet został oficjalny termin zaręczyn.


Pod koniec lutego 1919 r. mjr Leopold Lis-Kula objął dowództwo nad zgrupowaniem mjra Władysława Bończy-Uzdowskiego, z zadaniem ochrony ważnego węzła komunikacyjnego, jakim był Włodzimierz Wołyński. Do dyspozycji miał dwa bataliony piechoty, kompanię szturmową i dywizjon kawalerii słynnego rotmistrza Feliksa Jaworskiego.


2. marca udał się, prowadzony w ciężkich warunkach atak na Poryck. W ręce Polaków wpadli jeńcy oraz część uzbrojenia Ukraińców: armaty, karabiny…


5. marca ruszyło natarcie na Twerdyń. Pomimo, że zdobyto miejscowość, to wróg nie został całkowicie rozbity, a jedynie wycofał w kierunku Torczyna. Kierunek kolejnego natarcia był więc znany. Niebawem major Lis-Kula, na czele jednego z plutonów biegnie w szaleńczym ataku naprzeciw Ukraińcom. Strzela do jednego z przeciwników, potem do drugiego. Trzeci strzela do niego, trafiając „Lisa” powyżej pachwiny, w tętnicę.


Juliusz Kaden-Bandrowski:


Broczącego obficie krwią, przenieśli żołnierze oddani, wśród ciągłej walki, rozgłośnych salw i wichru, i srogiej ciemności, do miejsca opatrunkowego. Tu udzielono mu lekarskiej pomocy.²


Major Leopold Lis-Kula zmarł około godziny 6 rano dnia 7 marca 1919 roku. W następnym dniu wydany został oficjalny komunikat Sztabu Generalnego o treści:


Dla przeszkodzenia koncentracji nieprzyjacielskiej na północ i zachód od Łucka wojska nasze przeprowadziły wspólną akcję od Hołobów i Włodzimierza Wołyńskiego… Jedna z naszych kolumn pod dowództwem majora Lisa-Kuli zaatakowała Torczyn, broniony uporczywie przez większe siły ukraińskie i artylerję. Po zaciętej walce miasteczko to wpadło w nasze ręce. Nad kolumną, skierowaną na wschód od Torczyna, przeznaczona dla odcięcia odwrotu nieprzyjacielowi, objął dowództwo sam major Lis-Kula, biorąc na siebie po raz ostatni najodpowiedniejsze, lecz i najniebezpieczniejsze zadanie. Śmierć nie oszczędziła tego dzielnego żołnierza, a wróżącego wielkie nadzieje dowódcy. Ciężko ranny, wkrótce zmarł. Młoda Armja Polska straciła jednego z najlepszych swych oficerów…

Lis-Kula, Warszawa, Plas Saski,
Uroczystości na Placu Saskim w Warszawie

Leopold Lis-Kula był osobą na tyle znaną, że jego pogrzeb przerodził się w ogromną manifestację. Jego ciało przewieziono do Warszawy, gdzie w kościele przy ul Długiej odprawiona została uroczysta Msza św. 13 marca 1919 roku gen. Tadeusz Alf-Tarczyński wspominał:


Pamiętam dzień jego pogrzebu. Byłem wtedy kapitanem i z ba-talionem szkoły podchorążych oddawałem na Saskim Placu honory trumnie, gdy ukazała się niesiona na barkach kolegów. W pamięci został mi taki, jakim go widziałem przed bitwą pod Kostiuchnówką: piękny, tryskający radością młodzieniec. I myślałem sobie, że to do takich jak on, pułkownik Leopold Lis-Kula, mówił Wyspiański: „Z martwych wstaniecie młodzi”.³


Kondukt pogrzebowy w asyście wojskowej szedł od Dworca Wileńskiego do kościoła. Trumna spoczywała na lawecie armatniej. Na jednym z wieńców kwiatów widniał napis: „Memu dzielnemu chłopcu – Józef Piłsudski”. 14 marca pociąg z ciałem młodego oficera odjechał do rodzinnego Rzeszowa.


I tak ponieśli trumnę stąd, w słowach mowy i w dymach salw i we wszystkich wstęgach otuloną, a potem ją dalej wieźli do ziemi Rzeszowskiej, z której tak jak wyszedł, mając blaszkę Piłsudskiego na czapce, tak teraz wracał z tą samą wciąż podobizną Wodza, wszystkimi kulami wojny światowej oświstaną – na trumnie.²


Jacek Magdoń:


Niepodległa II Rzeczpospolita uhonorowała wiernego żołnierza pośmiertnym awansem na stopień pułkownika, krzyżem Virtuti Militari (1922), Krzyżem Niepodległości z Mieczami (1930) i Krzyżem Wołynia (ok. 1932). Już 5 kwietnia 1919 r. minister spraw wojskowych dla uczczenia pamięci poległego na polu chwały ppłk. Lisa-Kuli prze-mianował Pociąg Pancerny Nr 3 („Pepetrójkę”) na „Podpułkownik Lis-Kula”; jego załoga zasłynęła na frontach wojen polsko-ukraińskiej i polsko-bolszewickiej. W księdze „Geniusz Niepodległości” dodano: „Pułkownik Lis-Kula jest pierwszym legionistą, któremu po śmierci społeczeństwo polskie stawia pomniki”.


Pierwszy pomnik poświęcony osobie płk Lisa-Kuli stanął w Torczynie. Bardziej okazały wystawiono w 1932 r. w Rzeszowie. Później, w roku 1940 został zniszczony przez niemieckich okupantów. W „Zwiastowaniu”, piśmie Diecezji Rzeszowskiej czytamy:


W Polsce Ludowej milczano o pułkowniku, chociaż on żył w pamięci i ludzkich sercach. I przyszedł czas…

22 listopada br. odsłonięto znów pomnik Leopolda Lisa-Kuli, autorstwa krakowskich rzeźbiarzy Bogusza Salwińskiego i Janusza Wilczyńskiego. Na tym samym miejscu. Uroczystość rozpoczęła Msza św. sprawowana przez biskupa ordynariusza rzeszowskiego Kazimierza Górnego, wraz z innymi koncelebransami. W homilii ksiądz biskup ordynariusz zaznaczył: „Lis-Kula dał świadectwo miłości Boga i Ojczyzny potwierdzając, że katolicyzmu nie da się oddzielić od polskości.”


Juliusz Kaden-Bandrowski:


Nic zapobiec nie może tym żalom, które śmierć Lisa wznieciła, lecz może złagodzić je zdoła iż w wolności, którą oddychamy, tętni krew tego bohatera…²

Lis-Kula, Rzeszów,
Grób płk. Lisa-Kuli w Rzeszowie. (NAC)


Źródła:

- Franciszek Demel i Wacław Lipiński, „Pułkownik Leopold Lis-Kula”. Warszawa 1932 r.¹

- Józef M. Musiałek, „Rok 1914. Przyczynek do dziejów Brygady Józefa Piłsudskiego”. Kraków 1915 r.

- Juliusz Kaden-Bandrowski, „Podpułkownik Lis-Kula”, wydanie drugie z 1920 r.²

- Juliusz Kaden-Bandrowski, „Bitwa pod Konarami”.

- Czesław Mączyński, „Oswobodzenie Lwowa”, część I z roku 1921.

- Jacek Magdoń, „Leopold Lis-Kula” – „Bohaterowie niepodległej”.

- „Gazeta Lwowska”, nr 263. z 14. listopada 1936 r.

- „Żołnierz Wielkopolski”, nr. 10 (284) z 4. marca 1928 r.

- „Nowy Świat”, nr 13/1969 r.³

- „Zwiastowanie”, nr. 1/1992 rok.

- Zdjęcia zaczerpnięte z Narodowego Archiwum Cyfrowego

bottom of page